sobota, 19 listopada 2022

Nekrolog Roberta Ervina Howarda

 


,,Nagła i niespodziewana śmierć, która 11 czerwca (1936) zabrała Roberta E. Howarda, autora opowieści fantastycznych o niezrównanej wyrazistości, była dla weird fiction ciosem największym od czasu, gdy cztery lata temu odszedł od nas Henry S. Whitehead.

Howard przyszedł na świat w Peaster w Teksasie, 22 stycznia 1936 roku, na tyle dawno, by być jeszcze świadkiem ostatniego etapu kolonizacji południowego zachodu – stopniowego zasiedlania rozległych równin wzdłuż południowego brzegu Rio Grande, widowiskowego rozkwitu przemysłu naftowego i rodzących się z tego boomu miasteczek. Ojciec, który zresztą przeżył swego syna, był w tym regionie jednym z pierwszych lekarzy. Mieszali we wschodnim i zachodnim Teksasie, zachodniej Oklahomie, zaś przez kilka ostatnich lat w Cross Plain niedaleko Brownwood w stanie Teksas. Dorastający w przygranicznych stronach Robert wcześnie stał się zwolennikiem panującej tu surowej męskiej tradycji. Jego znajomość historii i folkloru ziem rodzinnych była niezwykle głęboka, zaś zawarte w prywatnych listach opisy i wspomnienia dają pojęcie o elokwencji i sile wyrazu, które – gdyby żył nieco dłużej – zapewniłyby mu sukces w dziedzinie literatury. Jego rodzina wywodzis się z owej wybitnej grupy osadników szkocko – irlandzkiego pochodzenia, a w większość jego przodków przybyła do Georgii i Karoliny Południowej już w osiemnastym wieku.



Howard zaczął pisać w wieku lat piętnastu, a swe pierwsze opowiadanie, ‘Spear and Fang’, wydrukował trzy lata później, w lipcowym numerze ‘Weird Tales’ z 1925 roku. Był wtedy studentem w Howard Payne College w Brownwood. Szersze uznanie uzyskała wydrukowana w tym samym piśmie w kwietniu 1926 roku nowelka ‘Wolfshead’. W sierpniu 1928 ukazało się pierwsze z opowiadań o Solomonie Kane, angielskim purytaninie, którego cechowały nieprzeparta skłonność do pojedynków i niezbyt dobrze ukierunkowane pragnienie naprawiania wszelkich krzywd. Losy rzucały Kane’a w najdziwniejsze strony, a przede wszystkim do zamieszkanych przez cienie ruin dawanych, zapomnianych miast, leżących w gąszczu afrykańskiej dżungli. W tych właśnie opowieściach zaprezentował Howard to, co później stało się jednym z jego największych osiągnięć – opisy olbrzymich, megalitycznych miast ze świata starszego niż nasz świat, gdzie wokół mrocznych wież i labiryntów podziemnych skarbców unosi się aura przedludzkiej grozy i magii. Żaden inny pisarz nie mógł mu w tym dorównać. Historie te stanowiły też świadectwo zamiłowania i kunsztu w szkicowaniu krwawych scen, tak typowych dla jego dzieł. Postać Solomona Kane’a, podobnie jak i wielu innych bohaterów Howarda, została poczęta jeszcze w dzieciństwie autora, na długo przedtem, nim pojawiło się pierwsze o nim opowiadanie.



Będąc zawsze pilnym badaczem historii Celtów, jak też innych etapów odległej przeszłości, w 1929 roku zaczął Howard opowiadaniem ‘Królestwo cieni’, wydanym w sierpniowym ‘Weird Tales’, swą serię opowieści o świecie prehistorycznym, która szybko przyniosła mu rozgłos. Początkowe opowiadania dotyczyły niezwykle odległego okresu ludzkiej historii, czasów, gdy Atlantyda, Lemuria i Mu znajdowały się jeszcze ponad falami oceanów, a cienie zamieszkujących te krainy przed człowiekiem ludzi – węży były jeszcze żywe. Główną postacią był Kull, władca Valuzji. W grudniowych ‘Weird Tales’ z 1932 roku ukazał się ‘The Phoenix on the Sword’ - pierwsza z opowieści o Conanie Cymerianinie, które wprowadziły czytelników w późniejszy okres prehistorii, w świat sprzed 15 000 lat, tuż przed pierwszymi zapisami kronik. Zasięg i nienaganna spójność świata Conana, uderzające w późniejszych opowiadaniach, są dobrze znane wszystkim miłośnikom fantasy. Dla własnej wygody przygotował nawet Howard bardzo dokładne pseudohistoryczne opracowanie, świadczące o jego inteligencji i wielkiej sile wyobraźni.



