wtorek, 31 maja 2022

August Derleth



August Derleth (1909 – 1971) był amerykańskim pisarzem, katolikiem mającym jednak odchyły okultystyczne (jak podaje S. T. Joshi 1), przyjacielem i korespondentem Howarda Phillipsa Lovecrafta (1890 – 1937) 2, z którym się jednak nigdy nie spotkał osobiście. Założył wydawnictwo Arkham House, w którym została pośmiertnie opublikowana cała twórczość H. P. Lovecrafta. Ukuł też określenie ,,mitologia Cthulhu’’.




W maju 2022 r. przeczytałem ,,Obserwatorów spoza czasu’’ (ang. ,,The Watchers Out of Time’’). Jest to antologia horrorów napisanych przez Derletha na podstawie niedokończonych zapisków Lovecrafta z przedmową córki pisarza, April Derleth (1954 – 2011) z 1973 r. Zbiór zawiera 16 opowiadań napisanych w latach 1945 – 1971: ,,Czyhający na progu’’ (,,The Lurker at the Threshold’’), ,,Spadkobierca’’ (,,The Survivor’’), ,,Dzień Wenthwortha’’ (,,Wenthwort’s Day’’), ,,Dziedzictwo Peabodych’’ (,,The Peabody Heritage’’), ,,Okno na poddaszu’’ (,,The Gable Windows’’), ,,Przodek’’ (,,The Ancestor’’), ,,Cień z przestworzy’’ (,,The Shadow Out the Space’’), ,,Lampa Alhazreda’’ (,,The Lamp of Alhazred’’), ,,Zamknięty pokój’’ (,,The Shuttered Room’’), ,,Rybak z Sokolego Przylądka’’ (,,The Fisherman of Falcon Point’’), ,,Wiedźmi Jar’’ (,,Witche’s Hollow’’), ,,Cień na poddaszu’’ (,,The Shadow in the Attic’’), ,,Ciemne bractwo’’ (,,The Dark Brotherhood’’), ,,Koszmar z przeszłości’’ (,,The Horror From the Middle Spen’’), ,,Glina z Innsmouth’’ (,,Innsmouth Clay’’) i tytułowi ,,Obserwatorzy spoza czasu’’ (,,The Watchers Out of Time’’). Ostatnie opowiadanie pozostało niedokończone z powodu śmierci Autora.




Akcja rozgrywa się w latach 20 – tych i 30 – tych XX wieku (min. obecna jest wzmianka o Wielkim Głodzie na Ukrainie) w fikcyjnych miastach w Nowej Anglii takich jak: Arkham, Dunwich, Innsmouth, dolina Wiedźmi Jar, rzeczywiście istniejące: Providence (rodzinne miasto Lovecrafta) i stan Vermont. Ważną rolę odgrywają również rozliczne krainy mityczne jak: Carcosa nad jeziorem Hali (siedziba Hastura), Chorozin, Hatheg – Kla, Hyades, Ib, Inganok, Irem (zwany też Miastem Kolumn, Miastem Zakazanym i Miastem bez Nazwy; założył je Shedad; ostatni despota mitycznego, arabskiego plemienia Ad), Kadath, K’n – yan, Kythamil, Lemuria (zapożyczona z mitologii teozoficznej), Leng, Lomar, Ngranek, N’kai, Ooth – Nangai, dolina Pnath, R’lyeh (zatopione miasto pod falami Pacyfiku, siedziba Cthulhu), Sarnath Przeklęte, Throk, Ulthar, Yaddith, Y’ha – nthlei, Yhe, Yian – Ho, Yoth, Yuggoth (planeta Pluton), i Zothique (kraina wymyślona przez Clarka Ashtona Smitha).

Fabuła dotyczy perypetii uwikłanych w okultyzm rodzin Akeleyów, Whateleyów, Marshów, Bishopów i Potterów (sic!). Jednym z bohaterów pozytywnych był obdarzony bardzo bogatą wyobraźnią pisarz, Ward Phillips, właściciel lampy Alhazreda, wyraźnie wzorowany na Lovecrafcie.




Innowacja wprowadzona przez Derletha polegała na swoistej chrystianizacji pomysłów Lovecrafta. Derleth wprowadził wątek kosmicznej walki dobrych Starszych Bogów (takich jak Nodens) z wyrządzającymi wiele zła, Wielkimi Przedwiecznymi. Symbolem Starszych Bogów była pięcioramienna gwiazda z Mnar. Warto zauważyć, że w średniowieczu taka gwiazda, nazwana też pentagramem, nim została zawłaszczona przez okultystów, oznaczała pięć ran Chrystusa oraz pięć cnót rycerskich: odwagę, honor, współczucie, hojność i mądrość (odsyłam do posta: ,,Pan Gawen i Zielony Rycerz’’).




