poniedziałek, 13 stycznia 2020

,,W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska''








Z twórczością Bohdana Baranowskiego zetknąłem się po raz pierwszy na studiach sięgając po książkę ,,O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach’’ (1978). Bohdan Baranowski (1915 – 1993) był polskim historykiem, orientalistą i etnografem, profesorem wykładającym na Uniwersytecie Łódzkim. Zainteresowania historyczne i etnograficzne odziedziczył po swym ojcu Wacławie, również historyku i etnografie. Napisał min. ,,Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku’’ (1952), ,,Pożegnanie z diabłem i czarownicą’’ (1965), ,,Życie codzienne wsi między Wartą a Pilicą w XIX wieku’’ (1969), ,,Życie codzienne małego miasteczka w XVII i XVIII wieku’’ (1975), ,,Nietolerancja i zabobon w Polsce w wieku XVII i XVIII’’ (1987, współautor) i wiele innych. Jednym z jego uczniów był Leonard Pełka również badający wierzenia słowiańskie (odsyłam do posta: ,,Polska demonologia ludowa’’).







W styczniu 2020 r. przeczytałem pracę popularnonaukową ,,W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska’’ wydaną po raz pierwszy w 1981 r. Autor zwraca w niej uwagę, że nasza wiedza o mitologii słowiańskiej jest szczątkowa, często już nie do odtworzenia i wciąż na nowo weryfikowana. Jej szczątki zachowały się w polskiej kulturze ludowej, która sama ma charakter synkretyczny. Przez wieki oddziaływały na nią wpływy chrześcijańskie (anioły stróże, diabły i czarownice), niemieckie, żydowskie (słabo zbadane), litewskie, białoruskie, ukraińskie, rosyjskie (kikimora trafiła do naszych wierzeń właśnie jako relikt kontaktów z carskim zaborcą), a także masowa literatura dla ludu sprzedawana na odpustach i jarmarkach, literatura romantyczna, a nawet modny w XIX i na początku XX wieku spirytyzm (przekaz o ,,amerykaninie’’ wywołującym diabła). Szczególnie w dobie kontrreformacji (XVI – XVII wiek) demony słowiańskie (nawet te przyjaźnie nastawione dla ludzi jak domowe skrzaty) zlały się w postać ludowych diabłów tak charakterystycznych dla polskiej kultury. Również słowiańskie demony żeńskie jak jędze, mamuny i południce przyczyniły się do ukształtowania wizerunku ludowej czarownicy.
Zaletą książki jest podanie mnóstwa informacji o przeżytkach wierzeń ludowych funkcjonujących jeszcze w XX wieku np. przekazy o Śmierci jadącej na rowerze, demonie tyfusu noszącym czerwony krawat, czy o ojcu przestrzegającym córkę jadącą na saksy, aby w czasie pobytu w Niemczech nie nauczyła się czarów etc.
Niektóre z opisanych wierzeń to prawdziwe perełki:
- w okolicach Pułtuska straszyły utopce w napoleońskich mundurach powstałe z utopionych francuskich żołnierzy,






- w lasach lęgną się wielkie ptaki pożerające dzieci nie myjące nóg,






- w jednym z jezior żyje utopiec przybierający postać wielkiej ryby ,,repina’’ (rekina); jest to przykład przenikania się wierzeń ludowych z nowoczesną wiedzą przyrodniczą zdobytą w trakcie edukacji,
- jedną z najdziwniejszych postaci przybieranych przez świecki – bagienne demony, które wabiły ludzi na manowce za pomocą światła była żyrafa z lampą zamiast głowy,
- borowy (demon lasu) pod postacią leśniczego ocalił życie prawdziwego leśnika przed dzikiem, którego zastrzelił,





- w II RP endeccy aktywiści straszyli chłopów, że żydowski karczmarz zadawał w wódce pokuśników (diabły), co skutecznie zniechęciło ich od odwiedzania szynku,





- Adam Mickiewicz (1798 – 1855) był … płanetnikiem, ponieważ w dniu jego śmierci spadł we Francji ulewny deszcz, a gdy ciało wieszcza (notabene słowo ,,wieszcz’’też może oznaczać słowiańskiego demona…) zostało przywiezione do Krakowa wówczas tam zaczęło padać,





- według wierzeń kaszubskich Adolf Hitler (1889 – 1945) po śmierci stał się diabłem; prawą ręką Lucyfera,
- o pewnym księdzu opowiadano (przy jego niezadowoleniu), że był zwrotkiem, czyli człowiekiem w niemowlęctwie porwanym przez mamunę, a później oddanym prawowitej matce,







- zmory duszące ludzi we śnie mogły przybierać postać łasic, żab, a nawet… ryb (sic!); demony te męczyły nie tylko ludzi, ale też zwierzęta (zwłaszcza konie), rośliny, a nawet … kamienie i wodę.






Autor pisał swą pracę z obowiązujących w historiografii PRL – u pozycji marksistowskich i ateistycznych dlatego min. nie wierzył w prawdziwość opętania Anneliese Michel (1952 – 1976) i winą za jej tragiczną śmierć obciążał katolickich egzorcystów.
Poza tą jedną wadą książka Baranowskiego zawiera ogromną ilość materiału faktograficznego mogącego dostarczyć wielu cennych inspiracji twórcom fantasy ;).






Na koniec chciałbym się podzielić własną refleksją. Autor pisał o wierzeniach demonologicznych jako o zjawisku schyłkowym. Tymczasem patrząc na ich triumfalny powrót w XXI wieku (min. rodzimowierstwo i inne religie neopogańskie, satanizm, ogromne zainteresowanie problematyką zjawisk paranormalnych, zagrożeń duchowych i egzorcyzmów) zapewne przewraca się w grobie!