środa, 24 stycznia 2018

,,Przygody Sindbada Żeglarza''

,,Stary marynarz z łatwością otworzył szkatułę, zajrzał do wnętrza i wyjął stamtąd świstek papieru, którego widok napełnił mię przerażeniem. Poznałem od razu ów świstek! Był to list Diabła Morskiego! Zrozumiałem, że jestem znów ofiarą jego wybiegów! Stary i wytrawny marynarz rozwinął list, wdział na nos okulary i zaczął w milczeniu odczytywać pismo diabelskie. Zbladłem. Nogi zachwiały się pode mną. Zdawało mi się, że za chwilę stracę przytomność'' – Bolesław Leśmian ,,Przygody Sindbada Żeglarza''.







W opowieściach licznych ludów i kultur pojawiają się postaci żeglarzy przeżywających niezwykłe przygody na nieznanych morzach i lądach. W ,,Biblii'' będzie to prorok Jonasz połknięty przez wieloryba. W mitologii greckiej wielkimi wędrowcami byli Odyseusz, oraz Jazon wraz z Argonautami poszukujący złotego runa. Mitologia rzymska opowiada o morskiej tułaczce Eneasza; uchodźcy z Troi, który dopłynął do Italii (odsyłam do posta: ,,Eneida''). W anglosaksońskim eposie gocki wojownik Beowulf dopłynął do Danii, gdzie zabił potwory i został królem. Wielu mitycznych żeglarzy występuje w mitologii celtyckiej jak: Brutus (opisany przez Geoffreya z Monmouth uchodźca z Troi, który stał się eponimem Brytanii), czy bohaterowie irlandzkich opowieści zwanych imramami jak: św. Brendan, Mael Duin, Bran Mac Febal, czy Snedgus i Mac Riagla. W ruskich bylinach występuje nowogrodzki kupiec Sadko, który zabawił na dworze Morskiego Cara, zaś w polskiej legendzie, rzekomym odkrywcą Ameryki jeszcze przed Kolumbem miał być Jan z Kolna (przedstawiającą go rzeźbę można zobaczyć na Wałach Chrobrego w Szczecinie). Popularny w średniowiecznych legendach Aleksander Wielki miał jakoby odbyć podróż na dno morza w szklanej bani, zaś w azteckim micie, pokonany i upokorzony przez Tetzatlipocę, aztecki bóg Quetzalcoatl (Pierzasty Wąż) odpłynął na wschód na tratwie z morskich węży, aby po wielu latach powrócić (mit ten pomógł Cortezowi w podboju Meksyku). W świecie wyobraźni muzułmańskiej, największym podróżnikiem był oczywiście Sindbad Żeglarz, jeden z najbardziej barwnych bohaterów ,,Baśni 1001 nocy'', które od XVII wieku mocno zakorzeniły się w kulturze europejskiej (mogę wręcz zaryzykować tezę, że podczas gdy ,,Koran'' dzieli kultury chrześcijańską i islamską, to ,,Baśnie 1001 nocy'' je łączą ;).








O Sindbadzie dowiedziałem się po raz pierwszy w drugiej czy w trzeciej klasie szkoły podstawowej za pośrednictwem kreskówki oglądanej w telewizji. W 1997 r. oglądałem w TV kulinarny program dla dzieci ,,Kuchnia Wróżki'', w którym przyrządzano ciasta zainspirowane baśniami. Wówczas to po raz pierwszy usłyszałem o wujku Sindbada, poecie – grafomanie Tarabuku...








