piątek, 19 kwietnia 2013

Wokół ,,Zmierzchu''


,, [...] A propos filmów. Robiliśmy ostatnio z gimnazjalistami scenki ewangelizacyjne. Obiecałem im, że po wszystkim, zabiorę ich do kina. Film wybierali sami. Pojechaliśmy na kolejną część modnej sagi o ... wampirach. Siedziałem w fotelu – [...]. Zaczyna się film. Dziewczyny wpatrzone jak w obrazek. Pierwszy dialog: ‘Czym jest dla ciebie małżeństwo’? – pyta dziewczyna wampira. A on odpowiada: ‘W moich czasach oznaczało ono, że się kogoś bardzo kocha’. A ona na to: ‘A w moich to znak, że się zaliczyło wstrętną wpadkę’. Myślę: Kurczę, to jest temat! Zacząłem o tym rozmawiać z dzieciakami w samochodzie. Miałem temat na trzy katechezy o wierności i czystości.
Uczysz się od wampirów?- Jeśli trzeba, to tak. My, duszpasterze młodzieży, katecheci, musimy się nauczyć wyławiać w morzu pop – kultury subtelności, punkty zaczepienia. Po to, by znaleźć język, który zrozumieją młodzi’’ - ,,Gość Niedzielny’’, wywiad M. Jakimowicza z ks. Przemysławem Kaweckim.



Studiując w latach 2005 – 2010 historię na Uniwersytecie Szczecińskim, na drugim roku miałem zajęcia z prof. Carolusem ov Oliviusem z Krakowa. Postawił on wymóg, aby studenci czytali ... gazety. Sięgnąłem więc po znajdujące się w uniwersyteckiej czytelni liberalne czasopisma ,,Forum’’, ,,Wprost’’, ,,Politykę’’ i ,,Newsweek’’, których zwykle nie czytam i natrafiłem tam na artukuły o twórczości amerykańskiej pisarki fantasy wyznania mormońskiego, Stephenie Meyer; autorki tetralogii o miłości wampira i dziewczyny. W owych artykułach zwracano uwagę na promowanie w tych książkach takich wartości jak czystość przedmałżeńska i wierność, a nawet motyw pro life, przeto myślałem - ,,o sancta simplicitas’’! – że doczekają się pochwały ze strony Kościoła. W 2009 r. przeczytałem cały cykl złożony z tytułów: ,,Zmierzch’’, ,,Księżyc w nowiu’’, ,,Zaćmienie’’ i ,,Przed świtem’’. Spodobały mi się wówczas powyższe konserwatywne wartości (np. to, że Bella z narażeniem życia broniła swego nienarodzonego dziecka, mimo oporu prawie całego klanu Cullenów i wilkołaka Jacoba Blacka), dobra znajomość legend związanych z wampirami ze strony autorki (np. o Nelapsi – słowackim wampirze zdolnym wymordować całą wioskę), zaś moją ulubioną bohaterką była siostra Edwarda, Alice Cullen.

Tetralogia wywarła również wpływ na moje sny. Śniło mi się bowiem, że:

- wszystkie wampiry występujące w sadze miały czarne nosy,
- byłem na jakiejś imprezie u rodziny Cullenów, w czasie której wyskakiwało się przez okno,
- Edward i Bella pojechali do Polski, aby w Tatrach polować na kozice i pić ich krew,
- Edward był człowiekiem, a Bella wampirem, mieli się pobrać, w czasie ślubu Bella miała zamienić swego męża w wampira, ojciec Edwarda wiózł go samochodem na ślub, lecz młodzieniec nie chciał się żenić, bo bał się, że straci duszę.



