czwartek, 10 września 2015

Agadża - legendarny król Dahomeju




,,W jego królestwie nie było Vodu. Kobiety rodziły kozy, a te z kolei mężczyzn. Wszędzie można było zobaczyć mężczyzn  kopulujących z kozami, a kozły z kobietami. Pewna kobieta [...] przybyła z Adża [...] i była bardzo przerażona widokiem, który zobaczyła i [wyjaśniła królowi, że w jej kraju] kobiety rodzą ludzkie dzieci, a kozy koźlęta [...] ponieważ mają tam Vodu. Agadża kazał jej sprowadzić Vodu z Adża [...]'' - Maya Deren ,,Bogowie haitańskiego wudu''. 

Oniricon cz 147

Śniło mi się, że:



- Sindbad był królem,



- sporządziłem listę książek fantasy, które mi się nie spodobały z powodu przesłania: ,,Harry Potter'', ,,Mroczne materie'', ,,Saga Zmierzch'', cykl ,,Avalon'' Marion Zimmer Bradley, ,,Słowo i miecz'', oraz komiks ,,Lucyfer'',



- po latach odnalazłem swoje teksty o brachiozaurze i ,,Gwiezdnych Wojnach'' i zamierzałem opublikować je na blogu,



- Izyda wymagała od swych wyznawców całkowitej abstynencji od alkoholu, a ja pomyślałem, że to dlatego, że była kobietą i nie lubiła jak mężczyźni piją,



- ulepiłem ze śniegu posążek Trygława i niosłem go ze sobą, jednak gdy trzeba było wejść do jakiegoś budynku, zostawiłem go, aby się nie roztopił,
- zimą szedłem po ulicy razem z Pavlasem ov Vidłarem i mówiłem mu o przyrodniczym czasopiśmie ,,Kwak'', o tym, że wolałem ,,Zwierzaki'' i że zamierzam zrecenzować jeden z numerów,
- jakiś satanista rysował na murach serca na znak, że kocha szatana,
- ułamałem kawałek tafli lodu, aby zrobić z niej figurki i pomyślałem, że zniszczyłem piękną rzecz,



- byłem na obozie dla wyznawców voodoo, gdzie szykowaliśmy się do zejścia pod ziemię, gdzie było pełno ognia, trujących gazów, przed którymi trzeba się było zabezpieczyć  wilgotną, gumową maseczką, oraz gdzie żyły 10 - metrowe krokodyle,



- w bibliotece zobaczyłem książkę ,,The Lion, the Witch and the Wardrobe'' C. S. Lewisa, jakąś powieść science fiction Fritza Leibera i wiele egzemplarzy ,,Księgi tura'' Czesława Białczyńskiego z zakładkami.

,,Labirynt''

,,Ceń słowa. Każde może być twoim ostatnim'' – Stanisław Jerzy Lec

W 2009 r. studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim, uczęszczałem na wykłady z antropologii prowadzone przez prof. Carolusa ov Xertusa, które bardzo dobrze wspominam. Na jednym z nich dotyczących roli labiryntu w kulturze, prof. Xertus wspomniał o amerykańskim filmie fantasy ,,Labirynt'' (,,The Labyrynth'') z 1986 r. w reżyserii Jima Hensona (nie mylić z ,,Labiryntem Fauna''!). Zachęcił mnie tym do obejrzenia tego filmu.




We wrześniu 2015 r. obejrzałem ,,Labirynt'' po raz drugi. Akcja rozgrywa się w XX wieku w świecie realnym (USA), jak również w świecie fantastycznym, opisanym w książce ,,Labirynt'' czytanej przez główną bohaterkę. W owym wyimaginowanym, książkowym świecie pojawiają się takie miejsca jak: Miasto Goblinów, rozległy i pełen pułapek Labirynt, oraz Bagna Wiecznego Smrodu (przypuszczam, że jest to jakby odpowiednik piekła).
Główną bohaterką jest nieco dziecinna, zbuntowana nastolatka Sarah, która mieszkała z ojcem, macochą i rocznym braciszkiem Tobym. Była przywiązana do swoich dziecięcych zabawek, zwłaszcza żółtego misia Lancelota, lubiła ponadto przebierać się za księżniczkę i odgrywać sceny z ulubionej książki. Nie cierpiała macochy i Toby'ego. Gdy, któregoś wieczora chłopiec głośno płakał, wypowiedziała przekleństwo, aby zabrały go gobliny. Gdy tak się stało, dziewczyna pożałowała swego gniewu i udała się na poszukiwanie braciszka, aby zapobiec jego przemianie w goblina. Król goblinów wyznaczył jej na to 12 godzin, w czasie których musiała sforsować Labirynt. Jej sprzymierzeńcami byli: stary, cyniczny krasnolud Hoggle, który dzięki dobroci doznanej od Sary zmienił się na lepsze, łagodny potwór Ludo (podobny do rogatego orangutana z długim ogonem) i mieszkający na Bagnach Wiecznego Smrodu rycerz Sir Didymus, podobny z wyglądu do lisa, jeżdżący na kudłatym psie Ambrozjuszu. Sir Didymus jest o tyle ciekawą postacią, że przypomina nieco … Kalevipoega, herosa z estońskiego eposu, który po śmierci stanął przed bramą piekła, pilnując, aby diabły się nie wydostawały na zewnątrz.



Głównym antagonistą Sary jest Jareth – król goblinów (w tej roli: David Bowie). Miał długie, tapirowane, blond włosy i ostry makijaż oczu. Postać ta może symbolizować Lucyfera zwodzącego ludzi pozorami dobra (spełnienia zachcianek), aby wyrzekli się miłości. Zresztą istnieje duże podobieństwo między goblinami z angielskiego folkloru, a ludowymi wyobrażeniami diabłów w Polsce. Aby odwieść Sarę od poszukiwania brata, Jareth poprzez Hoggle'a daje jej do zjedzenia robaczywą brzoskwinię, co nawiązuje do kuszenia Ewy w rajskim ogrodzie.
Na filmie widzimy całą plejadę istot fantastycznych, jak: gryzące wróżki, które Hoggle spryskiwał środkiem owadobójczym, mówiąca gąsienica, ,,pomocne dłonie'', które były pomocne tylko z nazwy, mówiące ściany zwane fałszywymi alarmami, karzeł noszący żywego indyka jako kapelusz, oraz stwory podobne do różowych małp ze spiczastymi pyskami, które dla zabawy urywały sobie głowy.

W filmie spodobała mi się pochwała miłości, rodziny, odpowiedzialności i przyjaźni, ostrzeżenie przed zagrożeniem duchowym jakim są przekleństwa (w teologicznym rozumieniu przekleństwo to nie tyle wulgaryzmy, ale odwrotność błogosławieństwa). Scena, w której Sarah czytając ,,Labirynt'' przypomina sobie o celu swej wyprawy i odrzuca pokusy jędzy ze śmietniska, nasuwa mi skojarzenia z czytaniem ,,Biblii'' jako duchowym drogowskazem.