Latem 2012 r. przeczytałem zakupioną na odpuście parafialnym baśniową powieść ,,Przygody Sindbada Żeglarza'' Bolesława Leśmiana po raz pierwszy wydaną w 1913 r. Akcja rozgrywa się w bardzo umownie traktowanym wczesnym średniowieczu (pojawiają się liczne ahistoryzmy takie jak np. jedzenie ziemniaków) zarówno w miejscach rzeczywistych (Bagdad, port Basra określany w powieści jako Balsora), oraz liczne fantastyczne krainy (np. wyspa ptaka Roka, królestwa królów Miraża, Pawica i Miraklesa, wyspa, na której znajdowała się Góra Magnetyczna i wiele innych). Z rzeczywistych krain pochodzą tacy bohaterowie jak perski kupiec (Persja to dzisiejszy Iran) i Chińczyk, który wytatuował na ciele wuja Tarabuka jego szkaradne wiersze.
Główny bohater, młodzieniec Sindbad, sierota, mieszkał w pałacu w Bagdadzie razem z wujem Tarabukiem. Odbył wiele podróży i przeżył mnóstwo przygód. Czytając powieść można się zastanowić jaką religię wyznawał, bowiem pojawiają się fragmenty, w których wykonywał znak krzyża, co wskazuje, że mógł być chrześcijaninem (w krajach muzułmańskich żyje wielu chrześcijan, którzy byli na tych ziemiach na długo przed powstaniem islamu, a teraz są prześladowani). Możliwe jednak, że był to niezamierzony lapsus Leśmiana....
Wuj Tarabuk był grafomanem i ekscentrykiem cierpiącym na manię wielkości. Oto próbka jego ,,tfu!rczości'':

,,Morze – to nie rzeka, a ptak – to nie krowa!
Szczęśliwy, kto kocha rymowane słowa!
Rymuj mi się, rymuj, drogi mój wierszyku!
Stój w miejscu cierpliwie, składany stoliku!
Stoi stolik, stoi, zachwiewa się nieco,
Za stolikiem – morze, za morzem – Bóg wie co!''

To właśnie te kiepskie wiersze skłoniły Diabła Morskiego do zemsty na Tarabuku, poprzez wyciągnięcie Sindbada na tułaczkę po morzach i oceanach. Wielkim zmartwieniem Tarabuka było utrwalanie jego wierszy. Gdy pisał je na różowym papierze, wiatr zdmuchnął je do morza. Gdy napisał na pergaminie – praczka wzięła je za brudną bieliznę i wyprała. Gdy powierzył je pamięci tysiąca młodych niewolnic (przypuszczam, że pochodzących z krajów słowiańskich ;) te pewnego dnia uciekły razem ze swymi narzeczonymi. Wreszcie zaprzyjaźniony Chińczyk wytatuował mu jego wiersze na jego ciele, co upodobniło poetę do jakiegoś straszydła. Co gorsze Tarabuk chciał w ten sposób wytatuować Sindbada, przez co ten wyruszył w kolejną podróż. Ostatecznie grafoman poślubił analfabetkę Barabakasentorynę; wdowę po perskim kupcu, której pozwalał na wszystko, nawet na darcie jego wierszy.
Baśń Leśmiana opowiada o wielkim pragnieniu miłości; o pragnieniu znalezienia przez mężczyznę ukochanej kobiety. W czasie swoich podróży Sindbad spotkał liczne urocze królewny, z których każda go zachwyciła, lecz po krótkim okresie szczęścia prawie zawsze następowała gorycz.








Piruza (prawdopodobnie z grec. pyros – ogień) była córką króla Miraża (imię władcy mówiące, oznaczało złudzenie). Ojciec przeznaczył jej rękę temu kto odgadnie zagadkę (odpowiedzi brzmiały: cisza morska, Koń Morski i Diabeł Morski), lecz nikt nie był w stanie jej rozwiązać. Udało się to dopiero Sindbadowi. Zanim dobrze poznał się z Piruzą zapragnął zbadać wyspę Kassel zamieszkaną przez demona Degiala. Dodać trzeba, że zarówno król jak i królewna mieli zwyczaj przekręcania imion i tak Sindbad był przez nich nazywany Hindbadem. Gdy Sindbad wrócił z wyspy Kassel, Piruza poślubiła jego sobowtóra Hindbada, stworzonego czarami Degiala, który ponadto oczarował ją dając w prezencie magiczną księgę, podczas gdy Sindbad wrócił z wyspy z pustymi rękami. Był to jego pierwszy zawód miłosny :(. Historia ta ostrzega przed kobietami kochającymi nie mężczyzn, lecz swoje wyobrażenia o nich (podobnie jak powieść ,,Pani Bovary'' Gustava Flauberta).








