środa, 31 lipca 2013

Święty ptak Inków




Ptaki w wielu kulturach otoczone były kultem. Starożytni Egipcjanie czcili sokoły rarogi, sępy, oraz ibisy. Atrybutem Zeusa był orzeł, Ateny sowa, Hery kukułka, Afrodyty gołąb, zaś Hefajstosa - przepiórka. Słowianie (prawdopodobnie) czcili orły i łabędzie.



Dla Majów i Azteków świętym ptakiem był kwezal - obecnie znajdujący się w godle Gwatemali. Również Słońce w wielu kulturach było otoczone kultem. Inkowie wierzyli, że Słońce wykluło się z jaja wysiedzianego przez kondora, co zaważyło na czci jaką te ptaki odbierały od Inków. To właśnie kondor olbrzymi będzie bohaterem tego rozdziału.
Kondory to ptaki drapieżne, które w Nowym Świecie (od południowych stanów USA po Patagonię) zajmują niszę ekologiczną sępów, od których są starsze i prymitywniejsze - nie wydają dźwięków z powodu braku narządów (bębna i błon wibracyjnych) służących ku temu. W minionych epokach geologicznych kondory żyły w Europie.



Największym przedstawicielem tych ptaków był argentavis (,,argentyński ptak'') z okresu miocenu, który żył w Ameryce Południowej. Jak nie nazwać ,,potwornym'' sępokształtnego olbrzyma o 7 m rozpiętości skrzydeł?!



Kondor olbrzymi, zwany andyjskim, słusznie nosi swoją nazwę. Rozpiętość skrzydeł wynosi 2,9 - 3,3 m. Samce ważą od 11 - 12 kg, zaś samice: 7,5 - 10 kg. Dojrzałość płciową kondory osiągają w wieku 5 - 7 lat, zaś wykluwają się po upływie 54, lub 58 dni. W jednym lęgu wykluwa się jedno, lub dwoje piskląt ważących 180 g. Nieco kontrowersyjna jest długość życia: może się mieścić w granicach 60 - 70 lat (w ogrodach zoologicznych), choć niektórzy twierdzą, że istnieją stuletnie kondory.
Żyją one na zachodnim krańcu Ameryki Południowej (liczba miejsc lęgowych uległa zmniejszeniu w Wenezueli) w środowisku górskim, jak też na wybrzeżach.
Omawiany gatunek ma pozbawioną upierzenia głowę i szyję, u samców ozdobioną mięsistym grzebieniem. ,,Kołnierz'' z białego, puszystego pierza oddziela nagą szyję od reszty ciała. Upierzenie czarne z białymi końcami skrzydeł.
Kondory zajmując niszę ekologiczną sępów żywią się tak jak one padliną - w czym ma im pomagać najlepszy wśród ptaków węch (ptaki nie są takimi węchowcami jak ssaki!). Jest to jednak kwestia sporna. Sępy i kondory odżywiają się padliną z racji tępych dziobów i szponów nieprzydatnych do celów łowieckich - ich brak upierzenia na głowach i szyjach, zapobiega wybrudzeniu się resztkami pożywienia. Kondor olbrzymi w niektórych przypadkach potrafi polować. Jego łupem padają morskie ptaki, czasem potomstwo zwierząt gospodarskich. Niemniej nakreślone przez Julesa Verne'a w ,,Dzieciach kapitana Granta'' porwanie człowieka przez kondora można tylko ,,między bajki włożyć''. To raczej człowiek jest niebezpieczny dla kondorów, ale do tego jeszcze dojdziemy. Wielka obfitość padliny gromadzi wiele kondorów w jednym miejscu, często bijących się między sobą o martwe zwierzę. Ptaki padlinożerne jedzą bardzo dużo - niekiedy tyle, że nie mogą się wzbić w powietrze!
Kondory prowadzą półstadny tryb życia, zakładając pary monogamiczne. Gniazda zakładają na naturalnych wzniesieniach terenu. Ich pisklęta są gniazdownikami.



Czczony przez Inków ptak, po upadku ich cywilizacji został dotknięty srogimi prześladowaniami. Powszechne było barbarzyńskie znęcanie się nad schwytanymi kondorami; przywiązywano je do koni, lub byków; okładano pięściami, lub pozostawiano je własnemu losowi. Obecnie andyjskie kondory są gatunkiem chronionym (przynajmniej teoretycznie) i choć wykazują tendencje spadkowe widać je nie tylko w godle Ekwadoru.

Proteusz, czyli odmieniec



,,Proteusz, u Homera starzec morski, strzegący fok Amfitryty; na Faros został we śnie zaskoczony przez Menelaosa i zmuszony do wróżenia, jakkolwiek przybierał różne postacie. Później uchodził P. za syna Posejdona'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 14''.


Proteus anguinus, to łacińska nazwa niezwykłego płaza ogoniastego - odmieńca jaskiniowego. Żyje na Półwyspie Bałkańskim w jaskiniowych zbiornikach wodnych. Ma długie (30 cm), wężowate ciało z czterema niewielkimi, zredukowanymi kończynami i długim ogonem. Skóra pokrywająca odmieńca jaskiniowego jest biała, bowiem w ciemnościach nie są mu potrzebne kolory. Ma również niewidzące, zredukowane oczy, umieszczone po bokach wydłużonej głowy. W oddychaniu posługuje się trzema parami czerwonych, krzaczastych skrzeli usytuowanych z obu stron głowy, oraz jak wszystkie płazy - cienką, przepuszczalną i pokrytą śluzem skórą (południowoamerykańskie salamandry bezpłucne obywają się całkowicie bez płuc, bowiem ich funkcję pełni skóra).



Jak wszystkie płazy, odmieniec jaskiniowy jest mięsożerny; odżywia się drobnymi zwierzętami żyjącymi w jaskiniowych wodach. Samica składa 700 jaj skrzeku i .... nie przejawia instynktu macierzyńskiego. W jego środowisku występuje niedobór jodu, a jakie są tego konsekwencje ... trzeba sięgnąć pamięcią do rozdziału ,,Larwy''. Brak jodu uniemożliwia larwom płazów osiągnięcie dojrzałości płciowej, a tym samym uniemożliwiałby rozmnażanie, a co za tym idzie - jak to się dzieje, że odmieńce jaskiniowe jeszcze istnieją?! Po prostu rozmnażają się przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, co nazywamy neotenią - jej klasycznym przykładem jest inny płaz ogoniasty - aksalotl.

