poniedziałek, 4 grudnia 2017

Zwierzęta polarne








,,Dlaczego niedźwiedzie polarne nie jedzą pingwinów?'' - na to klasyczne pytanie bardzo łatwo odpowiedzieć. Po prostu dlatego, że zasiedlają krańcowo różne areały. Dla niedźwiedzia polarnego jest to Arktyka (Biegun Północny; pierwszą nazwę utworzono od świecącego nad nim gwiazdozbioru Ursa Maior) zaś dla większości pingwinów jest nim Antarktyka, czyli kontynent Antarktyda, usytuowany na Biegunie Południowym. Tylko ignoranci mogą mylić między sobą Arktykę i Antarktykę. My zajmiemy się Biegunem Północnym, a raczej jego fauną. Niektóre z omawianych tu zwierząt żyły na terenach obecnej Polski 2 miliony lat temu w plejstocenie, kiedy klimat był znacznie chłodniejszy....







W morzach polarnych żyją skorupiaki podwoje wielkie. W plejstocenie zasiedlały one wody Bałtyku.







Morza polarne całego świata (obydwu biegunów) zamieszkują kryle. Są to należące do garnelowców skorupiaki, zwane też ,,eufazjami'', lub ,,szczętkami''. Anglojęzyczni wielorybnicy nazwali je ,,black eyes'' - ,,czarnookie''. To samo znaczy też ich rosyjska nazwa: ,,czernogłazki''. W większości języków świata omawiany skorupiak jest określany norweską nazwą ,,kril'', co zostało spolszczone na ,,kryl''. Wyglądem przypomina krewetkę; jego ciało osiąga kilka centymetrów, chitynowy pancerz jest barwy różowo – czerwonej, okrągłe, nieco wyłupiaste oczy oczywiście są czarne. Odżywia się mniejszym od siebie planktonem. Pływa w ogromnych ławicach, które są pochłaniane przez wyposażone w fiszbiny, 30 – metrowe płetwale błękitne. Stanowi też pokarm ryb, ptaków morskich i płetwonogich (np. foki krabojada). Również człowiek jest zwabiony tym bogactwem; planuje się bowiem wykorzystać kryla do walki z głodem. Niezależnie od intencji należy też pamiętać przy jego realizacji o innych organizmach odżywiających się krylem. Dobrym rozwiązaniem mogłyby być krylowe hodowle. Pomysł karmienia ludzi krylem zaistniał za PRL – u.







Polarny klimat nie sprzyja owadom. Jednym z tych nielicznych jest trzmiel tajgowy, występujący również znacznie bardziej na południe. Ginie w wyniku ocieplenia klimatu. Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.







Może się Czytelnik zdziwić obfitością arktycznych … komarów. Serio. Absurdem są tylko relacje o arktycznych moskitach, bo te zasiedlają tylko tropiki. Jednak komarom Biegun Północny niestraszny! Oczywiście są aktywne tylko w czasie krótkiego polarnego lata, ale dają się wówczas we znaki nie gorzej niż w rejonach tropikalnych. Zimują w różnych zakamarkach pozbywszy się uprzednio wszystkich płynów ustrojowych i tak zamarzają. Gdyby było inaczej, mróz rozerwałby ich ciała na strzępy. Oczywiście komary z klimatu umiarkowanego również zimują w ten sposób, a komary tropikalne nie muszą się uciekać do tej metody. Posłuchajmy co o omawianych owadach w XVIII wieku pisał Karol Linneusz w dziele ,,Fauna laponica'': ,,Nieustannie latają tam komary obrzydliwie brzęczące i rzucają się na twarz, ręce i nogi ludzi. Nieznośne brzęczenie ich skrzydeł nie daje wędrowcowi ani chwili spokoju tak w nocy, jak też w najgorętszej porze dnia, chyba, że wieje wiatr, którego owad nie może przezwyciężyć. Jeżeli wyciągnie się nieokrytą niczym dłoń, obsiada ją natychmiast czarna masa tych owadów pokrywając niby rękawicą. Gdy spędzi się je uderzeniem drugiej dłoni uśmiercając przy tym mnóstwo, natychmiast zjawiają się inne w równej ilości. Nie można swobodnie oddychać, gdyż wpadają do nosa i krtani''. Natomiast W. Lakowitz na kartach ,,Królestwa zwierząt' pisał: ,,W Laponii ilość komarów jest tak wielka, że można ją porównać z zamiecią śnieżną, albo z tumanami kurzu pędzonymi wiatrem. W pewnych porach roku nie mogą mieszkańcy włożyć do ust kęsa jedzenia albo w szałasie położyć się na spoczynek, nie uchroniwszy się wprzódy dymem od natręctwa tych dokuczliwych gości. Na otwartym powietrzu za każdym odetchnięciem nos i usta napełniają się komarami, a nacieranie tranem lub dziegciem zaledwie są w stanie nawet twardą skórę Lapończyka ochronić od ukłuć komarów''.







