niedziela, 31 października 2021

,,Gwiazdozbiór Kata''

 

,, […] A przecież legenda, a może prawda głosiła, że właśnie w Bieczu istniała Akademia Katowska, szkoląca adeptów zabijania i torturowania w glorii prawa’’ - Jerzy Besala ,,Tajemnicze dzieje Polski. Wątki magiczne i tragiczne’’




W październiku 2021 r. przeczytałem historyczną powieść fantasy Rafała Dębskiego ,,Gwiazdozbiór Kata’’ z 2007 r.

Akcja rozgrywa się w XVI wieku w Rzeczpospolitej Obojga Narodów i w krajach ościennych; w Bieczu, Pskowie, na Ukrainie, w Krakowie, Opawie, Pradze oraz w Trzebnicy.




Opisując tajemną społeczność katów, Autor sięgnął zarówno do wierzeń ludowych, jak też własnej bogatej wyobraźni. W powieści Dębskiego mają oni wiele cech wspólnych z wiedźminami Andrzeja Sapkowskiego. Chociaż niezbędni w ówczesnym społeczeństwie, jednocześnie budzili nienawiść przemieszaną z zabobonnym lękiem. Obawiano się zwłaszcza, aby kat przypadkiem nie nastąpił na czyjś cień, bowiem miało to jakoby grozić utratą duszy. Kształcili się w Akademii Katowskiej w Bieczu (niejako jest to odpowiednik Kaer Morhen). Wśród nabywanych przez nich umiejętności były nie tylko gruntowna wiedza anatomiczna, ściśle określone, ,,artystyczne’’ metody zadawania skazańcom śmierci i bólu, ale także znajomość starożytnej filozofii – pogańskiej i chrześcijańskiej, oraz języków obcych – łaciny i niemieckiego. Adepci sztuki katowskiej przechodzili inicjację w rozpalonym piecu (możliwe nawiązanie do prasłowiańskich źródeł podań o Babie Jadze jako nadzorującej przebieg inicjacji dzieci w dorosłość). Wychodzący z pieca kat miał ciemną skórę i czarną, zatrutą krew. Musiał odtąd nosić szczelny skórzany strój (wraz z rękawicami). Dotknięcie jego skóry przez zwykłego człowieka groziło zarażeniem się (istotnie; katów uważano za rytualnie nieczystych). Kaci mieli na swoje usługi szczury, które poili własną krwią. Gryzonie słuchały gry na flecie i roznosiły błyskawicznie zabijającą dżumę (nawiązanie do niemieckiej legendy o fleciście – szczurołapie z Hameln). Parających się tym procederem katów, lud nazywał ,,szczurzymi ojcami’’. Jedyną rozrywkę adeptów Akademii w Bieczu stanowiły odwiedziny miejscowego lupanaru (do obowiązków historycznych katów, a zwłaszcza ich żon, należało prowadzenie burdeli). Kaci budzili taki strach, ponieważ posiadali tylko połowę duszy. Drugą połowę musiała zastąpić przelana dusza straceńca. Egzekutorzy zamykali ją w drewnianej kuli i wypijali. Kat pozbawiony owej ,,protezy’’ duszy stawał się krwiożerczym potworem mordującym bez opamiętania. Przykładowo Mistrz Armand z Akademii w Bieczu przeobraził się w wilkołaka grasującego na Śląsku. W XV wieku jednym z członków tajemnego bractwa katów, był znany z okrucieństwa hospodar wołoski Władysław Draguła (Vlad Dracula), który wbrew zasadom organizacji spisał jej sekrety.