*

Odmieńcowi nadano taką a nie inną nazwę w wyniku zdumienia jego niezwykłym wyglądem, tak bardzo odmiennym od wyglądu innych zwierząt. Ale w ciągu swojego życia odmieniec z braku jodu się nie ,,odmienia'' ... Bardziej godne miana ,,odmieńców'' byłyby chyba zwierzęta z rozdziału ,,Larwy''.


*
Bliski krewny odmieńca, zwany ,,salamandrą jaskiniową'' żyje w Ameryce Północnej w stanie Teksas (USA).  


Desmodontinae - wampiry z wścieklizną

Któż by nie znał pijących krew upiorów przez Słowian zwanych ,,wąpierzami''? Wampiry i wilkołaki to jedyne stwory z mitologii prasłowiańskiej, które zadomowiły się w kulturze masowej. Wśród wielu cech przypisywanych wampirom, była ich zdolność do przemieniania się w nietoperze. Zresztą te ostatnie z dawien dawna były bohaterami mitów i legend, w naszym kręgu kulturowym przedstawiających je w bardzo niekorzystnym świetle. Ileż to bredni o nich prawiono! Picie krwi, zjadanie dzieci, wkręcanie się we włosy, pozbawianie krowy mleka - to tylko niektóre. Już starożytni Egipcjanie - na ogół rozkochani w zwierzętach - nie lubili nietoperzy. Znamienne są słowa piosenki ,,O Robokach'' emitowanej w Drugiej Rzeczypospolitej:



,,Nietoperz to je nadprzyrodzune
Bo śpi głową w dół.

Gdyby tak konia powiesić, to by nie spał
Boby mu w głowie pękła żyłka''.


Wszystkie zarzuty pod adresem nietoperzy są pozbawione realnych przesłanek - nawet wkręcanie się we włosy jest sprzeczne z wolą zwierzęcia, którego narząd echolokacji może być przytłumiony zbyt puszystą fryzurą, ale nic ponadto. W rzeczywistości są one bardzo pożyteczne dla gospodarki rolnej i leśnej. Żywią się owadami i są bardzo żarłoczne - muszą dużo jeść, aby sprostać szybkiej przemianie materii - ich ,,żarłoczności'' nie można oceniać tak jak w przypadku człowieka. Poza tym, polując w w nocy likwidują mnóstwo owadów - ,,szkodników'' niedostępnych dla dziobów dziennych ptaków wróblowatych, których niszę ekologiczną nasze nietoperze zajmują w nocy. Słusznie więc uczyniono poddając wszystkie polskie nietoperze całkowitej ochronie prawnej.



Nie znaczy to jednak, aby wampiry nie istniały naprawdę. Owszem, istnieją, ale nie w Transylwanii, tylko w Ameryce Południowej i Środkowej od Meksyku po Patagonię. Nie boją się czosnku i całe życie pozostają nietoperzami. Należą do grupy liścionosów, a nazywają się wampirowate. Tak jak ich mityczne odpowiedniki, prowadzą nocny tryb życia i piją krew. Gustują głównie w posoce bydlęcej i ptasiej, zaś morskich atakują foki i uchatki. Swego czasu dobrały się nawet do psa podróżującego z Alexandrem von Humboldtem! Krew ludzka nie jest przez nie zbytnio ceniona, ale ,,na bezrybiu i rak ryba''. Amerykański zoolog William Beebe w czasie wyprawy do Amazonii, dla żartu, w nocy kuł uczestników podróży szpilką po nogach, strasząc ich w ten sposób wampirami. Jednak gdy zaatakowały ich prawdziwe wampiry nic nie poczuli. Wampir nacina skórę ofiary, po czym zlizuje wypływającą krew, tak jak kot pije mleko. Kiedy odlatuje, pozostawia po sobie wyciekającą krew - może to wyglądać makabrycznie, ale wykrwawieniem nie grozi. Po pewnym czasie pozostają już tylko białawe blizny po ugryzieniu. Najedzone wampiry dzielą się zdobytą krwią z głodnymi pobratymcami. Można pomyśleć, że ich ugryzienie to nic wielkiego, ale niestety nie ma tak dobrze. Chociaż ludzi atakują rzadko, mogą przenosić wściekliznę, a jakie są konsekwencje zarażenia nią - nie muszę chyba mówić. Dlatego też na terenach zamieszkanych przez wampiry toczy się z nimi bezpardonową walkę - bez użycia czosnku, ale za to środkami chemicznymi powodującymi wykrwawienie od strony pyska. Nietoperze trują się nawzajem preparatem w czasie dzielenia się krwią. 
Tak więc nie wszędzie i nie wszystkie nietoperze odgrywają taką samą rolę w przyrodzie i w gospodarce człowieka. Jest to bardzo zróżnicowana grupa ssaków - [...].



Zapomniana prawda




Arion był wybitnym śpiewakiem greckiej mitologii. Płynąc do Koryntu, został wyrzucony ze statku przez chciwą jego zarobków załogę, lecz uratowały go delfiny. Również Telemach, syn Odyseusza został kiedyś uratowany przez te zwierzęta.



Mit o Arionie jest nietypowy. W innych mitach pełno jest fantastycznych postaci i nieprawdopodobnych zdarzeń, tu zaś mamy do czynienia ze zjawiskiem nie tylko prawdopodobnym, ale nawet występującym powszechnie. Wszędzie gdzie żyją delfiny, obserwuje się u nich zwyczaj ratowania tonących ludzi - delfiny są bardzo inteligentne; chore osobniki traktują jak rekonwalescentów, występuje też u nich adopcja, której daremnie szukać wśród wielorybów. Zaobserwowano nawet jak w oceanarium delfiny ,,ratowały'' małego rekina, wypychając go na powierzchnię - oczywiście skutek był odmienny od zamierzonego! Jest to naukowym truizmem, ale dopiero od XX wieku - wcześniej mit o Arionie zoolodzy bez zmrużenia oka wkładali między bajki. Oczywiście dla starożytnych Greków ratowanie ludzi przez delfiny było rzeczą najzupełniej normalną. Samo słowo ,,delfin''  pochodzi z języka greckiego i oznacza .... brata! Miasto Delfy również zawdzięcza nazwę tym zwierzętom. Bóg wina Dionizos pewnego razu podróżował statkiem pod postacią człowieka, ale kiedy załoga postanowiła go okraść, ujawnił swoją boskość zamieniając wiosła w węże. Marynarze powpadali do wody, toteż aby się nie utopili, Dionizos pozamieniał ich w delfiny.