Najważniejszym źródłem wiedzy o Wielkich Przedwiecznych był napisany przez Abdula Alhazreda ,,Necronomicon’’ (arabskie: ,,Al Azif’’). Przekładu na łacinę dokonał Olaus Wormius, zaś wydrukowana została w XVII – wiecznej Hiszpanii. Egzemplarze tej księgi były dostępne na Uniwersytecie Widenera, w British Museum, na uniwersytetach w Limie i Buenos Aires, w Bibliothèque Nationale w Paryżu, na fikcyjnym Uniwersytecie Miskatonic w Arkham, a ponoć także w Kairze i Watykanie.

Autor wplótł w swoją opowieść również wiele innych dzieł o podobnej tematyce, najczęściej wymyślonych, a czasem prawdziwych należy tu wymienić:



- ,,Ars magna et ultima’’ Lully’ego (pierwowzorem była ,,Ars generalis ultima/ Ars magna’’ bł. Rajmunda Lulla z ok. 1305 r,

- ,,Badania nad wzorcami mitologicznymi współczesnych kultur pierwotnych, ze szczególnym uwzględnieniem Księgi R’lyeh’’ prof. Shrewsbury’ego,



- ,,Clavis alchimiae’’ angielskiego alchemika Roberta Fludda (postaci historycznej) 3,

- ,,Cuda taumaturgii w nowoangielskim Kanaan’’ wielebnego Warda Phillipsa,

- ,,Cultes de Goules’’ hrabiego d’Erlette’a (w jego postaci łatwo dostrzec nawiązanie do samego Augusta Derletha),

- ,,De Natura Daemonum’’ Giovanniego Lorenzo d’Ananii (1545 – 1609) z 1570 r.,

- ,,De Vermis Mysteriis’’ Ludwiga Prinna,

- ,,Fragmenty Celaeno’’,

- ,,Fuga Satanae’’ Pietra Antoniego Stampy z 1605 r.,

- ,,Klucz do mądrości’’ Artephousa,

- ,,Księga Dzyan’’ (wymyślona przez Helenę Bławatską jako rzekome źródło wykorzystane przez nią przy pisaniu ,,Doktryny tajemnej’’),

- ,,Księga Eibona’’, której łacińską wersję, ,,Liber Ivonis’’ przypisywano św. Albertowi Wielkiemu,

- ,,Księga R’lyeh’’,

- ,,Malleus Maleficarum’’ czyli ,,Młot na czarownice’’ Jakuba Sprengera i Henryka Kramera z 1487 r. 4,

- ,,Manuskrypty Pnakotyczne’’,

- ,,Pieśń dholi’’,

- ,,Quaestio de Lamiis’’ włoskiego prawnika, Ambrogia de Vignete’a (? - 1479),

- ,,Siedem sekretnych ksiąg Hsan’’,

- ,,Siódma Księga Mojżeszowa’’ (rzeczywisty podręcznik magii błędnie przypisywany Mojżeszowi),

- ,,Unaussprechlichen Kulten’’ von Junzta (zarówno autor jak i jego dzieło zostali wymyśleni przez R. E. Howarda 5).

Całości dopełniają fikcyjne gazety wydawane w Arkham (,,Arkham Advertiser’’ i ,,Gazzette’’), przedludzkie języki: akio, naacal (używany na zatopionym kontynencie Mu i wymyślony przez Jamesa Churchwarda), tsatho – yo i chian oraz magiczne ,,gry’’ - Mao i Lloyathic.




Wśród zagrażających światu Wielkich Przedwiecznych i podległych im istot byli: Atlach – Nacha (bóg – pająk), Azathoth (nazywany ,,bogiem kretynem’’), Chaugnar – Faugn (,,wampirzy krwiopijca’’), Cthugha, Cthulhu, Dagon (morski bóg czczony przez biblijnych Filistynów), Dhole, Ghastowie, Gnoph – Hek (nazywany też Rhan – Tegoth), Gugowie, Hastur, istoty przypominające pomarszczone stożki, Lilith, Mieszkaniec Pustyni (,,… szorstkowłosy, wielkouchy, z twarzy przypominający odrażającą parodię misia koali, choć jego ciało wyglądało na okrutnie wychudzone i wynędzniałe’’), Mieszkańcy Głębin (wspólne potomstwo żeglarzy z Innsmouth i polinezyjskich ludzi – płazów z Ponape), Mi – Go, Nocne Skrzydła, Nyarlathotep (herold bogów), ogary Tindalosa, Przerażający Ludzie Śniegu (yeti), Shantakowie (włochate sępy z błoniastymi skrzydłami), Shoggothy, Shub – Niggurath (Czarna Koza z Lasu z Tysiącem Młodych), siedmiu kosmitów o wyglądzie amerykańskiego pisarza Edgara Allana Poego (1809 – 1849), Tcho – Tcho (rasa zamieszkująca Tybet, której bóstwami byli Lloigr, Zhar i Itaqua), Tsathoggua (istota wymyślona przez Clarka Ashtona Smitha), Voormisi, Waluzyjczycy (pradawny lud wymyślony przez R. E. Howarda 6), Wendigo (leśny demon z wierzeń Indian kanadyjskich, występuje w horrorze Algenona Blackwooda 7), Yig (bóg – wąż) i Yog – Sothoth.