Głównym bohaterem jest młody kat Jakub (dosyć częste imię małodobrego w polskiej fantasy). Pochodził z rodziny chłopskiej. Jego rodzice zginęli w czasie najazdu Tatarów na rodzinną wieś. Chłopca przygarnęli, a później maltretowali żołnierze. Za sprawą Mistrza Eustachiusza trafił do Akademii Katowskiej w Bieczu. Jego wrogiem był sadysta Bartosz, który doprowadził do powieszenie kochanki Jakuba. W odwecie Jakub doprowadził do zniszczenie Akademii poprzez zarazę i atak rozsierdzonego motłochu. Odtąd, pełen nienawiści do ludzi, wędrował po Polsce jako szczurzy ojciec, karząc śmiercią w męczarniach lubiących okrutne widowiska mieszczan i chłopów (Dziś kogoś takiego nazwalibyśmy terrorystą używającym broni biologicznej). Jednocześnie stawał w obronie skrzywdzonych dzieci. Ukarał sprawców śmierci chłopca zabitego przez ciemnych wieśniaków z powodu szpotawej stopy. Pomścił również Dominikę; nieślubną córkę prostej chłopki i szlachcica Jerzego Winiewskiego, zgwałconą przez wyrodnego ojca. Wymierzył sprawiedliwość złemu księdzu kryjącemu pedofila Winiewskiego (solidnie go nastraszył i zmusił do pogrzebania ofiar jego własnej znieczulicy). Idąc tropem Winiewskiego wziął udział w bitwie pod Pskowem (1581 – 1582). Pojmał kolaborującego z Moskalami szlacheckiego warchoła i przeprowadził jego egzekucję (rozerwanie końmi). Jakub przeżył jeszcze wiele innych przygód. Przez jakiś czas mieszkał u Kozaków siczowych na Ukrainie, a także jako ,,ludzka salamandra’’ był badany przez alchemików w Pradze. Jest to bohater dynamiczny, który z oprawcy zmieniał się w obrońcę skrzywdzonych.



Ukochaną Jakuba była piękna Blanka; prostytutka z Biecza. W dzieciństwie została zgwałconą przez swego ojca, którym był… Jerzy Winiewski. Jakub zamierzał zebrać pieniądze na wykupienie jej z zamtuza. Po powieszeniu jej w wyniku intryg zawistnego Bartosza, dusza Blanki została przelana w Jakuba. Odtąd mieszkała w jego głowie.




Jakub i Blanka spotkali na swej drodze wiele postaci historycznych. Byli wśród nich ówczesny rotmistrz Stanisław Żółkiewski (1547 - 1620), kanclerz i hetman wielki koronny Jan Zamoyski (1542 - 1605)1, król Stefan Batory (1533 - 1586), który ofiarował katu nowy flet, opętany przez diabła banita Samuel Zborowski (1520 - 1584); Jakub ściął go w majestacie prawa i musiał uciekać z Polski przed zemstą jego zwolenników, alchemik Albert Łaski (1536 - 1605), interesujący się naukami tajemnymi, chory psychicznie cesarz Rudolf II Habsburg (1552 - 1612), oraz angielscy okultyści: John Dee (1527 – 1608) i jego asystent Edward Kelley (1555 - 1597)2.




Książka zawiera bardzo drastyczne sceny tortur i egzekucji (nie dla dzieci). Jednocześnie opowiada o antybohaterze, który pod wpływem miłości przekształcił się w bohatera. Wyrzuceni poza nawias społeczeństwa, kat i prostytutka byli zdolni do miłości, mieli swój honor i potrafili współczuć, w przeciwieństwie do tych, którzy nimi gardzili. Plusem jest również krytyka hermetyzmu jako systemu wierzeń sprzecznego z wiarą i rozumem3. John Dee mimo ogromnej wiedzy, był człowiekiem naiwnym i podatnym na manipulacje ze strony cynicznego Edwarda Kelleya. Zarówno Jakub jak i Blanka mają nadzieję na Boże Miłosierdzie.



1 Odsyłam do posta: ,,Pielgrzymka na Lubelszczyznę i Roztocze’’.

2 Odsyłam do posta: ,,John Dee’’.

3 Odsyłam do posta: ,,Alchemia’’.

sobota, 30 października 2021

Znikomek

 

,,W cienistym istnień bezładzie Znikomek błąka się skocznie,

Jedno ma oko błękitne, a drugie piwne, więc raczej

Nie widzi świata tak samo, lecz każdym okiem – inaczej -

I nie wie, który z tych światów jest rzeczywisty – zaocznie?

[…]

I mgła na ustach dziewczyny, rumianych marzeń rozgrzewką,-

A kwiaty wzajem się widzą – a zgony wzajem się tłumią! -

Znikomek spożył kęs nieba i miesza złotą mątewką

Cień własny z cieniem brzóz kilku. A brzozy śnią się i szumią...’’