Najdroższa – ta piękna i wiecznie znudzona księżniczka mieszkała w dziupli ptaka Roka, gdzie całymi dniami leżała na otomanie i jadła … diamenty przynoszone jej przez upierzoną bestię (postać księżniczki zjadającej klejnoty występuje również w dylogii ,,Opowieści sieroty'' Catherynne M. Valente). Zrazu zgodziła się uciec z Sindbadem. Na statku płynącym do Balsory była cały czas głodna i pożerała diamenty. W końcu opróżniła z nich kufer należący do kupca perskiego, czego omal nie przypłaciła życiem (Sindbad uratował ją, obiecując Persowi, że po powrocie do Bagdadu zwróci mu drugie tyle diamentów tej samej wartości). Najdroższa szybko się zniechęciła do Bagdadu i gdy przyleciał po nią ptak Rok, wróciła z nim do jego gniazda. Historia ta ostrzega przed kobietami, którym zależy tylko na dobrach materialnych jakich dostarczać ma im mąż.








Sermina – zmiennokształtna księżniczka i czarodziejka o ,,ognistym'', zmysłowym charakterze, właścicielka białego kota, zakochana w Sindbadzie. Była żoną czarownika Murumadarkosa. Zabiła go w walce w obronie kochanka, kiedy to przybierali różne postaci. Użyte czary dosłownie wypaliły ją od wewnątrz. Umarła na oczach Sindbada nie zdążywszy wyjść za niego.








Armina była córką króla Alkarysa. Psiogłowy karzeł zamienił ją w Murzynkę, aby mieć ją tylko dla siebie. Umarła na oczach Sindbada, po tym jak odzyskała jasny kolor skóry po zażyciu maści starego marynarza.








Kaskada żyła w państwie króla Pawica (sądząc po imieniu pierwowzorem tego władcy mógł być Król Pawi z baśni francuskich i włoskich). Została żoną Sindbada. Zarówno swoim imieniem jak i zachowaniem przypominała wodospad. Miała bowiem zgubny zwyczaj rzucania się ze skały, który kosztował ją życie. Gdy umarła Sindbad zgodnie z miejscowym zwyczajem został pochowany żywcem razem ze swą zmarłą żoną (upatruję w tym echa zbrodniczego indyjskiego zwyczaju sati, każącego wdowie płonąć na stosie pogrzebowym męża). Jej ciało włożono do szklanej trumny (tak jak ciało Królewny Śnieżki), zaś Sindbad otrzymał siedem bochenków chleba i dzban wody. Król Pawic nic nie robił, aby wykorzenić ten zwyczaj mimo że sprawiał wrażenie bardzo dobrotliwego. W rzeczywistości był po prostu dziecinny, co nie wykluczało u niego znieczulicy :(.








Urgela była oniryczną dziewicą grającą na lutni, która wyprowadziła Sindbada z grobu. Odtąd śniła mu się co noc i grą na instrumencie odpędzała Diabła Morskiego. Był to dla niej odpowiednik ślubu.








Stella (łac. stella – gwiazda) była pulchną córką pulchnego ojca, która poślubiła Sindbada. Cierpiała na bezsenność, a gdy dowiedziała się, że Sindbada nawiedza we śnie piękna Urgela, zazdrosna zabiła urokliwą zjawę, niszcząc jej lutnię. Wówczas Sindbad uciekł od niej. Historia ta ostrzega przed denerwującym typem ludzi, którzy uważają, że jak oni czegoś nie mają/ nie umieją/ nie mogą/ nie wiedzą, to pozostali też nie powinni tego mieć/ umieć/ móc/ wiedzieć (tzw. ,,pies ogrodnika'').








Arkela – była ostatnią z ,,dziewczyn Sindbada'', którą podróżnik poznał na statku płynącym do Balsory z wyspy czarnoksiężnika Barbela. Razem stworzyli kochającą się parę małżeńską i zamieszkali w Bagdadzie. Od tego czasu Diabeł Morski już więcej nie trapił Sindbada pokusami.