W międzyczasie powstało wiele opowieści o dawnych Piktach i Celtach, w tym także godne uwagi serie traktujące o wodzu Branie Mak Mornie. Niewielu zdoła zapewne zapomnieć straszliwą, przemożną siłę owego arcydzieła makabry, jakim była ‘Zemsta spod ziemi’, wydrukowana w ‘Weird Tales’ w listopadzie 1932 roku. Wiele wspaniałych utworów znalazło się także poza powiązanymi ze sobą tematycznie seriami. Wśród nich trzeba wspomnieć pamiętny cykl ‘Skull Face’ oraz kilka godnych uwagi opowieści, których akcja toczy się współcześnie. Należy do nich np. ‘Black Canaan’, gdzie w autentycznym lokalnym kolorycie naszkicował Howard przejmujący obraz grozy, skradającej się poprzez porośnięte mchem, nawiedzane przez cienie, rojące się od węży bagna dalekiego południa Ameryki.



Również poza obszarem fantasy Robert E. Howard był zadziwiająco płodny i wszechstronny. Jego zainteresowanie sportem – rzecz powiązana, być może, z zamiłowaniem do pierwotnych konfliktów i walki sił – doprowadziły do powstania postaci zwycięskiego żeglarza Steve’a Costigana. Jego przygodami, przeżywanymi w wielu dalekich i egzotycznych krajach, zachwycali się czytelnicy licznych magazynów. Nowele traktujące o orientalnych bitwach wyraźnie dowodziły talentu Howarda w opisie romantycznych fanfaronad, zaś coraz liczniejsze historie z Dzikiego Zachodu, jak choćby cykl ‘Breckinridge Elkins’, wskazywały na rosnące skłonności – i zdolności – eksploatowania tematów, które znał z bezpośredniego doświadczenia.



Poezja Roberta E. Howarda – niesamowita, pełna przygód czy bitew – jest niemniej niż proza godna uwagi. Prezentuje prawdziwego ducha ballad i epopei, wzmocnionego pulsującym rytmem wiersza oraz potężną siłą wyobraźni autora, nie mającą sobie równych. Wiele z tych wersów, jako ‘cytaty z dawnych tekstów’, stało się mottami kolejnych rozdziałów jego powieści. Należy żałować, że nie został nigdy wydany żaden zbiór poezji Howarda. Miejmy nadzieję, że ukaże się jeszcze – pośmiertnie.

Podobnie jak dzieła, także i charakter Roberta E. Howarda był niezwykły. Pisarz ten nade wszystko upodobał sobie prosty, dawny świat barbarzyńców lub pionierów, gdzie odwaga i siła liczyły się bardziej od przebiegłości i intryg, gdzie nieustraszeni, twardzi ludzie walczyli i przelewali krew, nie prosząc wrogiej natury o łaskę. Ta filozofia znajduje odbicie we wszystkich jego utworach i z niej to właśnie czerpią one swą żywość, którą znaleźć można u niewielu tylko mu współczesnych. Nikt bardziej przekonywająco niż Howard nie potrafił pisać o przemocy i bólu. Jego opisy bitew znamionuje instynktowne wyczucie taktyki, które w czasie wojny mogłoby go wynieść wysoko. Prawdziwy talent Howarda był zapewne większy, niż mogliby przypuszczać czytelnicy i wydawcy. Gdyby żył, z pewnością zaznaczyłby swe miejsce w poważnej literaturze epopeją ze swego ukochanego południowego zachodu.



Trudno dokładnie określić, co tak wyraźnie wyróżniało opowiadania Howarda, prawdziwy jednak ich sekret polega na tym, że w każdym z nich – niezależnie od tego, czy jest ono w sposób oczywisty komercyjne, czy nie – autor zawarł coś z siebie. Był on wyższy ponad wszelkie względy finansowe. Nawet gdy pozornie podporządkowywał się swoim nastawionym na zysk wydawcom i krytykom, jego wewnętrzna szczerość i siła przebijały się wyciskając piętno na wszystkim, co wychodziło spod jego pióra. Niezwykle rzadko trafiały się u niego postacie czy sytuacje pozbawione rumieńców życia. Nim skończył bowiem pisać, nabierały one zawsze cech prawdziwości, realności. Niezależnie od powszechnej polityki wydawniczej, zawsze czerpał Howard z własnego doświadczenia i wiedzy o życiu, nigdy zaś z gotowych, skostniałych schematów. Nie tylko celował w opisach zmagań w rzezi, lecz był także niemal jedynym, który potrafił stworzyć realne poczucie upiornego lęku i strasznej niepewności. Żaden pisarz, choćby zajmował się najskromniejszą dziedziną, nie może być naprawdę dobry, jeśli swej pracy nie traktuje poważnie. Taki był właśnie Robert E. Howard nawet wtedy, kiedy mu się zdawało, że jest inaczej. Fakt, że ten wspaniały artysta znika z tego świata, podczas gdy tłumy gryzipiórków wciąż produkują bezmyślne upiory, wampiry, statki kosmiczne i okultystyczne zbrodnie, jest doprawdy smutnym dowodem ironii wszechświata!