- Bolesław Leśmian ,,Znikomek’’ (fragment)





W jeziorze Kresanicy leżącym piętnaście wiorst na północny zachód od stołecznego grodu Toropiecka, żył wodnik Zunder (Sunderus). Pokrywała go soczyście zielona skóra przypominająca w dotyku mokry grzyb, zaś pośrodku czoła osadzone było jedyne oko wodnika świecące w ciemności żółtym blaskiem. Powiadano, że przed stu laty, wodnik Zunder został w bezksiężycową noc wypluty przez złotą gwiazdę o sześciu ramionach, nikt bowiem nie znał jego rodziców, ani miejsca skąd przybył do Kresanicy. Sam Zunder nikomu nie wyjawił tej tajemnicy. Choć miano go za dziwaka i odludka, pojął za żonę rusałkę Goskę, która miała dar przybierania postaci gęsi. Ledwo powiła córkę, owoc wielkiej i pięknej miłości, gdy nieszczęsną młodą matkę porwał czarny wir zesłany przez zawistną czarownicę Pietrygę. Zunder samotnie zajął się wychowaniem córki, której nadał imię Zojka. Wyrosła na wielce urodziwą pannę o jedwabistych, seledynowych włosach i złotych oczach. Pod okiem ojca uczyła się pisania i czytania w mowie starokrasnej i toropieckiej. Nieobcy był jej też język Neurów, którzy władali światem w erze ósmej. Zojka zaprawiała się w strzelaniu z łuku i rzucaniu kindżałem do celu. Znała tajniki leczniczych ziół i minerałów, jak też słowa, którymi należy zamawiać choroby i zranienia. Leśne zwierzęta z ufnością przychodziły do niej, licząc, że je uzdrowi a nigdy nie odchodziły zawiedzione. Uroda radosnej i łagodnej Zojki przyciągała uwagę młodych wodników, leśnych ludzi, żmijów, płanetników, dziwów, satyrów i faunów. Powiadano, że tam gdzie stanęła, wyrastały niezapominajki.


*




- Strach się bać! - mówiła z przejęciem przyjaciółka Zojki, rusałka Subica. - Kiedy ostatnio zrywałam maliny z nieodżałowaną Małoszką, ta nagle pobladła i wybałuszyła oczy, jakby została ugodzona sztyletem w plecy. Następnie, wyobraź to sobie kochana, na moich oczach rozpłynęła się w powietrzu i tyle ją widziałam. Znać siła nieczysta dybie na nasze życie! - Obie najady siedziały na mocnej gałęzi wierzby rosnącej nad brzegiem jeziora Kresanicy.

- Niegdyś moją mateczkę pochłonął czarny wir, kiedy tylko wydała mnie na świat – przypomniała sobie ze smutkiem Zojka.

- Dziś rano zaprzyjaźniony żbik przyniósł mi zwój – dalej paplała Subica – w którym opisano jak pięć innych rusałek zniknęło bez śladu. Ot, nagle zniknęły jak pękające bańki powietrza. W sumie musimy być bardzo odważne lub głupie, skoro teraz tu rozmawiamy, zamiast siedzieć w domu i modlić się o ratunek.

- Mój tatuś już parę razy rozbija kacze jaja, aby w ich rozlanym żółtku znaleźć odpowiedź kto jest ową siłą nieczystą – przypomniała sobie Zojka.

- I co? - dopytywała się Subica. - Dowiedział się czegoś istotnego?






- Odpowiedzi są niejasne, ale trop zdaje się prowadzić do czarownicy Pietrygi, w której chacie ma ponoć mieszkać niepozorny potwór Znikomek. Kiedy nie bierze na siebie zaklęcia niewidzialności, jest nagim gnomem o skórze blado sinej i pokrytej wstrętnymi wyrostkami. Ma okrutne kły i szpony, a także jedno oko błękitne, a drugie czarne. Prawym sprowadza nieszczęście na mężów, a lewym na niewiasty. Uzbrojony jest w sztylet wykuty w przeklętych ogniach Čortieńska. Zadając nim głębokie rany, obraca ciała w nicość, zaś dusze zostają na wieki uwięzione w ostrzu. Ponoć Pietryga jest jego matką, która poczęła go na sabacie z jakimś Čortem… - opowiadała z przejęciem Zojka.

- Ja tam, kochana, nie wierzę w żadnego Znikomka – wzruszyła ramionami Subica. - Pies z nim tańcował! - Zachichotała i było to ostatnie co uczyniła w swym życiu.

Na oczach przerażonej Zojki, jej przyjaciółka nagle wybałuszyła oczy i zrobiła taką minę, jakby jej zabrakło powietrza. Z chwili na chwilę jej powabne ciało zamieniało się w nicość jakby pokąsał je robak zwany minusem. Jako ostatnia stała się niewidzialna piękna twarz Subicy; biała jak kreda i zdrętwiała z przerażenia. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do Zojki jaki los spotkał jej przyjaciółkę, która była dla niej jak siostra. Powiał chłodny wiatr, zaś z szarych chmur lunął rzęsisty deszcz, jakby niebo opłakiwało nieszczęsną Subicę. Twarz Zojki wykrzywił grymas nienawiści.