Tego oczywiście nie możemy już uznać za prawdę - zgodne z faktami jest jednak lądowe pochodzenie delfinów i w ogóle ssaków związanych z wodą. Ssaki rozpoczęły podbój oceanów w eocenie i mają wspólnych przodków z drapieżnymi i kopytnymi. Najwcześniejsze gatunki to: pakicetus i odkryty przez Amerykanów w Pakistanie Ambulocetus natans (,,chodzący wieloryb ziemnowodny''). Były to zwierzęta wymiarów morsa, pokryte bezwłosą skóra, o wydłużonych pyskach z ostrymi zębami, chodzące na łopatowatych łapach, zaś z tyłu wlokące grube ogony. Były mięsożerne i należały do grupy Archeoceti (,,prawaleni''). Największym z nich eoceński bazylozaur o 20 m długości. Pierwsze nowoczesne Odonceti (,,zębowce'') pojawiły się już w oligocenie. Były to kaszaloty i delfiny. Dodam jeszcze, że niektórzy ewolucjoniści próbują wywodzić rodowód człowieka właśnie od ... delfinów! Obecnie wiemy, że delfiny to ssaki. Pierwszym kto nie zaliczał ich do ryb był Arystoteles - jednak nie zaliczał ich też do ssaków; wyodrębnił bowiem walenie w osobną grupę.



Delfiny żyją w morzach i oceanach całego świata - niektóre z nich żyją też w wodach słodkich jak: delfin gangesowy, chiński (w Jangcy - ciang) i delfin amazoński. W Bałtyku jedynym regularnie pojawiającym się delfinem jest morświn, żyjący także w Morzu Śródziemnym i w Atlantyku. Delfiny są rozmaite - w kształtach, rozmiarach i ubarwieniu. Delfin pospolity ma wydłużony pysk, jest czarny z dwiema podłużnymi plamami po bokach i z białym podbrzuszem. Osiąga 2 m długości i waży 90 kg. Tyle samo wynosi ciężar delfina gangesowego, który mierzy 2,5 m długości. Zwany także ,,suzu'', ma wydłużony pysk, oraz zredukowane oczy. Ubarwienie czarne. Inny azjatycki, słodkowodny waleń, delfin chiński wygląda bardzo podobnie, ale jest biały. Również jego wzrok na niewiele się przydaje w mętnej wodzie. W miarę upływu czasu, delfiny amazońskie powoli różowieją. Największym delfinem jest 8 - metrowa orka ważąca 3,6 tony. Ma zaokrąglony pysk kryjący ostre zęby, ubarwienie czarne z białym brzuchem i podłużnymi, białymi plamkami za oczyma. Orkę nazywa się też miecznikiem z powodu czarnej, metrowej płetwy grzbietowej, budzącej skojarzenia z mieczem. Orki żyją 90 lat i płyną 55,5 km / h.



W mitologii polinezyjskiej było dwóch bogów; jeden mądry, drugi głupi. Pierwszy stworzył delfina, zaś drugi mu pozazdrościł i też chciał to zrobić, ale wyszedł mu rekin. Jeśli poruszyliśmy już ten temat, to czym różni się delfin od rekina? Rekiny to ryby, a delfiny - ssaki. Rekiny oddychają skrzelami, zaś delfiny aby oddychać muszą wynurzać się na powierzchnię. Skórę rekinów pokrywają łuski plakoidalne, zaś delfiny (poza paroma włosami dotykowymi - pozostałościami po futrze) mają skórę nagą. Płaty płetwy ogonowej rekinów są ustawione w pionie, zaś w przypadku delfinów - w poziomie. Wreszcie delfiny są stałocieplne i opiekują się swoim potomstwem karmiąc je mlekiem, czego nie można powiedzieć o rekinach.



Delfiny nie mają małżowin usznych, ale ich słuch jest jednym z najlepszych w świecie zwierząt. Są zdolne do echolokacji, czyli do lokalizowania obiektów za pomocą dźwięków. Co to znaczy? Otóż delfin wydaje serię niesłyszalnych dla człowieka dźwięków (tzw. ,,ultradźwięki''), które odbijają się od danego obiektu. Echolokacja występuje też u innych zwierząt takich jak: salangany i tłuszczaki (ptaki), tenreki, nietoperze i wieloryby (ssaki). Delfiny są mięsożerne; ich łupem padają ryby, mięczaki i skorupiaki. Zaobserwowano jak delfiny przed zabiciem ryby bawią się nią niczym koty myszą - nie jest to żadne okrucieństwo, jak niektórzy by chcieli, ma to tylko pobudzić wydzielanie soków żołądkowych potrzebnych do strawienia zdobyczy. Najobszerniejszy jadłospis posiada orka; poluje na ryby od śledzi po rekiny, zjada inne delfiny, narwale, białuchy, wieloryby (,,orki są tyranami wielorybów'' - mówił Karol Linneusz), płetwonogie (foki, uchatki i morsy), pingwiny, skorupiaki i mięczaki. Od dawna bardzo obawiano się orek i przypisywano im niewiarygodną żarłoczność. Miano np. z żołądka orki wyciągnąć 12 fok i 14 bieług (dużych ryb spokrewnionych z jesiotrem). Jest oczywiście niemożliwe, aby orka mogła jeść tak dużo - faktycznie były to resztki niestrawionych zwierząt pożeranych w przeciągu dłuższego czasu. Nie jest też prawdą przypisywana im agresja - zabijają tylko wtedy gdy są głodne i nie zasługują na nazwę ,,killer whale'' - wieloryb zabójca.
Co do rozmnażania - poród następuje ogonem do przodu, dzięki czemu w razie jego przedłużenia, noworodek się nie topi. Co ciekawe - u delfinów ,,położnictwo'' istniało na długo przed pojawieniem się człowieka; rodzącej samicy delfina pomaga ,,akuszerka'' odpędzająca głodne rekiny.



