piątek, 19 listopada 2021

,,Listopad''

 



W listopadzie 2021 r. obejrzałem estońsko – holendersko – polski czarno – biały film fantasy ,,Listopad’’ (tytuł oryginału: ,,November’’) z 2017 r. Wyreżyserował go Rainer Sarnet (ur. 1969) na podstawie powieści Andrusa Kivirähka ,,Listopadowe porzeczki’’.



Akcja rozgrywa się w XIX lub na początku XX wieku w małej, estońskiej wiosce. Estonia była wówczas częścią carskiej Rosji.




Bohaterami są bardzo ubodzy i zabobonni chłopi. Powoli budziła się w nich tożsamość narodowa, której ważną częścią była pamięć o ,,królu’’ Lembitu (? - 1217). W wiosce znajdował się pałac, w którym mieszkał baron wraz z umierającą, starą matką i piękną córką – lunatyczką, chodzącą w nocy po dachu. Byli to Niemcy; potomkowie zakonu Kawalerów Mieczowych i Krzyżaków. Estońscy, a więc najbliżej spokrewnieni z Finami, chłopi okradali barona i jego rodzinę, pili wódkę, z reguły mieli wręcz groteskowo brzydkie rysy twarzy i wierzyli w liczne zabobony. Łączyli narzucony im luteranizm z pogańskimi wierzeniami ludowymi. W ich wierzeniach wypluty opłatek użyty jako amunicja do broni myśliwskiej zapewniał pomoc samego Jezusa w łowach. Z kolei złoto zeskrobane z ołtarza miało zawsze wracać do tego kto nim płacił (sam Jezus przynosił je z powrotem). W jednej ze scen wiejska baba sprowadziła czarami obłęd na pastora Mojżesza. W takich warunkach rozegrał się tragiczny wątek miłosny. Wiejski chłopak Hans zakochał się w baronównie, jego samego zaś kochała piękna Lina ze wsi. Z całej trójki przeżyła tylko Lina.

Oprócz ludzi bohaterami filmu są przeróżne istoty z estońskiego folkloru.




Kratt stanowił estoński odpowiednik żydowskiego golema; ożywioną konstrukcję z narzędzi, czasem też zwierzęcych czaszek. Jeden z nich miał ogon z miotły i wiadro zamiast głowy. Kratty potrafiły mówić, pluć czarną cieczą, a czasem nawet latać. Ich zadaniem była pomoc w pracach gospodarskich, a czasem też kradzież dobytku sąsiadów. Musiały być cały czas zajęte i karały śmiercią tych, którzy nie potrafili znaleźć im żadnego zajęcia. Kratt ulepiony przez Hansa ze śniegu miał duszę poety i potrafił pięknie opowiadać swemu panu o miłości.




Dusze zmarłych ukazywały się żyjącym na początku listopada na cmentarzu jako śnieżnobiali ludzie w białych średniowiecznych szatach. Rozmawiali z żyjącymi, przyjmowali od nich poczęstunek, a nawet przytulali ich bądź bili. W łaźniach przybierali postaci olbrzymich, białych kurczaków.




Diabeł miał postać szalonego, pohukującego starca o siwej brodzie i ostrych pazurach. Ukazywał się w lesie, gdzie zawierał spisywane krwią pakty z chłopami chcącymi zbudować kratta. Dostarczał krattowi duszę, w zamian za duszę ludzką. Hans zginął z karkiem skręconym przez diabła, gdy jego śniegowy kratt stopniał.




Kiedy Lina wychodziła nocą nago z domu, smarowała się magiczną maścią, dzięki której przybierała postać wilczycy (przykład wiary w wilkołaki).




Mieszkająca we wsi czarownica była starą i doświadczoną kobietą. Dała Linie magiczną strzałę do zabicia nią baronówny. Zakochana w Hansie dziewczyna, w ostatniej chwili uratował swą lunatykującą rywalkę przed spadnięciem z dachu.




