piątek, 17 maja 2013

Lataviec



Od wieków istniały różne latające demony.



Latawce (takie jak Żmej Ludojad goniący Maricę) były niby rybami i niby kłębami ognia, unoszącymi się w powietrzu. Miały czarne oczy i ostre zęby.



Ały (chały) to wielkie jak stodoła wężowate smoki o brązowej skórze. Posiadały wielkie, czerwone oczy i malutkie, nietoperzowe skrzydła. Najstraszniejsze były ich bezzębne pyski, którymi mogły łykać całe chmary ptactwa.



Ażdachy wyłoniły się z upiorów. Miały ludzkie ciało, ręce i nogi, wielkie, czarne, pierzaste skrzydła i czerwone czaszki z białymi, upiętymi w kitę włosami. Walczyły szablami i miały barwne tarcze z wizerunkami Čortów. Najsłynniejszą ażdachą był bezskrzydły książę Taras Długa Kita z ery jedenastej.
Te wszystkie stwory miały przeciw sobie smoki powietrzne i stuha.



Za panowania króla Latavca na służbie Rykara pojawiły się kolejne straszne monstra, powstałe prawdopodobnie z raków. Były tak duże jak głuszce, miały okrągłe, czarne łby z czerwonymi oczami i wężowymi językami, ludzkie szyje i tułowie, oraz stały na jednej kurzej nóżce. Jednak najstraszniejsze były ich ręce, czy też raczej łapska. Bezskóre, szerokie, pokryte żyłami, czerwone, uzbrojone w szpony. Nazwano je dusiołkami, albo też ,,gniotkami'' i ,,duśćcami''. Słynęły z tego, że używały ich do duszenia wszystkiego co miało szyję. Miały na swym sumieniu wiele ofiar. ,,Perłowy latopis'' przedstawia starcia z dusiołkami Lecha III, Kellu Simi - Abö i Tatry. Wielu Polaków zna je z wiersza ,,Dusiołek'' Bolesława Leśmiana.

*
Noce w Rokitnicy! Leśna Matka wypuszczała nietoperze ze swej czupryny i wyruszała z Borutą na spacer po lesie. Pan lasu lubił przybierać wówczas postaci wilka, puchacza, lub porywistego wiatru, a jego żona jechała niezmiennie na tym samym białym jak mleko jednorożcu. Świetliki pięknie iluminowały las, a żaby grały ku ich czci dumki i kurdesze. Towarzyszył im Sirrah, Ovov Tęczookinson, Żweruna, a lelki kozodoje przekazywały wieści od Wiłkokuka z Mamir. Czasem walczyli z Čortami, lecz na ogół było im bardzo przyjemnie. Ta noc była inna...
Oczom Enków ukazał się biegnący po niebie król Lataviec pod postacią żbika w asyście latawców i ażdach jadących na ałach. Wokół króla były obłoki ogniste.
- Gloriya alden Rycarus, Licho, Biesen ad Čaden1! - wrzasnął zły krół i zleciał ku zaroślom rokity. Za nim poleciały latawce i dalejże podpalać Rokitnickie Sioło! W lesie wybuchł zamęt. Zwierzęta biegły w panice, świetliki gasły, dziki, tury i żubry wszystko tratowały... Pożar!
Boruta jako puchacz leciał w stronę hultajów, a ci zlękli się i pierzchnęli na cztery wiatry. Leśna Matka sypała piaskiem, by ugasić płomienie. Ovov i Sirrah prowadzili zwierzęta odwodząc je od ognia, a podobnie czyniła matka psów Żweruna. Wreszcie nie widząc pomocy ze strony Płanetników, Boruta zamienił się w orkan i nabrawszy wody z bagna ugasił pożar. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

*

Trzeba bowiem wiedzieć, że król Lataviec wyznawał Rykara i kolegował się z różnymi powietrznymi monstrami. Tępił za to stuha, Płanetników i smoki powietrzne. Mocą czarnej magii otaczał się obłokiem ognia i latał, skąd wziął swe imię. Wcześniej zwał się bowiem Lisyvek, tak jak jego ojciec. Swą długowieczność zawdzięczał miodowi z kwiatu paproci, zrobionemu przez wędrowną pszczołę - dar Dziewanny. (Owa pszczoła zainspirowała Waldemara Bonselsa do stworzenia Pszczółki Mai). Było to w czasach kiedy jeszcze był dobry. Teraz stał się wielkim okrutnikiem. Mordował Lynxów, Oxiów, Wydrzan i Żbiczan, oraz podpalał im chaty i domy. Podpalenie Rokitnicy planował od dawna. Lubił obracać w popiół i ścinać lasy, oraz oddawać łąki na żer płomieni. Niszczył mogiły i kurhany, ucinał głowy i rozprowadzał čorcie ziele. Kradł, gwałcił i bluźnił Enkom. Mieszkał w ogromnym, wysokim jak szczyt Rysy zamku ze srebra, malachitu i drogich kamieni, wzniesionego przez tysiące niewolników. A nade wszystko nienawidził i prześladował Lynxów, aż ci wzniecili powstanie.

1 Chwała Rykarowi, Lichu, Biesom i Čadom!

Leśni Ludzie Lynx



,,Ryś (Lynx Kerr.), rodzaj kotów z pędzelkami u uszu, częstokroć bokobrodami i krótkim ogonem. [...] r. karakal (L. caracal Güld.) o wysokich odnóżach i jednolitej maści blado - żółtej, 65 - 75 cm długi, ogon ok. 25 cm; duże uszy mają długie pędzelki. Zamieszkuje stepy i pustynie Afryki i Azji, dochodząc na północ do krajów transkaspijskich, na wschód do Indyj, gdzie bywa układany do polowań. [...]. R. zwyczajny (L. lynx L.) ongiś pospolity w całej środkowej Europie i w Polsce, obecnie głównie w Karpatach, mniej na kresach wschodnich, poza tem w Rumunii i płn. Europie; ciemnorudy w lecie, zimą więcej popielaty z ciemnemi cętkami. Istnieje kilka odmian. R. jest nadzwyczaj drapieżny, napadając oprócz mniejszych zwierząt także kilkakrotnie go przerastające jelenie lub łosie oraz zwierzęta domowe; czatuje na łup na drzewach. [...]'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 15 Rewir do Serbja''.


W czasie gdy Licho zniszczyło Tymian, a Mokosza dała Pieninowi złoty łańcuch, Boruta i Leśna Matka stali się rodzicami nowych istot rozumnych. W górach nazwanych od stolicy Żbiczan - Karpatami, Dziewanna urodziła chłopca i dziewczynkę o orlich szponach. Nadała im wraz z mężem nazwę Lęśnych Ludzi Lynx, w skrócie ,,Lynxów''. ,,Codex vimrothensis'' w jednym miejscu nazywa ich ,,Rysianami''. Mieli oni bowiem rysie głowy i mogli przybierać postać rysiąt. Byli też więksi i silniejsi od dzieci Żbiczan. Otrzymali imiona Ryś i Lincja.
Zanim opowiem ich przygody, omówię ród, który założyli. Lynxowie kochali lasy i zwierzęta, a w szczególności rysie. Choć bywali w miastach Żbiczan, uważali je za hałaśliwe i brudne; sami nigdy nie założyli własnego. Budowali małe wsie, najchętniej nad wodą. Były w nich chaty kryte chrustem, papą, lub strzechą, a w przypadku królów - całe drewniane. Największą z wsi był Ynańsk (obecnie Ińsko w Polsce), stolica Lynxów. Niektórzy woleli mieszkać w szałasach, ziemiankach i jaskiniach. Żyli z łowów, zbieractwa, rybołówstwa (na północy udomowili renifery), sadownictwa, bartnictwa, smolarstwa i handlu. Na ulicach Karpat i Beskidów widziano ich jako żołnierzy (byli świetnymi partyzantami; w erze trzynastej pokonali Aleksandra Wielkiego), trabantów i straż miejską. Lubili sport i muzykę. Pływali, chodzili po drzewach, biegali, skakali w dal i wzwyż, cenili też zapasy. Ułożyli wiele hymnów o Enkach. Troskliwie opiekowali się dziećmi i chorymi, a także okaleczonymi w wypadkach i z urodzenia.
Wielbili Borutę, Dziewannę Šumina Mati, Rybołowa i Dziwicę, często odwiedzali Rokitnickie Sioło. Wielu z nich należało do stuha - lubili tańczyć z szablami odebranymi ażdachom. W kronice Kosy Oppmana (,,Perłowy latopis'') czytamy o złym Lynxie Uszaku - katującym niewolników słudze Kościeja, ale również o szlachetnym rodzie Wałšana: Giżycy, Łynie, Orniecie, Oziersku, Ornietasie Giziliju, Gołdapiu i Przeroślu.

*
Gdy Ryś i Lincja dorośli, pobrali się. Na weselu Šumina Mati mówiła im:
- Wy i dzieci wasze przyjaźnić się możecie ze Żbiczanami, lecz unikajcie ich królów - Lisyvka i jego syna Latavca, bo oni was mogą skrzywdzić.
Minęło parę dni, gdy w karpackich lasach polował król Lataviec. Zając, którego gonił, uciekł w knieje (Lynxowie nigdy nie zabijali dla przyjemności, a tylko z potrzeby). Goniąc go ujrzał nagle parę Lynxów. Nie mógł wymówić ani słowa, patrząc, nieznane stworzenia. Patrząc na muskuły Rysia zamierzał coś niedobrego.
- Kim pan jest? - spytało rodzeństwo.
- Lataviec; król Żbiczan na łowach. A wy?
- Leśni Ludzie Lynx; jestem Ryś, a to moja siostra Lincja.
- Czy pragniecie abym was ugościł? - spytał Lataviec.
- Nie, nasza matka ostrzegała nas przed królem.
- A kimże jest wasza czcigodna macierz? - spytał myśliwy.
- Jest nią sama Dziewanna Šumina Mati - odrzekła Lincja.
- Biedna! - załamał ręce Lataviec - Uważa mnie za łotra, a to z powodu mego ojca Lisyvka (niech go Rykar zębami zmiele!). Psocił huncwot, a zła sława spadła na mnie. Jednak ja jestem czysty jak łza i staram się to właśnie udowodnić całemu światu.
- Dziewanna nigdy się nie myli - odpowiedziała Lincja i biorąc brata za rękę ruszyła do chaty w kniejach.
Jednak Ryś nie posłuchał siostry. Naprzeciw niego stał król Żbiczan ze świtą roztaczającą miraże pysznych dań czekających na niego a które miały ominąć siostrę. Dobry, lecz nieco łakomy brat posłuchał kusicieli. Poszedł z nimi na śródleśną, zalaną Słońcem polanę, gdzie stał stół, uginający się od kiełbas, pieczeni, schabów, kotletów mielonych i drobiu. Były na nim złote i srebrne kruże (puchary) pełne najprzedniejszych napojów.
- Czy raczysz wznieść toast moim najlepszym winem za siostrę? - spytał Lataviec.
- Niech żyje Lincja! - zakrzyknął Ryś i opróżnił puchar.
Potem zamknął oczy i zasnął.
Król wydał rozkazy:
- Zwiążcie go i odstawcie do Karpat. Będzie ku mojej uciesze walczył w cyrku! - Lataviec pierwszy wynalazł te krwawe walki.
Lincję tymczasem coś tknęło; opuściła chatę i poszła szukać brata.

*
Ryś obudził się w dziwnym miejscu. Pod stopami miał kamienną płytę, a na szyi łańcuch. Było ciemno, a wokół kłębiły się postaci rosłych Żbiczan i afrykańskich Bastów, a nadzorcą był wąpierz z knutem. ,,Gdzie ja jestem''? - wtem do ciemnicy napłynęło nagle światło, a straszydło wyprowadziło Lynxa na arenę. Była wysypana piaskiem. Wokół wznosiły się trybuny pełne Żbiczan, a na honorowej siedział otoczony ażdachami król Lataviec.
- Oszuście! - krzyknął Ryś. - Leśna Matka miała rację! - jednak dostał za te słowa nahajką po pysku i wtem stanęło przeciw niemu dwóch Bastów z nożami. Byli to bracia. Rzucili się na Rysia, który jęknął ,,Nie chcę walczyć'', lecz złapał obu Bastów za ręce i tak mocno ścisnął, że wypuścili noże. Ryś wziął je i rzuciwszy w trybunę honorową zabił dwie ażdachy, a króla oszczędził. Wtem zamienił się w rysia, a Bastowie w koty nubijskie i wszyscy wyskoczyli biegnąc po trybunach, jak najdalej od cyrku. Żbiczanie po zamianie w żbiki tak podrapały wąpierza, że zmarł i też prysnęły, a król oniemiał. Wszyscy biegli do lasu, aż spotkali Lincję.



*
Gdy Lataviec uświadomił sobie co zaszło rozkazał ścigać wszystkich uciekinierów. Na przyszłość wydał rozkaz, by Rysian albo wymordować, albo obrócić w niewolników. Dziewięć miesięcy po tym wydarzeniu, Lincja powiła siedmioraczki. Z nich powstała cała rasa Lynxów. Jednocześnie na południu, w Afryce i w Azji, powstało plemię Czarnych Uszu. Byli podobni z wyglądu i trybu życia do Lynxów, lecz mieli głowy karakali. Długowieczny król Lataviec tępił potomstwo Rysia i Lincji; zabijał i obracał ich w niewolników. Jednak wielu Żbiczan dawało im azyl w swoich chatach i domach. Wśród nich prym wiódł Pienin, który ocalił przed śmiercią młoda Lynxyjkę z dziećmi, a ta pod postacią rysicy dała mu znaleziony pod kamieniem, piękny pierścień, który umożliwiał znikanie.

Pienin - pamięci Marka Kotańskiego



Rykar wysłał Licho na pola i łąki, by szukało roślin, które mogłyby zostać użyte jako trucizna. Čort latał nad łąką i wypatrywał ziela, lecz płoszyło go Słońce i widok Mokoszy. Szukał wśród trujących grzybów, szaleju, blekotu, szczwołu plamistego (cykuty), ciemiężycy, lecz wszystko wydawało mu się zbyt słabe. ,,Czym ich pognębić''? - pytał się siebie. ,,Jak za dużo zjedzą, to choć złe, jest to zgodne z ich naturą. Jednak ja muszę znaleźć coś co dawałoby im zniewolenie niezgodne z ich naturą, bo wynikłe z chęci dogadzania przyjemnościom''. Wreszcie natrafił na niepozorną roślinkę, nieznaną nikomu. Odkrył, że ma sok, który najpierw smakuje dobrze, podnieca, lecz ten kto go zażyje musi wypić znów tego soku i jest to silniejsze od najtęższej nawet woli. Tak do śmierci, która następuje z przedawkowania soku. Ponadto zażywający musi kaleczyć swoje ciało. ,,Nazwę to łycho - čorcie ziele i puszczę między Żbiczan, by ich zniszczyć'' - rzekło Licho i pod pięknymi postaciami dało roślinę wszystkim.



*
Pienin był młodym Żbiczaninem, tak jak większość nic nie wiedzącym o wyprawie ,,grafa Lichona''. Wielu jego kolegów zażywało nowy specyfik, lecz on tego nie robił, bo nie widział nawet powodu ku temu. Miał przyjaciela imieniem Cetler. Pewnego razu spotkał się z Pieninem, by razem chodzić po drzewach.
- Czeeeeeeść! - wymiauczał z pianą na pysku.
- Co ci jest? - zaniepokoił się Pienin.
- Nic. Fajnie, fajnie, fajosko! Widzę jak krowy latają i czuję się bosko! - rzekł Cetler, a Pienin zrobił ,,wielkie oczy''.
Następnie jego kolega zaczął się histerycznie śmiać, wyciągnął pazury i począł się drapać. Drapał się i drapał, aż krew się ukazała.
- Przestań do jasnej małpy! - krzyknął Pienin, lecz Cetler uciekł do lasu. Biegł i powiększał pazurami rany, aż znaleziono go w kniei z wydłubanymi oczyma, rozdrapanym nosem i rozdartą tętnicą szyjną. To nie była robota strzyg.
Tajemnicą poliszynela stało się, że tak czynią miłośnicy ,,čorciego ziela''. Wreszcie król Lisyvek (następca Mrukvy IV) zabronił wytwarzać, kupować, posiadać i rozdawać ,,łycho'', a całe uprawy i wyciśnięty sok nakazał zniszczyć. Niestety nie powstrzymało to rozprowadzania ,,čorciego ziela'', a samo Licho powoływało często ze zniewolonych, tych co sprzedawali ów narkotyk. Kary niewiele pomagały, a byli nawet tacy co prosili króla, by cofnął swój dekret i żeby można było zażywać ,,čorcie ziele'' bez ograniczeń.
Pienin wdział kir i bardzo płakał po śmierci Cetlera. Gdy minęła żałoba, trwająca trzy dni od śmierci, wyciągnął prawicę i zawołał:
- Aredvi Matar Mokoša, przysięgam Ci, że do końca żywota będę zwalczać Licho i ,,čorcie ziele'' i pomagać wszystkim, by wyzwoleni zostali z tego przeklętego nałogu. Tak przysięgam i niech mnie Weles wyzłoci, jeśli kłamię i będę złoty jak złoto! - rodzice zrazu byli przerażeni taką przysięgą, lecz widząc zapał syna, nie stawili mu oporu.
Gdy tylko skończył szkołę, udał się do Rokitnicy, by uzyskać pomoc Boruty i Leśnej Matki w swym zamierzeniu.
- Cel twój jest szlachetny - mówiła Dziewanna - podziwiam takich jak ty, co nie szukają celów w dole jak dziki, lecz w górze jak orły i tak jak łososie płynące w górę rzeki. Wiedz, że jad ,,čorciego ziela'' jest prawie nieuleczalny...
- To po co Mokosza je rodziła? - wybuchnął Pienin.
- Jad służy tej roślinie do obrony przed owadami - odrzekł Boruta.
- Jednak lek istnieje - podjęła znów Dziewanna - jest to ziele Tymian, rosnące na szczycie Miedzianej Góry na wschodzie. Ci, którym będziesz pomagał, mogą nie docenić tego, pamiętaj, że będzie ich ciagnęło do Čorciego Ziela niemal zawsze. To droga bez wyjścia.
- Będę pamiętał - odrzekł Pienin.
Gdy wrócił, zgromadził wokół siebie wielu więźniów ,,čorciego ziela'' i mówił im:
- To co zrobiliście zdębiło wam życie! Musicie się wyzwolić, a tym, którzy jeszcze nie pili tego przeklętego soku powiedzcie, aby nigdy go nie pili. Aby się wyzwolić musicie chcieć i zacząć szybko, zanim przyzwyczaicie się do złego.
Zorganizował marsz ku Miedzianej Górze, aby zdobyć dla swych podopiecznych Tymian. Byli już u celu, gdy ujrzeli mężczyznę o komarzej głowie, latającego na szkielecie ptasich skrzydeł. Licho. Ów Čort zerwał Tymian i spalił go. Następnie z obłąkańczym śmiechem wrócił do Čortieńska.
- To koniec naszych zabiegów! - zmartwili się Żbiczanie.
- Nie - zaprzeczył Pienin - samo to, że tu jesteśmy, jest zwycięstwem. We śnie Mokosza obiecała mi oddać swój złoty łańcuch, by uwolnić Żbiczan od Licha...



Młot na Danajów



,,Danae, mit. grec. córka Akrisiosa, króla Argos, w związku z przepowiednią, że zginie z ręki wnuka, Akrisios zamknął D. w spiżowej komnacie i trzymał pod strażą, jednak za sprawą Zeusa, który przyjął postać złotego deszczu, D. została matką – Perseusza [...]’’ - ,,Nowa encyklopedia powszechna PWN tom 2 D – H’’.


Ludzie zamieszkali na ziemi danajskiej (duńskiej) w erze dziesiątej. W erze jedenastej ziemie te znalazły się w królestwie Niemnira, a po jego śmierci ich królową została jego córka Juta. Od jej imienia wywodzi się nazwa Jutlandia (Kraj Juty, Jutlandiya). Kraina ta należała do imperium Kościeja, a nazwa Šlezvig – Holšanicy ukuta została przezeń na cześć jego żony Šlezvigi. Po upadku Kościeja, Kraj Juty był niepodległy aż do potopu. Po potopie zamieszkali tam potomkowie Buka i Lipy, od których wywodzi się plemię Jutów. Jeden z ich królów, Gaithab Chciwy, założyciel Haithabu ,,wsławił się’’ atakiem na Vinetę i zatonął wraz z miastem. Król grecki Ješa miał kochankę Danae. Gdy ją uwodził, towarzyszący mu Čort Paskuda, pod postacią krasawicy Sunevy Atratsy, czarami sprawił, że spadł złoty deszcz. To utwierdziło Danae w przekonaniu, że Ješa jest Enkiem i należy mu się wszystko czego zażąda. Później żałowała, że dała się oszukać. Urodziła Perseusza, przez Słowian, zwanego ,,Żmijowładem’’, który dokonał wielu bohaterskich czynów i był najszlachetniejszym z greckich herosów. Ów zabrał Danae i swą żonę Andromedę, którą uratował przed smokiem, w wielką podróż na północ. Osiedli nad Morzem Srebrnym, a Jutowie uczynili Perseusza swym królem. Ów na cześć matki nazwał kraj Danają (Danaya). Gród stołeczny otrzymał nazwę: Andromedenborg. Jednym z potomków Perseusza był król Syward (Sivardus), ojciec Jarmeryka i Daniki. Panował na początku ery trzynastej...



*
Poznan miał syna Wizimira (Visimirus), który otrzymał przydomek ,,Danajogromca’’ (Danayoktones). Marzył o sławie wojennej swego wuja Opolona, zwycięzcy Bohemii. Gdy był pięcioletnim dzieckiem otrzymał od poselstwa z Nürtu svalbardzkiego morsa, ku swej wielkiej uciesze. Chowal zwierzę w basenie ze słoną wodą i karmił małżami. Gdy Wizimir został królem, przeniósł stolicę z Posany do Nesty. Wprowadził nową oznakę władzy królów Analapii - ,,pierścień Wizimira’’, zdobiony bursztynem, w którym było zatopione białe, orle pióro, podobno pochodzące od Tineza. Ostatnim władcą, który go nosił był Mieszko.
*

W owych czasach cały Bliski Zachód podlegał królowi Sasów, Mortimerowi (Mortimerus). Władca ów gnębił Słowian łupieskimi daninami, a gdy rozeszła się wieść, że zamierza ich przesiedlić do różnych, odbudowanych części swego państwa, chwycili za broń i wysłali poselstwo do Nesty. W darze przynieśli koronę Wizimirowi, w zamian za pomoc w walce z Mortimerem. Królowi Analapii nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wyruszył za Odirnę i przy pomocy miejscowych Słowian podbił Bliski Zachód z Raną, aż do Lebany. Wspominano go tam jako wyzwoliciela. Obniżył wszystkie daniny i wybudował gród, który na własną cześć nazwał Wizmarem (Vismarus). Wówczas w jego umyśle zrodził się plan utworzenia ,,imperium srebrnomorskiego’’, obejmujacego wszystkie kraje u wybrzeży tego morza. Bezlitośnie złupił Nowy Gród Północy i zmusil króla Roxu do płacenia wysokiego trybutu, odpłacając za ubiegłoroczne oblężenie Rubry przez wojów z Ludu Roksany. Podbił Burus (,,to zemsta za śmierć Lecha’’ – głosił obłudnie), Oxland, zwyciężając czarownika Musulusa – ziemie późniejszych Liteny i Latyki, a nawet rozległe obszary Nürtu i Svamii. Tam wybudował gród, który na cześć swej żony Helsinki (Gelsinki) nazwał ,,Helsinkami’’ (Gelsinken). Bowiem gdy podbijał Burus, ujrzał prostą chłopkę, która prała. To ona właśnie była ową Helsinką. Jego flota narzuciła wieloletnie jarzmo także Brytanii, Irlandii, Ultima Thule, Fryzji, Batawii, Armoryce, a ponoć nawet jakimś nieznanym lądom na zachód od Atlantydy, zwanym Incalia i Umaur.

,,Na wojnach Wizimira zginęło ludzi, olbrzymów, Kynokefali, Oxiów i Wydrzan – tysiąc tysięcy, połowa tego i ćwierć tej połowy. Ich owocem były miriady miriad kalek, wdów i sierot, oraz zgliszcza’’ - ,,Codex vimrothensis’’.

Ten, którego symbolem jest czerwony smok Nilats, powiedział, że jeśli umiera jeden człowiek, to wszyscy o tym wiedzą, ale jeśli giną miliony, to przestaje się na to zwracać uwagę.



*
Ojciec Mortimera zabrał słowiańską Ranę Danajom i przyłączył ją do Saksonii. W czasie wojny sasko – analapijskiej o Bliski Zachód, król danajski Syward usilował odzyskać tę wyspę. Wizimir to zapamiętał. Wypowiedział wojnę Danai. Najpierw wielka flota Kynokefali z Baltii i stolimów z Pomori zdobyła wyspę Vorgolmę (Borholm). Potem flota z Rany, Wolina i Uznamu zdobyła inną wyspę Vioniyę (Fionię). Wreszcie z Canum wyruszyły korabie, a na jednym z nich był sam król. Danajowie przegrali bitwę morską i utracili wyspę Selanę (Zelandię). Jej nazwa wywodzi się od córki Perseusza i Andromedy – Selany, późniejszej królowej Nürtu. W bitwie poległ brat króla Sywarda – książe Kopenhelm. Na jego cześć Kopenhaga (Cüpenhë) otrzymała swą nazwę. Z dopustu Ageja i Enków, Analapów nic już nie powstrzymywało. Zajęli Danaję aż do rzeki, w której mieszkała syrena Aydora. Syward, jeniec Wizimira został osadzony na Baltii, gdzie udręczony zmarł wśród łez. Miejscowe Kynokefale z litością zwały go ,,Biednym, Starym Piwem’’, bo też Syward najczęściej mówił: ,,piwo’’ (Kynokefale nie znały tego napoju). Nowonarodzony syn króla Analapii otrzymał imię na cześć pokonanego wroga. Zwyczaj ten zaczęli kultywuować kolejni władcy: Czeszymierz IV, Lestek I, Krak i Bogdal. Liczni jeńcy zostali osadzeni między Canum, a Błyszczydłami na wybrzeżu Morza Srebrnego. Swoją osadę nazwali ,,Danskwyk’’.
Syward był wdowcem w chwili wojny. Do niewoli dostały się jego dzieci: syn Jarmeryk (Jarmerikus) i dwie córki: Danika i Persea. Jarmeryk został zesłany do kopalni węgla w prowincji Śląż. Zmarł pod batem nadzorcy. Córki Sywarda przewieziono do pałacu w Neście – miały zostać nałożnicami króla. Wizimir ogarnięty pychą upokorzył Danajów. Dał ich mężom wybór: albo na znak hańby będą nosić niewieście fryzury, albo będą musieli spać trzymając głowę w miejscu nóg, a w dzień usługiwać żonom. Danajowie kłócili się co wybrać, toteż Wizimir nałożył na nich obie kary. Ponadto łupił ich jak ongiś Mortimer łupił Bliski Zachód.

,,Mądry Centaur Chiron mówił królowi greckiemu Ješy, że gniew jest dobrowolnym opętaniem, bo w gniewie czynimy to czego chcą Čorty’’

- dworzanie upominali srogiego władcę. Jego wnuk, Jurand I rzekł na swej koronacji:

,,Czyż nam Analapom, nazywającym się Teostem i Giewontem ludów, przystoi być Kościejem narodów’’?

- Giewont, ojciec Tatry, ochraniał kupców. Raz, gdy strzeżoną przezeń karawanę zaatakowali zbójcy, skierował on wszystkie włócznie do swego serca, ginąc.