Wody plejstoceńskiego Bałtyku zasiedlał małż Yoldia arctica dziś żyjący w morzach polarnych.







Gdyby wśród gadów ogłosić konkurs na największy areał, pierwsza nagroda przypadłaby żmii zygzakowatej. Żyje ona na znacznym rejonach Europy i Syberii. Jest jedynym gadem, który przekroczył koło podbiegunowe północne (w Norwegii). W Polsce żmija zygzakowata występuje w dwóch odmianach; ciemnej i rudej, z czego forma pierwsza jest bardziej pospolita. Nazwę gada utworzono od czarnego zygzaka układającego się na jaśniejszym tle. Głowa przypomina nieco zarys serca; naznaczona jest tzw. ,,wstęgą kainową'' (proszę zwrócić uwagę od czego to się wzięła ta nazwa; przecież od Kaina; biblijnego pierwszego mordercy i jakiego typu emocje musiały towarzyszyć nazywaniu tej części żmijowego ubarwienia!). Otoczenie bada rozwidlonym, typowym dla węży i waranów językiem. Ogon jest zakończony rogowym kolcem. Jest jedynym gadem jadowitym żyjącym w Polsce. Nie trzeba szukać tych węży na Biegunie Północnym, aby przekonać się o ich wytrzymałości na klimat nieprzyjazny gadom. Wszak w naszej strefie klimatycznej żmije przerywają hibernację już w marcu. Jak wszystkie węże jest mięsożerna; odżywia się: drobnymi bezkręgowcami, żabami, jaszczurkami, owadożernymi i gryzoniami. Zdobycz połyka w całości. Sama zaś pada łupem gadożerów, borsuków i jeży. W czasie godów samce mocują się wzniesionymi w górę ciałami, lecz nie używają zębów jadowych (proszę zwrócić uwagę; mowa tu o ,,skąpomózgich'' gadach, które unikają wzajemnego zabijania się, czyż nie jest prawdziwe wezwanie ,,Bądźcie niewinni jak gołębie, a roztropni jak węże?!''). Po kopulacji z jaj ,,inkubowanych'' w łonie samicy wypełzają małe żmijki. To jest właśnie żmijowy klucz do sukcesu w zasiedlaniu zimnych terenów: nazywa się: jajożyworodność. Żmija zygzakowata z wszystkich polskich gadów najpóźniej doczekała się ochrony. Jako wąż jadowity przez długi czas była bezlitośnie tępiona. Ignorowano jej wkład w ochronę rolnictwa i ogrodnictwa jakim jest pożeranie gryzoni. Tymczasem człowiek w swoim nierozumnym szale bardziej zagraża żmijom niż na odwrót. Przed zagrożeniem można się ochronić, zabezpieczając nogi gdy jest się w lesie, unikać łapania żmii, oraz spania w stogach siana, gdzie te mogą się ukrywać. Wąż atakuje człowieka wyłącznie w samoobronie i nigdy nie podejmuje pościgu za uciekającym. Ukąszonemu należy spuścić zatrutą krew, wstrzyknąć surowicę, czyli odtrutkę na jad węży robioną z tego samego jadu, oraz wezwać lekarza. Jad jest zabójczy wyłącznie dla chorych, starców i małych dzieci. Z zagrożeniem tym trzeba się liczyć, lecz należy też zdawać sobie sprawę z tego jaki naprawdę jest jego wymiar i jak bardzo żmije zasługują na ochronę, którą są otoczone.







W czasie polarnej ekspedycji Marka Kamińskiego przez dłuższy czas towarzyszył mu niewielki, biały ptak. Według przypuszczeń podróżnika mogła to być śnieguła. Należy do wróblowatych. Upierzenie białe z czarnymi skrzydłami. Odżywia się owadami.







