niedziela, 18 października 2015

,,Wendigo i inne upiory''

,,Niewiele można wymyślić nowego po Poe'm, Blackwoodzie i Lovecrafcie'' – Marek Wydmuch



O Algernonie Blackwoodzie (1869 – 1951), angielskim klasyku horroru, dowiedziałem się po raz pierwszy w 2009 roku w trakcie poznawania twórczości H. P. Lovecrafta (odsyłam do posta: ,,H. P. Lovecraft i mitologia Cthulhu''). Sięgnąłem po jego twórczość, ponieważ był to jeden z ulubionych autorów Lovecrafta.



W październiku 2015 r. przeczytałem antologię opowiadań Blackwooda ,,Wendigo i inne upiory'', zawierającą horrory i jeden kryminał (opowiadanie ,,Max Hensig''). Algernon Blackwood pochodził z angielskiej rodziny arystokratycznej. Jego rodzice wyznawali skrajny odłam kalwinizmu negujący Boże miłosierdzie, co niestety zraziło ich syna do chrześcijaństwa i popchnęło w sidła okultyzmu :(. W pewnym okresie życia wyjechał do USA gdzie cierpiał biedę. Zdarzało mu się występować w telewizji, poznał wielu sławnych ludzi min. G. K. Chestertona i C. S. Lewisa, jednak mamy bardzo mało wiadomości o nim samym. Jego biografia skrywa wiele białych plam, bardziej rzuca się w oczy jego twórczość.



Akcja omawianej antologii rozgrywa się w pierwszej połowie XX wieku przed I wojną światową w takich miejscach jak: wysepka na Dunaju w okolicach Pressburga, czyli dzisiejszej Bratysławy (wówczas Słowacja należała do Austro – Węgier), południowe Niemcy, Francja (małe miasteczko zamieszkane przez kotołaki, oraz kurort w Alpach francuskich), dzika puszcza w Kanadzie, Wielka Brytania (Londyn, okolice Edynburga itd.), oraz USA (Nowy Jork). W dwóch opowiadaniach pojawia się postać angielskiego okultysty dr. Johna Silence'a, który pełen empatii pomagał ludziom mającym kłopoty z niemieckimi satanistami, lub z francuskimi kotołakami. Trzeba jednak pamiętać, że w tak naprawdę nie ma dobrego okultyzmu, że w świetle ,,Biblii'' i nauki Kościoła jego praktykowanie zawsze jest ciężkim grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu :(.
Jakie nawiązania zawarł Blackwood w swoich opowiadaniach?



Z ,,Biblii'', a konkretnie z ,,Księgi Tobiasza'' został zapożyczony wzywany przez tajną wspólnotę niemieckich satanistów udających protestantów, brat Asmodeliusz, w którym łatwo domyśleć się postaci diabła Asmodeusza. John Silence uratował przed tym demonem bohatera jednego z opowiadań, który po latach powrócił odwiedzić swą szkołę w Niemczech.



Z mitologii germańskiej, a częściowo też celtyckiej zostały zapożyczone leśne elfy, które broniły lasu gdzieś w Anglii przed wycięciem (w opowiadaniach Blackwooda wroga ludziom przyroda odgrywa ważną rolę). Owe elfy ukazywały się bohaterowi pod postacią mężczyzn ubranych na zielono.
Z legend arturiańskich został zapożyczony motyw Ziemi Jałowej, tu ukazanej jako połać nagiej ziemi w ogrodzie, gdzie nic nie rosło. Owa ziemia pochłaniała energię z ludzi, aż dzięki wyssaniu jej z wampira energetycznego, znów się zazieleniła (motyw wampirów energetycznych został zaczerpnięty z okultyzmu).



Z tradycyjnych wierzeń europejskich doby średniowiecza pochodzą: francuskie czarownice zamieniające się w koty (jedną z nich była piękna dziewczyna Ilse, córka właścicielki zajazdu), oraz liczne duchy (jak np. dobrotliwy duch angielskiego dżentelmena mieszkający w Drugim Skrzydle, duch trędowatego, czy zmarłego z głodu, oraz piękny, kobiecy demon ośnieżonych szczytów, bojący się dźwięku dzwonów).



Z mitologii indiańskiej pochodzi kanadyjski, leśny stwór wendigo – olbrzymie zwierzę o płonących stopach porywające ludzi.
Innym ciekawym motywem są nieprzyjazne ludziom duchy przyrody zaklęte w ruszających się wierzbach, które na zasadzie analogii skojarzyły mi się z chcącą zjeść Merry'ego i Pippina Starą Wierzbą z ,,Władcy Pierścieni''.
W antologii spodobał mi się opis miasteczka kotołaków i chrześcijańskie przesłanie opowiadania ,,Urok śniegu'', okazującego wyższość chrześcijaństwa nad pogańskim duchem przyrody mającym cechy diaboliczne i usiłującym zgubić głównego bohatera. Zastrzeżenia budzi natomiast motyw reinkarnacji (jako katolik stanowczo odrzucam wiarę w wędrówkę dusz).



Na koniec ciekawostka: Blackwood zdaje się nie lubił Niemców, których reprezentują: sataniści, przestępcy i uczony – psychopata, a na dodatek – antysemita. Nie jest to książka dla germanofilów! Przypuszczam, że gdyby Blackwood żył dzisiaj i słyszał co wyprawia niejaki Martin Schulz szantażujący inne państwa Unii Europejskiej, zapewne tylko utwierdziłby się w owej niechęci :(.