wtorek, 29 sierpnia 2023

,,Czarownice, mieszczki, pokutnice''

 

,,W domu koło Wysokiej Bramy w Gdańsku mieszkał kiedyś zły czarnoksiężnik. Ludzie mówili, że uczony zawarł pakt z diabłem. W zamian za swą dusze posiadł moce niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Niestety, najwyraźniej nie doczytał w umowie tego, co było zapisane małym druczkiem. Pewnej nocy diabeł zjawił się w jego gabinecie i własnoręcznie powiesił maga na belce u powały. Potem nastąpił potężny wybuch, który zniszczył cały budynek. Od tego czasu duch czarnoksiężnika pojawia się pod bramą, strasząc przechodniów’’ - Witold Vargas, Paweł Zych ,,Duchy polskich miast i zamków’’



 

W sierpniu 2023 r przeczytałem pracę historyka Michała Ślubowskiego ,,Czarownice, mieszczki, pokutnice. Gdańskie szkice herstoryczne’’.



Bohaterkami książki są wybitne gdańszczanki takie jak Elżbieta Heweliusz (żona i współpracownica wybitnego astronoma, Jana Heweliusza) czy wybitnie uzdolniona muzycznie Konstancja Czirenberg, nazywana Bałtycką Syreną.



Jako pisarza fantastę najbardziej zainteresowały mnie jednak gdańskie czarownice. Również w dawnym Gdańsku obowiązywało tak jak w całej ówczesnej Europie, prawo zwalczające czary. Przeciwko czarownicom byli nie tylko katolicy, ale też luteranie, oraz surowi kalwini zasiadający w radzie miejskiej. Pierwsze procesy miały miejsce w latach 1477 i 1483. W 1497 r. rozpatrywano sprawę plebana Mikołaja Kikeboscha oskarżonego o sprzedaż hostii do praktyk magicznych, która zakończyła się uniewinnieniem. W 1659 r. miał miejsce ostatni proces. Sądzono w nim Annę Krüger, oskarżoną o zadawanie się z diabłem Klausem. W późniejszych latach czarownice sądzono w Oliwie (akta przekazały imię diabła Szymona). Wyroki wykonywano przez spalenie na stosie. Czasem czarownica mogła liczyć na akt łaski w postaci ścięcia mieczem lub zabicia przed spaleniem wybuchającym woreczkiem prochu. Pozytywną rolę w łagodzeniu owych prześladowań odgrywała lektura anonimowego dzieła ,,Czarownicy powołanej’’ wydanego właśnie w Gdańsku.

Niewiele mam zastrzeżeń co do tej pracy, choć przyznaję, że nie podoba mi się feministyczny potworek językowy ,,herstoria’’ zamiast historia.