Howard, znający tak wiele etapów życia na południowym zachodzie, mieszkał ze swoimi rodzicami w półrolniczym miasteczku Cross Plain w stanie Teksas. Pisarstwo było jego jedynym zawodem. Jako czytelnik wybierał zwykle poważne dzieła naukowe, traktujące o tak odległych od siebie dziedzinach, jak dzieje południowego zachodu Ameryki, Wielka Brytania i Irlandia czy Wschód i Afryka w czasach prehistorycznych. W literaturze przedkładał męstwo nad przebiegłość i całkowicie odrzucał modernizm. Wyznając liberalne poglądy polityczne, był zaciętym wrogiem niesprawiedliwości społecznej. Z rozrywek najwyżej cenił uprawianie sportów i podróże, przy czym te ostatnie były dla niego zawsze okazją do wysyłania cudownych listów, w których opisy przeplatane były gęsto refleksjami historycznymi. Humor nie należał do jego specjalności, chociaż Howard miał z jednej strony zmysł ironiczny, z drugiej zaś nieprzebrane rezerwy serdeczności i wesołości. Miał wielu przyjaciół, lecz nie należał do żadnej z klik literackich i gardził wszelkimi rodzajami ‘afektacji historycznej’. Cenił raczej siłę ciała i ducha niż wyczyny intelektualne. Z wieloma pisarzami fantasy wymieniał częste i obszerne listy, nigdy jednak nie spotykał się z nimi osobiście. Wyjątkiem by niezwykle utalentowany E. Hoffman Price, którego twórczość wywarła na Howardzie bardzo silne wrażenie.



Robert E. Howard miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i masywną budowę urodzonego wojownika. Był też, poza celtyckimi, błękitnymi oczami, bardzo ciemnej karnacji. Zawsze cenił surowy, prosty styl życia i – nieprzypadkowo – przypominał swego własnego słynnego bohatera – Conana Cymerianina. Śmierć tego zaledwie trzydziestoletniego pisarza stanowi poważny cios dla literatury fantasy.

Biblioteka Roberta Howarda została przekazana do Howard Payne College, gdzie stać się ma zalążkiem zbioru książek, listów i rękopisów – Kolekcji Poświęconej Pamięci Roberta E. Howarda.


Howard Phillips Lovecraft’’


- cyt. za: Robert E. Howard ,,Płomień Assurbanipala’’, Warszawa 1987.

Refleksja polityczna cz. 47

 


Patrząc na padający za oknem śnieg, mam nadzieję, że Generał Mróz pomoże Ukraińcom w obronie swego kraju. 

Czarny humor o Owsiaku

 


- Co zrobiłby Jerzy Owsiak gdyby był ministrem zdrowia?

- Wprowadziłby lockdown do końca świata i jeden dzień dłużej. 




Oniricon cz. 867

         Śniło mi się, że:


- zostałem przytrzaśnięty drzwiami przy wychodzeniu z autobusu i musiałem siłą się wyrwać,



- zasmucała mnie konieczność zniszczenia Rosji dla ratowania pokoju na świecie, bo lubię rosyjską kulturę,


- ktoś uznał cykl ,,Był raz na zawsze król'' T. H. White'a za kiepską literaturę,




- pisałem posta o mumiach egipskich,



- pisałem posta o tapirach panamskim i malajskim,



- poszedłem z Mamą do widmowej wioski otoczonej zewsząd lasem, weszliśmy do jednej z chat gdzie szczekał na nas kundel, który potem oddał mocz na podłogę, zaś mieszkający tam mężczyzna i kobieta wyrzucili nas,



- pies zamienił się w słowiańskiego demona żmijownika, który był jasnoszarym wężem z czterema łapami, żmijownik był jadowity, posiadał zarówno kły jadowe jak i zatrute pazury, atakował spadając na swe ofiary z gałęzi lub sufitu,



- zobaczyłem książkę o demonologii wietnamskiej, do której dołączona została rozmowa dwóch młodych kobiet o królowej Tatrze w baśni Marii Konopnickiej,




- pewien bezdomny powiedział przed kamerami, że potrafi odczytywać choroby patrząc w oczy i oznajmił, że Antoni Macierewicz umrze na raka oka, bezdomny dodał, że wcale nie jest brudasem,



- chciałem opublikować różne ciekawostki z ,,Gazety Wyborczej'' jako ,,Internetowe cuda na kiju'', lecz Mama uznała, że są głupie,



- w średniowieczu żyrafy miały giętkie szyje węży, zaś Marco Polo, który był Chińczykiem, zarzucał im marksizm,



- Kenia poparła najazd Rosji na Ukrainę,

- Paweł Miłosz zamieścił na swoim blogu swój portret w okularach,

- miałem długie, rude włosy i zatrudniłem się jako księgowy w ośrodku dla autystów,

- Mama zwymiotowała w poczekalni do lekarza, przechodząca pielęgniarka biła ją, a ja stanąłem w jej obronie,

- Mama kazała mi zjeść na śniadanie pokruszone skorupki jajek,


- biała kaczka była ptakiem diabelskim, który zwodził ludzi zwabiając ich na miejsce gdzie się topili,



- w erze dziewiątej w oazie na pustyni mieszkały trzy nimfy, oaźnice, które zjadały podróżnych,

- chciałem, aby Rosja została zdemilitaryzowana i zdeputinizowana, zaniepokoiłem się jednak co będzie jak Chiny dojdą do Europy.