W opowiadaniu ,,Wiedźmi Jar’’ moją uwagę przykuła postać chłopca, Andrew Pottera wychowującego się w rodzinie czarowników. Czyżby było to jedno ze źródeł inspiracji Joanne K. Rowling?

Opowiadania te są bardzo ciekawe i pobudzające wyobraźnię, zaś magia została w nich przedstawiona jako zagrożenie, a nie szansa dla człowieka.




1 S. T. Joshi ,,H. P. Lovecraft. Biografia’’.

2 Odsyłam do posta: ,,H. P. Lovecraft i mitologia Cthulhu’’.

3 Odsyłam do posta: ,,Robert Fludd’’.

4 Odsyłam do posta: ,,Młot na czarownice’’.

5 Odsyłam do posta: ,,Królestwo cieni i inne opowiadania z mitologii Cthulhu’’.

6 Odsyłam do posta: ,,Kull – banita z Atlantydy’’.

7 Odsyłam do posta: ,,Wendigo i inne upiory’’.

niedziela, 29 maja 2022

Monarchia

 

,, […] Wraca wszystko, co kiedykolwiek zostało zniszczone przez ludzkie zuchwalstwo, pokonane przez buntowników. Twój własny pradziad, Mac Ian ze złamanym mieczem, bez nadziei przelewający krew pod Culloden. Karol odmawiający zeznań trybunałowi rebeliantów. Maria o czarodziejskiej twarzy stawiająca czoło ponurym, chciwym panom i prostackiej moralności Knoxa. Ryszard, ostatni z Plantagenetów, oddający koronę Bilingbrokowi jak pospolitemu zbójcy. Artur zwyciężony w Lyonesse przez pogańskie wojska i umierający we mgle, niepewny, czy kiedykolwiek wróci’’ - Gilbert Keith Chesterton ,,Kula i krzyż’’ 


 

W wieku przedszkolnym myślałem, że ówczesny prezydent, Lecha Wałęsa był królem, zaś premier Hanna Suchocka miała być jego żoną i królową. Jako dziecko nawet narysowałem Wałęsę jadącego z żoną i dziećmi na mamucie ulicami Warszawy ;).

W poznawanych przeze mnie baśniach, legendach, kreskówkach i literaturze fantasy było pełno monarchów, zarówno dobrych jak i złych, podczas gdy w mediach oraz na lekcjach KOSS – u w gimnazjum ukazywano demokrację jako rzekomo najlepszy ustrój.



Studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim przeczytałem w ,,Encyklopedii ‘Białych Plam’’ hasło ,,Demokracji ‘kult’’, napisane przez zagorzałego monarchistę, prof. Jacka Bartyzela. Lektura ta zapoczątkowała w moim umyśle ferment.




Później sięgnąłem po powieści francuskiego monarchisty, Jeana Raspaila (1925 – 2020): ,,Król zza morza’’, ,,Sire’’, ,,Siedmiu jeźdźców’’ i ,,Pierścień Rybaka’’. Poglądy monarchistyczne i krytyczne wobec demokracji wyznawali (wyznają) tacy lubiani przeze mnie i wielokrotnie recenzowani na blogu autorzy jak: J. R. R. Tolkien, Andrzej Pilipiuk i Bartłomiej Grzegorz Sala, z postaci literackich zaś – rosyjski kozak, Semen Korczaszko, przyjaciel Jakuba Wędrowycza.



Choć może się to wydać dziwne lub niewłaściwe, jeszcze przed paru laty, marzyłem, aby odważna nastolatka, Maria Sokołowska z Gorzowa Wielkopolskiego, która publicznie wygarnęła Tuskowi, że był zdrajcą, została królową Polski i mogła wydawać dekrety z mocą ustawy bez udziału Sejmu i partii politycznych.


Myślę, że takie postaci ze świata fantasy jak Kull, Conan czy Aragorn byliby dobrymi władcami obecnej Polski. Trzeba jednak pamiętać, że w rzeczywistości było wielu złych; okrutnych, a nawet zbrodniczych monarchów; królów (Henryk VIII, Fryderyk II Hohenzollern, Ferdynand II Burbon, zwany ,,Królem Bombą’’, Leopold II, Wiktor Emanuel III), cesarzy (cesarzowa Maria Teresa, Józef II, Wilhelm II, Hirohito), carów (Iwan Groźny, caryca Katarzyna II), sułtanów (Abdulhamid II), a nawet papieży (Aleksander VI). Obecnie uważam, że w naszym miejscu i czasie monarchizm (,,powrót króla’’) to tylko piękna, prawicowa utopia. W XXI wieku jakby na złość monarchistom, dwa kolejne kraje (Nepal i Barbados) zostały republikami. Mam też poważne obawy, że niezależnie od tego kto wygra wojnę na Ukrainie, z powodu gorszącego przykładu Putina i Cyryla, prostytuujących prawosławie, świat stanie się jeszcze bardziej lewacki i antychrześcijański niż do tej pory :(.