- Zapłacisz mi za śmierć Subicy i innych rusałek, ty przebrzydły, nikczemny Znikomku! - Zawołała wygrażając pięścią niewidzialnemu wrogu, zaś odpowiedział jej szyderczy śmiech.



*


Zunder długo nie chciał się zgodzić na to, by jego jedyna córka stawała do walki ze Znikomkiem, lękał się bowiem o jej życie.

- Walczyć z potworami powinni silni i odważni mężowie; rycerze stuha, Lynxowie, Neurowie, Dziczanie, a nie … delikatne panienki.

- Ojcze, to ty uczyłeś mnie strzelania z łuku i rzucania nożem – przypomniała Zojka. - Niech więc teraz ta nauka na coś się przyda! - Zunder ciężko westchnął i zabrał córkę do groty, w której mieściła się kuźnia karłów.

Ofiarował im sznur pereł w zamian za wykucie nowego kindżału dla jego córki, którego ostrze byłoby w stanie ranić i zabijać Čorty, jak również potwory zrodzone z ich nasienia. Karły; mistrz Gunarf wraz z synami Krzatuszem i Skrzętomirem zabrały się do pracy bez ociągania za to z wielką znajomością rzeczy. Zmieszały żelazo z najprzedniejszym srebrem, chłodziły rozpalony metal w wodzie z Sobotniej Góry i ryły na nim emblematy Enków. Pracy towarzyszył śpiew inwokacji do Swarożyca; Mistrza Sztuki Kowalskiej. Gotowy już brzeszczot został osadzony w rękojeści z kości udowej jednorożca. Złote oczy Zojki śmiały się na jego widok.

- Zastanawiam się tylko jak odnajdziesz Znikomka, skoro jest niewidzialny? - Zunder wciąż miał nadzieję, że uda mu się odwieść córkę od niebezpiecznego przedsięwzięcia.

- Hau! - Ledwo wypowiedział te słowa, na progu kuźni ukazał się duży, smoliście czarny pies mający nad oczami dwie białe plamki.

- Uciekaj, bestio Čortieńska! - Tupnął nogą Zunder.




- Ja nie Čort – obraził się pies. - Nazywam się Jarchuk i jestem synem Żweruny. W tych plamkach nad oczami zaklęta jest moja moc wyczuwania niewidzialnych sług Czarnoboga i siła do walki z nimi. Królowa rusałek, pani na Toropiecka Lykanus przysłała mnie, abym wskazał Zojce drogę do zamku Znikomka – Zojka ufnie położyła dłoń na głowie czarnego brytana, a ten polizał ją.

- Jarchuk jest cenionym pogromcą Čortów i innych sług Rykara – zabrał głos mistrz Gunarf. - Przy nim twoja córka będzie bezpieczna. - Zunder dał się przekonać i uściskał córkę na pożegnanie.

- Wsiądź na mój grzbiet, bo przed nami droga daleka, a będziesz potrzebowała dobrego wierzchowca! - rzekł Jarchuk.

- Dziękuję – zarumieniła się Zojka. - Myślałam, że psy nie lubią gdy się je dosiada jak konie.

- Dla mnie to zaszczyt usłużyć panience grzbietem – odparł Jarchuk.

Pies pociągnął nosem, po czym złapawszy trop, pobiegł na południowy zachód. Z dala majaczyły wśród mgieł szczyty Biesogór, to jest Gór Biesów i Čadów; straszliwych istot z otchłani Čortieńska, których masywne ciała skamieniały po przegranej bitwie z królową rusałek Anej II.

Nastał już wieczór, kiedy Jarchuk z Zojką na grzbiecie wspinał się na niewielkie wzgórze. Na jego szczycie stały ruiny ceglanego zamku, który wedle słów podania, wzniosły olbrzymy z plemienia Wełentów. Zojka zeskoczyła z psiego grzbietu i zapaliła kawałek gałęzi, przytykając go do oczu, aby służył jej za pochodnię.





- Wrrr… - zawarczał Jarchuk. - Czuję odór siły nieczystej! - Ze zjeżoną sierścią tropił wytrwale wśród gruzów.

W końcu jego szczęki zacisnęły się z siłą imadła na nodze małego, lecz wielce złośliwego stworka, którego jedno oko świeciło sinym światłem, drugie zaś przypominało studnię bez dna. Ugryzienie przez Jarchuka zniweczyło czar niewidzialności Znikomka. Kambion mający moc obracania ciał w nicość i więzienia dusz w zaklętym ostrzu, jednym ruchem odciął sobie nogę. Nie odważył się jednak zranić samego Jarchuka. Pryskając na wszystkie strony zieloną posoką, skoczył w stronę Zojki. Zdmuchnął jej pochodnię i zamierzał zatopić kindżał w jej białej piersi. Rusałka była jednak szybsza.

