sobota, 23 sierpnia 2014

,,Psy Tartaru''

,,Gorze nam się stało''! - słowa Henryka Pobożnego w czasie bitwy pod Legnicą; najstarsze zanotowane polskie zdanie, jeszcze wcześniejsze niż słynne ,,Daj, ja pobruszę...'' z ,,Księgi henrykowskiej''.


W sierpniu 2014 r. sięgnąłem po powieść Tomasza Łysiaka ,,Psy Tartaru'' (wcześniej, w 2009 r. przeczytałem jej pozytywną recenzję na łamach ,,Niedzieli'').





Akcja rozgrywa się w 1241 r. w ogarniętej rozbiciem dzielnicowym Polsce (Sandomierz, Wrocław, Kraków, Legnica), na Rusi (Kijów), Sycylii, w Państwie Kościelnym, a nawet w Mongolii. Głównym bohaterem jest Jeruzalem, zwany Szalbierzem – spolonizowany Tatar, awanturnik, zabójca, tatarski szpieg, oraz cyrkowiec, który zmienił się na lepsze, dzięki miłości do polskiej wieszczki Hanny, w której przepowiedniach pojawiały się hebrajskie słowa ,,Sedelai, Ebrehel'' – kabalistyczne imiona Boga wyryte na Szczerbcu. Inni bohaterowie to: otyły rycerz Michałko z Ciepłowody i jego chudy sługa Bocianek. Błędny rycerz Dragiełło herbu Kraplan – postać nawiązująca do takich bohaterów literackich jak hiszpański Don Kichot i polski Szaławiła uważał się za potomka św. Jerzego i całe życie poszukiwał smoków i potworów by z nimi walczyć, odniósł poparzenia ratując w płonącym, kijowskim kościele rzeźbę Matki Boskiej, w końcu zachorował na trąd. Walczył kuszą Adelajdą. Jego wiernym sługą był garbaty i brzydki karzeł Karlito, noszący imię na cześć jednego z francuskich królów. Ponadto występują takie postaci jak: przygłupi, jednoręcy siłacze bracia Joby (Hiob i Niob), niemy chłopiec Ignaś (w Mongolii w cudownym sposób odzyskał mowę), opiekujący się nim łakomy pustelnik Dobrosław, a także cyrkowa małpka Gigi. Rolę czarnego charakteru pełnił stary Jaćwing Wulfstan, sługa księcia Bliznobrodego i księżnej Krutany, winny przegrania przez Polaków bitwy pod Legnicą (po bitwie został powieszony przez Dragiełłę i Karlita).




Na kartach powieści występuje cała plejada postaci historycznych, takich jak: Henryk Pobożny (zgodnie z wykorzystaną w książce relacją Benedykta Polaka, książę został zamordowany po bitwie za odmowę złożenia pokłonu najeźdźcy), jego żona – bł. Anna (po śmierci męża wysłała głównych bohaterów do Mongolii z misją zabicia chana Ugedeja), św. Jadwiga Śląska, Batu – chan (dla ciekawostki: pierwowzór legendarnego Kalin – cara z ruskich bylin), chan Ugedej (Ignaś zrezygnował z zabicia bezbronnego wroga, którego w końcu otruła jego żona), wojewoda kijowski Dymitr (chan domagał się od niego, by oddał mu swoją żonę), cesarz Fryderyk II (prowadził eksperymenty na dzieciach), św. Jacek Odrowąż (namówił Szalbierza i Karlita, aby urządzili przedstawienie dla śmiertelnie chorej dziewczynki Isi), szarlatan Mikołaj z Polski, autor dzieła ,,Anti – Hipocrates'', który chciał zabić księcia Henryka czarami, a sam przypłacił to pomieszaniem zmysłów, mistrz krzyżacki Poppo von Ostern (może się Czytelnik zdziwić, ale wówczas Krzyżacy pomagali naszym w walce z Tatarami) oraz inni.





W porównaniu z ,,Trylogią husycką'' Sapkowskiego, tu elementów fantastycznych jest stosunkowo niewiele. Należy tu odnotować sposób w jaki zostali przedstawieni duchacy – członkowie rycerskiego Zakonu Ducha Świętego, którzy zostali przedstawieni jako ukrywające się w Polsce niedobitki katarów popierające cesarza w walce z papieżem. Duchacy nosili czarne zbroje i maski, zamiast imion używali wytatuowanych numerów, czcili demony (min. Behemota) i porwali Ignasia, aby uczynić go swoim Wielkim Mistrzem (na szczęście dziecku udało się uciec). Najwięcej komponentu baśniowego w najlepszym średniowiecznym stylu, jest w zakończeniu: jakiś człowiek przylepił język niememu chłopcu, który latał na orle, w jurcie chana pojawiła się grecka bogini zemsty Nemezis, w końcu bohaterowie po odrzuceniu zemsty zawędrowali do Nieba.


W powieści spodobało mi się ukazanie ówczesnego Kościoła w bardzo pozytywnym świetle (choć surowe pokuty niektórych bohaterów mogą dziwić, a nawet gorszyć niektórych czytelników...), wielka dbałość o realia historyczne, zwłaszcza przy opisie Mongołów (jedno zastrzeżenie: wbrew temu co sugeruje Autor, dybuki wywodzą się z wierzeń nie słowiańskich, ale żydowskich), pochwała miłosierdzia, miłości jako siły czyniącej ludzi lepszymi, honoru, patriotyzmu, a także – dosyć rzadkie w literaturze – ukazanie osób niepełnosprawnych jako postaci pozytywnych, zdolnych do bohaterstwa. Chętnie sięgnę po dwa poprzednie tomy ,,Kronik szalbierskich''. Na koniec chciałbym się podzielić z Czytelnikami krótką refleksją: w naszych czasach też byłby potrzebny władca podobny do Henryka Pobożnego w obliczu ciągnących za zachód dzikich hord Putin – chana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz