wtorek, 13 września 2022

,,Ostatnia noc''

 

,,Rodzi się ona wróżką. Przez regularny nawrót egzaltacji jest Sybillą. Przez miłość jest czarodziejką. Przez swą subtelność, złośliwość (często kapryśną i dobroczynną) jest czarownicą i kieruje losem, a przynajmniej uśmierza, oszukuje zło’’ - Jules Michelet ,,Czarownica’'  


We wrześniu 2022 r. przeczytałem opowiadanie fantasy Rafała Dębskiego ,,Ostatnia noc’’ opublikowane w antologii ,,Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony’’.



Gdzieś na ziemiach polskich w dobie rozbicia dzielnicowego żyła fikcyjna słowiańska bogini Wiłła, główna bohaterka ,,Trylogii piastowskiej’’ (,,Kiedy Bóg zasypia’’, ,,Jadowity miecz’’ i ,,Miłość bogów’’). Wiłła przeżyła już wiele stuleci i sama nie wiedziała ile miała lat. Jej atrybut stanowiły kolorowe skrzydła, które mogły dojrzeć jedynie najbardziej wrażliwe osoby. Fabuła przedstawia ją jako siwą staruszkę, choć była też władna przybierać młody wygląd. Wiernie towarzyszył jej duch wielkiego, białego wilka, który umiał stawiać się niewidzialnym. W zamierzchłych czasach reakcji pogańskiej, Wiłła pokochała śmiertelnego człowieka, Sewę, dzięki czemu nabrała licznych cech ludzkich. Kiedy jej kochanek został zabity, próbowała go wskrzesić, a także pomścić. Doprowadzała ludzi do śmierci w wyniku kompulsywnego tańca (nawiązanie do słowiańskich wierzeń w demony żeńskie zwane wiłami), aż zrozumiała, że zemsta nic nie daje. Teraz pracowała jako zielarka. Leczyła znacznie skuteczniej od cyrulików i medyków, miała od nich więcej empatii i nie przyjmowała pieniędzy. Swoim boskim kunsztem wyleczyła małego Jaksę, synka bednarza Michała i jego żony Swatki. Mimo, że czyniła dużego dobra, kasztelan Domarad i surowy pleban chciał ją ukarać jako czarownicę. Wiłła opuściła wieś ostrzeżona przez pobożnego i pokornego pustelnika Józefa, któremu opowiedziała o swoich pogmatwanych losach. Odchodząc przybrała postać młodej dziewczyny i jeszcze uzdrowiła w nocy chorą Jadwigę, żonę kasztelana. Uzdrowiona Jadwiga wyprosiła u swego srogiego męża darowanie kar skazańcom.


Rafał Dębski należy do moich ulubionych autorów. Szkoda, że to opowiadanie stanowi jego pożegnanie z fantastyką :(.