Potępienie filmu ,,Księżyc w nowiu’’ (2009 r.) przez Papieską Radę ds. Kultury przyjąłem ze smutkiem, jednak po dogłębnym namyśle i rozważeniu argumentów ,,za’’ i ,,przeciw’’, rozumiem, że cykl stwarza okazje do poważnych nadużyć, do niebezpiecznej fascynacji złem[1], bowiem:
- bardzo, ale to bardzo głupi, lub niewyrobiony religijnie czytelnik może uznać, że wampiryzm (rytualne picie krwi, np. u satanistów, czy w sektach wampirycznych) jest czymś dobrym i zacząć to praktykować (przeglądałem książkę ,,Wampiry same o sobie’’ i widziałem w telewizji – na ,,Polsacie’’ i na TLC tych co uwierzyli, że są wampirami i wciąż nie mogę się nadziwić jak ludzie mogą być tak fantastycznie głupi),
- czytelnik niewyrobiony religijnie mógłby pomyśleć, że grzech pierworodny jest czymś pozytywnym (pogląd gnostyków, masonów i satanistów), zważywszy na biblijne motto tomu pierwszego i ilustrację na okładce przedstawiającą dłonie wampira trzymające jabłko. Ktoś mógłby tu w obronie ,,Sagi Zmierzchu’’ powiedzieć, że może to symbolizować zakazany charakter miłości Edwarda i Belli, a nie pochwałę grzechu pierworodnego (analogicznie nie można uznać ,,Mistrza i Małgorzaty’’ za powieść satanistyczną), niemniej istnieje niebezpieczeństwo, że czytelnicy wyciągną wnioski dalekie od ortodoksji i dlatego Kościół potępił. Co gorsze, pani Meyer jest mormonką, a mormoni jako gnostycy oceniają upadek Adama i Ewy nie jako grzech pierworodny, ale jako postęp duchowy (!). Trzeba wiedzieć, że taki pogląd jest nie do zaakceptowania przez jakichkolwiek chrześcijan!
- Bella tęskniąc za Edwardem ma koszmary, halucynacje (?) i słyszy głosy, co upodabnia ją do osób opętanych, ktoś niewiarygodnie głupi mógłby pomyśleć, że opętanie jest fajne, a tymczasem jest to niewyobrażalne nieszczęście i straszne cierpienie, którego nie życzyłbym nawet Palikotowi. Oponent mógłby powiedzieć, że może tu chodzić raczej o przedstawienie miłości jako siły, która przezwyciężyła rozstanie, o alegorię miłości trudnej i wiecznej, sięgającej nawet poza grób (opinia pewnej polonistki znaleziona w Internecie),
- sposób widzenia starości i śmierci różni się od tego, jaki zaprezentowali J. R. R. Tolkien i C. S. Lewis, budzi skojarzenia z okultystyczną ideą renovatio (będącą jednocześnie jednym z odwiecznych marzeń ludzkości, bowiem już Gilgamesz pełen smutku po śmierci Enkidu poszukiwał rośliny ,,Starzec Wiecznie Młody’’). Jednak w chrześcijaństwie starość i śmierć, choć przykre i budzące lęk, też są wpisane w historię zbawienia każdego człowieka (św. Franciszek z Asyżu potrafił nawet śmierć nazywać siostrą), dodać można, że Luthien z ,,Silmarillionu’’ i Arwena z ,,Władcy Pierścieni’’, w imię miłości do Berena i Aragorna rezygnujące z nieśmiertelności, stanęły przed znacznie trudniejszym i bardziej dojrzałym wyborem niż Bella.
- Papieska Rada ds. Kultury oskarżyła ,,Księżyc w nowiu’’ o ,,dewiacyjne przesłanie’’ (miłość dziewczyny do wampira). W baśniach, legendach i mitach jest sporo wzmianek o miłości między przedstawicielami różnych gatunków. Zarówno w ,,Pięknej i Bestii’’, w pięknych baśniach ,,Ptak zielonopióry’’, ,,Turkusowy potwór’’  i  ,,Królowa wąż’’ Carla Gozziego, jak też w ,,Żabim królu’’ (wersja wschodnioeuropejska: ,,O królewnie zaklętej w żabę’’), miłość pozwala kobiecie lub mężczyźnie uwolnić kochanka, lub kochankę z ciała zwierzęcia. W baśni Andersena o Małej Syrence, tytułowa bohaterka chce zostać człowiekiem, aby połączyć się z ukochanym księciem. W oryginale, owa historia nie ma happy endu, który dopisała dopiero wytwórnia  Disneya. Duże podobieństwo do baśni Andersena wykazuje czeska opera ,,Rusałka’’ Antonina Dvořaka, również bez happy endu. Czytelnik mógłby jednak w obronie ,,Sagi Zmierzchu’’ powiedzieć, że przecież już w starożytnych mitach, bogowie i boginie mieli wspólne potomstwo z ludźmi, np. Herakles, Perseusz, Helena Trojańska i jej bracia Dioskurowie byli dziećmi Zeusa z różnych matek, Tezeusz – Posejdona, Achilles – nimfy morskiej Tetydy, Eneasz był synem bogini Wenus, zaś bracia Romulus i Remus – Marsa. Ruski mag i pieśniarz Bojan, o którym wspomina ,,Słowo o wyprawie Igora’’ był wnukiem boga Welesa. W późniejszych opowieściach, bogów nieraz zastąpiły demony i zwierzęta. I tak Merlin był synem diabła, zaś serbski Żmij Ognisty Wilk – żmija ognistego. Polska baśń ze Śląska opowiada o zabijającym olbrzymy herosie Giży, synu kobiety i lwa. Ruski bohater Wołch Wsiesławicz był synem węża. Bohaterem francuskiego folkloru jest Jan Niedźwiedź (Jean l’Ours), syn kobiety i niedźwiedzia.  W bardzo chwalonych przez katolików ,,Opowieściach z Narnii’’  synowie i córki Franka i Heleny wzięli sobie współmałżonków z nimf i leśnych bożków, Doktor Cornelius był półkarłem (płynęła w nim krew ludzi i karłów i z tego powodu czystej krwi karzeł Nikabrik chciał go zabić jako zdrajcę rasy), zaś król Kaspian X poślubił gwiazdę, córkę Ramandu i nikt tego nie nazywa ,,dewiacyjnym przesłaniem’’! Powieść C. S. Lewisa ,,Dopóki mamy twarze’’  jest retelingiem greckiego mitu o miłości boga Erosa i pięknej śmiertelniczki Psyche, w książce określanej barbarzyńskim imieniem ,,Istra’’. Psyche – Istra zostaje poślubiona (złożona w ofierze) bogu, synowi mrocznej bogini Ungit, który w nagrodę za jej szlachetność zamienia ją w boginię. Tego też nikt nie nazywa ,,dewiacyjnym przesłaniem’’, podobnie jak chwalonego na łamach  ,,Niedzieli’’ ,,Gwiezdnego pyłu’’ Neila Gaimana (miłość człowieka Tristana Thorna i gwiazdy), czy trylogii Andrzeja Pilipiuka o kuzynkach Kruszewskich, alchemiku Michale Sędziwoju i wręcz anielskiej, wampirzej księżniczce Monice Stiepankovic (książki o ich przygodach można nabyć w katolickiej księgarni ,,Tolle’’). Dlaczego? Może dlatego, że w tradycji mitologicznej, zamiana człowieka w boga jest nagrodą (jak w micie o Heraklesie) podczas gdy zamiana w wampira jest karą. W podlaskiej legendzie, Kozaczka Oksana zgodziła się wyjść za diabła, w zamian za obietnicę, że jej lud znajdzie miejsce, gdzie nie będzie nękany najazdami Tatarów. W ten sposób miało dojść do zasiedlenia Podlasia, zaś Oksana za swój czyn poszła do ... Nieba. Została bowiem żoną diabła, aby ratować swoich pobratymców, a nie po to, by zostać diablicą, co odróżnia ją od Belli.
 - bardzo kontrowersyjna sprawa utraty duszy, podczas gdy Jezus ostrzegał, przed narażaniem się na potępienie, słowami: ,,Co przyjdzie człowiekowi, choćby cały świat zyskał, a na duszy  swojej szkodę poniósł?’’ Argumentem jakby łagodzącym ostrość tego naprawdę poważnego zarzutu, jest to, że tylko Edward uważa się za odrzuconego przez Boga, podczas gdy Carlisle i Bella wierzą, że jeśli wampir (w wielu wypadkach człowiek zamieniony w wampira wbrew swej woli) żyje przyzwoicie, to może liczyć na Boże Miłosierdzie,
- poważne zastrzeżenia, budzi to, że aby uratować swoją córkę Renesme przed zabiciem przez klan Volturich, Edward godzi się na to, aby goszczące u niego wampiry polowały na niewinnych ludzi i nawet pożycza im samochody. Bella ma z tego powodu wyrzuty sumienia, lecz nie protestuje. Czy nie jest to czasem relatywizm moralny, czynienie zła, aby wynikło zeń dobro? W jednej z baśni  Andersena, matka, która straciła dziecko, udała się do ogrodu Śmierci, gdzie życie dzieci było zaklęte w kwiatach, aby prosić o zwrócenie swej pociechy. Gdy Śmierć nie chciała, kobieta zagroziła, że wyrwie pozostałe kwiaty. Nie udało jej się jednak przebłagać Śmierci i musiała się pogodzić z tym co nieuchronne. Niech Czytelnik porówna obie narracje i sam wyciągnie wnioski.
- w końcu: jeden z wampirów, wezwanych przez Carlisle’a na pomoc w obronie małej Renesme przed klanem Volturich, nazywał się Alisteir i pochodził z Wielkiej Brytanii, co nasuwa skojarzenia z satanistą Aleisterem Crowleyem.
            Św. Ignacy Loyola pisał w ,,Ćwiczeniach duchowych’’, że jeśli coś wydaje nam się białe, a Kościół uczy, że jest czarne, to trzeba wtedy zmusić się, żeby to uznać za czarne. Krytyka ,,Zmierzchu’’ nie jest co prawda dogmatem, ale jako katolikowi głupio, by mi było w czymkolwiek nie zgadzać się z Watykanem.  Fiat voluntas Tua, non mea!




[1] Zdaniem egzorcystów fascynacja złem jest o tyle niebezpieczna, że może niepostrzeżenie przerodzić się w opętanie. Ostrzeżenie dotyczy głównie ludzi młodych. 

Pieśni Świtki i Jurgi


,,Pieśń Świtki”: ,,Mój kochanek jest synem Południa. Jego siwy koń dyszy pod nim. Jego pas ze smoczej skóry błyszczy w promieniach Słońca. Niewidzialna zbliżę się do kochanka; pojrzę na niego ze skały. Piękny był, gdy ujrzałam go po raz pierwszy pod sędziwym dębem Lesawika; on wysoki, najpiękniejszy z ludu Krobatów’’.



,,Pieśń Jurgi’’: ,,Czyż już opuściłaś swą zieloną drogę w pachnącym lesie, złotowłosa córko Dennicy? Świteź zaprasza falami, wśród wodorostów jest łoże twego spoczynku. Wodne zwierzęta i wodniki przychodzą oglądać twoją krasę. Widzą jak jesteś piękna we śnie i napełniają się radością. Spoczywaj, o Świtezianko w twym srebrzystym jeziorze i wracaj do mnie wesoła’’. 



Ekologia




Poniżej prezentuję dwa teksty, poświęcone ochronie zwierząt, które napisałem w klasie szóstej:



,,ochrona zwierząt, zwierzęta są najliczniejszą grupą taxonomiczną. Zasiedlają wszystkie kontynenty. Mimo rozlicznych badań ciągle nie wiemy ile ich gatunków żyje na Ziemi. Być może, żyje ich 4500 000 z czego 1400 000 już opisanych, lub 33 500 000 gatunków (podane tu liczby określają liczbę gatunków zwierząt razem z roślinami).
Od czasu swego pojawienia się na Ziemi, rozmaite rzędy i rodziny, a nawet typy zwierząt wymierały. Według prawa Couviera, charakterystyczne dla danej epoki geologicznej formacje faunistyczne wymierały na wskutek katastrof takich jak: upadki meteorytów lub komet, powodzie, trzęsienia ziemi czy wybuchy wulkanów. Oprócz podanych tu kataklizmów do wymierania poszczególnych zwierząt przyczyniały się również zmiany klimatu, zmiany szaty roślinnej czy konkurencja pokarmowa. To, że zwierzęta mimo to w ogóle przetrwały wydaje się Czytelnikowi paradoxalne, ale ich prawdziwa gehenna rozpoczęła się dopiero 2 mln lat temu.
Wtedy to pojawił się nowy dziwny gatunek, z pozoru z góry skazany na wymarcie, nie posiadający kłów i pazurów, o słąbo rozwiniętych zmysłach, kiepsko biegający. Rekompensatą tych słabości był i jest jego mózg, silnie rozwinięty, zdolny do logicznego myślenia. Byliśmy to my – ludzie. Początkowym sposobem utrzymania się człowieka pierwotnego było zbieractwo. Polegało ono na wędrówce po lesie i zbieraniu jadalnych roślin. Później człowiek zaczął polować i łowić ryby, dając podwaliny myślistwu i rybołóstwu. Początkowo przybycie jeszcze jednego drapieżnika, jakim był człowiek, nie stanowilo zagrożenia dla całości królestwa przyrody; polowano tyle, by móc się wyżywić. Jednak liczba ludzi stale wzrastała i udoskonalała broń myśliwską, o czym może Czytelnik zobaczyć w art. o łowiectwie. Tak więc z winy ludzi pierwotnych wymarły takie zwierzęta jak: niedźwiedzie jaskiniowe, mamuty, nosorożce włochate, megaterium, glyptodony, moa, dinorisy, i tygrysy szablozębne i megacerosy. Te 2 gatunki mogły wyginąć również z powodu ich wielkich kłów i poroży, o czym pisałem w odpowiednich częściach. Wymienione tu zwierzęta, żyjące w Starym i Nowym Świecie, to oczywiście tylko niektóre z nich. Kiedy Aborygeni przybyli do Australii z Indonezji, wytępili roślinożerne torbacze takie jak diprodon, paleroczestes i prokpodon (z drapieżników tylakosmilus i lew workowaty), które stanowiły pokarm dla dużego (8 m dł) warana o nazwie megalenia, który z braku pokarmu wyginął. Podobny przypadek miał miejsce w XVIII w. na Nowej Zelandii, gdzie harpagornis wyginął razem ze swoim źródłem pokarmu, czyli nielotnymi ptakami moa i dinoris.
Wiele ludów starożytnych upatrywało w zwierzętach bóstwa np. starożytni Egipcjanie czcili: koty, wilki, szakale, skarabeusze, małpy, krokodyle, pelikany, mangusty, oraz byka Apisa. Starożytni Grecy natomiast: węże, orły, sowy, delfiny i kukułki. Rzymianie przeszczepili na swój grunt i zmodernizowali krwawe boje od Etrusków. Odbywały się one w cyrkach. Najsłynniejszym z nich było Koloseum. Z gladiatorami walczyły tam: lwy, tygrysy, lamparty, słonie, nosorożce, bawoły, tury, krokodyle, niedźwiedzie, wilki, hieny itd. widowiska były coraz wymyślniejsze. Zdarzyło się nawet, że cesarz Neron urządził polowanie niedźwiedzi polarnych na foki. Z rzymskich walk gladiatorów biorą rodowód hiszpańskie walki byków. Z ich powodu lew zniknął z Europy, wyginął marokański słoń afrykański i została zredukowana sudańska populacja nosorożca białego.
W średniowieczu [...] człowiek ‘przyczepił się’ do wilka. Chociaż były tępione, człowiek wówczas niechcący przyczynił się do zwiększenia się ich populacji. Z powodu wojen, głodu, epidemii, w średniowieczu ludzie padali jak muchy. Wilki zjadały ich trupy i z powodu obfitości pokarmu dobrze się rozmnażały. Pewna populacja żyjąca w Szwajcarii dała nazwę stolicy tego państwa. Chodzi mi o niedźwiedzie brunatne. Już w średniowieczu w okolicach obecnego Berna, ludzie wytępili niedźwiedzie brunatne, ale czasy świetności szwajcarskich niedźwiedzi utrwaliły się w nazwie ‘Berno’, która pochodzi od niemieckiego Bär, czyli niedźwiedź. Podobny przypadek miał miejsce w XII w. w hrabstwie Zähringen. Wtedy również zaczęły się początki ... ochrony przyrody. Wielkie obszary leśne, bogate w zwierzynę były terenami łowieckimi królów, książąt, cesarzy, czy rycerstwa. Dlatego też przetrwaly w stanie nienaruszonym czasem aż do XX w. W niektórych państwach np. w Polsce władcy wydawali edykty zakazujące polowań na niektóre zwierzęta. Prekursorem ochrony przyrody w Polsce jest bez wątpienia król Bolesław Chrobry, który wziął pod opiekę prawa bobry.
Na przełomie XV i XVI w. rozpoczęły się wielkie [odkrycia] geograficzne. Jednym z ich skutków była expansja kolonizacyjna Europejczyków w Nowym Świecie. Ich kolonozatorskie zapędy zaowocowały oprócz ludobójstwa i handlu niewolnikami, wytępieniem wielu unikatowych przedstawicieli fauny amerykańskiej. Chociaż tubylcy Afryki, Nowego Świata, Australii i Bieguna Północnego polowali na nie (mięsna dieta tych ludów jest urozmaicona czego przykładem może być to, że Indianie z Ameryki Południowej jedzą nawet wszy), nie mogli zagrozić istnieniu całych populacji. U dobrze zorganizowanych administracyjnie Murzynów np. Zulusów również istniały obszary łowieckie królów, podobnie jak w Europie. Mimo ważnej roli, jaką mięso odgrywało w diecie murzyńskiej, zagrożenie myśliwstwem pojawiło się dopiero w czasach kolonialnych. Jedynym błędem Murzynów względem przyrody ojczystej była technika rolnictwa żarowego polegająca na wypalaniu pewnych obszarów przeznaczonych pod uprawę. Gdzie niegdzie rolnictwo żarowe stosowane jest jeszcze dzisiaj.
Kiedy europejscy myśliwi przybyli do Afryki, dla trofeów lub bez powodu mordowali zwierzęta całymi tuzinami, bez ograniczeń i bez skrupułów; czego przykłądem była śmierć całego stada bawołów. Słowo ‘safari’ oznaczające zoologiczną wyprawę fotograficzną, kiedyś oznaczało właśnie takie krwawe mordy. W wyniku zbójeckich rzezi Europejczyków na afrykańskiej faunie wyginęły: kwagga, antylopa modra, niedźwiedź z Atlasu i berberyjska odmiana lwa afrykańskiego, o czarnej grzywie sięgającej brzucha. Czarę goryczy dopełnił szybki rozwój miast i przemysłu, a przede wszystkim używanie w Trzecim Świecie przestarzałych pestycydów (DDT), niszczących wszystkie organizmy w zasięgu użycia.
Z wszystkich narodów pierwotnych największą sławę w dziedzinie rozsądnej gospodarki zasobami naturalnymi zdobyli sobie Indianie. W zależności od terenu zamieszkania trudnili się: rolnictwem, zbieractwem, rybołóstwem czy myślistwem. Do tych ostatnich należeli mieszkańcy Wielkich Równin. Podstawą utrzymania tych ludzi były stada bizonów, które w mitologii indiańskiej były darem Wielkiego Ducha. Tryb życia Indian był związany z sezonowymi wędrówkami bizonów w poszukiwaniu świeżej trawy. Podczas łowów ginęło tylko tyle zwierząt ile wystarczyło na wyżywienie i ubranie. Ich celem padały samce. Każda część bizoniego trupa była wykorzystywana (nawet języki, z których Indianie robili szczotki do włosów).
Sielanka bizonów skończyła się z chwilą przybycia Europejczyków. Mordowali je tysiącami z bezdusznej żądzy mordu i w celu zamorzenia prawowitych mieszkańców tych ziem – głodem. Oprócz bizonów ucierpiały antylopa widłoroga i wilk z gatunku Canis rufus. Całkowicie wytępiono: gołębia wędrownego, papużkę karolińską, kulika eskimoskiego.