W powieści Leśmiana co rusz napotykamy przeróżne istoty i miejsca fantastyczne








Diabeł Morski był rodzajem ryby, zmiennokształtnym morskim potworem o wielkich zębach. Choć zarzekał się, że nie jest prawdziwym diabłem, a tylko zwierzęciem, miał wiele wspólnego z mieszkańcami piekła. Tak jak oni, na różne sposoby kusił Sindbada do dalekich podróży, podczas których spotykały młodzieńca liczne cierpienia. Zaczęło się od tego, że Diabeł Morski zetknąwszy się z grafomańskimi wierszami wuja Tarabuka, napisał list do Sindbada namawiający go do wyruszenia w daleką podróż. List ów, napisany na różowym papierze (po drugiej stronie znajdował się jeden z wierszy Tarabuka) doręczyła latająca ryba (ptaszor). Obecność listu Diabła Morskiego na pokładzie statku zawsze przynosiła nieszczęście. List ów wrzucony do wody zamieniał się w morską pianę, aby za jakiś czas znów się zmaterializować (nadaje mu to cechy cyrograf). Diabeł Morski wiele razy wykorzystywał naiwność młodzieńca, aby wręczyć mu swój nieszczęsny list. Co ciekawe w rzeczywistym świecie również żyje ryba zwana diabłem morskim:

,,Ta ogromna płaszczka zw. mantą trzyma się blisko powierzchni wody, poruszając płetwami piersiowymi jak skrzydłami i łowiąc drobne żyjątka morskie. Jest również zw. diabłem morskim, ponieważ ma 2 płetwy głowowe przypominające rogi. Największe manty ważą ponad 1600 kg, a rozpiętość ich płetw wynosi 6 m.'' - ,,Świat przyrody''







W czasie swojej pierwszej podróży Sindbad wraz z załogą wylądował na wyspie, która po rozpaleniu ogniska okazała się wielorybem. Motyw ten występuje również w celtyckiej legendzie o żegludze św. Brendana (święty na Wielkanoc odprawiał Mszę Świętą na grzbiecie wieloryba Jaskoniusza) i w rosyjskiej baśni Piotra Jerszowa o Koniku Garbusku, gdzie na grzbiecie wieloryba wyrosło miasto za karę za połknięcie okrętów. Wracając do Sindbada, gdy wieloryb całkiem się zanurzył, żeglarz ocalał dzięki belce przyniesionej z okrętu, dzięki której dostał się na kolejną wyspę.








Koń Morski (zwierzę to miało swój odpowiednik w mitologii greckiej, gdzie występowało jako hybryda konia i ryby) był zielony jak morska fala. Wychodził z morza, aby tańczyć na plaży, a razem z nim tańczyły rumaki króla Miraża. Dzięki temu ich ruchy nabierały gracji. Jednak Koń Morski zawsze miał potem ochotę pożreć swych lądowych krewnych, na co jednak nie pozwalali masztelarze króla Miraża. Ów władca trzymał istnienie wyspy Konia Morskiego w tajemnicy i kazał im zabijać wszystkich, którzy dostali by się na wyspę. Jednak życie Sindbada zostało oszczędzone.

Degial był niewidzialnym, demonicznym władcą wyspy Kassel. Urodził się jako człowiek w rodzinie szanowanego szewca. Zamiast uczciwie pracować wolał zgłębiać tajniki magii, wynosił się ponad rodziców, nienawidził ludzi, zwierząt i roślin, kochał jedynie muzykę. Rodzice w końcu wyrzekli się wyrodnego syna, ona zaś zamieszkał na wyspie Kassel. Zamienił ją w pustynię, na której stale rozbrzmiewały dźwięki gongów. Ludzie, zwierzęta i rośliny zostali przeniesieni do magicznej księgi. Gdy Sindbad przybył na Kassel, obraził Degiala, ten zaś w akcie zemsty stworzył żeglarzowi sobowtóra – podstępnego człowieka imieniem Hindbad. Ów wyposażony przez Degiala w magiczną księgę, odebrał Sindbadowi rękę królewny Piruzy. Za radą matki Degiala – tysiącletniej staruchy o twarzy pokrytej siwym mchem i z muchomorem wyrastającym z brody, Sindbad pośpiesznie opuścił królestwo Miraża, gdzie zarówno jemu samemu jak i Hindbadowi, groziła śmierć z ręki Degiala. Tym sposobem Sindbad ratując własne życie, uratował też swego znienawidzonego sobowtóra.









