środa, 12 października 2016

Niedźwiedź brunatny








Niedźwiedź brunatny jest jedynym niedźwiedziowatym żyjącym w Polsce. Zamieszkuje Europę, Azję i Amerykę Północną (grizzly jest jednym z jego podgatunków). Na wskutek polowań i wycinania lasów, przetrwał wyłącznie w górach (na nizinach przetrwał jedynie w Rosji i Finlandii). Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze. Coraz częściej obserwujemy proces synantropizacji tego gatunku w Polsce. Niedźwiedzie brunatne plądrują wsie i peryferia miast, grzebią w śmietnikach, polują na zwierzęta gospodarskie, rabują prowiant turystom. Karmione min. kanapkami zatracają instynkt łowny i stają się uzależnione od ludzi. Źle na tym wychodzą. Pozbawione źródła pokarmu giną z głodu lub napadają na ludzi.









Niedźwiedź brunatny jest pokryty gęstym, brązowym futrem, stąd nazwa zwierzęcia. Głowa ciężka i toporna, zakończona małymi uszkami. Najlepiej rozwiniętym zmysłem niedźwiedzia brunatnego jest węch, którego organem jest mały czarny nos. Kark gruby i krótki. Korpus masywny. Łapy grube, zakończone ostrymi pazurami (jeden pazur jest tak samo długi jak palec człowieka). Niedźwiedź brunatny jest bardzo silny, co uwydatniło się w góralskim przysłowiu: ,,jak niedźwiedź głaśnie, to w krzyżach trzaśnie''. Ogon szczątkowy. Jest wszystkożerny, a odżywia się kopytnymi, gryzoniami, jajami, pisklętami, rybami, padliną, owocami, orzechami, grzybami. Jednak jego największym przysmakiem jest miód. Jego grube futro chroni przed użądleniami pszczół. Kiedyś bartnicy używali wymyślnych sposobów obrony miodu przed niedźwiedziami. Jednym z nich była kłoda zawieszona na drzewie, która silnym uderzeniem zwalała zwierzaka z drzewa. Mimo niezgrabnego wyglądu, niedźwiedź brunatny doskonale pływa, a na krótkim dystansie potrafi dogonić konia! Latem niedźwiedzie są zajęte godami, a jesienią gromadzeniem rezerwy tłuszczowej. Mimo iż niedźwiedź przesypia zimę, nie może stosować hibernacji jak mniejsze zwierzęta, ponieważ jego masa ciała potrzebowałaby zbyt wiele energii by się rozbudzić, co zaowocowałoby zgonem zwierzęcia. Tak więc piosenka ,,stary niedźwiedź mocno śpi...'' jest wierutną bzdurą. Obudzony niedźwiedź jest bardzo groźny. Zimą samica rodzi kilka młodych. Nie wolno jej drażnić, ponieważ jednym uderzeniem łapy potrafi rozbić głowę człowiekowi.








Niedźwiedź brunatny odgrywa dużą rolę w kulturze człowieka. Słynną atrakcją były tańce niedźwiedzi. Polegało to na tym, że niedźwiedź podrygiwał w rytm gry na fujarce. Tresura polegała na tym, iż zwierzęciu zakładano chodaki i stawiana na rozgrzanej blasze. Podczas tych lekcji grano na fujarce, aby nabrały nawyku tańczenia na dźwięk tego instrumentu. Najsłynniejszy ,,ośrodek szkoleniowy'' znajdował się w mieście Smorgonie (obecnie na Białorusi), a o osobach nieokrzesanych mówiono, że ,,ukończyły Akademię Smorgońską''. Zwierzę to jest pierwowzorem wielu pluszowych maskotek i bajkowych misiów. Mimo tego nie każdy miś pochodzi od niedźwiedzia brunatnego np. Kubuś Puchatek pochodzi od baribala, zwanego Winnie z londyńskiego zoo, a Paddington – od niedźwiedzia peruwiańskiego. W Polsce dwa najsłynniejsze misie to Miś Uszatek i Coralgol. 