Podobna sytuacja nastąpiła w Ameryce Południowej. Aby uniknąć zabijania [ptaków] do zdobycia piór, [Indianie] używali małych dawek trucizny, oszałamiających ptaka. Po zdobyciu piór puszczali ptaka wolno.
Zanim od XVIII w. Europejczycy rozpoczęli kolonizację Australii, zamieszkiwali ją Aborygeni. Były to plemiona pochodzące z Indonezji, prowadzące prymitywny tryb życia jedynie w naszym subiektywnym rozumieniu. Jak opisane poprzednio ludy, ci również polowali, ale nie mogli doprowadzić do ich całkowitego wytępienia. Jedynym błędem rdzennych mieszkańców Australii było sprowadzenie psa domowego, który zdziczał i wytworzył nowy gatunek zwany ‘dingo’ , który stał się wrogiem licznych tamtejszych zwierząt. Sam dingo ucierpiał jednak od człowieka; rząd australijski wypłacał premię za każdy ich skalp. Przybycie Europejczyków do Australii zaszkodziło również wielu innym zwierzętom. Krokodyle różańcowe były mordowane dla skór i pod pretextem zjadania zwierząt gospodarskich. Masowe rzezie tych gadów, doprowadziły do tego, że przetrwał w ogrodach zoologicznych i hodowlach. Podjęto się więc programu reintrodukcji. Populacja krokodyli różańcowych na wolności powoli rośnie. Cenione były również skóry emu. Najwięcej ucierpiały jednak torbacze. Z tych samych powodów co dingo, tępiono wilka workowatego. Ten okazały (1 – 1,1 m dł i 50 cm ogon) drapieżny torbacz całkowicie zniknął z powierzchni Ziemi. Na szczęście dobrze poznaliśmy jego wygląd, na podstawie  spreparowanych okazów znajdujących się w muzeach, fotografii ( w tym kolorowych) i skamieniałych szkieletów.
                    Torbaczom współczesnym zagrażają:
autostrady i linie linie kolejowe, po których poruszają się niebezpieczne dla torbaczy pojazdy (w trosce o koale, dzrewa znajdujące się na przeciwległych brzegach autostrady są łączone linami). Torbaczom roślinożernym [zagraża] konkurencja pokarmowa ze strony bydła, królików, owiec, a mięsożernym – psów, lisów i łasic. Akcje mordowania królików, podczas których gazowano również nory wombatów, zastawianie sideł itd. Z Nowej Zelandii zniknęły kurobród nowozelandzki i łazik. O istnieniu tego ostatniego dowiedzieliśmy się przypadkowo, kiedy latarnik mieszkający na wysepce Stephen odebrał kotu kilka ptaszków i przesłał je pocztą do zbadania ornitologom w Londynie.
Kolejnym ludem do omówienia są Eskimosi mieszkający na Biegunie Północnym. Również ich wykorzystanie środowiska nie przekraczało potrzeb. Natomiast w wyniku rabunkowej exploatacji Bieguna Północnego zniknęły z przyrody: kaczka labradorska, alka olbrzymia i krowa morska. Historia poznania tego zwierzęcia napotkała równie wielkie rzeszkody co odkrycie łazika. W XVIII w. niemeicki lekarz okrętowy Georg Steler opisał tego wielkiego (10 m dł) przedstawiciela syren. Wielkie spustoszenie w faunie Bieguna Północnego uczyniło też wielorybnictwo, (o którym pisaliśmy w art. o wielorybach) i rybołóstwo. Oprócz ryb ginęły bezkręgowce np. kryle (skorupiaki) i kalmary (mięczaki). Spowodowało to śmierć głodową ptaków morskich, waleni i płetwonogich. Wielkim zagrożeniem dla ryb są trawlery. Wielka sieć zwana trałem przypomina ogromną ‘kieszeń’, z której żadna sztuka się nie uratuje. W związku z tym ryby morskie mają swoje okresy ochronne. Morskie ryby, które mogą być hodowane w akwarium (plakats indyjski, zebrosom, graniec koralowy, ustniczek cesarski, strojniś siatkolicy, nefrytek itd.) są poławiane w morzach tropikalnych opływających Filipiny, Nową Gwineę i Australię. Łowi się je siatką i przechowuje w zbiorniku wypełnionym wodą. Aby ułatwić sobie zadanie, niektórzy rybacy oszałamiają ryby różnymi chemicznymi truciznami np. cyjankiem. Otrute ryby są łatwiejsze do złowienia. Trucizna rozprowadza się po morzu; przynosząc śmierć rozmaitym zwierzętom morskim. Przez takie połowy do sklepów zoologicznych  [trafiają] ryby morskie osłabione, krótko żyjące. Owa metoda jest nielegalna. Innymi sposobami rybackimi niszczącymi faunę raf koralowych są sieci kotwicowe i naganianie ryb do sieci przez ludzi, którzy tratują rozmaite bezkręgowce żyjące na dnie.
W XVIII w. rozpoczęła się w Europie rewolucja przemysłowa. Udoskonalono metody produkcji i wyprodukowano tony spalin i wielu innych produktów ubocznych, które zatruły: glebę, powietrze i wodę. Zatrucia wody i regulacja koryta rzecznego spowodowały śmierć i pozbawiły siedliska wiele rozmaitych zwierząt. Betonowanie brzegów i pozbawianie ich roślinności, pozbawiły miejsca zamieszkania wydry, bobry, żółwie błotne i wiele innych zwierząt. Toxyczne odpady spuszczane przez gospodarstwa domowe i zakłady przemysłowe zabiły miliony zwierząt: ryb, płazów, ptaków. Niektóre z nich na drodze ewolucji stały się odporne na działanie trujących odpadów, co zainspirowało  niemieckiego naukowca Baura do wydzielenia klas czystości wody: pierwsza, druga, trzecia, czwarta, pozaklasowe. W tych ostatnich jedynymi organizmami są bakterie. Zanieczyszczenia zagrażają również morzom i oceanom. Jeszcze nie tak dawno niektóre pańśtwa spuszczały do nich swoje zanieczyszczenia. Wielkim zagrożeniem są też zatonięcia tankowców, kiedy to ropa naftowa rozlewa się na powierzchni. Każde zwierzę, które podpłynie ku powierzchni, zostaje oblepione tą mazią. Do ratowania zwierząt ekolodzy używają środków rozpuszczających. Najsłynniejsza katastrofa tankowca (,,Exxon Valdes’’) wydarzyła się 24 marca 1989 r. w Zatoce Księcia Williama na Alasce. Zginęło w niej 33 000 ptaków (136 bielików) i 980 wydr morskich.
W Wielkiej Brytanii dymy fabryczne spowodowały pociemnienie pni brzóz i wyginięcie jasnej odmiany krępaka brzozowego, na rzecz ciemnej rasy tego motyla, która lepiej maskowała się w nowych warunkach.
Mimo wielkiegi zniszczenia pośród zwierzostanu naszego globu, znaleźli się ludzie ratujący je. Rządy wszelkich państw wydają pzrepisy ochronne dla zagrożonych zwierząt. W niektórych krajach np. w Niemczech istnieją partie tzw. ‘zielonych’ , czyli ekologów. W trosce o ochronę przyrody ludzie utowrzyli rozmaite organizacje ekologiczne np.
a.) Międzynarodowa Organizacja Przyjaciół Ziemi
b.) Międzynarodowa rada Ochrony Ptaków (w herbie rybołów)
c.) WWF (panda wielka)
d.) Międzynarodowy Fundusz na Rzecz Opieki nad Zwierzętami (foka)
e.) WSPA
f.) IWRB (łabędź)
g.) Greenpeace
h.) Bank Ochrony Środowiska
i.) Liga Ochrony Przyrody
j.) REFA.
Niestety istnieją również sekty nawiązujące do pogańskich kultów przyrody.
W wielu art. pisałem, że jakieś zwierzę ‘znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze’. Co to takiego? W 1949 r. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody powołała komisję, która opracowała urzędowy spis zagrożonych i ginących [gatunków] zwany ‘Czerwoną Księgą’. W 1992 r. jej regionalny przekład ukazał się w Polsce jako ‘Polska Czerwona Księga’.
W trosce o ratowanie zwierzat wzięto pod opiekę rządu lub osób prywatnych tereny o wysokich walorach przyrodniczych, tworząc z nich rezerwaty lub parki narodowe np. Białowieski Park Narodowy (Polska), Królewski Sanktuarium Chitun (Nepal), Kruger National Park (RPA), Yellowstone National Park (USA), Galapagos (Ekwador), Uluru (Australia) i wiele innych.’’ - ,,Ciekawostki z życia zwierząt cz. V’’ z 1999 r.

