wtorek, 4 lipca 2017

,,Wilcze leże''

,,Raz w roku, szóstego grudnia, w środku lasu wszystkie wilki miały podobno tajemne zebranie, na którym św. Mikołaj przydzielał im zadania na cały rok. Biada, jeśli jakiś śmiertelnik próbował poznać wilcze sekrety. Pewien wścibski chłop w mikołajki udał się do lasu, wlazł na starą sosnę i czekał. Przed północą zaczęły schodzić się wilki, z każdej strony świata […]. Nagle pośród kłębiących się drapieżników pojawiła się brodata postać w biskupiej szacie. Podglądacz rozpoznał św. Mikołaja. Wilki pojedynczo podchodziły do starca, a on każdemu z nich szeptał do ucha rozkazy i puszczał w świat. W końcu […] został tylko jeden kulawy basior. Mikołaj przemówił do niego na głos: 'Zjedz tego chłopa co na sośnie siedzi' – po czym zniknął. […] Kulawy wilk wyskoczył zza węgła, uchwycił chłopa za gardło i porwał do lasu. Po ofierze zostały tylko buty, które pokazywano potem jak przestrogę dla innych ciekawskich'' – Witold Vargas, Paweł Zych ,,Święci i biesy''






Na przełomie czerwca i lipca 2017 roku przeczytałem ,,Wilcze leże'' – najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka łączący w harmonijną całość weird fiction z elementami sensacji i kryminału, oraz humoreski. Akcja tych opowiadań toczy się w: XXI wieku, w dwudziestoleciu międzywojennym, podczas II wojny światowej, w okresie XVI – XVIII wieku, oraz w 1906 r. w takich miejscach jak: Polska (Warszawa, Lubelszczyzna), Egipt, Włochy (Dolomity), Szwecja, oraz oraz wymyślona przez Autora kraina w zaświatach zwana Cmentarzyskiem Marzeń. To ostatnie było rodzajem prowadzonego przez anioły muzeum gdzie przechowywano niespełnione marzenia wszystkich ludzi, w tym Roberta Storma.








W książce pojawiają się dwaj bohaterowie znani z poprzednich tomów opowiadań bezjakubowych – lekarz dr. Paweł Skórzewski i antykwariusz – marzyciel Robert Storm. O tym ostatnim dowiadujemy się, że wbrew temu co niegdyś przypuszczał, nie wywodził się od Niemców, ale od pruskiego plemienia Natangów (Prusowie byli Bałtami tak jak Jaćwingowie, Litwini i Łotysze) i był spokrewniony z samym Herkusem Monte (1225 – 1273); wodzem powstania przeciwko Krzyżakom. Sprawiło mu to ulgę, ponieważ podobnie jak jego Autor nie lubił Niemców za to co robili za Hitlera, przed Hitlerem, a nawet teraz – dawno po Hitlerze. W czasie swoich poszukiwań natrafił na dowód przechowywania przez Sowietów broni chemicznej w Polsce podczas Zimnej Wojny. Jego życie zawisło na włosku za sprawą rosyjskich służb specjalnych, toteż na rok opuścił Polskę podróżując po Sudanie i Etiopii (sam Pilipiuk bardzo interesuje się tym krajem). Dodać należy, że w końcu pogodził się z tym, że Marta go rzuciła, ponieważ go nie kochała. Jego nową wielką miłością została studentka historii Magda, siostra jego przyjaciela, policjanta Piotrka. Pojawia się też nowy bohater – były policjant Paweł Nowak rozwiązujący zagadki kryminalne z wątkami fantastycznymi.
W książce pojawiają się różne ciekawe nawiązania literackie.








Z mitologii słowiańskiej zostały zaczerpnięte wilkołaki, które dokarmiał ochłapami stary Mikołaj. Jest to nawiązanie do polskich, ludowych wierzeń w św. Mikołaja jako władcę wilków i wilkołaków (patrz: powyższy cytat). Był to prawdopodobnie relikt pogańskiego kultu Welesa. W jednym z opowiadań, rzekomym wilkołakiem miał być psotny chłopiec, który ustawiając się do prześwietlenia promieniami rentgena potajemnie trzymał w rękach szczeniaka, aby zobaczyć jego szkielet na zdjęciu. Występuje też prawdziwy wilkołak – były harcerz Fryderyk, który zamieniał się w wilka na wskutek klątwy ciążącej na jego rodzinie. Fryderyk udzielił schronienia żydowskiej dziewczynie ukrywającej się w lesie przed Niemcami, a zamieniony w wilka zagryzł jej oprawców (może to nawiązywać zarówno do słowiańskich wierzeń w wilki jako zwierzęta władne pokonać diabła, jak też do wilka jako symbolu Żołnierzy Wyklętych).