,,Od morświnia  jizba się rozwidnia'' - głosi kaszubskie przysłowie. Chociaż delfiny ratują ludzi (niektórzy planują wyposażać płynących w dźwięki przywabiające delfiny) przez długi czas były zabijane dla mięsa i tłuszczu, używanego min. do celów oświetleniowych (rozumie czytelnik dlaczego ,,od morświnia jizba się rozwidnia''?). Początkowo ginęły właśnie delfiny, dopiero później przerzucono się na zabijanie wielorybów. Delfinów używano też do naganiania ryb do sieci, zaś u wybrzeży Nowej Zelandii orki pomagały wielorybnikom. Największą sławę zyskał Stary Tom, którego szkielet wypreparowano jako rodzaj pomnika. O pomagającego w łowieniu ryb delfina gangesowego dwie wioski toczyły spór w sądzie! Istnieją zbrodnicze plany wykorzystania delfinów dom zatapiania statków i łodzi podwodnych. Parę tych ssaków wykorzystuje się nawet przy poszukiwaniu nessie - legendarnego potwora z Loch Ness!



Kontrowersje wzbudzają oceanaria - w Australii przewiduje się ich całkowitą likwidację. Obecnie delfinom zagraża zanieczyszczenie wody i konkurencja rybaków. Wiele z nich ginie też w sieciach rybackich, choć istnieją już alternatywne metody połowu tuńczyków (delfiny często przebywają razem z tuńczykami) nie niszczące delfinów. Przed II wojną światową morświny były tępione jako rzekome szkodniki rybostanu Bałtyku. Obecnie są ustawowo chronione i znajdują się w Polskiej Czerwonej Księdze.



*
Tak więc dopiero w 1966 r. przekonano się o prawdziwości mitu o Arionie. Przez długi czas przyrodnicy kwestionowali także biblijne cuda z udziałem zwierząt, ale obecnie nauka potwierdziła niejedno z tych niezwykłych zdarzeń. To też taka zapomniana prawda, ale jej opisywanie wykracza poza tematykę tego opracowania. Polecam natomiast znakomitą książkę Vitusa B. Droschera ,,... I wieloryb wysadził Jonasza na ląd''. 



wtorek, 30 lipca 2013

Potwór o dwóch głowach




Czytelnik zapoznając się z najwcześniejszą częścią tego opracowania zapewne widział rysunek wyobrażenia tzw. ,,amfisbena''. Było to zwierzę heraldyczne - stanowiące częsty motyw herbów - podobne do węża z dwiema głowami na obu końcach ciała. Jego wywodząca się z języka greckiego nazwa oznacza istotę poruszającą się w obie strony. Amfisbeny nie tylko zdobiły herby Europejczyków, ale występowały także w sztuce azteckiej. Obecnie chyba mało osób wie o mitycznych amfisbenach. Nie oznacza to jednak, aby nie istniały zwierzęta o takiej nazwie. Owszem, istnieją, czasem nazywa się je także ,,obrączkowcami'. Rzeczywiste amfisbeny są beznogimi jaszczurkami żyjącymi : na Półwyspie Iberyjskim (Hiszpania i Portugalia), w zachodnio - północnej Afryce, w południowej Turcji, u wybrzeży Morza Czerwonego i Zatoki Perskiej, na znacznych obszarach Afryki i Ameryki Południowej, na Antylach, Florydzie (USA), w południowej Kalifornii (USA) i wyspowo na zachodnim skrawku Ameryki Środkowej.




Dzielą się na takie grupy jak: Amphisebenidae (Półwysep Iberyjski, północne Maroko, południowa Turcja, Afryka, Antyle, Ameryka Południowa), Bipedidae (południowa Kalifornia i skrawek Ameryki Środkowej), Rhineuridae (Floryda) i Trogonophidae (północno - zachodnia Afryka, wybrzeże czerwonomorskie i brzegi Zatoki Arabskiej).
Podczas gdy najmniejszy przedstawiciel  liczącej ok. 180 gatunków grupy, Chirinidia rodense ma od 9 - 12 cm, to olbrzymem wśród obrączkowców jest 72 - centymetrowa Amphisbaena alba. Każdy amfisben ma tylko jedną głowę, dlaczego więc ich nazwa nawiązuje do dwugłowych monstrów? Ich - w większości bardzo krótkie i łamliwe ogony są zaokrąglone, podobnie jak głowy. Ma to duże znaczenie dla obronności zwierzęcia, bowiem dezorientuje drapieżców ,,kontrowersjami'' wokół miejsca ataku. Jest tak, ponieważ drapieżcy najchętniej atakują głowę, gdyż zależy im na możliwie najszybszym unicestwieniu ofiary, by móc ją skonsumować. Amfisbeny nie są jedynymi zwierzętami, które stosują podobny fortel - należy tu wymienić gąsienice niektórych motyli (zawisaków), których odwłoki imitują głowy węży, czy scynki australijskie, oraz niektóre ryby. 
Wracając do amfsbenów - żyją ukryte w glebie, czasem w termitierach, lub mrowiskach, gdzie żywią się ich mieszkańcami (pewien południowoamerykański amfisben otrzymał ludową nazwę ,,matki mrówek'', wobec których bynajmniej nie przejawia macierzyńskich uczuć). Skóra opisywanych gadów jest chroniona mocnymi łuskami, które tworzą pierścienie opasujące całe ciało (stąd wzięło się określenie obrączkowce). Ponieważ żyją w ciemnościach, ich oczy uległy redukcji. Nie mają też otworów słuchowych, ale większość odbiera dźwięki, za pomocą wydłużonej kolumienki, która docierając do tarczek wargowych żuchwy przejęła funkcję błony bębenkowej. Są mięsożerne, jak już wiemy konsumują owady (nie tylko mrówki i termity), ale także małe kręgowce, które amfisbeny ćwiartują ostrymi zębami. 
W większości są jajorodne, z wyjątkiem żyworodnych amfisbenów Loveridgea, Monopeltis i nie mającego polskiej nazwy - Trogonophis wiegmanni.