- Masz za Subicę! - Zawołała, powalając Znikomka kopnięciem łamiącym mu rękę dzierżącą bojowy nóż.

Niegdyś wodnik Zunder nauczył ją tego chwytu na wypadek gdyby próbowały się do niej dobierać strzygi. Teraz Zojka jednym bezlitosnym ciosem, przygwoździła syna Čorta i czarownicy do ziemi, zaś Jarchuk zlizywał jego jadowicie zieloną posokę.




Wtedy to zawył porywisty wiatr i przyleciała na miotle półnaga czarownica okryta jeno czarnym, jedwabnym płaszczem. Miała oczy barwy rubinów i długie rude włosy, których wątpliwą ozdobę stanowił zwisający kołtun.

- Zapłacisz mi, wywłoko, za śmierć mojego synaczka! - Wówczas Zojka spostrzegła, że ma przed sobą nie kogo innego, jeno samą Pietrygę.

- Dlaczego ubiłaś moją mateczkę? - Pytała Zojka, zaś Pietryga dobyła różdżki wykonanej z piszczela wiły.

Sypiąc iskry z końca różdżki, odpędzała się nią przed Jarchukiem, który usiłował dosięgnąć czarownicę zębami.

- Pietrygo, już zostałaś ukarana śmiercią syna. Oszczędzimy cię, jeśli pozwolisz nam wrócić do domu -obiecała Zojka.

- Twoja czaszka, dziwko, posłuży mi do złożenia libacji smoku Rykarowi! - Zawyła czarownica.

Pietryga pędziła na miotle w stronę Zojki, aby rozszarpywać jej ciało czarnymi szponami zatrutymi trupim jadem. Przyparta do ściany rusałka, dobyła posrebrzany kindżał, którym wcześniej ubiła Znikomka i z szybko bijącym sercem rozcięła nim brzuch czarownicy. W tym samym czasie Jarchuk dopadł Pietrygi i potężnymi kłami zmiażdżył jej stopę. Trup służebnicy Czarnoboga spadł z wciąż unoszącej się w powietrzu miotły, obficie brocząc pomarańczową krwią. Z jej trzewi począł się ze złowieszczym buczeniem wydostawać czarny, ciemniejszy niż noc, wir zatrutego prastarym złem powietrza, taki sam jaki ongiś pochłonął Goskę, matkę Zojki.

- Dobra nasza – szczeknął Jarchuk.- Teraz wir pochłonie kindżał Znikomka, a wraz z jego zniszczeniem, uwięzione w nim dusze odnajdą drogę do Nawi!

Zojka była bliska omdleniu. Ostatkiem sił dosiadła Jarchuka i uchwyciła się mocno jego obroży, po czym pies, pogromca Čortów rzucił się do ucieczki. Odwrót nastąpił w samą porę, bowiem czarny wir rozlał się po całym wzgórzu i pochłonął je, obracając w nicość.


*




Kiedy na trzeci dzień Zojka otworzyła oczy, spostrzegła, że leży na posłaniu z wodnych roślin na dnie rodzinnego jeziora Kresanicy. Obok stały jej koleżanki; najady Horesława, Saplina i Syryna, wszystkie przyozdobione wieńcami z lilii wodnych, oraz jej ojciec trzymający złotą tacę, na której spoczywał duży kołacz z miodem i rodzynkami posypany z wierzchu orzechami i makiem.

- Wszystkiego najlepszego z okazji szesnastych urodzin, córeczko! - Powiedział wodnik Zunder i pocałował Zojkę w czoło zielonymi ustami.


piątek, 29 października 2021

Internetowe ,,cuda na kiju'' cz. XIV




1. Dariusz Kwiecień powiedział, że jest plastikową lalką i posiada szkielet prawdziwego krasnoludka.




2. Dariusz Kwiecień twierdzi, że pacjenci szpitali psychiatrycznych są wiarygodnym źródłem informacji ponieważ Jezusowi i Nostradamusowi też nie wierzono.




3. Naturopata Alvin Axelrose kłamie, że woda jest niepotrzebna do życia i sam rzekomo żyje bez niej aż 17 lat. Jest to takie samo niebezpieczne oszustwo jak bretarianizm.