*
Pewengo razu Helsinka usłyszała za ścianą płacz. Zaciekawiona weszła do komnaty i ujrzała dwie związane panny w bieli, jedną o włosach rudych, drugą o kosie płowej. Podeszła i rozwiązała je.
- Kim jesteście? – spytała, każąc by dano im jeść i pić.
- Jesteśmy córkami króla Danajów Sywarda – rzekła Danika. – Jam Danika , a to moja siostra Persea. Król Analapów Wizimir rozdzielił nas z ojcem i bratem , a nas tu uwięził ku zaspokojeniu swej chuci – Helsinka zdębiała. Nigdy nie pomyślałaby, że jej mąż tak postąpi. Danika i Persea upadły jej do nóg.
- Pozwól nam pani, opuścić to miasto! – zawyła Persea.
Helsinka bezwłocznie wyprowadziła je z komnaty do ogrodu, dała im konie i trochę chleba. Obie pełne wdzięczności zapowiedziały, że ,,przez wzgląd na ciebie Nesta się ostoi’’.
Gdy Wizimir spostrzegł, że jego nałożnice gdzieś zniknęły, te były już daleko. Danika i Persea przedzierały się przez wrogi kraj, wędrując lasami i unikając ludzkich osad. Uciekając mogły liczyć, że nikt ich nie wyda. Analapowie udzielali im schronienia zgodnie z Zakonem, nakazującym gościnność nawet względem wroga. Ukrywały się także wśród leśnych ludzi i rusałek. Wizimir nie kazał ich ścigać – wszak Agej zabronił mieć nałożnic, a przed Cztanem III jedynie król Roxu Irosław miał trzy żony, które wypominał mu św. Andrzej. Jednak Persea została raniona oszczepem – prawiono, że to sam król potajemnie je ścigał, wspierany mocą zakazanych czarów. Groziło jej wykrwawienie, lecz wyleczyła ją Złota Baba. Wreszcie obie dotarły do Danai. Ujrzały tam mężów ubierających się jak niewiasty, noszących warkocze i usługujących żonom i popłakały się ze wstydu. Danika stanęła na czele armii powstańczej – niewielu uweirzyło jej, że była córką króla, lecz nie było innego wodza. Gdy Wizimir dowiedział się o powstaniu Danajów i o tym, że na jego czele stoi niewiasta, zwana ,,Daniką’’ – pojął co się stało. Powoli za broń zaczęły chwytać Burus, inne kraje Bałtów, gdzie powrócił Musulus, Oxland, Svamowie oblegali Helsinki... Jedynie Bliski Zachód pozostał wierny Analapii, mimo nagabywań szpiegów króla Mortimera. Pewnego dnia do Nesty nadszedł z Andromedenborga list...

,,Danika z łaski Odyna królowa Danajów, królowi Sklawinów, Wizimirowi, śle pozdrowienia.
Chcąc uniknąć  dalszego rozlewu krwi naszych poddanych wyzywam cię na pojedynek na śmierć, nie niewolę. Jego wynik rozstrzygnie do kogo należeć będzie Danaja’’.

Wizmir odpisał:

,,Wizimir z łaski Ageja i Enków, król Analapii itd., itd., Danice swej zbiegłej niewolnicy a samozwańczej królowej Danai, pozdrowienia.
Ponieważ jest hańbą wielce sromotną dla męża potykać się z niewiastą, posyłam ci w swym zastępstwie swego najdzielniejszego wojownika – stolima (olbrzyma) Czeszymierza, wielce pomocnego w podboju Burus. Ty zaś walcz sama, lub znajdź mu godnego przeciwnika’’.


Wkrótce po wymianie listów, na placu w bliskozachodnim grodzie Wismarze stanęły dwie armie: analapijska i danajska. Na tronach zasiedli ich wodzowie: Wizimir i Danika (jej siostra Persea rządziła tymczasem w stolicy). W imieniu obu armii miało walczyć dwóch olbrzymów; każdy wysoki jak dwie jodły stojące jedna na drugiej. W ich rękach srożyły się maczugi ciężkie jak słonie. A ich imiona: Czeszymiesz z Pomori i Gorm Oszroniony (Hormus Šranus); walczący za pieniądze olbrzym z Nürtu. Zaczęła się walka a obie armie zagrzewały okrzykami swych przedstawicieli do zwycięstwa. Huk spiżowych maczug słychać było w całym Wismarze i w okolicach. Gorm potężnym uderzeniem złamał stolimowi jedną nogę, a potem drugą. Danika zerwała się z tronu i powodowana kobiecą łagodnością, trzymając kciuk w górze, wołała o litość dla pokonanego. Jednak Gorm jakby tego nie widział. Zabił Czeszymierza sztyletem, długim jak krótki miecz i zerwał mu pas ze złotych sztabek. Chciał odejść, lecz armia danajska zakuła go oszczepami. Była to kara za zabicie wroga, choć życia mu nie zwróciła. Zgodnie z umową, jedynym nabytkiem terytorialnym, którego Wizimir nie stracił był Bliski Zachód. Jedynie tam i w Analapii był on uznawany za bohatera.
Danika jeszcze przez długie lata rządziła Danają wśród wielkiego poważania poddanych. Wyszła za chłopa Sena i uczyniła go królem. Persea została wydana za jednego z buruskich konatów. Wiele wieków po tych wydarzeniach imię zwycięskiej królowej nosiła czarownica, Danika z Vompierska, żyjąca za króla Bogdala, a jeszcze później – Danika Nowaczyńska ze Szczecina (zbiór opowiadań ,,Dom’’).

*
Co do Wizimira zawarł pakt z Musulusem, swym niedawnym wrogiem. Otrzymawszy od niego doborowy oddział Bałtów najechał Svamię. Zdobył Turku, w erze dwunastej zdobyte przez Turupita, lecz gdy chciał się posuwac dalej, w stronę zamku Karel, zaczarowani wojownicy rozwiali się jak mgła. Svamowie otoczyli Wizimira, a ten przebił się mieczem. Helsinka wykupiła jego zwłoki, płacąc złotem.

,,W Nawi Čortów [...] cierpiał męki razem z Kościejem’’ - ,,Codex vimrothensis’’.

Platon i Karkonosz



,,Platon (ok. 427 – 347 pne), filozof gr,; uczeń Sokratesa, twórca platonizmu; założyciel szkoły zw. – Akademią Platońską [...]’’ - ,,Nowa encyklopedia powszechna PWN tom 4 M – P’’


Innowojciech Błyszczyński twierdził, że Platon w młodości odbył wiele podróży. Usłyszawszy o leżącym nad Morzem Srebrnym państwie barbarzyńców, które było potężne, bogate i nie mniej kulturalne od samej Grecji – zapragnął je zwiedzić i poznać. Wyruszył na północ z grupką przyjaciół i osiedlił się z nimi w górach Montanii, w zbudowanej wspólnymi siłami chacie. Pewnego razu idąc umyć naczynia do potoku ujrzał siwego jak gołąb starca uginającego się od chrustu.
,,To jakiś niewolnik’’ – pomyślał Platon.
- U nas nie ma niewolników – z wysiłkiem przemówił satrzec wyraźnie znając myśłi cudzioziemca – bo myśmy Giewontem ludów.
Platon nie spodziewał siępo barbarzyńcy z północy tak dobrej znajomości greki.
- Kim jesteś? – spytał starca.
- Jam Karkonosz, bo na karku nosze ciężary jako pokutę za to, że moja stara macierz umarła od nadmiernego wysiłku. A ty kim jesteś?
- Jam Platon.
- Nie pytam cię jak się nazywasz, ale kim jesteś – rzekł Karkonosz.
- Jestem Grekiem z Aten – odpowiedział Platon.
- Nie pytam cię z jakiego ludu pochodzisz, ale kim jesteś – odpowiedź nie zadowoliła starca.
- Mój ojciec jest bogaty, więc podróżuje po świecie, aby go poznać – Platon był już zbity z tropu.
- Pytałem cię kim jesteś – Karkonosz pokręcił głową, po czym rozpłynął się jak mgła.
- ,,Bóg’’! – przestraszył się jego rozmówca, po czym pobiegł do potoku, umył naczynia i powrócił do chaty.
Gdy opowiedział o swej przygodzie, wywołał nią tylko niedowierzanie.
- Gdyby to był bóg, toby nie dźwigał chrustu! – rzekł Fedon.
- Ale przecież Apollo i Posejdon z rozkazu Zeusa pracowali u króla Admeta – zaoponował Gorgiasz.
- Co prawda to prawda – przyznał Fedon i tak rozmowa się urwała.
Od tego dnia Platon coraz częściej widywał starca uginającego się pod ciężarem chrustu, lub polan. Często nie zmieniali ani słowa, a czasem rozmawiali na jakieś tematy. Karkonosz ukazywał się tylko Platonowi. Ten zaś nic nie mówił o nim przyjaciołom. Pewnego razu, dziwny starzec dźwigał tak wielki ciężar, że zdawało się, że zaraz upadnie. ,,To może głupie pomagać mówiącemu narzędziu, ale przecież gdybym miał wołu i ten by upadł, to pomógłbym mu wstać’’ – pomyślawszy to podszedł do chylącego się ku ziemi starca i wziął na ramiona część jego ciężaru. Szli w milczeniu, aż zaszli przed jakąś chatę. Tam Karkonosz zdjął swe brzemię, po czym Platon zrobił to samo. Odeszli.
- Niech ci Agej, którego nie znasz wynagrodzi – rzekł starzec, a gdy już byli daleko, z chaty wyszła jakaś starowinka i ucieszyła się, że nie musiała iśc do lasu po chrust.
- Skąd pochodzisz panie? – spytał go jego przyjaciel.
- Umarłem pięć lat temu – rzekł Karkonosz.
- Jesteś z Hadesu? – spytał Platon. – Pochodzisz  z Tartaru czy z Pól Elizejskich? – nawet nie zauważył jak śmieszne pytanie zadał.
- Gdy umarłem, sędzia Weles przeznaczył mnie do Nawi Ciemnej – odpowiedział Karkonosz.
- Weles to chyba Minos – myślał Platon. – Podobno na wschód od tego kraju, Grecy zbudowali miasto nazwane jego imieniem.
- Za to, że nie pomagając w pracy mej starej matce przyprawiłem ją o śmierć, lecz jednak żałowałem tego, najpierw cierpiałem męki w ogniu, zadawane przez demony zwane ,,Čortami’’, a potem by dokończyć pokutę, wróciłem do doczesnego świata, by dźwigać ciężary. Są one dla mnie ciężkie jak głazy i palą mnie żywym ogniem. Ludzie nazywają mnie ,,Karkonoszem’’ – przed śmiercią nazywałem się inaczej. Gdy ma pokuta dobiegnie kresu dostanę się do Nawi Jasnej na spotkanie z Agejem. Krasnoludki - ,,Po naszemu: Pigmeje’’ – pomyślał Platon – nazywają go ,,Unyj’’ co po słowiańsku wykłada się ,,Jedyny’’. My w Nawi Ciemnej – ciągnął Karkonosz – cierpimy z własnej woli, by stać się godnymi na jego spotkanie – Platon zaciekawił się wiarą barbarzyńców. Wydała mu się prawdziwa. Często rozmawiał o niej z Karkonoszem i swymi towarzyszami. Pewnego wieczoru pokutnik ukazał się im wszystkim.
- Gdy cierpiąc w ogniu – opowiadał – ujrzałem Mokoszę; Panią Złotego Łańcucha i Osłodę Nawi Ciemnej, mówiła mi o tym, że gdy minie ta era, nastąpi ostateczna walka Ageja z Wężem Zielonym, Czarnobogiem przewrotnym. Agej ,,Gucenost’ Janhikestnaya’’1 zwycięży, lecz w tej walce świat będzie spustoszony, jak ongiś, gdy skończyła się era trzecia. Lecz wtedy on, stworzy go na nowo, a każdy dzień życia w nim będzie lepszy od poprzedniego. Świat ery czternastej będzie światem bez zła i kłamstwa – w umyśle Platona zrodziło się pytanie.
- A więc wówczas ujrzymy świat takim jaki jest naprawdę? - od tego momentu w jego sercu zrodziła się myśl o Ideach.
Minęło jeszcze kilka dni i w końcu Karkonosz ukazał się im w lśniącobiałej szacie, a na głowie miał koronę z ognia.
- Dzięki pewnemu dziecku moja pokuta dobiegła kresu i zostałem jytnas. Ty zaś wracaj do Aten na nauki do mądrego Sokratesa. Twój uczeń zaś będzie największym filozofem Hellady! – Grecy spakowali się i powrócili do swych domów. Platon spotkał nauczającego na ulicy syna rzeźbiarza i położnej, a usłyszawszy, że zowią go Sokratesem przystał doń. Później sam założył Akademię, a jego uczniem był wielki Arystoteles. Sława Platona dotarła aż do Analapii. Gdy jej król Jurand III dowiedział się, że wielki filozof w młodości mieszkał w prowincji Montanii i znał pokutującego Karkonosza, wydał dekret, by odtąd zacgodnia część tej prowincji na cześć wielkich Greka i Słowianina nazywała się ,,Górami Mędrców’’. Od samego Karkonosza wzięły nazwę góry między Analapią a Bohemią.