O tyle tylko jestem monarchistą, że uznaję Jezusa Chrystusa za Króla Polski, zaś Maryję za jej Królową. Eviva Cristo Rei!

sobota, 28 maja 2022

Oniricon cz. 820

           Śniło mi się, że:



- po powrocie z 1987 r. wróciłem do domu razem z psychologiem, Michalusem Avriliusem ov Pinusem, który kazał mi rozmawiać z krucyfiksem jak ze sprzedawcą sera, moim ojcem był psychiatra, dr Jakopas ov Mishart, miałem też siostrę i dwóch braci syjamskich, którzy niespodziewanie sami się rozdzielili,



- James Bond ścigał terrorystę w białym kombinezonie i hełmie, razem wpadli przez okno do domu gdzie świętowano Boże Narodzenie, Bond spadł na ogromny stos czekoladek w czerwonych pozłotkach, a mały chłopiec, Piotruś myślał, że szpieg jest zabawką dla niego, w końcu Bond odnalazł terrorystę i chciał go poczęstować czekoladką przed zabiciem,



- oglądałem na you tube nowy film Dariusza Kwietnia, lecz nic z niego się nie dowiedziałem, za to słyszałem nudny bełkot,



- Leszek Miller zlecił Jakubowi Wędrowyczowi śledztwo w sprawie kradzieży alkoholu,



- piękne kobiety szukały rękopisu falsyfikatu magicznej księgi, który wypadł mi z piórnika, aby zapobiec powtórnemu wybuchowi II wojny światowej,


- znalazłem dwa albumowe wydania jakiegoś czasopisma, jeden magazyn poświęcony był czeskiej modelce o czarnych włosach, drugi zaś pięknym kobietom z całego świata, widziałem w nim Hinduskę o bardzo jasnej cerze, której pocałowałem stopy, Japonki z Jokohamy chodzące po powierzchni wody oraz morskie rusałki z USA, które wyszły z morza, aby wspinać się na szczyt wystającej z niego góry,



- tłumaczyłem swojemu redaktorowi z wydawnictwa Pan Wydawca, że zwrotu ,,do grzyba pana'' nauczyłem się od swojej nauczycielki matematyki, potem powiedziałem w telewizji, że owa nauczycielka, pani Elsa ov Bladka nauczyła mnie na lekcji mówić ,,do grzyba pana'' i ,,do jasnej małpy'',


- powiedziałem, że nie chcę, aby Rosja została zniszczona, ale żeby się wreszcie nawróciła i przestała napadać na inne kraje, dodałem, że zanim to nastąpi ,,piekielny miś musi dostać w pupę, aby spokorniał'',


- poszedłem do sklepu zoologicznego zbudowanego na łące gdzie zobaczyłem białego barana mającego sześć cienkich rogów,


- kiedy Pavlas ov Vidłar zapytał mnie czy szanuję ruskich, odpowiedziałem, że szanuję Ruś Kijowską, lecz nie szanuję Federacji Rosyjskiej odpowiedzialnej za wybuch wojny, dodałem, że Ukraińcy mają hasło: ,,Ruś to my'',



- zjadłem w domu jajko po benedyktyńsku nazwane tak na cześć papieża Benedykta XIV, potrawę tę nazywa się również jajkiem po bujańsku co nawiązuje do mitycznej wyspy Bujan,

- do mojego domu przyszli robotnicy, którzy zabraniali mi kładzenia noża na stole, aby inni nie kładli tam noży,


- Jacek Piekara napisał na Twitterze, że jest Indianinem i uwielbia wieprzowinę,



- uznałem, że Siergiej Łukjanienko przypomina Waldemara Bonselsa, który też był nazistą,



- razem z przewodniczką zwiedzałem wystawę w muzeum poświęconą zwierzętom prehistorycznym takim jak trylobity i staroraki oraz pierwotnym ludziom, w dziale poświęconym mitologii słowiańskiej zobaczyłem figurę kościotrupa okrytego białym prześcieradłem zaś przewodniczka nie wiedziała, że był to Kościej,



- w lesie spotkałem dziewczynkę ze skręconą nogą, potem trafiłem do chaty, w której mieszkała księżniczka Aya i jej poddani z Krainy Władcy Smoków, zamieszkałem z nimi i szybko zraziłem się do panującej tam surowej dyscypliny,



- diabły i rycerze przenieśli się ze średniowiecza do naszych czasów, aby kopać koryto strumienia obok torów tramwajowych położonych w lesie,



- zwiedzając z wycieczką zamek zobaczyłem skrzaty w rycerskich zbrojach. 

piątek, 27 maja 2022

Bukavac

 

Pamięci Tove Jansson



,,Drzwi się otworzyły, a dzieci aż krzyknęły. Gospodarzem był podobny do człeka zwierz, co miał turze rogi i uszy. Jego pysk był trochę jak u tura, a trochę jak u smoka, ale bardzo sympatyczny. Stwora okrywało turze futro, miał łapy jak niedźwiedź.

