piątek, 26 lipca 2019

Oniricon cz. 508

Śniło mi się, że:






- w latach 90 - tych XX wieku w Polsce pewna dziewczyna  ubrana w same kąpielówki zamieszkała w lesie i walczyła ze złem chcąc być jak Żołnierze Wyklęci,






- Michał Wiśniewski śpiewał pieśń ku czci Welesa,
- razem z Mamą poszedłem do położonej w lesie fabryki gdzieś w Ameryce Łacińskiej, mieliśmy trudność z jej opuszczeniem  z powodu trwających prac przy wytwarzaniu smoły,






- kiedy szedłem ulicą podrywały mnie piękne, japońskie dziewczyny - lisice, a potem wszedłem do chińskiego baru gdzie było tak tłoczno, że omal nie podeptałem dania znajdującego się na stole,





- człowiek nie mający głowy umieścił sobie na karku ośmiornicę i zamienił się w Cthulhu,
- jakiś mężczyzna dotknął wilgotnym palcem ściany, a ta rozsypała się,
- Gabriel Augustyn Tarasiuk przestał fantazjować. 

Sing - bong






,,U plemion Munda w Bengalu na czele panteonu stoi Sing - bong, słońce. Jest to bóg łagodny, który nie miesza się do spraw ludzkich. [...] Małżonką jego jest księżyc; uważa się go za sprawcę stworzenia kosmicznego, aczkolwiek związany z nim mit kosmogoniczny wprowadza jako podporządkowanych mu demiurgów żółwia, kraba i pijawkę, które po kolei otrzymują od Sing - bonga polecenie wydźwignięcia ziemi z głębi oceanu'' - Mircea Eliade ,,Traktat o historii religii''



Do nieba konno lub po drabinie






,,Mityczne podróże herosów turko - mongolskich do nieba są uderzająco podobne do obrzędów szamanistycznych. Według wierzeń jakuckich istnieli ongiś szamani, którzy rzeczywiście wznieśli się do nieba; świadkowie widzieli, jak unosili się nad chmurami wraz z ofiarowanym koniem. W czasach Dżyngis - chana pewien sławny szaman mongolski miał wznieść się do nieba na własnym wierzchowcu. U Ostjaków szaman opowiada w pieśni, jak wstępował do nieba po sznurze i odsuwał gwiazdy, które mu przeszkadzały w drodze. W ujgurskim poemacie Kudatku Bilik pewien bohater śni o wspinaniu się po drabinie o pięćdziesięciu szczeblach, na której szczycie jakaś niewiasta podaje mu wodę do picia; orzeźwiony wodą, może wreszcie dojść do nieba'' - Mircea Eliade ,,Traktat o historii religii''



,,Takeshi 2. Taniec Tygrysa''


,,Ową Antilię odkryli niegdyś Portugalczycy, dziś jednak próżno jej szukać. Ludność tamtejsza mową hiszpańską się porozumiewa i wierzy się, że to potomkowie uchodźców przed barbarzyńskim najazdem na Hiszpanię w czasach króla Roderyka, ostatniego władcy epoki Gotów. Jest tam jeden arcybiskup i biskupów sześciu, z których każdy własne posiada miasto; tak więc wyspa miano Siedmiu Miast przyjęła. Ludzie żyją tam jak najpobożniej po chrześcijańsku i we wszelkie bogactwa tego wieku opływają’’ - Johannes Ruysch, 1508 r. - cyt. za: Edward Brooke – Hitching ,,Atlas lądów niebyłych. Największe mity, zmyślenia i pomyłki kartografów’’






W lipcu 2019 r. przeczytałem powieści ,,Takeshi 2. Taniec Tygrysa’’ - drugą część dylogii science fantasy Mai Lidii Kossakowskiej. Jej akcja również rozgrywa się w przyszłości na odległej planecie podzielonej między dwa państwa: Wakuni (odpowiednik Japonii) i Antilię podobną do Ameryki Łacińskiej. Z drugiej części dowiadujemy się więcej właśnie o Antilii.






