wtorek, 21 listopada 2017

U znachora







,,Wojewoda patrzył znieruchomiały. Zdawało mu się, że leci gdzieś w otchłań. Doznany wstrząs był tak silny, że przywrócił mu świadomość samego siebie, otoczenia i oglądanego widoku. To nie sen. To nie widziadło. To on, Mikołaj Sapieha, wojewoda i senator, fundator kościołów, opiekun klasztorów, patrzył swoimi oczami, jak o parę mil od jego rodowego zamku w pogańskim obrzędzie karmiono węża! Karmiono węża! Jak gdyby ta połać boru nie leżała w biskupim władaniu, jak gdyby nie było kolegiat i dzwonów, jak gdyby Chrystus Pan nie królował w tym kraju od dwustu lat z górą!
    Ogarnięty przerażeniem bał się poruszyć, aby nie ściągnąć na siebie uroku. Bał się oddychać, by zdradziecko wonnego dymu w płuca nie wciągać. Bał się okrutnie, ale nie mógł przestać patrzeć. Patrząc rozróżniał coraz to nowe szczegóły. Izba podziemna, której wycinek oglądał, była widocznie starożytną kąciną pogańską, głaz, na którym płonęły zioła - ołtarzem. Kloc stojący poza nim, którego tylko podstawę oglądał, był zapewne posągiem Światowida albo Swarożyca, syna słonecznego Dadżboga. Wzrok patrzącego dokładnie rozróżniał na klocu zarys niezdarnie wyrzeźbionych stóp. Z dawna, zda się, obalony, zapomniany i wygnany pogański bożyc żył tutaj w puszczy i cześć odbierał jak niegdyś.
   Palący wstyd zagórował nad uczuciem lęku. Któż winien, któż odpowiada za podobny stan rzeczy? Czyż nie on, z dziada pradziada dziedzic i pan tej ziemi, obowiązany dbać o dusze i ciała poddanych? Jakżeż znał tę własną dziedzinę, skoro podobne odkrycie było możliwe?! I jakże straszna jest rzeczywistość, gdy w nią głębiej wzrok zapuścić!'' -
Zofia Kossak ,,Błogosławiona wina''





Oniricon 349

Śniło mi się, że:






- brałem udział w wojnie domowej w Hiszpanii po stronie frankistów, zaś w jakimś podziemiu miała mnie torturować komunistka w niebieskim mundurze z czerwoną gwiazdą, poszedłem do toalety i sen się skończył,






- brałem udział w procesji wokół ośrodka dla autystów, a potem zmuszono mnie do jedzenia obrzydliwego, beżowego twarogu, gdy go spróbowałem na mojej dłoni pojawiła się ranka, z której wynurzyła się pestka dyni,
- 1 listopada po powrocie z Cmentarza Centralnego byłem z Mamą w jakiejś poczekalni, tam spotkaliśmy nauczycielkę matematyki z gimnazjum, panią Elzę ov Bladkę, z którą Mama się pokłóciła, była też ciocia Marjolena ov Küjvis, pisałem wówczas powieść fantasy o św. Matce Teresie z Kalkuty gdy podeszła do mnie starsza zakonnica z jej zgromadzenia i opowiadała jakąś historię; potem w rozmowie ze Sławomirą i Alexandrusem ov Cocelaise mówiłem, że choć nie jestem teologiem, to gdyby katolicy bardziej interesowali się Maryją niż szatanem, to ten sam by od nich uciekał,








- narysowałem Virkenę - ducha opiekuńczego Imperium Hwang w postaci pięknej dziewicy,
- robotnik w kombinezonie zobaczył na lodówce obraz Józefa Piłsudskiego, który wydawał mu rozkazy, a wówczas robotnik obrócił lodówkę do ściany,







- szukałem zdjęć kowali (owadów); każdy z nich miał inną ilość kropek, a były też osobniki całkiem czerwone; potem nocą szedłem do pracy w archiwum IPN - u w Szczecinie; rozmyślałem o tym, że nawet bandyci z Państwa Islamskiego, Putin i Soros byli kiedyś dziećmi, uznałem też, że kobiety nie są wcale lepsze od mężczyzn (np. Ilsa Koch); że stereotyp ten wziął się stąd, że dawniej rzadko walczyły na polach bitew (do wyjątków należały św. Joanna d'Arc i św. Olga), gdy doszedłem do pracy w archiwum, światła były już zgaszone; zapaliłem je, a wtedy wszedł pan Martinus ov Latax i zapytałem go czy mam pisać,







- w średniowiecznej, chrześcijańskiej Etiopii nikogo nie gorszyła nagość co mi się spodobało, jednak zastrzegłem, że dzieciobójstwo w już ochrzczonej Islandii było złe, nawet jeśli władze kościelne przymykały na to oko,







- fionia (prehistoryczny trąbowiec) żyła już w czasach dinozaurów (tak naprawdę najstarsze trąbowce pojawiły się dopiero w oligocenie),
- na Alei Fontann w Szczecinie natknąłem się na manifestację KOD - u; jakaś kobieta krzyczała ,,Lech Wałęsa!', a ja dodałem: ,,Góra mięsa!'', co się jej bardzo spodobało i zaczęła skandować: ,,Lech Wałęsa - góra mięsa!''






- widziałem jak na przystanku tramwajowym policjant powiedział do przechodnia: ,,Ty, kulsonie!''i zaczął go bić.