Sabaudzka legenda o kotach







,, [...] Jeden z bywalców salonu [generałowej Marianny Mokronowskiej z opowiadania ,,Koty'' z cyklu ,,Nie - bajki'' Henryka Rzewuskiego - przyp. T. K.]  - 'zupełnie spolaczony' Francuz, przywołał zasłyszaną w czasie swych wojennych wędrówek sabaudzką opowieść o gadających kotach, które w Dzień Zaduszny 'zbierają i tłumaczą się mową ludzką' w zamku Hrabiów de Blony.
Podstawowy schemat fabularny konstruuje opowieść właściciela nawiedzanego przez koty zamku, który pewnego razu, zapomniawszy o ludowych legendach mówiących, że w dzień Zaduszny las we władanie przejmowały koty, postanowił skrócić sobie drogę i nieopatrznie naruszył wielowiekowe tabu. Ledwie nie przypłacił tej nieoględności  własnym życiem, bowiem gdy tylko wjechał do lasu, zerwał się straszliwy wicher i rozległy się niepokojące głosy:
'zdało się, że z każdego drzewa odzywa się miauczenie, poczem jakby wszystkie drzewa zamiauczały razem. Nie można wyobrazić sobie tak okropnej gędźby. Tu koń mój zaczął brykać pode mną, czego nigdy nie bywało; [...]. Wtem słyszę za sobą miauczenie, obzieram się, widzę, że za moim siodłem coś się uczepiło konia i wyglądało jakby coś żywego. Dotykam się ręką, zaczęły się sypać iskry, poznałem, że to ogromny kot, i że on tak straszył konia. Porwałem go za kark i rzuciłem o ziemię, a koń zaraz się uspokoił. Wtem po wierzchołkach drzew tak rzęsiste iskry zaczęły się sypać, że była prawdziwa iluminacja, podnoszę oczy i widzę każde drzewo okryte kotami, one miauczały a z nich iskry się sypały. Miliony milionów kotów były w tym lesie, czego oni tak wrzeszczeli? Tego odgadnąć nie mogłem'.
Atakowany przez rozwścieczone koty hrabia musiał się bronić - w ferworze walki zastrzelił największego i najbardziej agresywnego z nich.
'Ale zaledwo kilkadziesiąt kroków uszedłem dość spokojnie, jakież było zadziwienie moje, kiedy coraz głośniej i coraz więcej głosów zaczęło się odzywać: Grubi umarł, Grubi umarł, a gdzie jego zwłoki? To jeszcze nic, ale raptem chmury kotów zaczęły mnie napadać, ja i mój koń nakryci byliśmy kotami, a ci nas darli pazurami, krzycząc: Grubi umarł, Grubi umarł! A ja uciekałem co koń wyskoczyć. Nieprzeliczone ich hufce mnie ścigały, wszystko te same słowa powtarzając'.
Koci atak skończy się dopiero wtedy, gdy hrabia zrzucił z siodła ciało zabitego króla kotów.
'Ale aż włosy na mnie się najeżyły, kiedy ta nieprzeliczona masa kotów podzieliła się na dwa chóry; jeden wrzeszczał: Grubi umarł, Grubi umarł, a na zwrótkę miliony jęków, podobnych do wycia wilków; drugi krzyczał: ale jego zwłoki u nas, jego zwłoki u nas, i na zwrótkę cha, cha, cha, śmiechy jeszcze ledwo nie przeraźliwsze od tych ponurych jęków. Już za sobą nie oglądając, chociaż pokaleczony, ale przynajmniej nie ścigany, szczęśliwie na koniec wyszedłem z lasu, i jeszcze niezupełnie odzyskawszy przytomność w  domu stanąłem'' 
- Iwona Węgrzyn,,Kocie bestiarium romantycznych gawęd szlacheckich'' [w]: ,,Bajka zwierzęca w tradycji ludowej i literackiej''







Kot Wargin - białoruski pierwowzór Behemota ?