4. Okultystka Pola Bany, zajmująca się wyrobem talizmanów, twierdzi, że półszlachetny kamień, selenit, który otrzymała od starej kobiety z dżungli, daje jej szczęście, wiedzę, poczucia wolności i bycia kochaną przez bogów i boginię, oraz pomógł w urodzeniu syna. Kto głupi niech wierzy.





5. Sanjaya z Lechii twierdzi, że Radom jest miastem okultystycznym.

6. Piejąca kura (nie kogut!) jest zwiastunem zbliżającej się śmierci, któremu należy ściąć głowę (z filmu ,,A czego tu się bać?”).

7. Nie należy czesać się grzebieniem należącym do zmarłej osoby bo można zatruć się trupim jadem (z filmu ,,A czego tu się bać?”’).




8. Stonehenge został zbudowany w XX wieku.

9. W mięsie z drukarek 3 D znajduje się ludzkie DNA (słowa Dariusza Kwietnia).




10. Jeszcze w XX wieku na Zanzibarze (Tanzania) żył endemiczny podgatunek lamparta, od swych krewnych z kontynentu różniący się mniejszymi rozmiarami ciała i plamkami zamiast rozetek. Obecnie jest on uznawany za wymarły, choć zdaniem kryptozoologów ostatnie osobniki żyją jeszcze na wyspie. W miejscowych wierzeniach czarownicy posługują się tymi lampartami do zabijania swych wrogów.




11. Jeszcze w XIX wieku u wybrzeży Norwegii żyły super wydry osiągające aż 18 m długości.




12. W głębinach oceanów żyją super węgorze mierzące 20 – 30 m długości. W XX wieku złowiono jedynie olbrzymią larwę takiej ryby.



13. Wikingowie z Kosmosu przywieźli na Ziemię napój energetyczny ,,Super Ruchacz’’ wzmagający męską potencję (cała reklama tego energetyku jest w bardzo złym guście…).




14. W 2017 r. w wiosce Killearn w Szkocji (Wielka Brytania), w czasie wyprowadzania psa na spacer, Jimmy Wright sfotografował dwunożnego dinozaura.




15. Życie na Marsie zostało zniszczone przez wojnę atomową.



16. Renesansowy przyrodnik i humanista Konrad Gesner (1516 – 1565) był … Duńczykiem (w rzeczywistości był Szwajcarem).

17. W polskich lasach spotykana jest ok. 80 – letnia starucha w brudnym brązowym płaszczu i długiej czarnej sukni wożąca plastikową lalkę bez oczu w wózku dziecięcym. Widziano ją w Wałbrzychu, Otwocku i okolicach Łodzi. Na oczach świadków kobieta wyjmuje lalkę z wózka i obraca ją, oni zaś się boją, myśląc, że to prawdziwe dziecko.



18. Sheepsquatch to hybryda Wielkiej Stopy (sasquatcha) i owcy (ang. sheep); biały małpolud z baranimi rogami i jakby owczym pyskiem pełnym ostrych zębów. W niektórych relacjach posiada też ogon oposa. Może poruszać się na tylnych łapach. Od 1994 r. napada na kempingi w stanie Wirginia (USA). Moim zdaniem pierwowzorem tej istoty był pokryty białym futrem, rogaty humanoid wamba z mroźnej planety Hoth ukazany w filmie ,,Imperium kontratakuje’’.

19. Lechicki król Szczyt był synem Herkulesa, wnukiem Ozyrysa i założycielem Szczecina.




20. Po Polsce jeździ tajemniczy biały bus, którego załoga porywa kobiety, aby je sprzedawać do domów publicznych (zainteresowanych inną wersją tej legendy miejskiej odsyłam do posta: ,,Biały bus’’).

czwartek, 28 października 2021

Oniricon cz. 763

                     Śniło mi się, że:





- Janusz Korwin - Mikke powiedział, że skazałby Hitlera na śmierć, jednak nie wini go za Holokaust,



- namiętnie oglądałem filmiki Jasnej Strony Mocy na you tube oraz na kanale drugim TVP, dziwiło mnie, że PiS nie widzi nic złego w promowaniu w telewizji sekty Sanjai z Lechii, w barze mlecznym ,,Turysta'' w Szczecinie, włączyłem telewizor, aby oglądać Jasną Stronę Mocy, zaś młoda i piękna barmanka była z tego powodu niezadowolona, pod jej wpływem zrezygnowałem z oglądania filmów Jasnej Strony Mocy, ale nie z filmów Dariusza Kwietnia, tymczasem Sanjaya przeniósł się z Nysy do Szczecina, odwiedził mnie w domu i przyniósł kociaka, który próbował mnie ugryźć, na jednym z filmików Miłar próbował na niby zarąbać Sanjayę siekierą,