,,ochrona zwierząt wodnych, Na całym swoim areale koralowiec czerwony jest poławiany dla wapiennej skorupki służącej do wyrobu ozdób. Handel tym towarem stanowi dla koralowca poważne zagrożenie, dlatego rząd australijski wyznaczył 36 000 km² Wielkiej Rafy Koralowej jako rezerwat przyrody. Z płazińców giną przez człowieka 2 wypławki: czarny i biały będące biologicznymi wskaźnikami czystości wody. Na szczęście nie trzeba ich było umieścić w Polskiej Czerwonej Księdze. Giną natomiast liczne skorupiaki, w tym jadane przez człowieka, co nieraz niszczyło równowagę w przyrodzie. Langusty cenione dla mięsa są tak masowo odławiane, że ich pokarm, jeżowce rozpleniły się bezkarnie i niszczą roślinnośc morską. Zmasowane połowy kryla doprowadziły do śmierci głodowej wielu zwierząt morskich. Plany wykorzystania kryla do walki z głodem powinny więc sprowadzić się do hodowli tego skorupiaka, aby obydwie strony miały pożywienie. Skrzypłocz mordowany przez rybaków i innych ludzi z powodu absurdalnej nienawiści do niego oraz nagrody wypłacanej za każdy dostarczony odwłok przez rząd amerykański stał się gatunkiem ginącym. W Japonii wyginął całkowicie. U skorupiaków słodkowodnych również niewesoło. Skrzelopływka bagienna żyje wyłącznie na pograniczu Polski i Słowacji, oraz na Biegunie Północnym. Do bioindykatorów należą raki. Wiele morskich ślimaków, obdarzonych piękną muszlą jest dla niej zabijanych i sprzedawanych w sklepach z pamiątkami. Wśród małzy najbardziej zagrożona jest skójka perłorodna. Kiedyś jej perły były cenione (na dworze saskim tylko takich używano). Dodatkowo zagrażają jej sprowadzone do naturalnego środowiska piżmak i pstrąg tęczowy, oraz rosnące zanieczyszczenie wód. Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.
Z 4 gatunków minogów zamieszkujących Polskę, 3 figurują w Polskiej Czerwonej Księdze. Są to: minóg rzeczny, strumieniowy i ukraiński. Giną z powodu odłowów i zanieczyszczenia zbiorników wodnych. Krytyczna jest też sytuacja jesiotrów, ginących z powodu mięsa i cennej ikry, kawioru. W Polskiej czerwonej Księdze znajduje się jesiotr zachodni, prawdopodobnie nie występujący już w Polsce. W Turkmenii ginie jego krewniak, jesiotr wschodni. Masowe połowy szkodzą śledziowi, dorszowi (w celu jego ochrony ograniczono połowy w okresie letnim) i strzępielowi, będącemu gatunkiem ginącym. Wymierają również rekiny z żarłaczem ludojadem na czele. Ta wielka ryba ginie zaplątując się w siatki odgradzające plaże od rekinów. Dodoatkowo ludzie je poławiają dla mięsa i wątroby, z której produkuje się tran. Zdarza się też, że morskie ryby akwariowe są poławiane za pomocą trucizny. Żaba zwinka, zwana ‘żabą dalmatyńską’ znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze. Żyje na południu Poslki i nad obszarem Morza Śródziemnego. We Francji z powodu upodobania do żabiego mięsa, pospolite gdzie indziej żaby, takie jak żaba trawna, czy żaba wodna stały się rzadkością i coraz częściej ma miejsce import tych płazów. Z ropuch najbardziej zagrożona jest grebiuszka, zaś z rzekotek – chwytnica kolorowa (z powodu niszczenia jej siedlisk). Traszka karpacka ginie z powodu zatrucia wód. Znajduje się w Polskeij Czerwonej Księdze. Po latach tępienia na potrzeby ludowej kuchni i medycyny chińskiej zaczęto ochraniać salamandrę olbrzymią. Z gadów gadów słodkowodnych dla ich skór zabito wiele krokodylowatych. Gatunkami ginącymi są : aligator missipijski, krokodyl syjamski i krokodyl z Orinoko. Z powodu skór zginęło wiele węży morskich, zaś dla skorup – żółwi szylkretowych i skórzastych. Wśród ptakówprowadzących wodny tryb życia wybito całkowicie : alkę olbrzymią, kaczkę labradorską i kulika eskimoskiego, z ssaków – krowę morską. Ze współczesnych syren ginący jest diugoń. Zagrożone są 3 gatunki wydr: wydra, arirania, wydra morska. Oprócz wydry w Polskiej Czerwonej Księdze znajduje się bóbr europejski, foka szara i morświn.’’ - ,,Ciekawostki z życia zwierząt cz. VI’’ z 1999 r. 