1 Najwyższe Dobro

Jak Słowianie z Amazonkami wojowali



,, [...] kobiety przy boku mężów biorą udział w wojnach. Dziewczętom zaraz po urodzeniu wypalają prawą pierś. W ten sposób prawa ręka lepiej jest przystosowana do walki. Każda dorosła dziewczyna obowiązana jest zabić nieprzyjaciela. Jeśli tego nie uczyni, okrywa się hańbą i za karę nie może wyjść za mąż’’ – Pomponiusz Mela


Król Analapii Syward, syn Wizimira pojechał z drużyną na polowanie z sokołami. Przez długi czas nie widzieli nic wartego upolowania. Wreszcie blisko Sywarda przeleciała jaskółka, kierując się w stronę gniazda w pobliskim siole.
- Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu – orzekł król i zdjął uszyty ze złotogłowiu kaptur z głowy jastrzębia.
- Schwyć ją Jastry! – jastrząb wzbił się w powietrze i pognał za jaskółką. Pościg trwał krótko i niebawem drapieżca wrócił do myśliwego z upolowanym ptakiem w szponach. Wówczas wszyscy ujrzeli, że jaskółka trzymała w dziobie niezwykle długi, kobiecy włos, barwy bursztynowo – miodowej. Miał być wlepiony w ścianę gniazda.
- Ciekawe do jakiej krasawicy należał? – śmiejąc się zapytał Syward.
- To włos rusałki – powiedział sokolnik.
- Nie, czarownicy – zaperzył się łowczy. – One są piękne, ale złe jak Čorty.
- Syreny – wojewoda.
- Jakiejś Enki lub Wieszczycy Losu – jeszcze ktoś inny.
- A może ten włos należał do królowej Amazonek? – zażartował syn wojewody.
- A kto to są Amazonki? - król Syward po raz pierwszy o nich usłyszał.
- To żyjące daleko od nas wojownicze niewiasty – tłumaczył wojewoda. – Biorą udział w wojnach przeciw mężom i tylko tyle umiem o nich powiedzieć – polowanie trwało dalej.
Jastrzębie i sokoły złowiły jarzabka, zająca, parę gołębi i czaplę, której król kazał założyć obrączkę z datą i swym imieniem, po czym wypuścił. Jednak jego sercem zawładnęły Amazonki. Ciekawiły go tak bardzo, że rozmyślał o nich dzień w dzień, śnił o nich i wyobrażał sobie, że ich królowa zostanie jego żoną; panią Analapów i jego serca. Wreszcie dowiedziawszy się, że państwo walecznych niewiast leży za Prometem w poblizu Roxu, wysłał do niego zwiadowców w przebraniu kupców, by poznali jak najlepiej kraj Amazonek i wróciwszy mogli o nim opowiedzieć. Ich misja zajęła trzy lata, aż wreszcie wrócili do Nesty, a Syward z całym dworem, chciwie słuchał ich opowieści....