Zaraza miała postać pięknej kobiety. Prosiła mężczyznę o pomoc w przeprawieniu się przez rzekę, po czym zabiła go pocałunkiem. Chłopi bronili się przed nią podstępem; założyli sobie spodnie na głowy, wierząc, że ,,Zaraza pomyśli, że mamy dwie pupy’’. Przybierała postaci zwierząt jak biała koza czy świnia. W tej ostatniej postaci przysięgła na ,,Biblię’’, że nie będzie więcej zabijać mieszkańców wioski.




Film oceniam jako bardzo ciekawy i pobudzający wyobraźnię, a do tego mający wartość edukacyjną w zakresie estońskiego folkloru. Choć momentami obfituje w rubaszny, chłopski humor, ostatecznie jest jednak bardzo smutny. Jeśli zaś chodzi o moją ocenę listopada jako miesiąca, to wyznaję, że z każdym rokiem znoszę go coraz gorzej :(.

Oniricon cz. 770

      Śniło mi się, że:





- ryba bursztynowa, której śluz zamienia się w bursztyn, żyje w Bałtyku i jest drapieżnikiem podobnym do 3 - metrowego szczupaka o zaokrąglonym pysku, a jej mięso jest jadalne dla ludzi,



- Donald Trump został wybrany głosami chińskiej rodziny, nazywano go ,,konserwą w chilijskim opakowaniu'' i przedstawiano na plakacie jako szprota o grzbiecie nakrapianym plamkami sosu pomidorowego,



- w lubelskim Empiku rozmawiałem z Pavlasem ov Vidłarem o tym czy Tatiana Tołstoj nie jest agentką, wstałem hałaśliwie z sofy i martwiłem się czy Andrzej Sapkowski nie jest opętany po lekturze ,,Biblii szatana'', chciałem po raz pierwszy od długiego czasu przejrzeć najnowszy numer ,,Nowej Fantastyki'', mówiłem sobie, że fantastyka jest dla mnie ważna, choć nie jest już całym życiem,



- Sławomira mieszkała w komunie i uważała się za lepszą od nastolatka uzależnionego od alkoholu,

- byłem Jackiem Piekarą, Rosjaninem mieszkającym w Rosji i za napisanie cyklu ,,Ja, inkwizytor'' kuzyn kupił mi ogromną porcję lodów owocowych, ja zaś założyłem firmę ,,Star Fruit'',



- pomyślałem, że tylko Dorota Terakowska i Jacek Piekara mieli odwagę pisać o konkwistadorach, którzy na cześć Jezusa i Maryi palili Azteków składających ofiary z ludzi, powiedziałem, że książki Piekary tylko z pozoru są antychrześcijańskie,



- byłem w Turcji,

- planowałem odciąć sobie obrzydliwą brodawkę, która wyrosła mi na piersi,



- w rozmowie z panią Anną ov P. mówiłem, że okultyści wyróżniają magię białą, czarną, czerwoną (obecną nawet w komiksie o Thorgalu), żółtą i szarą, lecz w oczach Boga i Kościoła magia jest zawsze czarna i to Kościół ma rację, pani Anna powiedziała wówczas, że istnieje też magia zielona,




- miałem w rękach wydawaną przez masonów gazetę o różnych wierzeniach min. o estońskich legendach o Kalevipoegu,




- Kasia Babis zainteresowała się tęczową magią praktykowaną przez homoseksualistów,




- czytałem zebrane w jednym tomie trzy prace Ryszarda Berwińskiego o wierzeniach słowiańskich,

- starożytni Czesi ucząc się od Greków, konstruowali machiny wojenne do walki z olbrzymami,

- szedłem po ulicy spoglądając z oddali na jakąś kobietę przez lupę,

- Filipus ov Falconius razem z konkubiną i córką nocuje w ośrodku dla autystów,



- opisałem w powieści rozmowę Bolesława Limanowskiego z księdzem,

- w Szwajcarii zjadano kocięta,



- poszedłem do biblioteki na ul. Śląskiej w Szczecinie i wybrałem sobie książki o UFO i nazistach, dłubałem w nosie i poszedłem umyć ręce, mówiąc, że mam w nosie III Rzeszę mordującą ludzi bronią biologiczną.