Najstarszym amfisbenem była sineamfisbena (,,amfisben chiński'') odkryta w Chinach , w złożach datowanych na okres kredy. Obecnie w Chinach nie ma amfisbenów. 

Puchar Neptuna




Neptun był rzymskim bogiem morza, odpowiednikiem greckiego Posejdona. Jego atrybutem był trójząb, a nie puchar, ale zwierzę będące bohaterem tego rozdziału może swoim wyglądem budzić skojarzenia z pucharem i żyje w morzach i oceanach. 
Puchar Neptuna jest największym przedstawicielem gąbek, osiągającym 150 cm wys. i 80 cm średnicy. Reprezentuje rząd gąbek krzemionkowych czteroosiowych. Puchar Neptuna jest endemitem Oceanu Indyjskiego. 
Obecnie na dźwięk słowa ,,gąbka'' staje nam przed oczami elastyczny przedmiot służący do mycia. Tymczasem są to także najprawdziwsze, chociaż bardzo prymitywne zwierzęta, zasiedlające morza i oceany (np. puchar Neptuna, gąbka toaletowa, ,,morska pomarańcza''). jak również rzeki i jeziora (np. nadecznik, gąbka Lubomirskiego - endemit Bajkału) dzielące się na 3 podstawowe grupy: wapienne, niewapienne i szkliste. Wiele gąbek jest zbudowanych ze sponginy (po angielsku gąbka używana w życiu codziennym to ,,sponge''). Mają bardzo rozmaite kształty, ale ich cechą wspólną jest centralna jama paragastralna. Są to organizmy osiadłe, w większości nie potrafią wykonywać ruchów. Piszę ,,w większości'' bowiem żyjąca w Morzu Północnym ,,morska pomarańcza'' podrażniona gwałtownie się kurczy. Gąbki odżywiają się planktonem filtrowanym z wody. Są rozdzielnopłciowe; ich komórki komórki rozrodcze w porze rozmnażania unoszą się w wodzie tworząc plankton - te, które nie nie zostaną zjedzone, łączą się, tworząc nową, żywą istotę, początkowo planktonową, później już osiadłą. Kiedy zamarzają europejskie wody słodkie, żyjące tam nadeczniki wytwarzają przetrwalniki, tzw. ,,gemule'', z których na wiosnę rozwiną się dorosłe gąbki. Gdyby nie to rozwiązanie, słodkowodne gąbki dawno pozostałyby w kręgu zainteresowań paleontologów. Omawiając ich rolę w przyrodzie i gospodarce człowieka, należy docenić znaczenie gąbek w filtrowaniu wody. Niektórym zwierzętom służą za pokarm, zaś delfiny, (ale tylko samice!) chronią swoje pyski przed uszkodzeniami mechanicznymi nakładając na nie małe gąbki w kształcie kielichów.



Nazwy morskich zwierząt i przyborów toaletowych bynajmniej nie są zbieżne w wyniku przypadku. Dawniej bowiem (jeszcze w XX wieku!) gąbki do mycia produkowano z gąbek - zwierząt, wydobywanych hakami, lub przez nurków. Nie wszystkie gatunki gąbek nadają się ku temu celowi. Odławiane były tylko żyjące w Morzu Śródziemnym, u wybrzeży Grecji i Turcji gąbki toaletowe. Niektóre gatunki posiadają wewnątrz ciała wapienne ,,igły'' wzmacniające. Na Ukrainie po spaleniu gąbki, kobiety wcierały owe ,,igły'' w twarz w celu wywołania trwałych rumieńców - było to bolesne i niehigieniczne. Gąbki służą także niestety do wyrobu środków antykoncepcyjnych, ale to nie wina ich, tylko ludzi.
Gąbki to stare zwierzęta, żyjące kiedy jeszcze mitów o Neptunie nie miał kto wymyślić, bo już w kambrze. Są to zwierzęta wielokomórkowe, ale jeszcze nie wykształciły tkanek - kolejny dowód na korzyść ewolucjonizmu. Ich ,,złoty wiek'' przypadał na jurę, kiedy gąbki tworzyły coś w rodzaju raf koralowych. W kredzie rola taka przypadła małżom, ale mało osób o tym wie. Wszyscy natomiast słyszeli o dinozaurach, ale w tym opracowaniu już pisałem na ich temat.

niedziela, 28 lipca 2013

Jak salamandra w ogniu



,,Tę ciecz wypuszcza ona z siebie tym obficiej, im większe dla siebie widzi niebezpieczeństwo. Puszczona więc na żarzące się węgle, gasi je tę cieczą i może po nich przez jakiś czas chodzić bez szkody'' - Feliks Jarocki ,,Zoologiya, czyli zwierzętopismo ogólne'' 1822 r.