*
- Amazonki są najpiękniejsze z wszystkich niewiast – mówił jeden z wysłańców – podobno zawdzięczają to kąpielom we krwi zabitych wojowników. Są smukłe, o pięknych licach, nosza włosy sięgające kolan, suknie do kostek, skórzane opaski zakruwające ręce od nadgarstków prawie do łokci, nabijane żelaznymi lub srebrnymi kolcami, kosztowne pasy (najpiękniejszy nosiła królowa Hipolita), diademy, kolczyki, naszyjniki, pierścienie i obręcze. Przeważnie przez całe życie nie noszą butów. Na twarzach, szyjach, dłoniach i stopach mają wykłute różnymi barwami spirale, kwiaty (róże i lilie), splecione lub walczące zwierzęta – wtedy spytał się Syward.
- A czy nie wygodniej by im się walczyło z krótkimi włosami i w spodniach?
- Dla nich to hańba ubierać się inaczej niż opowiedziałem – zaprzeczył zwiadowca. – Gdy Vardamira z Arakizy, niezwykle podobna do królowej Ardavary, zabiła ją i przez długie lata podszywała się pod nią, po odkryciu oszustwa, została ostrzyżona, ubrana w męski strój i spalona.
- A gdzie żyją? – znów zapytał się król.
- Państwo Amazonek mieści się w Azji i koncentruje wokół jeziora Aspin. Obejmuje ponadto część Prometu. Jego stolicą jest Arxgard na jeziorze Aspin, wzniesiony przez królową Ukrivolsę z Bliskiego Zachodu. Inne miasta to wspomniana Arakiza (zbudowała ją królowa o tym imieniu) i sanktuarium Vardavy – Vardabardaban. Jeśli Amazonka nie zginie na wojnie lub łowach, to może żyć dziewięćdziesiąt siedem lat, a widzieliśmy w radzie takie, co przeżyły już cały wiek. Mężowie żyją tam na ogół do sześćdziesiątego roku życia, czasem tak długo jak niewiasty.
- Jedna z królowych pochodziła z Bliskiego Zachodu – wtrącił nadworny geograf. – Wnioskuję jednak, że nie mówią one po słowiańsku, zważywszy na takie nazwy jak Arakiza czy Varabardaban.
- W rzeczy samej, panie – zgodził się zwiadowca. – Ich język przypomina mowę Persów, Medów, Scytów i Sarmatów. Lepiej od wielu mężów potrafią walczyć mieczem, włócznią, oszczepem, maczugą, toporem, kiścieniem, rohatyną, łukiem, czy sztylem. Tak samo dobrze jeżdżą konno, biegają, pływają, skaczą, czy wspinają się po drzewach. Mimo niewinnego, dziewczęcego wyglądu są bardzo silne i odporne na ból.
- A jaka jest ich wiara? – spytał arcykapłan Ageja z Nesty, imieniem Wędzimir.
- Czczą panią niebios i ziemi Vardavę ,,Odzianą w Srebro i Błękit, Panią Kwitnącej Lilii, Broniącą przed Devami i Straszydłami’’, oraz jej syna – boga Teosta. Wyobrażają go jsobie ako Lwa, Jednorożca i Gryfa. W wielkim sanktuarium Vardabardaban wiedzieliśmy ogromny posąg Teosta jako Pelikana. Był wyrzeźbiony ze złota i kości słoniowej. Istoty, które my nazywamy Čortami, przez Amazonki są nazywane ,,Devami’’. Przeciwko nim, Teost kieruje armię czystych duchów ,,Enx’’. Te Amazonki, które żyły przykładnie po śmierci idą do królestwa Teosta i jego matki, gdzie spędzają dnie na ucztach, polowaniach i ćwiczeniach wojskowych. Te, które czyniły zło, dostają się Devom, po naszemu ,,Čortom’’ i cierpią wieczne męki w paszczy smoka. Ich Nawia Jasna nazywa się ,,Teostdivardavastan’’ i piją tam z czaszek zabitych wojowników i potworów. Cały kult jest w rękach królowej.
- Dziwne materii pomieszanie – orzekł Wędzimir.
- Na czele królestwa stoi królowa Selencja II, córka Vurakkirazy Wielkiej, córki Araduany IV, córki Tiliry Najpiękniejszej, córki Kirbas – Żogorki I, córki Vuraksimiliny Hetytki. Mieszka w skromnym domu w stolicy, otoczonym drzewami, a wewnątrz ma pełno broni i zbroi zdobytej w bitwach, oraz ksiąg z całego świata. Urodą przewyższa inne Amazonki. Ma modre oczy i miodowo – bursztynowe włosy, splecione w warkocz. Nosi złoty diadem z rubinem, wyobrażający kwiat lilii, kolczyk w nosie, złote kolczyki przypominające poroże łosia (choć są większe od twej dłoni panie, ważą tyle, co pióro gołębia), na szyi na ogromny szafir z dwunastoma kolcami (tyle pereł znajduje się w koronie Vardavy), oraz pas ze skóry smoka, nabijany srebrnymi kolcami. Na czole ma wykłuty czerwoną farbą kwiat róży, na szyi – ciemnoniebieską owoc granatu, a na odsłoniętych częściach ramion – jakieś liście. Przyjmowała nas w zielonej sukni, be zobuwia. Na wojnę wyrusza z podlużną tarczą, z wymalowaną na modrym polu drewnianą strzałą ze złotym, krzywym grotem i kępką czerwonych piór. Zasiada na elektronowym tronie, a jej podnóżkiem jest czaszka pierwszego zabitego w boju mężczyzny. W jej państwie rządzą bowiem niewiasty, a mężowie są ich niewolnikami. Jeśli Amazonka nie zabije przeciwnika na wojnie, to prawo zakazuje jej wyjść za mąż. Swoich małżonków biorą z jeńców wojennych. Cudzoziemiec chcący poslubić Amazonkę musi ją pokonac w walce. Jeśli mąż nie przepuści niewiasty, grozi mu chłosta do pierwszego zranienia. Królowie obcych państw witając królową mają całować jej dłoń i kolano. Amazonkom wolno zabijac swych niewolników tylko w obronie życia i dziewictwa. W owym państwie nie ma niewolnic. Mężowie towarzyszą Amazonkom na wojnach jako pomoc i jeśli jeden z nich ocali życie swej pani, zyskuje wolność w czasie dorocznego święta Rusaliów zapożyczonego od rusałek.
- A czy to prawda, że zabijają chłopców, a wychowują tylko dziewczynki? – spytał się Syward.
- To łeż, panie. One nie zabijają niewiast ni dzieci, ani przed, ani po narodzeniu. Dziewczynki wychowują same, a chłopców oddają mężom, by ich chowali na niewolników.
- Przecież to straszne okrucieństwo! – oburzył się arcykapłan Wędzimir.
- Amazonki rodzą często do dziesięciu i więcej dzieci, a najplodniejsze matki dostają prezenty od samej królowej. Ojcowie licznych dzieci jednej niewiasty są nagradzani wolnością. Widziałem, niech mnie żaba połknie, jeśli kłamię, że karmiły niemowlęta idąc do boju. Obecna królowa zabiła swego pierwszego wroga w wieku dziesięciu lat. Są tak silne, że potrafią dusić lewarty jak gorgony, wyrywać żuchwy dzikom, jak Dżawa, a nawet skręcać głowy turom i dzikim bykom arni z Bharacji. Walczą ze smokami, mrówkolwami, gryfami, olbrzymimi wężami i potworami morskimi z Aspinu i Morza Czarnego. Oczywiście chłopców karmią mlekiem, chioć czasem ci ssą je od oswojonych silnych zwierzat, by jako niewolnicy mieli siłę do pracy – Syward słuchał oczarowany.
- A skąd się wzięły? – spytał.
- To długa historia. Pochodzą od Grabu i Jodły i są siostrami Persów, Medów, Scytów i Sarmatów. Pewnego razu w Grecji żyła panna imieniem Amazina. Była córką rusałki Harmonii (Garmoniya) i człowieka. Gdy jej macierz zmarła na białą dżumę, ojciec wziłą sobie drugą żonę. Ta nienawidziłą Amaziny. Wpłynęła na ojca, by wydał córkę za wojewodę króla Tantala, Eugeniusza, który choć był bogaty i potężny, to niemal codziennie leżał spity pod plotem. Amazina z rozpaczy odcięła sobie pierś, ale i tak musiała zosatć wydana za opoja. W końcu udała się do gaju i stamtąd uciekła z domu (Amazonki twierdzą, że od samobójstwa odwiodła ją jej matka Harmonia, która ukazała się córce jako jytnas). Opuściła Grecję i długo wędrowała, aż zajechała konno nad jezioro Aspin, przez Greków zwane ,,Morzem Hyrkańskim’’. Tam znalazł wśród głuszy osadę zamieszkaną przez same niewiasty – ich mężowie i synowie zginęli w walce z Persami. Amazina osiedliła się u nich, zyskała ich zaufanie, aż została pierwszą królową Amazonek, które wzięły nazwe od jej imienia. Pierwsze Amazonki wzięły sobie mężów z Kolchidy, czyli Kartwelii. Ich królowa nie mogła począć, więc adoptowała na swą następczynię Słowiankę Ukrivolsę z Bliskiego Zachodu. Jej imię znaczyło: ,,W krzu stoi olsza’’. Była ona zbiegłą niewolnicą czarownika Musulusa, tyrana Bałtów. Z jej rozkazu na sztucznej wyspie na środku jeziora Aspin zbudowano stolicę Arxgard. Była matką Tomiry I (Tamares ov Peresaya). W rok po jej koronacji na kraj najechali Persowie, lecz zostali odparci. Tomira I wprowadziła tradycję, że podnóżkiem królowej ma być czaszka piewrszego zabitego przez nią wroga. To ona przy pomocy Centaurów uczyniła wszystkich mężów niewolnikami i ustanowiła inne prawo, o którym już mówiliśmy. Podbijała Kolchidę, Góry Ikaryjskie, kraj Inguszów i Hajastan. Miała córki Artę i Darię. Zwyciężyły bunt Centaurów. Tak pisze o nich Kosa Oppman w ,,Perłowym latopisie’’: - zwiadowca wziął do ręki kronikę i zaczął czytać.

,, [...] Ilja wyzwał na pojedynek królową Artę, a Alosza jej siostrę – Darię. [...] Arta nie mogąc pokonać Ilji, zaczęła przybierać postaci różnych zwierząt; tygrysicy, lwicy, niedźwiedzicy, lochy, słonicy, krowy tura i smoczycy. Jednak nie mogła pokonać starca. Ilja i Arta, Alosza i Daria dorównywali sobie siła, znajomością szermierki, zręcznością, odwagą i uporem. [...] Walka dobiegła kresu, gdy cała czwórka padła na ziemię z wyczerpania. Przełamane zostały lody i Arta i Ilja i Daria i Alosza pobrali się. Prawo Amazonek nie dopuszczało istnienia królów, a tylko królowych, tak więc Arta nie mogąc koronować Ilji, abdykowała i wyznaczyła następczynię. [...] Cenił piękno, siłę i sprawność królowej Amazonek [...], ale [...] jego męskie serce wolało cichą i miłosierną Wandę, pokorną i cierpliwą, szczerze kochającą jego i synów’’

- skończył czytać. – Następczynią Arty była Urdżakkaravisa I. W ciągu swej historii Amazonki walczyły z wieloma ludami. Biły mieszkańców Gór Ikaryjskich w Promecie, Kartwelów, Hajastańczyków, Sarmatów, Scytów, Persów i Medów, ludy Mezopotamii, Egiptu, Grecji, olbrzymy, Uzbeków, Taj – Każków, Inguszów (Inhas) i inne ludy. Królowa Urdżakgambis Wielka podbiła dalekie kraje Sinea, Bharację, Seylan, Kori, a zginęła w czasie wyprawy na wyspę Cipangu (w erze jedenastej: Jomon). W czasie jej wyprawy do Bharacji pewna Amazonka ujrzała na ulicy człeka oblepionego muchami, a inni tylko patrzyli się nań. Ona poczęła, choć był to mąż, odganiać zeń muchy, a jej niewolnik pobiegł po wracza. ,,Jednak piękna jest natura ludzka’’! – jak mawiał Chiron. Po śmierci Urdżakgambis Wielkiej jej imperium wnet się rozpadło. Z rąk Amazonek zginął pierwszy król sarmacki Amyntes. W ogóle, Sarmaci nigdy nie podbili dwóch ludów: Scytów i właśnie Amazonek. Raz, te dwa plemiona zgodnie najechały sarmacką stolicę Boloskę i omal jej nie zdobyły. Za króla Atamrasa, Słowianie Ješa i jego brat Nija Niewidek zwyciężyli królową Selencję I. Miejsce tej bitwy do dziś nazywa się ,,Babim Jarem’’, a znajduje się w Roxie, gdzie rządzi król Jaskotel. Górzychwał, zwany ,,Heraklesem’’ wyprawił się po pas królowej Hipolity. Obecny król Grecji ma żonę z tego kraju, siostrę królowej – zwiadowcy zaschło w gardle, a na niebie ukazał się Księżyc.
- Jestem zachwycony – rzekł ziewając Syward. – A wy?
- Te państwo to twór Gorynycza! – zaprotestowały żony dostojników.
- Mądry Centaur Chiron rzekł do króla greckiego Ješy, że nie jest dobrze, jeśli się pomiata ludźmi, czy to niewiastami, czy to mężami – orzekł Wędzimir. – Poza tym gdy Mokosza zechciała stworzyć rusałki i wodniki, taka była jej rozmowa z Agejem:

,, Mokosza: Widzisz, Panie, w moim sercu zrodził się koncept, by urodzić istoty na swoje podobieństwo i aby ich rasie przewodziły niewiasty.
Agej: Jeśli niewiasty będą przewodzić, to kto będzie matką, czy może chcesz zamienic role?
M: Nie zrozum mnie źle, panie, w rasie, którą urodze będą ojcowie i matki i małżeństwo i ład, który wprowadziłeś. Nie zrobię prostej zamiany ról i atrybutów, bo to byłoby obleśne; nie wyobrażam sobie dzielnego Pienina, czy walecznego Urala w sukienkach.
A: Co więc zamierzasz zrobić, córko?
M: Aby dzieci miały miłujących się rodziców; matki i ojców. Nienawidzę wojny, a królowie prowadizli ich już nadto. Gdyby rasami rządziły królowe byłoby inaczej.
A: Gdyby nie było broni, wojownicy okladaliby się krzesłami, bo wojna rodzi się w sercu. Czy nie chcesz usunąć ze świata mężczyzn, ani obrócić ich w niewolników?
M: Nie […]
A: A nie chcesz zburzyć ładu, to znaczy wyprać kobiety z kobiecości, a mężczyzn z męskości?
M: Nie [...] kocham ciebie [...]. Chcę tylko urodzić rasę rządzoną przez dobre i mądre królowe, w której niewiasty dokonują wielu pieknych rzeczy, lecz największą czcią otacza się rodzinę i macierzyństwo, przekazywanie życia, a nie jego niszczenie, a bycie niewiastą jest czcone jako kapłańśtwo ku twojej czci [...]’’