W drugiej klasie gimnazjum, ucząca mnie biologii pani Okiena ov Vanasax poleciła napisać o różnicach między ekologią a ochroną środowiska. Postanowiłem uczynić to w cenionej przez Platona formie dialogu i dostałem za to szóstkę. Poniżej prezentuję ów dialog, czy też raczej dramat.


,,Ekologia i ochrona środowiska Zielony: Opinia publiczna znów ma bzika. Tym razem chodzi o wyrazy związane z pańskim zawodem. Pełno jest ‘ekologicznych’ produktów, ‘ekologicznych’ środków spożywczych, ‘ekologicznych’ poczynań. Jak ja, chroniący przyrodę zawodowo powinienem interpretować swoją profesję, bo przecież stara niemiecka zasada mówi: ‘der Ordnung muss sein?’
Ekolog: Brak racji tłumu, ale nasze działania są faktycznie podobne.
Z: Proszę o wyjaśnienie.
E: Jeśli pan pozwoli sięgnę po przykłady. Interesuje mnie jak powstało życie na naszej planecie. Czy na pewno wywodzi się z ‘prabiotycznej zupy’? Co sprawiło, że pojedyńcze struktury DNA i RNA stały się jednokomórkowcami, jak zmiany środowiska wpłynęły na ich późniejszą budowę tkankową, czy możemy przyznać rację Dänikenowi, oraz ile szczepów bakterii, glonów i pierwotniaków wyginęło bezpotomnie i co było tego przyczyną?
Z: Jak to co? Człowiek zniszczył!
E: Panie, nie rozśmieszaj mnie. Nasz gatunek powstał dopiero 2 mln lat temu i nie zawsze był czynnikiem destrukcyjnym, bo życie istniało już wcześniej. Jestem ciekaw jaką rolę odgrywali nasi przodkowie w ówczesnych ekosystemach?
Z: Destrukcyjną. Od czasu opanowania ognia wytępili znaczne ilości zwierząt. Płakać mi się chce, jeśli pomyślę, że na terenie USA nie zobaczymy już: mamutów, Bison priscus, Casteriodes, kamelopsów, mastodontów, teratornisów... Buuu!
E: Nie płacz. Ja też żałuję. Co jednak sprawiło, że mimo wytępienia przez przodków Indian wymienionych przez pana zwierząt, ich potomkowie zyskali sławę mądrze korzystających z zasobów naturalnych?
Z: Nie wiem.
E: Słuchaj więc. Indianie podobnie jak inne ludy pierwotne kolonizujące dany teren, byli prymitywnie wyposażeni przez technikę. Tak więc w okresie tzw. ‘blitzkriegu’ ginie bliżej nieokreślona liczba miejscowych gatunków, ale ludzie aby przetrwać muszą się dostosować. I tak wszystko jest dobrze, dopóki zza oceanu nie przybędzie kolejna grupa ludzi, nie wytnie w pień tej pierwszej i znów nie ‘nabroi’ w ekosystemie...
Z: Właśnie. Np. w Australii rolnicy tępili miejscową faunę, wytępili wilka workowatego i emu czarne, nasprowadzali królików, opuncji i innego świństwa, etc, etc.
E: Masz rację. Nie chciałbym ich usprawiedliwiać, ale aby być bezstronnym zacytuję panu ‘National Geografic’:
‘Australijscy farmerzy nie są głupi i nie byli tacy 100 lat temu. Nie było przecież, że Europejczycy przyjeżdżali i niszczyli środowisko. Sytuacja jest bardziej złożona. Ci ludzie przywieźli ze sobą sposoby gospodarowania ziemią, które uważali za właściwe. Nie wiedzieli jednak o El Niño’.
Z: No to źle gospodarowali. W Polsce tępi się wilki dla niegodziwych pasterzy. Nawet Bardotka o to wrzask robiła. Wstydzę się za rodaków.
E: Teoretycznie słusznie. Wilk jak wszystkie duże drapieżniki utrzymuje równowagę w ekosystemie eliminując ‘wybrakowane egzemplarze’. Szkody wyrządzają tylko wtedy, gdy jest ich bardzo dużo. Jest to gatunek bardzo elastyczny (choć do pewnych granic; w Niemczech nie powiodla się jego reintrodukcja), może więc już się rozmnożył dostatecznie...
Z: Ale tępić nie wolno. Jeśli się poluje to w granicach rozsądku.
E: Słusznie. A’propos wiesz co zadecydowało o gehennie wilka workowatego?
Z: Ludzie.
E: A dlaczego?
Z: Z sadyzmu.
E: Chyba lubisz zwierzęta, że tak ich bronisz. Posluchaj. Wilki workowate zostały zmuszone do odłowów owiec, bo ich naturalna strawa, czyli kangury, zostały powystrzelane. Był dramat dla obu stron. Szkoda tylko, że farmerzy załatwili to w tak egoistyczny sposób.
Z: Fajnie się z panem prowadzi dialog.
E: Co z tego wynika? Otóż pańska profesja jest jakby autonomiczną częścią mojej. Pana domena to śledzić zbrodnie człowieka w przyrodzie i zaradzać im, a moja jest cała reszta wzajemnych interakcji między organizmami, które tym łatwiej chronić im lepiej się je zna.

