niedziela, 27 stycznia 2019

,,Jaksa tom 1 Bies idzie za mną''


,,Wojsko ohydne jakieś, wrzeszcząc przez mgłę leci
Pod zamek i wojsko konne małych, żółtych ludzi,
Sprośnymi okrzykami północ głucha budzi;
Oczy ich małe tak się jarzą jakby świece,
Czapki z futra ogromne, kwadratowe lice,
Kożuchy na nich wełną na wierzch wywrócone,
Pod nimi konie małe, a jak wilki wrone’’
- Wojciech Dzieduszycki ,,Baśń nad baśniami’’








W styczniu 2019 r. przeczytałem powieść heroic fantasy Jacka Komudy ,,Jaksa tom 1 Bies idzie za mną’’. Jest to pierwsza część planowanej trylogii, do której uwerturę stanowi recenzowany już na tym blogu zbiór opowiadań ,,Jaksa’’.








Komuda w swej najnowszej powieści nawiązuje do wierszy Tadeusza Micińskiego (1873 – 1918), ks. Józefa Baki (1707 – 1780), Cypriana Kamila Norwida (1821 – 1883), do dramatu ,,Dziady’’ Adama Mickiewicza, a nawet do najstarszej polskiej pieśni - ,,Bogurodzicy’’. Obecne są też odniesienia do mitów i legend słowiańskich (przykładowo imię króla – ducha Jessy pochodzi z panteonu Jana Długosza), węgierskich (hungurski setnik nosił imię Almos; było to imię jednego z legendarnych władców Węgrów) i rumuńskich (pewien Hungur nosił imię Bookor, co nawiązuje do pasterza Bukora – legendarnego założyciela Bukaresztu), a nawet do kręgu kultury indiańskiej (hungurskie określenia konia to ,,sunka wahan’’). Hungurski szaman Rubruk zawdzięcza swe imię imię flamandzkiemu podróżnikowi po Imperium Mongolskim; franciszkaninowi Wilhelmowi Rubrukowi (ok. 1220 – ok. 1293), zaś lendzicki rytuał pogrzebowy polegający na łamaniu broni o stelę grobową jest wzorowany na zwyczajach polskiej szlachty z XVII wieku (notabene Komuda napisał wiele książek z podgatunku sarmackiej fantasy). Pojawia się nawet nawiązanie do naszych czasów – pierwowzorem rozpustnego cesarza Taurydyki Macronusa był obecny prezydent Francji Emmanuele Macron.
Tytułowym bohaterem jest młody Jaksa Drużyc – syn lendzickiego rycerza Miłosza Drużyca (jego pierwowzorem był bohater serbskich legend Miloš Obilić) i jego żony Wenedy. Jaksa miał długie blond włosy i szare oczy. Kagan Toruuł kazał go ścigać i zabić, aby pomścić na nim śmierć swego ojca Gorana Ust Duuma skrytobójczo zabitego przez Miłosza na Rabym Polu (bitwa na Rabym Polu nawiązuje zarówno do mitu kosowskiego, jak i do bitwy pod Legnicą w 1241 r.). Dzieciństwo Jaksy było serią ucieczek przed Hungurami. Raz od rytualnej śmierci na palu uratowała go hungurska dziewczynka Selene, zaś śmierć w ofierze dla Taaltosa poniósł jej mały brat Mogke. Po raz drugi Jaksa dostał się do kraju Hungurów jako niewolnik. Doznawszy licznych udręk, na długie lata stracił zdolność mowy; odzyskał ją dopiero torturowany przez niegodziwego Gleba z ludu Dregowiczów. Służył w aule Surbaatara Uldina, który z czasem nadał mu imię Nookar Konin i przyjął do swego rodu w miejsce synów wymordowanych z rozkazu kagana Toruuła. Pod wpływem lendzickiego jeńca – Grota – kapłana Praojca i Jessy – dowiedział się o swym lendzickim pochodzeniu i ratując mu życie w czasie konnej gonitwy, zbiegł z nim na tereny podbitej Wielkiej Lendii. Powieść przedstawia oprócz ogromu jego cierpień, rozdarcie głównego bohatera między tożsamością Lendzica, a Hungura.

Wedda – świat, w którym żył Jaksa, zamieszkana była przez liczne groźne zwierzęta i upiory.








Hungurzy ścinali swym wrogom głowy i wieszali je na Drzewie Życia łączącym domenę Matki Ziemi z domeną Matki Nieba. Poddawana szamańskim zabiegom, ucięte ludzkie głowy żyły nadal i były zmuszane do wyjawiania informacji (tak uczyniono z głową Miłosza Drużyca), a nawet atakowania wrogów, w których kierunku były miotane.