- Muuu! Czego krzyczycie?! Nie widziałyście nigdy turonia? - Zapytał rogacz.

- Nie. One nie znają turoni. - Wtedy z sieni wyszła pani turoniowa i aż załamała niedźwiedzie łapy na widok małych włóczęgów.

- Biedactwa! - Zaryczała, a wtedy sień zapełniła się małymi cielaczkami. [...]’’ - ,,Codex vimrothensis’’

 


W erze czwartej Dziewanna Šumina Mati porodziła nad rzeką Kiełczanką pierwszą parę turoni; byka Zbisława i krowę Muldę. Istoty te obrały za swe siedziby mateczniki gdzie budowały przytulne chaty. Nie szukały okazji do waśni i sporów, choć w chwili zagrożenia potrafiły zrobić użytek z ostrych rogów i potężnych, niedźwiedzich łap. Odżywiały się wiktem roślinnym. Bardzo ceniły sobie więzi rodzinne i gościnnie przyjmowały zabłąkanych w lesie wędrowców. Dziś bardzo trudno spotkać w lesie turonia. Pamiątka po nich był dawny polski zwyczaj chodzenia przez kolędników z podobizną owej istoty.

Bliskimi krewnymi turoni były turońki, potomkowie Białomąta i Rogini, dzieci Boruty i Dziewanny. Przypominały potężnie zbudowanych ludzi z głowami turów i dwóch długich ogonach. Obdarzone ogromną siłą, lubiły pić piwo i staczać pozorowane walki.



Jeszcze innymi istotami były stale szukające okazji do zaczepek turosiki, to jest tury demoniczne. Miały postać rosłych, dzikich byków o czerwonych, świecących w ciemności oczach. Niektóre z nich, służąc smoku Rykarowi, dla zabawy tratowały niewinnych ludzi zabłąkanych w lesie. W erze trzynastej pewien turosik zaatakował na polowaniu polskiego wojewodę Sieciecha, który z wielkim trudem zdołał ocalić życie.



*


W piątym dniu od wstąpienia na tron księżniczki Kałmucji, panowała bezśnieżna zima. Choć był grudzień, miało się wrażenie, że uparty listopad wciąż nie chce oddać bratu berła, które otrzymał od swego ojca, Roda. ,,Widno obraziliśmy Enków, skoro siostry Rodzanice, Pory Roku przestały następować po sobie w naturalnym porządku zapisanym w Czarach na Bierzmie Wszechświata u zarania eonów’’. - W całym Królestwie Toropieckim szeptano z trwogą, zwiesiwszy głowę jak sitowie. Istotnie, świat stał się szary i smutny. Lodowaty wicher hulał wśród bezlistnych drzew. Padał zimny deszcz, a dni stały się krótkie jak ogonem prosiaka. Wilki i wilkołaki gromadziły się w stada, a wiele rusałek, pogrążonych w smutku z powodu braku słońca, zapadało w sen zimowy w podziemnych leżach, bądź na dnie strumieni. Gronostaje, zające bielaki i pardwy również utyskiwały, bowiem choć zgodnie ze swą naturą przybrały białą, maskującą barwę futra i upierzenia, z powodu braku śniegu stały się widoczne dla swoich ofiar i wrogów.

Tego dnia, to jest trzynastego grudnia przypadało święto Swietłany Światłorodzicy. Była ona skromną i wielce urodziwą Enką z orszaku Swaroga. Złociste światło wydobywające się z jej łona, rozpraszało ponure ciemności i niosło nadzieję. Późną nocą w małej, drewnianej chatce zbudowanej w głębi puszczy, gdzieś na ziemiach późniejszej Analapii, paliły się światła i dobiegały z niej radosne słowa pieśni.

- Mrok ustąpi! Światłość zwycięży! Sława Światorodzicy, posłanej przez Ageja!

W chatce mieszkała rodzina turoni; byk Mulidar, jego żona, Krasula i trzy małe cielaczki; Szuszka, Bisun i mały Ontuś. Izba została starannie wymieciona i przystrojona świerkowymi gałązkami, zaś na nakrytym białym obrusem stołem kusiły oszałamiającym aromatem siano, kiszona rzepa, zupa grzybowa, groch z kapustą, suszone figi i daktyle z południowych krańców królestwa oraz kubki pieniącego się miodu z korzeniami.