Z kręgu kultury egipskiej pochodzi mumia. Pewien nieszczęśliwy, skrzywdzony przez życie student, nie radzący sobie w kontaktach z kobietami, popełnił samobójstwo zamieniając się w mumię, aby móc w egipskich zaświatach spotkać rzymską poetkę Lukrecję, która po śmierci poddała się mumifikacji. Wbrew informacji podanej w blurbie w książce nie pojawia się Anubis :(.







Jednym z ulubionych autorów Roberta Storma był Kornel Makuszyński (1884 – 1953). Storm na zlecenie muzeum poszukiwał zaginionej powieści pisarza ,,Drugich wakacji Szatana''; kontynuacji ,,Szatana z siódmej klasy'', która miała zostać wydana w grudniu 1939 roku. Podejrzewam, że inspiracji do napisania tego opowiadania mogła dostarczyć najnowsza książka Konrada T. Lewandowskiego ,,Szatan i spółka'', opowiadająca o żyjącym współcześnie potomku Adama Cisowskiego.







Z chrześcijaństwa zostały zapożyczone anioły. Jednym z nich był włoski chirurg Leonardo, który uczył polskich lekarzy jak operować kikuty rąk, aby ulżyć cierpieniu ich właścicieli. Z kolei w jednym z polskich kościołów przechowywano w relikwiarzu pióro ze skrzydła samego św. Gabriela Archanioła. Przypominało ono pióro gęsi ozdobione pawim oczkiem (nawiązanie do sztuki chrześcijańskiej Nubii, gdzie anioły miały oczy na skrzydłach).
W książce spodobał mi się humor przejawiający się choćby w tym, że kiedy Robert Storm otrzymał rzekomo od Marty lalkę z sex – shopu, to zamiast się obrazić, czy użyć jej do masturbacji, ubrał ją w staroświecki strój, nadał imię Izaura i posadził przy stole i jeszcze mówił do niej jak do żywej osoby. Poczucie humoru widać również w historyjce o gdańskiej szafie, która chciała zostać polskim szlachcicem. Mebel twierdził, że ma do tego prawo, ponieważ mieści w sobie więcej butli wina niż polski szlachcic (jest to satyra zarówno na ideologię gender jak i na alkoholizm od wieków trapiący Polaków).
Na uznanie zasługuje również to, że pozytywni bohaterowie są bardzo honorowi. Oto Robert Storm, który znalazł w Dolomitach trupa austriackiego żołnierza z okresu I wojny światowej, udał się w podróż do Szwecji, aby oddać napisany przez niego list jego zmarłej narzeczonej.
Ponadto Autor zwrócił uwagę na tak rzadko poruszany w kulturze i mediach temat jak cierpienie osób niepełnosprawnych; na osamotnienie młodzieńca na wózku inwalidzkim, który podążając za marzeniami, poprzez magiczny portal dostał się do żydowskiej osady Puerto Franco w Ameryce Południowej, oraz na to, że wbrew przysłowiu cierpienie nie uszlachetnia, ale wręcz przeciwnie – może bardzo demoralizować (przypadek wybitnego, poruszającego się na wózku alchemika – Wojtka Hiroszimy, który zdesperowany pomógł w samobójstwie za duże pieniądze, by móc podjąć kosztowną terapię w Izraelu, na którą nigdy nie będzie pieniędzy w Polsce :(. Bohaterowie Pilipiuka współczują niepełnosprawnym i chcą im pomagać. Nawet mający jakiś honor żule z warszawskiej Pragi są gotowi pomóc osobie jeżdżącej na wózku i nie krzywdzą jej, podczas gdy w realnym świecie, uchodzący dla niektórych za autorytet, Janusz Korwin – Mikke obraził paraolimpijczyków...1







1 Parę lat temu porównał paraolimpiadę do ,,szachów dla debili'' i uznał, że zdrowi ludzie nie powinni tego oglądać, czym bardzo mnie zgorszył. Przez tę wypowiedź ostatecznie zraziłem się do niego...