Ptak Rok pojawia się już w ,,Baśniach 1001 nocy'' i w ,,Opisaniu świata'' Marko Polo jako gigantyczny orzeł władny unosić w powietrze i pożerać słonie (występuje też w mojej powieści fantasy ,,Tatra. Suplement'' ;). W baśni Leśmiana, Sindbad przez wiele dni żywił się ogromnym jajem ptaka Roka. O ptaku tym śpiewały w blasku Księżyca przystrojone klejnotami olbrzymie węże wydające dźwięki podobne do fletów. Rok zbierał diamenty i padlinę, po czym zabrał je razem z uczepionym martwej sarny Sindbadem do swego gniazda. Mieściło się ono na szczycie gigantycznego dębu (axis mundi?), gdzie w dziupli żyły zarówno pisklęta Roka jak i mieściła się komnata Najdroższej – księżniczki spożywającej diamenty. Zoologicznym pierwowzorem ptaka Roka był prawdopodobnie wymarły już, nielotny ptak epiornis, dziś zwany mamutakiem z Madagaskaru; podobny nieco do strusia, lecz większy. Przypuszczam więc, że wyspą ptaka Roka mógł być zmitologizowany Madagaskar (średniowieczni Arabowie faktycznie zapuszczali się na te tereny). Zainteresowanych epiornisem odsyłam do posta: ,,Latający 'syn' nielotnego 'ojca''.









Podczas żeglugi statek, którym płynął Sindbad natrafił na Górę Magnetyczną, która przyciągnęła do siebie wszystkie metalowe przedmioty łącznie z gwoździami, przyczyniając się tym do zatonięcia okrętu. Władcą wyspy, z której wyrastała Góra Magnetyczna był zamieniony w posąg człowiek o imieniu Ktokolwiek. Sindbad ożywił go słowem ,,geniusz'', potem jednak, widząc jego wielką próżność i głupotę, powtórnie zamienił w rzeźbę słowem ,,osioł''. Motyw Góry Magnetycznej, zwanej też Rupes Nigra, pochodzi ze średniowiecznych i renesansowych wyobrażeń geograficznych:

,,Wierzono kiedyś, że biegun północny istnieje fizycznie w formie ogromnego masywu skały magnetytowej o obwodzie 33 lig (o. 180 km), wyrastającej pośrodku morza arktycznego. Jej magnetyzm rozwiązywał zagadkę, dlaczego igły kompasów zawsze wskazują północ. U jej podstawy morzem targały potężne wiry wsysające wodę do środka Ziemi, wokół zaś rozsiadły się cztery odrębne krainy'' – Edward Brooke – Hitching ,,Atlas lądów niebyłych''.

Po raz pierwszy o górze tej dowiedziałem się w klasie szóstej, kiedy na lekcji historii omawiało się wielkie odkrycia geograficzne. Rozpaliła ona moją wyobraźnię do tego stopnia, że znalazła miejsce w mojej mitologii.

Na spotkanie Sindbada bawiącego na wyspie mieszczącej Górę Magnetyczną, Sermina wysłała swe skrzydlate sługi; istoty przypominające nieco ni to elfy, ni to anioły, które zajęły się toaletą rozbitka, aby mógł spotkać się z ich panią.








Zmiennokształtny, potrafiący przybierać również ludzką postać Diabeł Morski miał na swe usługi demoniczne, czarne konie zdolne do pokonywania wielkich odległości w krótkim czasie, z których nozdrzy wydobywał się fosfor. Użył ich by skłonić Sindbada do wyruszenia w kolejną morską podróż. Podobne diabelskie rumaki, motyw wędrowny wielu legend, występują również w ,,Mistrzu i Małgorzacie'' Michaiła Bułhakowa.