Nastrój był radosny mimo brzydkiej pogody na zewnątrz. Rodzina turoni przyjmowała u siebie gości. Po prawej stronie Mulidara siedział jego od dawna owdowiały przyjaciel, sędziwy leśny dziad Gajun. Był niski i siwobrody. Miał złociste oczy, podpierał się bogato rzeźbionym kosturem, a jego ciało pokryte było zielonym, wilgotnym mchem. W czasie uczty wspominał razem z Mulidarem stare czasy, kiedy Enkowie chodzili po świecie, a najwyższe drzewa w puszczy były jeszcze młode i niskie. Razem z Gajunem przyszły w odwiedziny jego dwie urocze córki, Gajewki, noszące imiona Gaja i Tella. Panny te, z których każda liczyła sobie piętnaście wiosen, były do siebie tak podobne, że nawet ojciec nie potrafił ich rozróżnić. Przypominały zgrabne i pełne wdzięku dziewczęta o chabrowych oczach i złotych włosach zaplecionych w warkocze. Nie miały na sobie żadnego przyodziewku, bowiem przed mrozem chroniło je ciepłe, białe futerko pokrywające kształtne ciała. Jak wyjaśniła Tella, pokrywało je ono tylko na czas zimy, zaś w pozostałe pory roku, obie siostry nosiły sukienki. Gaja i Tella cały czas chichotały i żartowały. Gajewki przyniosły ze sobą błękitną szkatułkę.

- Czy mogę zobaczyć co jest w środku? - Zapytała grzecznie Szuszka.

- Oczywiście, kochanie. - Odpowiedziała jej Gaja i uchyliła wieczka.

Wewnątrz znajdowała się perła wielkości łabędziego jaja mieniąca się siedmioma żywymi kolorami. Bił od niej urokliwy blask docierający do najciemniejszych zakamarków izby.

- Jaka piękna! - Szuszka nie mogła powstrzymać się od okrzyku zachwytu.




- Moja siostra i ja dostałyśmy ją w prezencie na Szczodry Wieczór od jytnas Gwiazdki. - Wyjaśniła z uśmiechem Gaja i zamknęła szkatułkę.

Pani domu, Krasula nie żałowała gościom smakowitego jadła. Niebawem statki zostały opróżnione i ze smakiem wylizane, brzuchy zaś wypełniło błogie uczycie sytości. Pan domu, Mulidar zażyczył sobie grać w karty z żoną i zielonym leśnym dziadem. Gajewki wraz z cielaczkami poczęły się tymczasem bawić w chowanego. Niegdyś Gajun nauczył Mulidara gry w mruka, pamiętającej jeszcze czasy Żbiczan. Na kartach wykonanych z brzozowej kory wymalowane były symbole czterech żywiołów; ognia, wody, powietrza i ziemi, Słońca, Księżyca, gwiazd Zarannej i Wieczornej, oraz pięciu zwierząt: żbika, zaskrońca, lwa, orła i zająca. Gajun był perfekcyjnym graczem w mruka, który w zaprzyjaźnionym turoniu i jego żonie znalazł pojętnych uczniów. Złociste salamandry w komiku igrały wśród roztańczonych płomieni, stojący zegar zajęczańskiej roboty dostojnie wybijał kolejne godziny, zaś czas upływał szybko i przyjemnie. Krasula tasując karty, zagaiła rozmowę o przymiotach jytnas Gwiazdki, która nad rzekami Kurą i Araxem nazywana była imieniem Asthiq. Potem rozmowa zeszła na temat istot łasych na piękną perłę otrzymaną w prezencie przez Gajewki.

- Odkąd moje córki dostały perłę – opowiadał Gajun – w ich snach, jak też w moich, pojawia się jakoweś straszydło – leśny dziad ściszył głos.

- Jak ono wygląda? - Spytał turoń Mulidar.




- Strach mówić! - Wzdrygnął się Gajun. - W snach nawiedza nas nagie chłopisko pokryte skórą szarą jak futerko myszy. Jego oczy świecą jak żółte latarnie. Stwór ten jest wysoki prawie jak dąb. Na głowie ma olbrzymie rogi byka z Dalekiego Południa, a do tego z ramion wyrasta mu sześć mocarnych rąk o palcach zakończonych czarnymi szponami. Ilekroć śni się nam, czujemy przejmujące zimno i słyszymy głos: ,,Oddajcie perłę!’’ Kiedyś po obudzeniu zajrzałem do ,,Księgi koszmarów’’ i okazało się, że ten stwór piekielny nosi imię Bukovac i przybył z Bliskiego Południa…

- Cyt! Nie wywołuj wilka z lasu! - Szepnęła przestraszona Krasula.