Ta szokująca informacja nie odbiega wcale od powszechnych niegdyś wyobrażeń na temat salamandry plamistej, przez naszych górali zwanej ,,jaszczurką deszczową'', chociaż jest płazem ogoniastym. Już w starożytności uważano, że salamandry plamiste mogą bez szkody żyć w ogniu - pogląd ten w powoli zmieniającej się formie był żywotny przez całe wieki. Zaważył nawet na niemieckiej nazwie omawianego zwierzęcia - ,,Feuersalamander'', czyli ,,salamandra ogniowa''. Uważano, że wydziela substancję mogącą gasić ogień - jeszcze Jan Żabiński wykazywał ślady wiary w ten przesąd, aczkolwiek uważał, że salamandra plamista może ugasić zaledwie kilka węgielków, toteż apelował o niewrzucanie omawianych zwierząt do ognia. Obecnie wiemy, że salamandry giną w płomieniach jak każde inne zwierzę.  Co ciekawsze w ,,Opisaniu świata'' Marko Polo  można również o tym wyczytać. Pojawia się tam pogląd, że salamandry nie istnieją, ponieważ to niemożliwe, aby jakiemukolwiek zwierzęciu, płomienie nie mogły wyrządzić szkody. Można również w ,,Opisaniu świata'' przeczytać, że prawdziwa salamandra nie jest zwierzęciem, tylko rodzajem tkaniny. Co prawda autor posunął  się już za daleko - salamandry nie są odporne na ogień, ale istnieją, niemniej w owych czasach, podobna wypowiedź musiała świadczyć o sporej trzeźwości umysłu!
Przypatrzmy się jak doszło do powstania tego mitu. Jaskrawe, ,,ogniste'' ubarwienie pobudziło bujną wyobraźnię człowieka, ale chyba nie wystarczyło. Salamandry plamiste często ukrywają się wśród drewna, także w przeznaczonych do palenia w piecu kłodach - to już wystarczyło. Chciałbym jeszcze nadmienić, że Polacy stworzyli mało dziś znane przysłowie ,,jak salamandra w ogniu'' zasugerowani przytoczoną już niemiecką nazwą omawianego płaza. Obecnie czas i postęp wiedzy przyrodniczej, sprawiły, że częściej mówimy ,,czuć się jak ryba w wodzie'' niż ,,jak salamandra w ogniu''. 
Salamandra plamista osiąga ok. 20 cm długości. Zasiedla Europę i Bliski Wschód, jej środowiskiem są góry. Na terenach swego areału jest największym płazem ogoniastym, ale w skali światowej marnie wygląda przy salamandrze olbrzymiej z Chin i Japonii (1,50 m długości), największym płazie świata.



Omawianym płazom nic nie przeszkadza, że są powolne i dobrze widoczne. Przeciwnie - swojemu jaskrawemu ubarwieniu zawdzięczają przeżycie, bowiem jest to ubarwienie ostrzegawcze. A przed czym ostrzega? Przed tym, że salamandra plamista jest zwierzęciem trującym - podrażniona wydziela jad o odstraszającym, waniliowym zapachu. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę, że celowo określiłem ją jako ,,trującą'', a nie jadowitą. Zwierzęta zarówno trujące jak i jadowite, korzystają z jadu, ale zwierzęta jadowite dysponują zębami, kolcami, żądłami etc. do wprowadzania jadu, podczas gdy zwierzęta trujące mają jad w skórze, lub innych częściach ciała, Jad salamandry plamistej i ropuchy ratuje te zwierzęta przed niejednym wrogiem, ale czy przed zaskrońcem, mającym opinię bezkarnie łykającego trujące płazy?

,,Salamandra plamista beztrosko defiluje przed zaskrońcem, który wysuwaniem języka bada otoczenie''

- pisał niemiecki zoolog Bertram Munker w fotoreportażu o salamandrze plamistej zamieszczonym w miesięczniku ,,Sielmans Tierwelt'' z listopada 1980 r.
Świat oczami salamandry plamistej bardzo się różni od świata widzianego przez człowieka. Proszę sobie wyobrazić oszczędną kreskówkę, gdzie na mlecznobiałym ekranie co jakiś czas pojawiają się poszczególne obiekty. Dla nszej bohaterki nie istnieje coś takiego jak ruch, stosuje też swoistą ,,logikę'': to co jest mniejsze stanowi zdobycz (jeśli się salamandrze rzuci kamyk, będzie próbowała go złapać!), zaś to co jest tej samej wielkości, lub większe , stanowi przedstawiciela tego samego gatunku, lub wroga. Nie chciałbym jednak aby Czytelnik zbyt wcześnie nie zaczął użalać się nad ,,biednym zwierzęciem'' - salamandra plamista nigdy się nie ,,nabiera'' na żadne fortele mimetyzmu - nie ma zwierzęcia, które może się przed nią ukryć. Jej wzrok nie jest ani gorszy, ani lepszy od wzroku ludzkiego - jest po prostu inny niż nasz. 
Salamandra plamista jest mięsożerna jak wszystkie płazy. Odżywia się owadami, dżdżownicami, ślimakami, stonogami, wijami i krocionogami. Zaobserwowano jak dwie salamandry chwytają jedną dżdżownicę. Wówczas następuje swoiste ,,przeciąganie liny'' - jeśli dżdżownica zostanie przepołowiona, wówczas konflikt się kończy. Omawiane salamandry (podobnie jak płazy bezogonowe, kameleony i gekony) mają długie, lepkie języki usytuowane w przedniej części pyska, którymi chwytają swe ofiary. Zdobycz połykają tak jak płazy bezogonowe, w przepychaniu dużych kawałków w głąb przełyku znaczną rolę odgrywa popychanie pokarmu ruchami gałek ocznych. Zwierzęta te dużo przebywają na lądzie , idąc machają całym ciałem raz w jedną, raz w drugą stronę. Wśród większości autorów ma opinię płaza słabo pływającego, który bardziej preferuje środowisko lądowe. Czy jest to prawda?

,,Mieszkając w Beskidach, gdzie to piękne zwierzę jest pospolite, kilkakrotnie widywałem je pływające, bez żadnego zauważalnego przymusu, w rwącym, płytkim strumieniu. Łatwo się wtedy przekonać, że ten najpowolniejszy z wszystkich płazów europejskich, staje się w wodzie żwawszy. Z kończynami przywierającymi do tułowia, salamandra płynie wężowymi poruszeniami walcowatego ogona. Wydaje się wtedy sprawniejszym pływakiem niż jest w rzeczywistości. Nie zapominajmy bowiem, że w głębszej wodzie może ona łatwo utonąć, zarówno w warunkach naturalnych, jak i w akwarium''

- pisał Andrzej Trepka w książce ,,Co kaszalot je na obiad?''
Salamandry plamiste są jajożyworodne. Larwy opuszczają skrzek w odstępach czasowych i zdolne są do aktywnego pobierania pokarmu - po prostu starsze larwy zjadają jaja i ,,młodsze rodzeństwo''. Tę formę kanibalizmu nazywamy ,,adelofagią'' - na porządku dziennym występuje u jajożyworodnych rekinów takich jak żarłacz ludojad, czy lamna śledziowa. Są one skrzelodyszne (tak jak ryby - dowód pochodzenia płazów od tej gromady), toteż samica rodzi, częściowo zanurzona w wodzie. Potomstwo salamandry plamistej żywi się wodną roślinnością - świeżą, lub butwiejącą oraz padliną. Są to wszystkożercy z przewagą strawy roślinnej. Jajożyworodność jest też cechą niewystępującej w Polsce salamandry czarnej, u której rozwój embrionów trwa 2 - 4 lat (dla porównania: ciąża człowieka mieści się w przedziale czasowym tylko 9 miesięcy).