Skalny wilk był groźnym zwierzęciem zamieszkującym Lendię; większym od zwykłych wilków i mającym trzy oczy. Próbował pożreć Jaksę gdy ten był dzieckiem. Jego pierwowzorem mógł być plejstoceński wilk z gatunku Canis dirus żyjący w Ameryce Północnej. 

Upiór Gospodzin nosił drewnianą maskę i zwabiał do siebie dzieci, aby dostarczać je poganom; zrewoltowanym chłopom wyznającym Wołosta w celu złożenia w ofierze. Taki los o mało nie spotkał też Jaksy, wrzuconego do dołu z wilkołakiem, którego obronił mający czuwać nad nim rycerz Czambor.








W kraju Hungurów żył groźny zwierz - henodon ludojad żywiący się wyłącznie ludzkim mięsem. Przypominał nieco hienę umaszczoną jak tygrys. Z żywych henodonów Hungurzy wycinali kawałki skóry potrzebne do zamieniania ludzi w mankurty. Pierwowzorem tych zwierząt był oligoceński drapieżnik hienodon:

,,HIENODON – należał do kreodontów, pradrapieżnych ssaków, które były praprzodkami późniejszych kotowatych i psowatych. Miał ponad metr długości, a więc tyle co hiena, a także podobne do niej uzębienie. Tak jak współczesne hieny, polował i także żywił się padliną. Budowa jego nóg i stóp świadczy o tym, że mógł biegać, choć niezbyt szybko. Zwierzęta te przetrwały do późnego miocenu. Prawdopodobnie najpierw żyły w Europie lub w Azji, a potem zawędrowały do Ameryki Północnej i Afryki. Ich różni krewniacy, należący do wielu gatunków, charakteryzowali się mniejszym wzrostem i nie przypominali współczesnych hien, lecz raczej psy i łasice’’ - ,,Zaginiony świat’’ [w]: ,,Zwierzaki nr 12 (72) grudzień 1997’’







W swojej armii Hungurzy używali mankurtów. Istoty te zapożyczone z wierzeń ludów tureckich (zwłaszcza z Kirgistanu) były środkowoazjatyckim odpowiednikiem zombie. W mankurta zamieniał się człowiek, któremu ogolono głowę, nakrytą ją świeżo zdartą skórą henodona ludojada, po czym zakutego w dyby wystawiano na wielogodzinne działanie Słońca. Prażona promieniami skóra drapieżnika kurcząc się nieodwracalnie uszkadzała mózg nieszczęśnika, przez co ten pozbawiony własnej woli i tożsamości, stawał się całkowicie uległy swemu panu. Procedurze tej poddano przyjaciela Jaksy, młodego Skandinga imieniem Viggo, któremu uprzykrzano życie jako zniewieściałemu ciamajdzie i tylko Jaksa był dlań dobry. Teraz zaś zamieniony w mankurta Viggo miał przyprawić swego jedynego przyjaciela o śmierć…








Hungurski chłopiec Mogke, zawdzięczający swe imię mongolskiemu chanowi Mongke (1209 – 1259) był synem wojownika Bulcsu, który schwytał Jaksę. Gdy główny bohater zbiegł, uwolniony przez Selene, kagan Toruuł kazał zamiast niego nabić na pal właśnie Mogke. Umierając chłopiec zamienił się w demona, który opętał Jaksę. Zwracam uwagę, że nie jest to nawiązanie do demonologii chrześcijańskiej, ale żydowskiej. W pozabiblijnej tradycji żydowskiej istoty takie noszą nazwę dybuków (nazwa ta nie pojawia się jednak w powieści). Zamieniony w demona Mongke poczuł się bratem Jaksy (ich braterstwo miało się zrodzić dzięki śmierci na palu) i pod jego wpływem Jaksa walczył w amoku jak berserk. W czasie pobytu Jaksy w Mogile, mnisi pokutujący tam za najcięższe zbrodnie, wbrew ostrzeżeniom Grota, chcieli za pomocą tortur i czarnej magii, zmusić ducha dziecka do zabicia kagana Toruuła.

Książka opowiada o bohaterze tragicznym, prześladowanym za bohaterski czyn swego ojca. Jaksa początkowo uczestnicząc w okrucieństwach Hungurów, poprzez odkrywanie pod kierunkiem kapłana Grota swych lendzickich korzeni, uczy się kierować honorem i wybaczać. Jest to też opowieść o potrzebie miłości i posiadania rodziny, oraz o tym, że w każdym narodzie są ludzie zarówno dobrzy jak i źli.