Ledwo przebrzmiały jej słowa jak lodowaty wicher załomotał w okiennice. Turonie wróciły do przerwanej gry w karty. Gdzieś w oddali białe wilki, którym przewodził Ovov Tęczookinson, zwoływały się na polowanie. Cielaczki turoni wciąż bawiąc się w chowanego, ujrzały ukradkiem przez okno zakryte błoną z rybiego pęcherza i uradowały się wielce widząc spadające z niebo białe płatki.

- Śnieg! Śnieg! - Zawołały radośnie Szuszka i Bisun, zaś ich brat, Ontuś i obie Gajewki przerwali zabawę wychodząc ze swych kryjówek.

Istotnie, nagość mokrej, przemarzniętej ziemi z wolna pokrywała się białym puchem. Wody rzek i jezior ścięły się w grubą warstwę lodu. Podczas gdy dzieci popiskiwały z uciechy, Mulidar i Gajun zafrasowali się.

- Słyszę ciężkie kroki – westchnął Gajun. - Ziemia tak dudni, jakby ten cały Bukavac szedł w naszą stronę!

- Czemu wypowiadasz to straszne imię? - Skarciła gościa Krasula.

- Już za późno – rozłożył ręce Gajun. - On nas usłyszał i idzie po nas. Chce dostać perłę moich córek.

- Niech Swietłana Światłorodzica zasłoni nas przed jego wzrokiem! - Krasula z trwogą wykonała gest odpędzający zło.

Wnet przez dziurkę od klucza wdarł się do chaty tęgi mróz. Bukavac stał przed progiem wśród śnieżnej zawiei i ryczał przeciągle.

- Chcę perłę!!! Dajcie mi perłę, albo zjem Gajewki!!!

Byk Mulidar wyszedł za drzwi i pochylił głowę, pokazując intruzowi ostre rogi gotowe do odparcia nieproszonego gościa.

- Ona nie jest twoja. Wstydź się wyciągać łapy po cudzą własność. Nie chcesz jadła, napoju, to zostaw nas w spokoju! A kysz, a kysz!

Słysząc takie dictum acerbum, Bukavac począł rytmicznie uderzać wszystkimi sześcioma dłońmi w klatkę piersiową i zaryczał tak wściekle, że zatrzęsła się chata turoni oraz zaśnieżone drzewa w lesie. Wtedy to z chaty wyszła pani domu, Krasula, zatroskana o życie swoich bliskich. Odważnie stanęła między swym mężem, a Bukavacem i odezwała się doń w te słowa.

- Nie możemy oddać ci perły, bo nie jest nasza. Zamiast niej, mogę dać ci inny prezent. - Po tych słowach wyjęła sobie z nozdrzy złoty kolczyk, otrzymany niegdyś od męża w pierwszą rocznicę ślubu i wręczyła go intruzowi.

Bukavac wyciągnął po błyskotkę jedną ze swych rąk, zaś biedna Krasula uczuła straszliwe zimno w swej niedźwiedziej łapie. Przeraźliwy stwór mruknął ukontentowany. Odwrócił się i odszedł w las, aby już nigdy więcej nie niepokoić ani rodziny turoni, ani też Gajuna i jego córek, Gajewek. Natomiast siarczysty mróz i kopny śnieg pozostały w Królestwie Toropieckim aż do wiosny.

czwartek, 26 maja 2022

Jorinda i Joringel



 ,, [...] Mowa tam o czarownicy mieszkającej w starym zamku skrytym w lesie, która w dzień zmienia się w kota lub sowę, a na wieczór wraca do ludzkiej postaci. Niewinne dziewice, które znajdą się przypadkiem w zasięgu jej czarów, przemienia, nie wiadomo po co, w ptaki i trzyma na zamku w klatkach. Ma ich tam już około siedmiu tysięcy. Raz zaklętej dziewczynie ludzki kształt może przywrócić tylko odczynienie czarownicy. 

 



Pewnego razu poszło na spacer do lasu dwoje kochających się narzeczonych: piękna Jorinda i urodziwy Joringel. Gdy wchodzili coraz głębiej w las, Joringel ostrzegał wprawdzie ukochaną, aby nie zbliżali się zbytnio do zamku, ale w pewnej chwili ogarnął ich oboje jakiś niesamowity nastrój, który kazał im przypuszczać, że znaleźli się w zaczarowanym kręgu. Pojawiła się sowa o płonących oczach, Jorinda przeobraziła się w słowika, a Joringel nie mógł ruszyć się z miejsca. Sowa zmieniła się nagle w chudą, kaprawooką staruchę o długim, zakrzywionym nosie. (...). Wiedźma zabrała słowika, a Joringela puściła wolno zapewniwszy go, że jego narzeczonej nigdy nie przywróci ludzkiej postaci. Przez czas dłuższy Joringel pasł owce na wsi, ale ani przez chwilę nie przestał tęsknić za ukochaną. Pewnej nocy śniło mu się, że znalazł karmazynowy kwiat, w którym tkwiła wielka perła. Udał się na zamek i czegokolwiek tym kwiatem tknął, zostało odczarowane, również jego Jorinda. Po obudzeniu się Joringel zaczął szukać tego kwiatu i znalazł go na dziewiąty dzień. Perłą była wielka kropla rosy. Wszystko co przeżył we śnie, sprawdziło się. Wrota zamku otworzyły się przed nim. Zaskoczył czarownicę zajętą karmieniem siedmiu tysięcy ptaków, a gdy chciała przed nim uciec, dotknął ją kwiatem i pozbawił mocy czarodziejskiej. Jego umiłowana Jorinda stanęła przed nim w całej swej krasie. Joringel odczarował wszystkie pozostałe ptaki i uchodząc przed nadmierną obfitością  cnotliwych dziewic, wymknął się wraz z narzeczoną bocznymi drzwiami i podążył z nią do domu, gdzie żyli odtąd razem przez długie lata w błogiej szczęśliwości'' - Władysław Kopaliński ,,Leksykon wątków miłosnych''