Salamandry plamiste od dawna przyciągały uwagę człowieka - ich piękne ubarwienie (zaobserwowano też osobniki albinotyczne, melanistyczne, a nawet czarno - czerwone) i ukrywanie się w drewnie zainspirowały rzymskiego przyrodnika Pliniusza Starszego do przeprowadzenia doświadczenia, w którym salamandra plamista została spalona. Niestety śmierć zwierzęcia była nadaremna, bowiem jak widzimy z początku rozdziału, mit o ogniotrwałości był traktowany poważnie. Wierzono, że może pozbawiać hodowlane zwierzęta mleka, ale częściej jest otoczona raczej sympatią. Nigdy nie była masowo tępiona, ale należy ją chronić przed niszczeniem siedliska - tym bardziej, że jest to płaz ,,konserwatywny'' - przywiązuje się do swego ,,locum'' i ginie w razie jego zniszczenia. Przeto my, zubożeni stratą tura i tarpana nie możemy pozwolić by także salamandry plamiste odeszły w niebyt otchłani dziejów. 
W Polsce znajdują się pod całkowitą ochroną prawną. 

sobota, 27 lipca 2013

Neotenia




Neotenia - to właśnie nazwa tego zjawiska, które polega na zdolności do rozrodu przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Występuje u płazów ogoniastych; aksalotla z górskich, meksykańskich jezior Xochimilco  i Chalco i odmieńca jaskiniowego z jaskiń Półwyspu Bałkańskiego. Aby mogły osiągnąć dojrzałość płciową, potrzebują jodu, tego zaś brakuje w ich środowisku. Neotenia jest więc koniecznością - bez niej aksalotle i odmieńce jaskiniowe dawno zniknęłyby z powierzchni Ziemi.
Dodam jeszcze, że kiedy na początku XIX wieku Alexander von Humboldt przywiózł te zwierzęta do Paryża, po umieszczeniu ich w akwarium zawierającym jod uzyskano dorosłe płazy ogoniaste: Ambystoma mexicanum. 


Kijanki

Kijanki, dawniej zwane ,,głowaczami'' to larwy płazów, swoim wyglądem przypominają rybich przodków tej gromady. Na początku skoncentrujmy się na kijankach płazów bezogonowych takich jak: żaby, ropuchy, rzekotki, kumaki, czy grzebiuszki. Wykluwają się ze skrzeku, czyli prymitywnych jaj składanych przez płazy. Skrzek to czarny zarodek z galaretowatą otoczką. Żaby składają skrzek w bezładnych kupach, ropuchy w czymś co przypomina łańcuchy, zaś kumaki umieszczają poszczególne jajka pod listkami wodnych roślin. Czy muszę przedstawiać wygląd kijanek? Mają monstrualne głowy (stąd archaiczna nazwa ,,głowacze'') i stanowiące siłę napędową ogonki. Oddychają tak jak ryby za pomocą skrzeli. Są roślinożerne, w przypadku żaby łopatonogiej uprawiają kanibalizm gdy brakuje im pokarmu. Afrykańskie żaby goliaty składają skrzek zawsze w pobliżu wodnej rośliny spokrewnionej z różą, aby kijanki mogły odżywiać się jej liśćmi. Kijanki platany (również żyjącej w Afryce) są wyposażone w długie wyrostki dotykowe, wyglądające jak ,,wąsy'' sumów. Zresztą kiedyś uważano owe kijanki za sumy!



Powoli kijanka staje się dorosłym płazem - wykształcają się kończyny, zmienia się jadłospis, sposób oddychania etc., aż do zrzucenia pozostaje już tylko ogon.



Larwy płazów ogoniastych są nieco inne. Mają kończyny, są mięsożerne, zaś ich skrzela są widoczne na głowie, jako jaskrawe, krzaczaste wyrostki. Ma u nich miejsce (ale tylko u niektórych gatunków) pewne niesamowite zjawisko, godne wyobraźni autorów S. F. piszących o innych planetach, a jednak rzeczywiste i dla przetrwania niektórych gatunków.





Larwy ryb




Nie tyko chimery żyją w mrocznych głębinach oceanów. Wśród wielu innych gatunków żyją w tym środowisku także idiakanty. Dorosłe ryby i ich larwy przez długi czas uważano za dwa odrębne gatunki. Idiakant jest wydłużony jak węgorz, ma czarne ubarwienie, zaś z żuchwy zwisa długi skórny wyrostek. Tymczasem jego larwy są białe, mają duże oczy na szypułkach, są mniejsze od dorosłych idiakantów, ale również mają wydłużony kształt. Idiakanty są zdolne do bioluminescencji, czyli wytwarzania światła przez żywe organizmy; dorosła ryba po bokach ciała ma rzędy świecących punktów, czym trochę przypomina jadący w nocy pociąg.



Przez długi czas rozmnażanie węgorzy było okryte tajemnicą. Arystoteles błędnie uważał, że jakoby rodzą się z błota; dżdżownice miały nawet opinię młodych węgorzy! Prawdę poznano w XIX wieku dzięki Polakowi, Szymonowi Syrskiemu - obecnie truizmem jest, że węgorz wędruje na tarło do Morza Sargassowego. Po złożeniu ikry ginie - zresztą już w czasie drogi na tarło węgorzom trwale zarasta odbyt i nie mogą pobierać pokarmu. Larwy są białe i wyglądem przypominają liście, ale z czasem stają się coraz bardziej podobne do dorosłych węgorzy.