,, [...] W czwartym tomie swego cyklu Barszczewski pomieścił opowieść Czarownik od natury i kot Wargin, która wykorzystuje baśniowy motyw demonicznego króla kotów. [...]. Pewien szlachcic kupił na jarmarku niezwykle pięknego czarnego kota - prawdziwego Wargina, króla kotów. Zwierzę rychło stało się ulubieńcem wszystkich domowników, wydawało się łagodne i mądre. Wargin 'miał wszystkie wygody, jadł wyborne mleko, spał na miętkiej pościeli' i cieszył się szczególnymi względami pani domu.
'Lecz po kilku miesiącach wszyscy zaczęli postrzegać jakąś dziwną odmianę w pani, pokazały się w niej jakieś dziwne kaprysy, że nikt w całym domu nic mógł zgadnąć jej chęci, nudna, niespokojna, swarliwa, pokojówek, sług karała  bez winy, łajała sąsiadki, krzyczała na męża i w całym dworze jeden tylko kot był dobry i szczęśliwy' [...].
Przestraszony pan N. szukał porady u uczonych doktorów, płacił wiele za przepisane przez nich lekarstwa, ale nic nie pomagało. Dobrzy ludzie poradzili, by posłał po lokalnego znachora Tomasza, który 'rodził się z zębami, dar ma od natury, leczy siłą słów'. Pan N. dał się namówić i posłał po czarownika. [...]
'Wchodzi pan z Tomaszem, kot spojrzał na czarownika ognistym okiem, najeżył grzbiet parsknął i skoczył pod łóżko. Tomasz wlepiwszy wzrok na chorą i mówiąc sekretne słowa zbliżył się ku niej, pani postrzegłszy go porwała się  z pościeli, i tylko w gniewie odkryła usta coś chcąc powiedzieć, wtem roje os wyleciały z ust, rozsypały się po całym pokoju, kąsały wszystkich i plątały się we włosach blisko stojących osób, kot okropnie wrzeszcząc biegał po stołach, rzucał się na okna i na ściany, na koniec skrył się za piecem i tam miauczał przeraźliwie, trwoga przenikła wszystkich, pani padła na pościel, czarownik odemknął drzwi i wnet znikły wszystkie razem te jadowite insekta. Niech teraz chora cokolwiek odpocznie, rzekł Tomasz, przez kilka godzin będzie zupełnie zdrowa' [...].
Straszne cierpienia pani Tomasz przypisał wpływowi kota: 'pani lubiła bawić się z kotem i on nieczystym burczeniem swoim w głowie jak w gnieździe rozmnożył jadowite osy' i dodał: 'Radzę panu mieć się na ostrożności, koty mają truciznę, a najwięcej czarne' [...]. Wydawało się, że los Wargina jest przesądzony. Choć kot jako przyczyna zła miał zostać zabity, to jakimś sposobem zdołał zbiec przed ludźmi. Z historii, która omal nie skończyła się śmiercią kobiety, nikt nie wyciągnął wniosków - doktorowie drwili, sąsiedzi szydzili, tylko prosty lud wierzył w siłę słów Tomasza. Gdy kilka tygodni później piękny czarny kot pojawił się we dworze u pani porucznikowej, ta z zachwytem przyjęła zwierzę pod swój dach, a staranie nad nim powierzyła dzieciom. Historia się jednak powtórzyła. Przez kilka tygodni hołubiony przez dzieci kot żył jak król, 'miał mleko wyborne, lubili go wszyscy', lecz po pewnym czasie:
'dziwną odmianę postrzegają wszyscy. Dzieci pierwej spokojne, teraz łazą na stoły, na komodę, robią straszne twarzy, oczy niekiedy mrużą jak sowy bojące się światła, a niekiedy patrzą jakby straszydła, wykrzywiają ciało, rzucają się w okna, biegają do wody, wszystkich łają' [...].
Przyjaciele domu zmusili dumną panią, by zwróciła się z prośbą o pomoc do Tomasza. Na sam dźwięk imienia czarownika 'kot Wargin nie kocim zawrzeszczał głosem, rzucił się w okno i znikł natychmiast'. [...].
'[Tomasz] [...] kazał wszystkich dzieci postawić pośród pokoju i sam zbliżywszy się do nich szeptał sekretne słowa. Trwoga potrząsła wszystkich patrzących na to, sypały się z dzieci jakieś drobne, straszne i dziwne zwierzęta na kształt żabek i myszy, pełzały po pokoju i w szczelinach szukały sobie schronienia, pisk ich przeraźliwie nieznośny był dla słuchu. Z głowy zaś panny Zofii wylatywały motyle rozmaitej farby i rozmaitej wielkości, snuły się wszędzie pod sufitem, a matka patrząc na to drzała od strachu i była jakby nieprzytomna. Widząc te jej cierpienie, machnął ręką i wnet znikły motyle i wszystkie dziworody' [...]
To wcale jednak nie koniec tej historii. Kolejnym właścicielem kota, a właściwie mimo przestróg Tomasza, kolejną jego ofiarą, stał się sędzia Dedemucha. Poczciwy, powszechnie szanowany i lubiany szlachcic pod wpływem kocura stał się nieznośnym kłótnikiem i mizantropem. Poróżniony z całym światem pan sędzia dał się wreszcie namówić na konfrontację ulubionego kota z wiejskim czarownikiem. [...].
'Tomasz zbliżył się do gospodarza i gdy ten patrzył na niego jakby nieprzytomny, on zaczął mówić czarodziejskie słowa i w tym czasie jeszcze straszniejsze zjawiska dały się  widzieć, ze wszystkich otworów głowy pana sędziego wylatywały pęcherze podobne do mydlanych baniek, i pod sufitem pękając przemieniały się w okropne straszydła, latały skrzydlate węże, ogniste smoki i jakieś poczwary snuły się nad głowami podobne do spróchniałych szkieletów, a z nieba padały na podłogę kości i trupie głowy, wszyscy tam od przerażającego strachu sami podobni byli do trupów powstających z grobów. Na koniec Tomasz machnął ręką i wszystkie te węże, smoki i kościotrupy znikły, i on sam wyszedł za drzwi, zostawił gospodarza i gości niemych od przelęknienia. [...]'' 
- Iwona Węgrzyn ,,Kocie bestiarium romantycznych gawęd szlacheckich'' [w]: ,,Bajka zwierzęca w tradycji ludowej i literackiej''