- wstałem nad ranem i zamiast zjeść śniadanie widziałem jak wujek Henricus ov Sieniticus pracował na drabinie,




- Herkules zamiast koszuli miał na sobie białą sieć rybacką,




- Tarzan postanowił kupić sobie nowe buty,

- w Paryżu ulepiono z owsa konia, który ożył,




- w oceanach oprócz kałamarnic olbrzymich żyją kałamarnice kolosalne mierzące do 30 m długości,




- czytałem zainspirowany mitologią grecką epos napisany przez cesarza Nerona,

- w totalitarnym państwie nastolatek po zjedzeniu mięsa został posądzony o zakazane myśli, więc za karę musiał pić samą wodę,




- w czasie rekolekcji spotkałem Jacka Piekarę z żoną i synem, który ostrzegał mnie przed ,,śmieciowym jedzeniem'', chciałem powiedzieć pisarzowi, że czytałem jego książki ,,Conan. Pani Śmierć'' i ,,Zaklęte miasto'', lecz nie mogłem się zdecydować by powiedzieć mu o własnej twórczości,




- Kasia Babis rysowała starożytnych Egipcjan, w języku starokrasnym nazywa się Casiya ov Vaviś, zaś premier Czech, Andrej Babiš ma starokrasne nazwisko Vaviš,




- Sputnik 2 wciąż krąży wokół Ziemi, miałem nikłą nadzieję, że Łajka jeszcze żyje,




- w pisanym przeze mnie opowiadaniu, sąsiadka Ivoniana ov Simanis miała psa rasy łajka,




- w czasie pielgrzymki lepiliśmy z ciasta figurki kobiet ras białej, czarnej i żółtej, byłem zawiedziony, że nie miały włosów,




- odwiedzając znajomych mojej Mamy w ich mieszkaniu, spotkałem dwoje dzieci - chłopca bawiącego się nożyczkami i dziewczynkę oraz szaro - beżowe jagnię, które próbowało chodzić na tylnych nogach i mówiło ludzkim głosem, że chce być ,,szatanem z siódmej klasy'', zastanawiałem się czy to zwierzę ma duszę skoro potrafi mówić,

- jako dziecko wolałem przebywać z dorosłymi niż z rówieśnikami,

- czekałem w świetlicy pod opieką pani Anny ov Hrive na powrót Mamy, zaś znudzony oczekiwaniem wyszedłem na zewnątrz,



- Paweł Miłosz napisał na blogu, że Sylwester Chruszcz z Młodzieży Wszechpolskiej jest jego serdecznym przyjacielem. 

środa, 27 października 2021

,,Panna młoda''

 

,,Z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciu’’ - przysłowie




W październiku 2021 r. obejrzałem horror ,,Panna młoda’’ (ros. ,,Nevesta’’) w reżyserii Światosława Podgajewskiego (ur. 1983) z 2017 r.

Akcja rozgrywa się w okolicach Petersburga w XIX i XXI wieku.




W 1832 r. rosyjski chemik Iosif Gamel opracował nową technikę fotografii poprzez zastosowanie związku srebra pozwalającego uchwycić nie tylko światło, ale także ludzką duszę. Niedługo potem upowszechnił się rytuał fotografowania zmarłych z oczami namalowanymi na powiekach. Wiktor, posiadacz ziemski i fotograf w czasie okultystycznego obrzędu przeniósł duszę swej zmarłej w dniu ślubu, żony Olgi, w ciało młodej dziewczyny z ludu. Nieszczęsnej dziewczynie nałożono pierścionek z czerwonym diamentem, który należał do zmarłej Olgi, a następnie zamknięto ją w trumnie i pochowano żywcem.




Protagonistką jest współcześnie żyjąca Rosjanka, Nastia (grec. anastasis – zmartwychwstanie); młoda, piękna i bardzo sympatyczna studentka pedagogiki i literatury, zgodnie z duchem czasu posiadająca konto na ,,V Kontaktie’’ (rosyjskim odpowiedniku Facebooka). Zawarła ślub cywilny z fotografem Wanią (jako wierzący chrześcijanin żałuję, że nie pobrali się w cerkwi…). Wania zabrał ją samochodem do swej rodowej siedziby. Była to stara, jeszcze XIX wieczna posiadłość, w której mieszkał ze swą siostrą Lizą i dwójką jej dzieci: Miszą i Tanią. Dom okazał się nawiedzony. Nastia widziała w nim własne sobowtóry i przenosiła się na moment do XIX wieku. Wania polecił żonie rodzinny sposób na widziadła: zamknięcie oczu i wstrzymanie oddechu. Zwraca uwagę symbolika antagonizmu światła i ciemności. W jednej ze scen Nastia została ukazana jako blondynka w białej koszuli nocnej poruszająca się po skrywającym mroczne tajemnice domu, zamieszkanym przez ciemno ubranych ludzi. Z wywiadu na you tube młoda mężatka dowiedziała się o prasłowiańskiej symbolice ślubu jako rytualnej śmierci panny młodej i białej sukni nawiązującej do całunu pogrzebowego. Wania rozdarty między miłością do Nastii, a lojalnością wobec rodziny, ostatecznie obronił żonę przed złożeniem jej w ofierze.