W czasie jednego z wojaży, okręt, którym płynął Sindbad zaatakowały ryby – piły; stworzenia umiejące jedynie bezmyślnie niszczyć wszystko w zasięgu swych zębatych rostrów i oczywiście zatopiły statek, z którego uratował się tylko główny bohater. Ryby te mają swój odpowiednik w rzeczywistości, bowiem prawdziwa ryba – piła jest to:

,, […] Płaszczka, która używa płaskiej, uzębionej piły do wygrzebywania mniejszych zwierząt z dna morskiego'' – Andrew Cleave, dr. Steven Webster ,,Podglądamy przyrodę. Świat podwodny''







Na jednej z wysp Sindbad napotkał psiogłowe karły – ludożerców. Jest to nawiązanie do starożytnych i średniowiecznych wierzeń w psiogłowców (kynokefale). Pierwowzorem tych istot były zarówno pawiany – małpy o głowach przypominających głowy psów, jak i egipski bóg Anubis przedstawiany jako człowiek z głową szakala. Karły o psich głowach poczęstowały rozbitków magicznym napojem, pod którego wpływem ci sami zapragnęli być zjedzeni i nawet doradzali jak ich przyrządzić (moim zdaniem jest to trafny opis tego jak szatan kusi człowieka). Sindbad patrzył na to z przerażeniem, lecz nic nie mógł zrobić.









Staruch Morski pochodzi z ,,Baśni 1001 nocy'', choć ma swój odpowiednik również w pomniejszych morskich bóstwach mitologii greckiej (Nereusz). Miał wygląd niedołężnego starca, którym wzbudził litość w Sindbadzie, który wziął go na barana. Wówczas Staruch Morski ujawnił swą prawdziwą, złowieszczą naturę. Zaczął jeździć na podróżniku jak na koniu, nie ukrywając, że pragnie go zajeździć na śmierć. Na szczęście Sindbadowi udało się zrzucić ze swych pleców morskiego demona. Starzec Morski jest wzmiankowany również w powieści ,,Łazikanty'' J. R. R. Tolkiena, gdzie w czasie I wojny światowej został zabity przez morską minę.
Król Mirakles był pogrążonym we śnie olbrzymem, którego piękne, kolorowe sny stawały się rzeczywistością. Jednak bohaterowie tych snów, a wśród nich księżniczka Chryzeida, byli bardzo nieszczęśliwi i poszukiwali magicznego, złotego kwiatu mającego moc przerwać sen olbrzyma. Sindbad z żalem dostarczył ten kwiat, a gdy Mirakles się obudził, jego sny rozwiały się jak mgła. Wówczas olbrzym zapragnął znów się położyć i śnić nowy sen. Przypuszczam, że jego pierwowzorem mógł być indyjski bóg Brahma.








W czasie ostatniej podróży Sindbada razem z wujem Tarabukiem i Chińczykiem statek, którym płynęli zaatakowały czerwonowłose olbrzymki – piratki, z których oczu wydobywały się czerwone promienie. Zdobyły statek i wszystkich, którzy nim płynęli sprzedali na targu niewolników. Tarabuk chciał zainteresować olbrzymki swą poezją, ale nadaremno.








Czarownik Barbel (jego imię pochodzi od gnostyckiego anioła, zwanego Barbelo) był okrutnym potworem; człowiekiem z głową mopsa. Kupił Sindbada, Tarabuka i Chińczyka od olbrzymek i w swoim zamku kazał im tańczyć z trzema zaklętymi królewnami. Były to wierzba płacząca, strumyk i złota rybka cierpiące katusze w ludzkich ciałach. Zostały odczarowane dzięki Tarabukowi, który mocno sapiąc zdmuchnął magiczny płomień. Sam Barbel został zabity przez Chińczyka.


Wartą zekranizowania czynią powieść: wielkie bogactwo wyobraźni Autora, duża dawka humoru (zwłaszcza w opisie perypetii Tarabuka), przekazywane wartości i szczęśliwe zakończenie. Zainteresowanych filmami fantasy o Sindbadzie odsyłam do postów: ,,Sindbad i oko tygrysa'', oraz ,,Podróż Sindbada do Złotej Krainy''.