Oniricon cz. 248

Śniło mi się, że:

- papież Franciszek gra w ,,Wiedźmina'',
- zobaczyłem świerszcza domowego o rozmiarach świerszcza weta,
- poszedłem do supermarketu, lecz nie mogłem wejść do środka z powodu ciasnego przejścia; czołgałem się po podłodze i denerwowałem się; supermarket prowadzili ewangelikalni chrześcijanie, a wąskie przejście było nawiązaniem do słów Jezusa o ,,ciasnej bramie'',
- A. Sapkowski cieszył się, że w Portugalii morduje się dużo nienarodzonych dzieci,







- w rozmowie z Pavlasem ov Vidłarem mówiłem, że w utworach R. E. Howarda występują co najmniej dwa typy kobiet; słabe, potrzebujące opieki mężczyzn i silne, z czego w mojej twórczości przeważają kobiety silne; gdy do rozmowy włączyła się feministka, zastrzegłem, że nie jest to żadne ,,ideolo ideali, lari, lari, lafirindia ubidindia'', a ona się obraziła,
- ekscentryk Jan Małpkowski postanowił, że zostanie pierwszym bosym prezydentem Polski,
- w przyszłości w Mongolii nazwa stolicy Ułan Bator zostanie zmieniona na Urga,







- w XVII - wiecznej Polsce sprzedawano na rynku skóry wilkołaków; pewien jezuita przybyły z obcych krajów szerzył wiarę w owe istoty, zaś współcześnie chciałem powiedzieć księdzu, że Dariusz Kwiecień widział wilkołaka i myślałem, że ksiądz zakaże mi czytać o nim,






- na filmie widziałem jak Robert Storm wraz z jakimś starszym mężczyzną z Grona Jarzębiny odwiedził Jakuba Wędrowycza, w jego mieszkaniu wybuchł gaz, a Robert Storm pobiegł do sąsiedniego pokoju oglądać ,,Conana Barbarzyńcę'', tymczasem Jakub Wędrowycz przeniósł się w czasie do ery hyboryjskiej, a po powrocie do XXI wieku chciał strzelać do Roberta z suszarki do włosów,






- Roman Zając twierdził, że szatan powołał do życia Thora i innych pogańskich bogów.