U polarnych rubieży Europy niszę ekologiczną sokoła wędrownego zajmuje inny sokół – białozór. Jest to bardzo piękny ptak drapieżny o białym upierzeniu z czarnym nakrapianiem. Białozory od wieków były cenione w sokolnictwie, czego dowodem jest to, że w 1396 r. rozbiwszy pod Nikopolis krzyżowców, sułtan Bajazyt nie chciał za jeńców przyjąć żadnego okupu, dał się jednak skusić na 12 białozorów. Najlepsze ich okazy były sprowadzane przez Duńczyków z Islandii, co było regulowane specjalnymi prawami. W Rosji białozory z Siedmiu Wysp i okolic Murmańska były chronione przez Piotra I w XVIII wieku. Sława omawianych ptaków trafiła aż na karty ,,Opisania świata'' Marko Polo, gdzie Kubilaj – chan zabezpieczył sobie stały import tych ptaków z Norwegii.








Również polarne rejony Europy, Azji i Ameryki Północnej mają swoją sowę. Jest to sowa śnieżna. Wymiarami ustępuje tylko puchaczowi. Pokryta jest białym, maskującym na śniegu upierzeniem z czarnymi plamkami. Dziób i szpony szare, oczy żółte. Jak wszystkie sowy jest mięsożerna. Należy do tych sów, które prowadzą dzienny tryb życia. Podstawowy skład jej pożywienia stanowią lemingi, ale poluje też na ptaki i zajęczaki. Jako ptak żyjący w tundrze, a więc na terenie pozbawionym drzew, gnieździ się na ziemi. Ciepło potrzebne do rozwoju jaj jest dostarczane poprzez występujące u samicy pola nieopierzonej, różowej skóry. Pisklęta są gniazdownikami. Sporadycznie sowa śnieżna ,,odwiedza'' tereny usytuowane bardziej na południe od jej areału, czasem nawet trafia do Polski, gdzie jako ptak zalatujący jest otoczona ochroną prawną.







Na Biegunie Północnym są również blaszkodziobe. Z kaczek należy wymienić edredony. Zamieszkują one polarne rejony Europy i Ameryki Północnej. Jego upierzenie jest czarno - białe. Dalej widzimy upierzenie żółte, na skrzydłach i brzuchu – czarne. Nogi czerwone. Co innego kaczka. Jest ona ubarwiona jasno brązowo jak u krzyżówki. Gnieździ się na ziemi, pisklęta są zagniazdownikami. Kaczka buduje gniazda z wyrywanego sobie pierza (jest to jeden z wielu przykładów poświęcania się zwierząt dla swego potomstwa). O ile edredony używają go do wyścielania gniazd, to ludzie do … napychania poduszek, co są zużywane gniazda tych ptaków.







Swoim wyglądem, a nawet upierzeniem, gęsi śnieżne są niezwykle podobne do gęsi domowych. Są to ptaki wędrowne, które na terenach polarnych, wiosną zjawiają się dwa tygodnie przed rozpoczęciem wegetacji spożywanych przez siebie roślin. W tym czasie gdy zaczynają się już rozmnażać (sic!) muszą korzystać ze swoich rezerw tłuszczowych.







Aż z tajgi i tundry polarnych rejonów Europy pochodzi gnieżdżący się również w Polsce łabędź krzykliwy. Jest on trzecim łabędziem krajowym obok łabędzia niemego i małego. Wyróżnia się on jaskrawożółtym dziobem z czarną końcówką. Upierzenie białe. Unika on sąsiedztwa ludzi i innych gatunków łabędzi, chociaż wyjątkiem jest znalezienie jednego z lęgowisk tego ptaka przy małym jeziorku w pobliżu ruchliwej autostrady.







Na obydwu biegunach, oraz na znajdujących się w ich pobliżu wyspach gnieżdżą się wydrzyki. Są to ptaki morskie należące do siewkowatych; wyglądem przypominają mewy, z którymi zresztą są spokrewnione, Ubarwienie brązowe. Nazwę ptaków utworzono od wydzierania (w domyśle: zdobyczy innym ptakom). Wydrzyk tak długo się naprzykrza, aż napastowany ptak wypuści rybę z dzioba, co ma miejsce także u fregat. Wykradają także jaja i pisklęta z gniazd. Natomiast w obronie własnego lęgu, brawura wydrzyków, tak samo jak na łowach – zdaje się nie mieć granic. Człowiek również może otrzymać cios ostrym dziobem, gdyby zanadto się zbliżył do naziemnego gniazda powietrznego łowcy.







