wtorek, 9 czerwca 2020

Nauskopia








,, [...] nauskopia [...] rozkwitała przez kilka lat w końcu XVIII wieku na Mauritiusie, wyspie położonej na Oceanie Indyjskim. Według jej odkrywcy, prostego oficera marynarki francuskiej Bottinneau, była metodą wykrywania zbliżających się statków już w odległości sześćset mil od wybrzeża, a to dzięki obserwacji nieba na horyzoncie. Twierdził, że mając pewną praktykę, można wyizolować pewne zjawiska atmosferyczne, które zdradzają obecność statków nad horyzontem: 'Gdy statek zbliża się do lądu lub do innego statku, w powietrzu pojawia się meteor o szczególnej naturze i każdy może go bez trudu rozpoznać. Powstaje w wyniku zbliżania się statku do lądu lub do innego statku. Istnienie tych meteorów, a także wiedza o ich odmianach stanowią podstawę moich dokładnych przewidywań'. Jeśli nawet takie meteory rzeczywiście się pojawiały, nie wydaje się prawdopodobne, aby łatwo je było dostrzec. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Bottineau stosował swoją metodę przede wszystkim po to, aby zbijać pieniądze. Robił zakłady z oficerami francuskiego garnizonu o to, kiedy następny statek przybije do brzegu, i w latach 1778 - 1782 prawidłowo przewidział przybycie na Mauritiusa 576 statków, niekiedy na cztery dni przed zawinięciem do portu. Z zachowanych dokumentów wynika, że gubernator wyspy wicehrabia de Souillac oraz kilku wyższych oficerów byli zadowoleni z usług Bottineau. Nazywano go 'latarnikiem - czarownikiem' i darowywano drobne niedociągnięcia w służbie. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, czy nauskopia była oszustwem, autentycznym zjawiskiem meteorologicznym podobnym do mirażu, czy też jakąś formą widzenia na odległość. Nawet obecnie, kiedy dysponujemy niezwykle czułymi urządzeniami radarowymi, sztuka ta byłaby bardzo użyteczna z naukowego punktu widzenia, a także przydałaby się w nawigacji. W latach osiemdziesiątych XVIII wieku możliwość wykrywania floty z tak dużej odległości zrewolucjonizowałaby nawigację i gdyby Francuzom udało się posiąść tę sztukę, z pewnością zapanowaliby na morzach i odnieśli zwycięstwo nad Anglikami podczas wojen napoleońskich. Jednak Bottineau nigdy nie udało się przekonać rządu, żeby uznał jego wynalazek, i zmarł w wielkiej nędzy w 1802 roku. Mimo iż dwaj jego uczniowie jeszcze do 1826 roku posługiwali się nauskopią (indyjska gazeta z owego okresu wspomina, że jeden z nich 'został zaproszony do Paryża przez pewien instytut naukowy, ale tam nie potrafił dowieść skuteczności swojej metody i wrócił na wyspę), sztuka ta popadła w zapomnienie w pierwszej połowie XIX wieku, i wiadomo, że nikt nie posługiwał się nią ani przedtem, ani potem. [...]'' - Mike Dash ,,Granice poznania. Poltergeisty, stygmaty, lewitacja, spotkania z UFO: prawda czy mistyfikacja?''