niedziela, 2 września 2018

David Lindsay o kosmitach









,, [...] urodzony w Szkocji David Lindsay (1878 - 1945) umieścił swoich kosmitów na odległej planecie Tormance, obiegającej Branchspell, większą z dwóch gwiazd układu podwójnego, znanego na Ziemi pod nazwą Arktura. Jednak od poprzedników dzieliło go znacznie więcej niż miejsce akcji: inspirację czerpał z muzyki Beethovena, z powieści swego rodaka George'a McDonalda i z traktatów filozoficznych Schopenhauera i Nietzschego. W A Voyage to Arcturus, swojej pierwszej i najlepszej powieści, Lindsay poszedł dalej niż większość autorów w pełnym polotu opisie kosmicznych form życia, dając czytelnikowi poczucie obcowania z czymś naprawdę odmiennym. Dokonał tego po części dzięki obdarzeniu dodatkowymi zmysłami nie tylko swoich kosmitów, ale także Ziemianina Maskulla, który po wylądowaniu na Tormance spostrzega, że wyrastają mu nowe narządy poszerzające jego możliwości percepcji nowego środowiska. Za pośrednictwem owych nowych, wciąż rozwijających się zmysłów Maskull nawiązuje kontakt z mieszkańcami Tormance, istotami o opalizującej skórze, której odcień 'stale zmienia się z każdą myślą i emocją', porozumiewającymi się za pomocą telepatii i kultywującymi całkowicie obce Ziemianom zwyczaje (na przykład wydzielanie z ust jaskrawo zabarwionego kryształu jako 'nadmiaru piękna'). Przed oczami czytelnika przesuwa się korowód żywych organizmów, życie na młodej planecie jest bowiem 'pełne energii i nieskrępowane żadnymi prawami, a nie spokojne czy odtwórcze. Natura jest wciąż płynna, a materia - plastyczna. Wola nieustannie się rozwidla i dokazuje, a zatem nie ma dwóch stworzeń do siebie podobnych'. 







   Opisy cech fizycznych kosmitów są tylko tłem dla akcji, która przekracza przygodę i zawiera również wątki filozoficzne, teologiczne i moralne. Antropolog Loren Eiseley  we wstępie do wydania powieści Lindsaya z roku 1963 napisała, że dziejąca się w wokółarkturiańskiej przestrzeni historia nie jest po prostu 'powierzchowną opowieścią o dziwacznych istotach wyposażonych w dziwaczne narządy, zamieszkujących planetę odległą od naszej. Nie jest to zwyczajna powieść przygodowa. Jest to raczej historia najniebezpieczniejszej podróży po świecie, podróży w głąb siebie i poza siebie'. Podróż Lindsaya jest niemal dantejska, tylko jej oprawa jest pozaziemska: jest to współczesna eksploracja jaźni, własnej psychiki, w niewielkim stopniu natomiast uwzględnia się tu osiągnięcia astronomii. Tormance była oczywiście wytworem wyobraźni, ponieważ nie znano wówczas żadnych planet obiegających inne gwiazdy, ale to nie miało znaczenia - Lindsaya nie obchodziła współczesna nauka. Interesowało go poszukiwanie głębszego piękna i takiej rzeczywistości, jakiej większość ludzi na ogół nie dostrzega, rzeczywistości, którą nazwał Muspel. Spotykając w swej podróży po Tormance wiele form życia, Maskull trafia na istoty, które z różnych powodów nie odnalazły jeszcze ukrytych warstw rzeczywistości - które on sam w kulminacyjnym punkcie powieści ostatecznie dostrzega. W ewidentny sposób wykorzystując kosmiczne formy życia do poszerzenia sensu tego, co możliwe, i spenetrowania głębszych zagadnień, Lindsay zasłużenie zdobył dla siebie trwałe miejsce w rodzącej się literaturze o kosmitach, która nie tylko wyszła poza Mars, lecz także poza inwazję kosmitów i czystą przygodę'' - Steven J. Dick ,,Życie w innych światach. Dwudziestowieczna debata nad życiem pozaziemskim''.