Dzień Matki 2022



 Wszystkim Matkom czytającym mojego bloga życzę, aby nigdy nie musiały patrzeć na śmierć swoich dzieci z powodu wojen (i innych przyczyn). Wpis smutny, bo czasy, w których przyszło nam żyć też są smutne :(. 

środa, 25 maja 2022

,,Zapiski Nosorożca''

 

,,Boże, błogosław Afrykę

Niech jej sława zostanie ukazana,

Wysłuchaj próśb naszych

Boże, błogosław nas, dzieci Twoje’’

- ,,Nkosi Sikelel’ Afrika’’, hymn RPA (fragment)



W maju 2022 r. przeczytałem książkę polskiego pisarza fantasty, Łukasza Orbitowskiego ,,Zapiski Nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki’’ wydaną w 2014 r. Jest to relacja z wyprawy Autora do RPA (min. do Johannesburga, Bloemfontein; rodzinnego miasta J. R. R. Tolkiena i Parku Narodowego Krugera). Tytuł pochodzi stąd, że jego ulubionymi zwierzętami są nosorożce i pawiany.




,,ŁUKASZ ORBITOWSKI – debiutował na łamach miesięcznika ‘Science Fiction’. Poza niezliczonymi opowiadaniami ma na swoim koncie 13 książek. Docenione i pozytywnie przyjęte przez krytykę zostały min. Tracę ciepło, Święty Wrocław, zbiór opowiadań Nadchodzi oraz głośne Widma.

Za swoją ostatnią powieść, Szczęśliwą ziemię, był nominowany do prestiżowych nagród – Paszportu Polityki oraz Literackiej Nagrody Nike. Jest laureatem Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego ‘Młoda Polska’ 2012. Od kilku lat jest stałym felietonistą ‘Gazety Wyborczej’. Aktualnie mieszka w Warszawie’’ - biogram na skrzydełkach książki.


Orbitowski prowadzi ponadto rubrykę o filmach grozy w ,,Nowej Fantastyce’’ i jako Czarny Coach zamieszcza humorystyczne filmiki na you tube.




W jego książce poświęconej przyrodzie i kulturze RPA, najbardziej moją uwagę przykuły literackie adaptacje legend afrykańskich; buszmeńskich, murzyńskich i burskich, poznanych podczas kwerendy w księgarniach i antykwariatach. Pisząc je, Autor wzorował się na ,,Klechdach sezamowych’’ Bolesława Leśmiana. W opowieściach tych przewija się korowód barwnych postaci takich jak: buszmeński bóg Kaagn (stwórca świata i ludzi, Autor przemilczał, że bóstwo to wyobrażano sobie podobnym do modliszki), dziewczyna wyrzeźbiona z kołka od płotu, holenderski pirat Jan van Hunks (wszedł w do dziś nierozstrzygnięty zakład z diabłem, o to, który z nich wytrzyma palenie bardzo mocnego tytoniu), olbrzym Makoma, walczący kamiennym młotem z innymi olbrzymami, Czarny Kapturek (odpowiednikiem wilka a zarazem też babci w tej historii, była ciotka uprawiająca kanibalizm), donderkoppeny (afrykanerskie demony burzy), pawiany (początkowo przypominały ludzi, lecz rozgniewany Cagn ukarał je, wsadzając im w tyłki kije, które zamieniły się w ogony), kameleon (potrafił zamieniać się w człowieka), szakal (trickster, który sprytem pokonał lwa i lamparta), Mbulu (zmiennokształtny potwór; wielka ropucha z ogonem zakończonym mysią głową) itd.

Książka była tak ciekawa, że trudno było mi się od niej oderwać ;). Jedyne zastrzeżenia dotyczą w niej dosyć częstych wulgaryzmów i błędów zoologicznych (błędnego utożsamiania szakala z kojotem i krokodyla z aligatorem).