Antilia (Korporacyjna Wspólnota Antilia), której nazwa została zapożyczona ze średniowiecznej, portugalskiej legendy, leżała na kontynencie Ciboli (nazwa nawiązuje do legendarnej krainy Siedmiu Miast poszukiwanej przez XVI – wiecznych konkwistadorów). W państwie tym panował klimat tropikalny. Porastały go gęste dżungle tworzone min. przez wysokie grotniki cibolijskie o czarnym drewnie (odpowiednik hebanu). Stolica również nazywała się Antilia. Głową państwa był stary i schorowany prezydent Hernandez Mero rozpaczliwie próbujący powstrzymać plagę katastrof magicznych i naturalnych. Przeciwko sobie miał opozycyjne, lewackie partie Świetlistą Ścieżkę, na której czele stali senator Gracia Sanchez i jego doradca John Selleck, oraz Piewców Postępu, zwanych też Młodymi Jastrzębiami. Partie te dążyły do przymusowej ateizacji Antilli. Świetlista Ścieżka dysponowała nawet własnymi antyreligijnymi i antymagicznymi bojówkami (widać tu analogię komunistycznych terrorystów ze Świetlistego Szlaku). Inną gwiazdą antilijskiej opozycji był żądny władzy i całkowicie amoralny Alfredo Bondalo – były komendant policji w okręgu Gór Ognistych, który przyczynił się do linczu na prawym szamanie Johnnym Złote Jabłko i dla osiągnięcia sukcesu dosłownie zaprzedał duszę Zakonowi Rozerwanego Kręgu z Wakuni praktykującego czarną magię. Antilijczycy wyznawali wiele religii. Byli wśród nich katolicy – czciciele Matki Boskiej Kwietnej z Veracopa (nawiązanie do objawień Maryjnych w Guadelupe) i innych świętych takich jak św. Jorge od Boleści, jak też wyznawcy voodoo, santerii, szamanizmu i Sanctissima Muerte (Najświętszej Śmierci; jest to synkretyczny kult z Meksyku).







Powieść zawiera liczne ciekawe nawiązania do egzotycznych wierzeń.






Z santerii – synkretycznego kultu afroamerykańskiego wyznawanego na Kubie, Haiti, Dominikanie i w USA została zaczerpnięta Jemaya (,,Mammy Water’’) - akwatyczna bogini macierzyństwa i sprawiedliwości. W powieści czciła ją królowa mambo Mammita Gonzales i z jej pomocą pokonała nauczycielkę, która jako strzyga uwodziła cudzego męża.







Z innego kultu afroamerykańskiego – popularnego na Haiti voodoo zostały zaczerpnięte złe bóstwa zbrodni – Loa Criminel takie jak: Baron Gimitiere, Karabinay, niski i agresywny Jean – Zandora i jego żona Marinette – bras – cheche. Ta ostatnia była królową wilkołaków (przeważnie płci żeńskiej) mającą trupie kości w miejscu ramion. Imiona tych złych loa przybrali gangsterzy, którzy napadli na prosperujący sklep miejskiego szamana – amatora Pepe Chudziny wynajęci przez konkurencyjnych bokorów czczących Boskie Bliźnięta Dossu – Dossa.







Do mitologii południowoamerykańskiej nawiązuje leśny bóg w postaci jaguara:

,,Chyba żaden z wielkich kotów nie stał się bohaterem tylu legend i opowieści co jaguar. Południowoamerykańscy Indianie uważali go za wysłannika bogów. Wierzyli, że został obdarzony niezwykłą mocą i potrafi zsyłać deszcz, bronić świętych miejsc, a nawet wcielać się w plemiennych czarowników. […] Niektórzy mieszkańcy Patagonii do dziś uważają, że ten wielki kot jest złym duchem dżungli’’ - ,,Postrach dżungli’’ [w]: ,,Zwierzaki nr 11 (83), listopad 1998’’

W powieści bóg Jaguar był potężnym i budzącym grozę, ale też sprawiedliwym władcą selwy. Z Wakuni przybył do niego z misją biały, nakrapiany brązowo pies Shibu z Zakonu Księżyca Utajonego skupiającego magiczne zwierzęta (kolor psa może nawiązywać do religii Majów, w której psy umaszczone w ten sposób były składane w ofierze bogu czekolady Ek Chauach).







W latynoskim folklorze od końca XIX wieku występuje postać tzw. Sancto Bandito (,,Świętego Bandyty’’). Wierzy się, że budzący postrach gangster, któremu zdarzało się wesprzeć biednych, zostaje po śmierci świętym ochraniającym swoją dzielnicę. W powieści był nim Manolo Ramirez, który niczym deus ex machina zeskoczył z chmury i obronił nożem Pepe Chudzinę napastowanego przez gangsterów przebranych za Loa Criminel.







Do legend miejskich nawiązuje Człowiek z Hakiem – psychopatyczny morderca o cechach demona, którego jedną z dłoni kończył hak. Człowiek z Hakiem patroszył każdego napotkanego człowieka. Swym hakiem potrafił rozerwać dach bolida. Omal nie zabił komendanta policji Alfreda Bondalo, lecz ostatecznie zginął w walce z Chupacabrą.







Do kryptozoologii (a równocześnie do ufologii) nawiązuje Chupacabra (hiszp. ,,kozodój’’) - stwór rzekomo zaobserwowany w latach 90 – tych XX wieku w Portoryko, później zaś w innych krajach (ponoć również w Bielawie w Polsce). Chupacabra miała kolce na grzbiecie i owadzie oczy. Szaman Johnny Złote Jabłko za pomocą złotych strzałek szamańskich zniewolił Chupacabrę i kazał jej zabić Człowieka z Hakiem. Później sama Chupacabra miała być zabita, aby nie szkodziła ludziom. Oba potwory zginęły w walce czego świadkiem był Alfredo Bondalo. Wykorzystał to do przypisania sobie zasługi i oskarżenia Johnny’ ego Złote Jabłko o czarną magię, czym doprowadził do jego ukamienowania.