Antagonistką jest tzw. Matka – dusza Olgi przez pokolenia wcielająca się w kolejne panny młode noszące pierścionek z czerwonym diamentem. Matka odrzuciła ciało pochowanej żywcem Nastii, ponieważ ta nie była już dziewicą. Zamiast niej, opętała jej szwagierkę Lisę (również nie będącą dziewicą!). Kobieta wybrała śmierć w ogniu, aby powstrzymać demona. Może to nawiązywać do słowiańskiego obyczaju palenia zwłok zmarłych, aby zapobiec ich przekształcaniu się w upiory. Z kolei w samym zestawieniu postaci Nastii i Matki dopatruję się nawiązania do Wasylisy Czarodziejki i Baby Jagi z rosyjskiej baśni.




Film oceniam jako bardzo nastrojowy i działający na wyobraźnię. Najbardziej podobała mi się w nim główna bohaterka.

wtorek, 26 października 2021

,,A czego tu się bać?''

 

,,Dobrzy mniszy się nie boją,

Ktorzy żywot dobry mają;

Acz mą kosę poznają,

Ale się jej nie lękają’’

- ,,Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią’’ (fragment)


 

W październiku 2021 r. obejrzałem polski film dokumentalny ,,A czego tu się bać?’’ w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej z 2006 r. Zawiera wypowiedzi starszych osób mieszkających w mazurskiej wsi oraz ukazuje ich zwyczaje pogrzebowe, jak czuwanie przy zwłokach połączone ze śpiewaniem pieśni religijnych min. do św. Barbary.




Z filmu można się dowiedzieć o różnych, zanikających już wierzeniach ludowych dotyczących śmierci i pogrzebu.




Wielu ludzi w chwiali śmierci wytrzeszcza oczy, które należy im zamknąć. Bieda temu, na kim spocznie wzrok umierającego. Spojrzenie prawego oka sprowadza śmierć na mężczyzn, lewego zaś – na kobiety.

Kiedy ktoś umiera, należy zasłonić lustra, zamknąć okna i zatrzymać zegary (również te elektryczne), aby zmarły nie przywołał do siebie kolejnych ludzi, a nawet zwierząt.

Pewna matka przez wiele lat co noc śniła o swojej zmarłej, 10 – letniej córce. Nawiasem mówiąc mnie samemu czasem śni się śp. Babcia, zmarła w 2007 r.

Osoby schorowane i naznaczone cierpieniem, w chwili śmierci wyglądają bardzo pięknie. Brzydki wygląd zmarłego w chwili śmierci może świadczyć o złu kryjącym się w jego sercu.

Niektóre ciała puchną i stają się ciężkie w trumnie.

Jedna z wypowiadających się kobiet wymieniła zabiegi apotrapaiczne w postaci kładzenia na zwłoki kawałka żelaza w celu ich ochłodzenia, nalewania wody do trumny, bądź stawiania wokół grobu miseczek z octem.

Niezałatwione sprawy (np. brak przebaczenia) przerywają proces umierania i wydłużają agonię.

Najlepsze trumny wytwarza się z drewna lipy, która uspokaja, oraz z mocnego dębu. Najmniej cenione z powodu krótkiej trwałości jest drewno sosny.

Mężczyźni (wdowcy) gorzej znoszą samotność niż kobiety (wdowy).





Mimo smutnej tematyki, film jest całkiem optymistyczny. Zmarli nie budzą lęku. Jedna starsza pani nie bała się nawet spać w jednym pokoju z nieboszczykiem. Tego typu wypowiedzi sugerują zanik wiary w upiory na progu XXI wieku. Ostatnia scena, w której ludzie w różnym wieku znikali w mglistym lesie, może stanowić nawiązanie do lasu jako słowiańskiego obrazu zaświatów. Memento mori!