                                                               KONIEC’’


W fantazji o Ordanie z Brustaborga, z naszego świata do Cudomirii przybyła uzbrojona w karabiny maszynowe komuna ekoterrorystów. Zamieszkała w ziemiankach w Lesie Sierpickim, żywiąc się grzybami, jagodami i korzonkami i broniła ludziom wstępu do lasu. Jeden z ekoterrorystów namalował sprayem na jatce rzeźnika napis: ,,Mięso to morderstwo’’, po czym zaczął jeść bułkę z szynką. Gdy rzeźnik zobaczył napis, pomyślał, że to klątwa i zabił ekologa nożem. Szaman ekoterrorystów wywołał z piekieł dwa potwory – czarne oksztonie – grabarze[1], wielkości nosorożców, Likaiosa i Likaię, by polowały na ludzi. Ordan zabił potwory i schwytał ekoterrorystów, którym król Dobromir VII Rudy nakazał obciąć lewe dłonie, oba uszy i nosy, po czym kazał im wrócić do naszego świata.



Śniło mi się, że:



- obszar Białowieskiego Parku Narodowego został zmniejszony,
- byłem ekologiem i prowadziłem dużego psa koło zagrody dla zwierząt takich jak bawoły i bizony, miałem nadzieję, że pies będzie na nie szczekał, one zaś go zaatakuję, lecz to się nie stało, później razem z innymi ekologami protestując przeciwko jedzeniu mięsa przez ludzi, rzucałem kiełbasę psu,
- w Puszczy Białowieskiej zostałem uwięziony przez kłusownika.




[1] Oksztoń grabarz – gatunek szakala żyjący w polskich lasach. Zapożyczony z książki Jana Gondowicza ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)’’.

Kontrowersyjna ropucha




Ropucha Betel – Gausse, bodaj najbardziej kontrowersyjna postać mojej mitologii, wymyślona pod wpływem ,,Mistrza i Małgorzaty’’, początkowo pojawiła się w mojej fantazji z 2003 r. o weselu w Pawlaczycy razem z czarownicą (?) Melindą i potworem Wiłkokukiem. Osiągała rozmiary cielaka, jeśli zaś chodzi o jej przynależność gatunkową, to nie była to południowoamerykańska aga, tylko nienaturalnie wielka ropucha szara (Bufo bufo). Jej imię jest nazwą gwiazdy. Była noszącą złotą koronę, królową jeziora Mamir w Burus. Mieszkała na jego dnie w pałacu z opalu, a służył jej dobry potwór Wiłkokuk i rusałka Marycha. Dlaczego nazwałem ją kontrowersyjną? Otóż pochodzi ze średniowiecznych wyobrażeń piekła, gdzie miała żyć ogromna ropucha kopulująca z potępionymi. To monstrum miało nękać min. rycerzy poległych na turniejach zamiast na wojnach z poganami w Polsce i na Węgrzech. Ma ona również swoje związki z folklorem słowiańskim, gdzie wodniki często wyglądały jak pół – ludzie, pół – płazy (np. słynny ,,Wodjanoj’’ z ryciny Iwana Bilibina, mający ponadto wąsy suma, czy ,,ropuszasty król jeziora’’ z polskiej pieśni ludowej, cytowanej w książce ,,Samozagłada?’’ Joanny Iwaszkiewicz, traktującej o ekologii). Moim zdaniem królowa Betel – Gausse jest tak samo moralna jak kot Behemot z ,,Mistrza i Małgorzaty’’, niemniej z powodu tej postaci nachodziły mnie liczne wątpliwości natury moralnej i lęk, że zostanę fałszywie oskarżony o promowanie satanizmu, co byłoby dla mnie wielkim nieszczęściem, jestem bowiem katolikiem, a satanizmem się brzydzę. Myślałem, by przerobić ją na żabę, a nawet by pytać się o zdanie Episkopatu Polski (sic!). Wątpliwości odeszły, gdy jeden z dominikanów, pracujących w Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych powiedział, że skoro jest to postać z folkloru, to może być w mojej książce.



Kim był Boruta?


Boruta Borowy Rokita Leśny Duch Lesavik Laskowiec Leszy Puscetus Wilczy Pasterz  (Vujči Pastir) – obok królowej Betel – Gausse najbardziej kontrowersyjna postać mojej mitologii. Postać Boruty (bohatera pozytywnego!) nie powinna jednak gorszyć nikogo, kto tak jak ja, interesuje się wierzeniami dawnych Słowian, bowiem:



,,Znany jest w folklorze słowiańskim pan lasów, zwany leśnym duchem, albo też borowym lub borutą. Przybierał on czasem postać zwierzęcą, pasł stada jeleni, saren i zajęcy. Temu leśnemu panu, nieprzyjaznemu wobec ludzi, przydawano niekiedy kobietę, leśną matkę, utożsamianą z Babą – Jagą’’ - ,,Życie świata. Religie i mity. 12. Religia dawnych Słowian, str. 24’’.



Boruta był więc początkowo słowiańskim odpowiednikiem greckiego Pana, czy rzymskiego Fauna, a ponadto owe imię nosił średniowieczny władca Słowian z Karyntii. Dopiero później utożsamiono go z diabłem. Jest to postać czysto folklorystyczna (każdy egzorcysta powie, że nie istnieje coś takiego jak ,,polski diabeł’’), co nie zmienia faktu, że polski folklor jest, przynajmniej moim zdaniem, stanowczo przeładowany diabłami, przypominającymi nieco angielskie gobliny (kto nie wierzy, niech zerknie do książki Adama i Barbary Podgórskich ,,Encyklopedia demonów’’), zaś budowanie wizerunku obecnej Łęczycy na popularności diabła Boruty budzi poważne wątpliwości natury religijnej, jako relatywizacja zagrożenia stwarzanego przez złe duchy i jest negatywnie oceniane przez miejscowych duszpasterzy.
W mojej mitologii, Boruta jest jednak kimś innym; nie diabłem, ale pogańskim duchem lasów całego świata, jednym z Enków i odpowiednikiem Oromego z ,,Silmarillionu’’. Tworząc tę postać sięgnąłem więc do źródeł, jeśli wolno mi będzie użyć takiego porównania, postąpiłem trochę tak jak Tolkien, który wymyślając swoje elfy, odrzucił ich bajkowy wizerunek psotnych duszków, uganiających się wśród kwiatów, na rzecz niemal boskich istot przypominających z jednej strony nordyckich alfów, a z drugiej – irlandzkich sidh. Ponadto uspokajam, że serdecznie brzydzę się satanizmem i biblijnego Belzebuba, który odbierał cześć od dawnych Fenicjan, nigdy bym nie przedstawił jako postaci pozytywnej.