Nawiązaniem do horroru ,,Małpia łapka’’ Williama Wymarka Jacobsa (1863 – 1943) opublikowanego w antologii ,,The Lady of the Barge’’ z 1902 r. może być amulet noszony przez przesądnego, a jednocześnie chcącego dla kariery wytępić szamanów Alfreda Bondala. Była nim bowiem zasuszona łapka leśnego bicho (zwierzaka) otrzymana od złej czarownicy Ciotki Ambrozji.







Głównego bohatera; niezrównanego szermierza Takeshiego; byłego adepta Zakonu Czarnej Wody widzimy w trakcie rekonwalescencji między ucieczką z domu gangstera Ashihei, gdzie był torturowany za pomocą rękawicy, a pojmaniem przez żądną zemsty Etsuke z Zakonu Rozerwanego Kręgu. Takeshi i zakochana w nim młoda i naiwna ,,księżniczka’’ Haru znaleźli schronienie w domu Yoshitakiego – byłego adepta Czarnej Wody i skruszonego gangstera. Jego dom był opuszczoną przed stu laty bazą kosmiczną Japończyków przybyłych z Ziemi. Bliskim przyjacielem Haru został przyjazny i szlachetny robot Lal, w którym dziewczyna widziała bodhisattwę. Tymczasem Yoshitaki chcąc zapewnić bezpieczeństwo przyjaciołom udał się na służbę do szoguna Akiro Kiriyamy, zwanego Tygrysem. Pomyślnie przeszedł przez wyznaczoną przezeń próbę polegającą na popełnieniu sepuku (przeżył ją) i odcięciu palca na znak posłuszeństwa.
Książka opowiada o miłości, honorze i poświęceniu, oraz o prawie do wyznawania religii. Bohaterami negatywnymi są w niej ateiści narzucający innym swoją niewiarę. Jako katolikowi spodobała mi się pozytywna rola katolickiego księdza:

,,Był tylko zwykłym , prostym człowiekiem i nigdy nie marzył o palmie męczeństwa. Jedyne czego pragnął, to zrobić w życiu coś dobrego. Pożytecznego. Przyczynić się choć odrobinę do zwycięstwa Światła. Na chwałę Pana.
Dlatego wiele lat temu założył ochronkę dla dzieci i skromny punkt opatrunkowy, które rozrosły się dzięki jego ciężkiej pracy i niezmordowanej walce o fundusze w sierociniec z prawdziwego zdarzenia oraz niewielki szpital. Dzieło życia prowincjonalnego klechy. Nic, naprawdę nic wielkiego. Nie prowadził żadnej fundacji, nie dorobił się pieniędzy. Przedsięwzięcie nieustanie kolebało się na granicy upadku. Pedro Juan był w stanie zapewnić dzieciakom naprawdę najskromniejsze warunki. […] A jednak jego działalność zwróciła czyjąś baczną uwagę.
Znalazł się ktoś kto uznał, że biedny ksiądz sypia na sienniku wypchanym forsą’’ - Maja Lidia Kossakowska ,,Takeshi 2. Taniec Tygrysa’

Podobnie przypadła mi do gustu krytyka buddyjskiej wiary w reinkarnację:

,,Bonzowie i kapłani kazali wierzyć, że to część większej całości. Karma. Suma uczynków z przeszłych wcieleń.
Tak naprawdę, w sercu, nie bardzo im wierzył. Już dawno żywił wątpliwości, które teraz wybuchły z siłą pożaru. Jaka karma […]. Przecież to nie ma sensu. Jeżeli odradzał się wielokrotnie w innym czasie, innym ciele, jako zupełnie obcy człowiek, nie mógł pozostać sobą […]. To nielogiczne. Oczywiście, grzecznie udawał, że wierzy w te niedorzeczności albo przynajmniej próbował udawać. Doszło do tego, że sam sobie wmawiał niespożytą wiarę wkoło przemian.
Ale teraz już przestał. Koniec. Jeśli ma się uwolnić od kłamstw i nieszczerości, odnaleźć zagubione, prawdziwe jestestwo, musi słuchać głosu serca.
A ono biło w piersi jednego, konkretnego, niepowtarzalnego człowieka, nie ciągu aktorów, którzy wędrują przez wszechświat, co chwila przyjmując inne role.
Mężczyzna zwany Takeshim, Cień Śmierci, żyje tu i teraz, a kiedy umrze, albo rozproszy się w nicości, albo przekroczy progi zaświatów w swojej własnej, niepowtarzalnej osobie’’ - tamże.

Książka jest bardzo ciekawa. Czekam na trzeci tom ;).