Larwy ryb często bardzo jaskrawo różnią się od ryb dorosłych. Np. larwy płastug wcale nie wykluwają się z ikry płaskie. Prześledźmy to na przykładzie soli. Po opuszczeniu jajka, larwa soli w niczym nie różni się od innych rybich larw. Jest niemal przezroczysta, ma owalną, zaokrągloną głowę i wydłużone ciało, zapas pożywienia stanowi woreczek żółtkowy i co najważniejsze - larwa soli ma 2 okrągłe, czarne oczy po obu stronach ciała, Sytuacja zaczyna ulegać zmianie, gdy sola ma 13 dni. Wówczas wykształca się u niej szczęka, zaś obie gałki oczne nakładają się na siebie. 22 - dniowa rybka kształtem przypomina już dorosłą płastugę i oczywiście oba oczy ma po jednej stronie głowy. Dorosłe sole osiągają maksymalnie do 60 cm długości.



Trzeba jednak powiedzieć, że istnieją sytuacje, w których narybek wygląda jak pomniejszona kopia dorosłej ryby np. u koników morskich.





piątek, 26 lipca 2013

Nimfy




To również jest nazwa o podłożu mitycznym. Oznacza zarówno grecki odpowiednik słowiańskich rusałek, gatunek australijskiej papugi i ... coś jeszcze. Nie u wszystkich owadów występuje rozwój całkowity. Są też takie, których wzrost można opisać jako cykl: jajo - nimfa - imago. Wymienione tu nimfy są podobne do imago, ale osiągają mniejsze wymiary ciała i nie mają skrzydeł. Rosnąc zmieniają naskórek, aż pewnego razu uzyskują skrzydła i dojrzałość płciową. Rozwój niezupełny występuje u szarańczaków (koniki polne, pasikoniki, świerszcze, szarańcza, turkucie podjadki), pluskwiaków (np. mszyce) i skorków, zwanych też ,,szczypawkami'', lub ,,szczypawicami''.


Metamorfoza owadów




Przez długi czas uważano motyle i ich gąsienice za całkowicie różne zwierzęta. Dopiero w XVII wieku Maria Sybilla Merien prowadząc amatorską hodowlę gąsienic odkryła tą powszechnie dzisiaj znaną prawdę. Później opisała to w książce ,,Metamorfoza owadów z Surinamu''. Użyty tu termin ,,metamorfoza'' odnosi się do wszystkich zwierząt, w których rozwoju występuje stadium larwy. Oznacza ,,zmianę kształtu''. Larwa (gąsienica u motyli, pędrak u chrabąszczy, czerw u błonkówek) wykluwa się z jaja, zaś stadium imago jest poprzedzone przez stadium poczwarki. Nie będę się tu szczegółowo rozpisywał na ten temat - chociażby dlatego, że owady są najliczniejszą grupą zwierząt - zwłaszcza chrząszcze. Przedstawiony tu cykl: jajo - larwa - poczwarka - imago to cykl całkowity i jest regułą. Ale od reguł istnieją wyjątki ....



Larwy skorupiaków

Nie powstydziłby się go żaden twórca filmów S. F. Ma monstrualną głowę, czarne oczy na szypułkach, porusza się trzema parami rozwidlonych odnóży znajdującymi się po bokach listkowatego ciała. Cały stwór jest niebieski i jednocześnie sprawia wrażenie przezroczystego. Nie jest to bynajmniej żaden stwór z obcej planety, ale larwa należącego do dziesięcionogów łopaciarza, morskiego skorupiaka żyjącego w ciepłych, jak i w zimnych wodach o pełnym zasoleniu, dlatego też Bałtyk nie jest dla nich odpowiednim miejscem. Larwa łopaciarza należy do planktonu i odżywia się mniejszymi od siebie organizmami. W miarę wzrostu linieje, czyli zrzuca stary naskórek - zmienia się jej kształt i przybywa odnóży. Młody łopaciarz jest nadal niebiesko - przezroczysty, ale ma już płetwę ogonową (telson) w kształcie wachlarza, 10 odnóży i charakterystyczne dla tego gatunku, krótkie, grube i spłaszczone jak łopaty czułki, którymi łopaciarze grzebią w dennym mule szukając pokarmu. Z czasem łopaciarz przybierze ,,dorosłe'' ubarwienie brązowe.
Wszystkie skorupiaki są rozdzielnopłciowe (z wyjątkiem ryboszy)  i jajorodne. 



Oto drugi przykład. Larwy racznicy (również dziesięcionoga) niewiele różnią się od osobników dorosłych. Mają owalne ciała z podwiniętymi odwłokami, 8 odnóży, długie czułki. Ubarwienie niebieskie, na głowotułowiu ciemnopiaskowy nalot, występujący też na stawach. Pierwsza para odnóży jest już wyposażona w szczypce. Dorosłe racznice są większe i jaskrawo ubarwione. Mogą być czerwone w białe cętki i niebieskie paski, ale także żółtawe, brązowe, lub fioletowe. W przeciwieństwie do larw przebywają nie w toni, ale na dnie, po którym chodzą jak nasze raki; przestraszone uciekają skacząc. Prowadzą nocny tryb życia.



Larwy krabów również wchodzą w skład planktonu i nie przypominają dorosłych skorupiaków. Mają owalne, bardzo duże w porównaniu z resztą ciała głowy z dużymi oczyma. Na głowach mają zagięte kolce, zaś ich aparat gębowy składa się z 3 wyrostków; dwóch długich i jednego krótkiego. Dalej widzimy jedną parę odnóży zakończonych szczecinkami, których larwy krabów używają do pływania. Dalsze 6 segmentów ciała nie ma odnóży i tworzy odwłok. Młody krabik ma jeszcze ten ,,ogonek'', lecz przy następnym linieniu już go nie posiada.



Larwy naszych kolejnych w naszym opracowaniu znajomych z lekcji biologii, czyli raków, w odróżnieniu od ,,rodziców'' mają dłuższe kończyny, a ich naskórki są białe z dużymi, czerwonymi plamami na grzbiecie.
Zanim skończymy omawianie skorupiaków, chciałbym jeszcze zaznaczyć, że niektóre z nich nie przechodzą przez stadium larwy (np. zmieraczki, stonogi), lecz ich potomstwo wygląda jak osobniki dorosłe, różniąc się tylko mniejszymi wymiarami.