poniedziałek, 6 listopada 2017

Oniricon cz. 346

Śniło mi się, że:





- w karczmie jakaś piękna blondynka przyrządzała dla mnie kebab z orzechami,
- Sławomira kazała mi odczytać tekst źródłowy w nieznanym mi języku,
- w jakimś programie katolickim mówiono o powieści ,,Stal'' napisanej przez Sławomirę,







- pochodzę z archipelagu Formozy, gdzie zjadałem swoje żony, które były mi niewierne,






- w Alei Fontann w Szczecinie zaroiło się od grzbietorodów; były duże, a jeden z nich był nawet ubarwiony w czarne i żółte pasy,







- chciał mnie zgwałcić narwal - homoseksualista,
- na działce zaroiło się od ślimaków, które zbierałem, Babcia chciała je piec żywcem w piekarniku, a moja Mama straciła wzrok (na szczęście to tylko sen),
- w Polsce żyje rodzina porozumiewająca się słowem d..pa,
- w XVII wieku w czasie wojny Polaków z Tatarami, pewien polski szlachcic ustrzelił z rusznicy kraba, a potem dziecko, aby je zjeść i tłumaczył powołując się na fragment ,,Pamiętników'' Jana Chryzostoma Paska o złowionej w Bałtyku ,,rybie - diable'', że wolno jeść dzieci tak jak kraby, lecz inny szlachcic polemizował z tym,
- polski Tatar napisał własną wersję ,,Ogniem i i mieczem'' przedstawiającą punkt widzenia Tatarów,







- Sławomira przeszła na islam i wówczas na jej czole pojawiło się trzecie oko barwy czerwonej,






- w szkolnej świetlicy pracował siwobrody starzec, który narysował biało - rudego kota Nolka i pytał po co rysuję, skoro nie potrafię, a mnie zrobiło się przykro,
- byłem młodzieńcem i chodziłem po opuszczonym domu, w którym paliło się światło i uznałem, że jako konserwatysta kocham elektryczność,






- w odległej przyszłości ,,za tydzień milionów lat'' mają się pojawić takie istoty jak: gigantyczne, morskie krokodyle, nosorożce o zaokrąglonym, zredukowanym rogu, morsy bez wystających zębów, oraz żyjące na klifach gigantyczne przypominające hydrę liliowce  o głowach smoków i ludzi porywające samoloty, zaś warany z Komodo mają wyginąć,







- poszedłem do ogromnej, specjalistycznej biblioteki gdzie spotkałem prof. Santyjovabusa ov Anatamargusa w szarym garniturze, tłumaczącego coś o egipskiej literze ,,dzeta'', w dziale prowadzonym przez Tadeusza Micińskiego i Jana Suligę szukałem książki ,,Stworze i zdusze'' Czesława Białczyńskiego,
- jakiś marynarz zamienił się w kamień,






- Andrzej Sapkowski wchodził na górę Wiedźmin w Szwecji,
- Konrad T. Lewandowski został pozwany za krytykę Sapkowskiego,
- pomyślałem, że wolę Wiedźmina od Harry'ego Pottera i że to niedobrze, jeśli w książce magia jest dobra na wszystko,







- w moim domu pełno było bliższej i dalszej rodziny, miało miejsce wiele ślubów, których znakiem był ogromny, kruchy diament, po domu kręciło się mnóstwo małych dzieci, a ja nie miałem gdzie się przebrać i denerwowałem się myśląc, że ktoś stale mnie podgląda,
- uznałem, że w legendach o wojnach Słowian z Rzymianami jest ziarnko prawdy, bo Słowianie walczyli z Bizancjum (Cesarstwem Wschodniorzymskim), jednak  nie byli to Polacy, lecz Słowianie Południowi.