- arcykapłan odłożył korę brzozową z tekstem, bo oczy odmówiły mu już posłuszeństwa. Któryś z dworzan wziął do ręki ,,Perłowy latopis’’ i zaczął głośno czytać:

,,Nazywał się Przerośl.
- Opowiadaj, Ornieto – poprosił siostrę [...]
- Nauczyłam się, że każda praca jest ważna i że żadną nie należy gardzić. [...] Zima doceniwszy moją pracę pozwolila mi wziąć broń i wyruszyć na wojnę z Kościejem. [...] To był mój pierwszy zabity człowiek. [...]
- Pewnie mnie potępiasz jako kobietę ?
- Nasi ojcowie w czasie wojen ze Żbiczanami nie dopuszczali kobiet nawet w pogrzebach, a dopiero Oka matka naszego pierwszego króla Roxyzoriona – Uralisława, mogła być na pogrzebie syna.
Wałšan nasz ojciec mówił:’tak jak mężczyzna przykłada łapę do ościenia śmierci, tak kobieta jest płomieniem Ageja formującym życie’ [...]
- [...] Wojowanie nie daje mi szczęścia – nawet złe istoty mają prawo do życia, a w nocy widzę ich twarze i pyski, co wołają: ‘Musimy przejśc po wąskiej kłądce, siostro’. Budze się zlana potem. Nie uprawiałam rozboju – uśmiercałam bestie, rozbójników, tyranów, gwałcicieli kobiet i dzieci – [...]. Po prostu jestem kobieta i wolę przekazywac, bądź podtrzymywać życie niż je odbierać’’.

- odłożył książkę. – W tym samym dziele, król starożytnego Aplanu, Lech III móiwł, ż enigdy nie pokocha świata, w którym dzieci nie mają ojca – zakończył.
- ,,Dla mnie parchy to ci co niszczą pokój’’ – pomyślała dama dworu, lecz nie powiedziała głośno tego co niegdyś Tatra, bo przecież ojciec króla, Wizimir Danajogromca tez niszczył pokój. Była już noc. Syward sowiecie wynagrodził zwiadowców i poszedł spać. Śnił, że poślubił Selencję II i teraz jechali wozem, zaprzężonym w dropie.



*
Niedawno król Roxu, Jaskotel przybył do kraju Amazonek i wyzwał na pojedynek królową. Walczyli mieczami i kosztowało to króla utratę kciuka.
- Selencja II włada mieczem lepiej niż ażdacha szablą – w Dendropilis, Jaskotel mówił do Sywarda. – Każdy kto chce ją pokonać, chyba objadł się blekotu!
- Jestem nią oczarowany – odparł Syward.
- Ja też byłem, zanim nie odrąbała mi kciuka – żachnął się Jaskotel. – A poza tym oczarowanie to nie miłość.
- Przelałbym za nią ostatnią kroplę krwi i rzuciłbym jej cały świat do nóg. Ona musi być moja!
- Jak chcesz – westchnął król Roxu i rozmowa się skończyła.
Analapowie opuścili Dendropolis i zgodnie z mapą skierowlai się w góry Promet. Orszak królewski był objuczony licznymi darami: złotem, srebrem, kamieniami, korzeniami, jedwabiem, pachnidłami i rzadkimi zwierzętami. Wreszcie król Analapii znalazł się w królestwie Amazonek. Wsiadł na cedrowy i złocony prom, kursujący po Aspinie i dopłynął na sztuczną wyspę, na której wznosil się stołeczny Arxgard. Hufiec uzbrojonych po zęby panien zaprowadizł go przed oblicze królowej, która wydala mu się jeszcze piękniejsza, niż w opowieści. Zgodnie z protokołem, opracowanym już przez Tomirę I Wielką, padł na kolana i ucałował dłoń królowej, oraz jej zakryte suknią kolano. W tym czasie jego orszak leżał na twarzach. Gdy Selencja II dała znak berłem, przypominającym sztylet, o ostrzu zakończonym kwiatem lilii, aby wszyscy wstali, słudzy Sywarda ofiarowali dary. Niewolnicy przynieśli tron dla gościa z dalekiej Analapii, a ten zaczął mówić.
- Oczarowała mnier wasza piękność i waleczność, korono stworzenia – był to tytuł królowych Amazonek. – Przybyłem, by zdobywając wielką godność pokonania was w pojedynku, móc zdobyć waszą rękę i serce – mówił Syward.
Królowa kazała przynieść miecze i nawet nie wypiwszy do końca wina stanęła do walki. Większość Analapów było przekonanych, że zwycięzcą będzie ich król, dobry szermież. ,,Ten Jaskotel to chyba fajtłapa, bo dał sobie odciął palec niewieście’’ – ledwo to pomyślał, miecz wyleciał mu z ręki. Podniósł go, lecz wtem otrzymal cios rękojeścią w zęby. Zachwiał się i upadł, bo królowa podstawiła mu nogę.
- Za nic nie wyjdę za męża, co nie umie mnie pokonać! – orzekła wyniośle Selencja II.
Syward, wielce upokorzony, opuścił Arxgard i omijając Dendropolis powrócił do Nesty. Jednak nie mógł zapomnieć o królowej Amazonek. Znienawidził ją i zapragnął podbić jej kraj, uczynić ją swoją niewolnicą i założyć analapijską kolonię nad Aspinem lub Morzem Czarnym.



*
Jaskotel zaprosił Sywarda do Dendropolis na ślub swojej córki. Wesele ciągnęło się tygodniami, aż któregoś dnia, król Roxu dał ręką znak królowi Analapii, by poszedł z nim na balkon. Gdy się tam znaleźli, przemówił:
- Panie bracie, zaprosiłem cię tu, by radzić o wojnie – Syward nadstawił ucha. – Pamiętasz swego ojca, co podbił tyle ludów? Ja pamiętam chrobrego Igora, który podbił Burus i zginął w Truso. Nadchodzi okazja, byśmy i my zdobyli sławę wojenną jak twój ojciec i mój stryj. Otóż zamierzam podbić plemię dumnych i podstępnych suk, zwanych ,,Amazonkami’’. Raz, obaj zemścimy się za odtrącenie przez ich królową, a dwa zdobędziemy nowe ziemie, łupy i jeńców. Już nawet umysliłem sobie jak podzilimy ich kraj. Ty weźmiesz nadmorską prowincję Morazę, a ja całą resztę. Albo odwrotnie...
- Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu... – zaoponował Syward.
- Zgoda, ale chyba pomożesz mi? – zapytał Jaskotel.
- Chętnie się zemszczę na Selencji II i na jej przewrotnym plemieniu – odparł król Analapii. – Zgoda.
- Już niebawem szykujemy wojska, wyrruszamy. Walka z nimi to podobno nie jest łatwa sprawa – tak radząc obaj władcy wrócili do bawiąch się.
Kilka dni potem, w całej Analapii i w Roxie, dwóch królów rozesłało wici na najdalsze rubieże swych państw. Tarczownicy i kopijnicy, konni, oddziały chłopskie uzbrojone w topory, wojownicy tacy jak olbrzymy, Kynokefale, Lynxowie, Neurowie, wodniki, żmijowie, leśni ludzie – pod królewskimi stanicami zjawiły się wielkie armie, by ruszyć do dalekiego kraju. Syward jak i Jaskotel głosili, że zamierzają wyzwalać niewolników Amazonek, biednych jeńców wojennych,

,,których wbijają na pal, oślepiają, łamią kończyny, obdzierają ze skóry, palą żywcem, wyrywają języki, a to wszystko dlatego, że są oni tak jak my synami Męża’’

- kłamał Syward. W rzeczywistości tak było za królowej Arkas Kinaški, wyróżniającej się takim okrucieństwem, że nawet jej następczynie umieściły ją razem z Devami. Jednak większość wojowników Sywarda nie chciała walki z Amazonkami.

,,Toż to hańba dla mężów potykać się z niewiastami i ginąć z ich ręki’’

- mówili. Wielu z nich opuściło króla, a ich ubytek został uzupełniony skazanymi na śmierć i niewolnikami kupionymi w Nürcie i Germanii. ,,Ludowładztwo to śmierć! Ludowładztwo umarło! – Jaskotel wygrażał posochem przed swym wojskiem. – Jestem waszym królem i gdybym wam kazał, musielibyście walczyć nawet z Enkami i Čortami! – minął niecaly miesiąc i obie armie ruszyły w góry Promet. Powiewały nad nimi choragwie z białym orłem Tinezem i złotym Tryzubem. Ich przeciwniczki walczyły pod sztandarem wyobrażającym miecz odbity w lusterku. U podnóża Prometu, królowie słowiańscy wysłali posłów do Arxgardu. Mieli oni zażądać oddania kraju Analapom i Ludowi Roksany, pereł, drogich metali i kamieni, oraz wolności dla wszystkich niewolników. W przeciwnym razie milion Amazonek zostanie ostrzyżonych do łysa i spalonych żywcem, a pozostałe zostaną sprzedane do Nürtu. Jeśli królowa się nie podda, satnie się niewolnicą Sywarda, a jej córka będzie zabita. Branka straci język, a nad jej głową złamie się jej miecz, którym walczyła z królem Analapii.
Syward i Jaskotel siedzieli pod drzewem i pili miód i wódkę, gdy wtem wojewoda analapijski, blady jak wąpierz przerwał im.
- Panie, mamy swoich posłów z kraju Amazonke.
- Co, postarszyli je? – spytał wesoło Jaskotel.
- Oni nie żyją – rzekł wojewoda. – Amazonki przesłały nam ich skóry napełnione klejnotami – po tych słowach pokazał to co zostało z posłów. Ich skóry zostały później spalone. Słowianie przeszli przez Promet i uderzyli na Amazonki. Te unikały walki na otwartym polu, jednak noca, wieczorem, wczesnym rankiem i w czasie postojów napadały wrogów, brały łupy i jeńców, po czym znikały. Pozwoliły im dojść aż do Arakizy, a bramy tej były otwarte. ,,Widać się poddały’’ – pomyślał Jaskotel i wbrew radom Sywarda wkroczył do miasta. Wtem – posypały się strzały, poleciały włócznie, z okien polała się ciecz, zwana po amazońsku ,,navata’’, która płonęła jak słoma. Jaskotel omal nie podzielił losy swego stryja Igora, co zginął w Truso. Po tym wydarzeniu, Słowianie nie ujrzeli Amazonek przez kilka dni, aż zaszli na szczery step, który później otrzymał nazwę ,,Antakarazarak’’ (Amazonki nazywały Słowian ,,Antami’’). W bitwie wzięła udział sama Selencja II. Stała w rydwanie zaprzężonym w jednorożce, była uzbrojona we włócznię, a przez ramię miała przewieszone łuk i kolczan ze strzałami. Jej suknia wystawała spod kolczugi. Po bitwie otrzymała przydomek ,,Antakarazaraka, Enalapkarazarak di Ruskarazarak’’. Gdy niebo zaczęło czernieć od kruków i sępów, Jaskotel wzniósł ręce w górę i zawołał:
- Mieczysławie i Dziwico! Jak wygram wzniosę wam chram najwyższy i najkraśniejszy w całej Sklawinii!
- Niech Vardava zasłoni nas przed złodziejami ziemi! W imię Teosta, Enx, Tomiry Chrobrej, Rumanadavany, Tiliry i Araduany połączą się z naszymi w walce ze stronnikami Devów! Za Amazonię! – wołała Selencja II.
Po tych słowach, obie armie rzuciły się ku sobie, a walka trwała do zmierzchu. Szczególne spustoszenie w armii najezdników czynił oswojony mrówkolew z Bharacji. Nie był to owad, ale lew z ogromną, mrówczą głową, sześcioma lwimi łapami i mrówczym odwłokiem na końcu ogona. Zwalił króla Jaskotela z konia i mocno zranił. Został co prawda zabity przez ruskiego wojewodę, ale rana króla, była tak poważna, że wykrwawił się nim zdążono z pomocą. Olbrzymy z Pomori masakrowały Amazonki, lecz zostały wyniszczone przy pomocy wielkich, żelaznych kul nabijanych kolcami.

,,Nie starczyłoby wieku, aby opisać wszystkie te zmagania’’ - ,,Codex vimrothensis’’.

Syward został pokonany i wycofał się z kraju Amazonek, a te goniły go jeszcze długo za Prometem. W Roxie następstwo po Jaskotelu objął jego pięcioletni syn Moxin.
Syward po powrocie do Analapii poślubil rusałkę, a jego synem był Jurand I. Pomny wojen, w których jego ojca i dziada zwyciężyły niewiasty, złożył Agejowi i Enkom ślub, że odtąd Analapowie będą walczyć jedynie w obronie własnego kraju. Według Innowojciecha Błyszczyńskiego, Mieszko składał taki ślub Bogu. Selencja II poślubiła króla słoweńskiego Korutana; ten pokonał ją w walce, czemu sama była rada.



*
Córka Selencji II nazywała się Arkas Amyntia. Najechała Rox i Analapię, aż do rzeki Visany. Król Moxin straciwszy stołęczne Dendropolis schronił się w Mox, gdzie przetrzymał oblężenie (Amazonki zapamiętały to jako butwę pod Mošagardem). Jurand I zabiegł drogę królowej Amazonek pod wsią Jeziorną, założoną w erze dwunastej przez rusałkę o tym imieniu. Zmusiło to Arkas Amyntię do wycofania się z Analapii. Wkrótce potem, do kontrataku przystąpił Lud Roksany i wyparł je z powrotem za Promet. Od tego wydarzenia waleczne niewiasty walczyły jeszcze z wieloma ludami. ,,Codex vimrothensis’’ wymienia tu starych wrogów Amazonek, ludy Krainy Białych Pól (za królowej Narcis I), Trojan (w walce tej wziłą młody następca tronu Priam), Greków (Achilles zabił królową Pentasileę), perskiego króla Cyrusa (pokonego przez Tomirę II), Galatów, Brytów (ich król Aqilon pośłubił królową Alisandrę III), gorgony z Afryki (królowa Nubin Axarava spaliła je w ich lesie, a z ich niedobitkami i innymi potworami Afryki walczyła jej córka Loana II), Rzymian (Helwinia, Selwinia, Alva, Zefiryna V), Bizantyjczyków; poddanych cesarza Justyniana Wielkiego, Czerwonego Człowieka i Azerów.
Królowa Telestris napotkała Aleksandra Wielkiego i ostrzegła go, że jeśli podbije jej państwop zdobędzie niesławę. Jeszcze większą okryłby się, gdyby pokonały go niewiasty. Jej słowa powstrzymały króla Greków i Maxcedończyków od podboju.

,,- To jest ‘Oko Raju’, [...] – nazwa nawiązuje do żydowskiej legendy o Aleksandrze Wielkim, który w kraju Amazonek dostał z nieba klejnot w kształcie oka, przypominający mu, aby strzegł się przed pychą’’ - ,,Pawlaczyca cz. III Powrót wolności’’.

Helwinia w młodości zwiedzała Rzym incognito. Jakiś senator chciał ją zgwałcić, więc zabiła go pięścią. Wzbudziło to gniew i podziw Rzymian; schwytali ją i zmusili do walki w Koloseum. Uśmierciła wielu gladiatorów i wiele zwierząt, a gdy wyrwała żuchwę dzikowi, cesarz nadał jej herb ,,Świnka”. Ona sama czuła się upokorzona i znienawidziła okrutnej i gnuśnej ,,stolicy świata”. Uciekła z amfiteatru do swego kraju, po czym najechała Rzym. Oblegała samo Wieczne Miasto, lecz ani ona, ani jej następczynie nie mogły go zdobyć. Naród ,,tryskający obrzydliwością niczym Sybaris” (Helwinia) w czas wojny zmieniał się nie do poznania, dając z siebie wszystko. Królowa Amazonek poległa pod murami Rzymu.
Na kraj królowej Arutis we wczesnym średniowieczu najechał potwór Czerwony Człowiek. wbił ją na pal z żelaza, a jej państwo spustoszył. Te Amazonki, których nie zabił zamknął w obozach, tak jak to robili Kościej I Nieśmiertelny i Kościej II Rakokształtny. Wiele z nich chciał pozyskać do swych wojsk, lec tylko jedna się zgodziła, a jej imię było – Kalinissa. Pokonał potwora pan Bożywój Błyszczyński z Analapii i uwolnił wszystkie uwięzione Amazonki. Jednak od tego czasu ich państwo chyliło się ku upadkowi. Gdy tron objęła Ardalia zostało najechane przez Azerów. W bitwie królowa ocaliła ich wodza, księcia Chaszraptę. Została jego żoną, a jej inne Amazonki wyszły za Azerów. Ixh tradycja państwowa stworzona przez Tomirę I upadła odkąd mężowie uzyskali wolność. Amazonia zmieniła nazwę na Azerbejdżan (amazoń. Asar – bašan).Ardalia zyskała przydomek matki Azerów (amazoń. Asar – Matr). Te Amazonki, którym nie podobała się nowa sytuacja opuściły kraj i osiadły aż w Nowym Świecie nad rzeką, którą nazwały Amazina. Wtopiły się w ludność indiańską zachowując obyczaj aż odkryli je Hiszpanie.



*
Kończąc należałoby powiedzieć, że nie wszystkie Amazonki były wojownicze i okrutne. Zyjąca w erze dwunastej Emedana nosiła drewniany miecz, nie lubiła wojny i łowów, brzydziła się rozlewem krwi.Gdy jej kraj najechali Sarmaci, za zgodą królowej wyszła naprzeciw nim z figurą Teosta Pelikana, a wtem wrogowie poprosili o pokój. Amazonki uznały to za cud. Gdy tron objęła okrutna Arkas Kinaška, Emedanę zabito za odmowę złorzenia ofiary z niemowlęcia płci męskiej. Emedana nazywała Vardavę ,,Baxmatr’’ (Matką Pokoju), a królowa Arkas Tilira Axis ogłosiła, że przebywa ona w Teostdivardavastranie.