Charakterystycznym ptakiem europejskiej Arktyki jak i północnego Atlantyku jest maskonur. Należy on do alk i jest ptakiem morskim. Upierzenie czarno – białe. Dziób zaokrąglony, barwy ciemnej i pomarańczowej. Wygląda on efektownie tylko w czasie toków. Gdy te się kończą, rogowa narośl dzioba odpada, zostawiając mały, szary i niepozorny ptasi narząd pobierania pokarmu. Palce są spięte błoną pławną. Maskonur nie jest dobrym lotnikiem, ale potrafi utrzymać się w powietrzu. Odżywia się rybami; potrafi utrzymać w dziobie po kilka sztuk. Gnieździ się na nadmorskich skałach. Zdarza się, że na gniazda adaptuje nory królików po uprzednim wypędzeniu ich pierwotnych właścicieli. Jeśli Czytelnika to szokuje, to przecież kaczki ohary mogą nawet wygonić lisa i przywłaszczyć sobie jego locum. Wróćmy jednak do maskonurów. Przez Wikingów były one odławiane gigantycznymi sieciami zarzucanymi w powietrze. Status maskonura to niezagrożony, a pokrewny gatunek żyjący u wybrzeży Arktyki północnoamerykańskiej został uratowany od zagłady.








Pardwy to kuraki. Ich areał obejmuje polarne rejony Europy, Azji i Ameryki Północnej. Czy tylko polarne? Przecież w Eurazji ich areał obejmował tereny od Alp po Syberię. W Polsce też się gnieździły. Pardwa ma masywną budowę ciała. Nad oczami posiada skrawki czerwonej skóry. Jej nogi są upierzone. Lecz jaki jest kolor jej upierzenia? To zależy od pory roku. Pierze brązowe kamufluje ją w czasie krótkiego, arktycznego lata, zaś na śniegu funkcję tą spełnia upierzenie białe. Pardwa gnieździ się na ziemi, pisklęta są zagniazdownikami. Czynnikiem będącym siłą sprawczą jej zagłady w polskiej części areału były prawdopodobnie zmasowane odłowy i niszczenie siedlisk w tym wypadku torfowisk i mszarów. W XIX wieku ostatnim bastionem jej polskiego areału były tereny północno – wschodnie; aktualnie pardwa zniknęła z fauny naszego kraju. Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.








Zajmijmy się teraz polarnymi ssakami. Żywotnym mitem z życia zwierząt, silnie zakodowanym w ludzkich wyobrażeniach, choć nie mającym potwierdzenia w realnym świecie są stada lemingów, zdążających ku morzu, by się w nim utopić. Lemingi są to małe gryzonie należące do nornikowatych, wyglądem przypominające chomiki. Pokrywające je futro jest barwy czarno – pomarańczowej. Ich areał obejmuje: Arktykę europejską, Syberię, Alaskę i Kanadę. W plejstocenie żyły również na terenach obecnej Polski. Wyróżniamy dwa gatunki tych futerkowych kruszyn: leminga górskiego (ubarwienie czarno – pomarańczowe) i leminga obrożnego (ubarwienie czarno – pomarańczowe z ,,obrożą''; zimą przybiera kolor biały). 1 Lemingi są roślinożerne. Mimo wielu wrogów (np. sowy śnieżne, wilki, pieśce, rosomaki, a latem również żmije) rozmnażają się niczym przysłowiowe króliki. Właśnie tu leżą argumenty do rozpracowania wymienionego wcześniej mitu. Dotyczy on owych rzekomych masowych samobójstw. Otóż co 3 – 4 lata populacja lemingów w danym rejonie, wzrasta do tego stopnia, że brakuje już miejsca dla ,,nadliczbowych'' osobników. Wybuchają więc liczne walki o podłożu terytorialnym, a lemingi, które przegrały, udają się milionowymi stadami w poszukiwaniu nowych terytoriów. Gdy trwa ów exodus, jego uczestnicy nie baczą na żadne przeszkody. Nieraz nawet próbują pokonywać rzeki lub wręcz morza, ginąc masowo w ich odmętach. Tak więc to nie pragnienie śmierci, ale coś zupełnie przeciwnego skłania lemingi do ich niebezpiecznych wędrówek; dążą one do przetrwania jak wszystkie inne gatunki zwierząt czy roślin.







Przedstawicielem zajęczaków na Biegunie Północnym jest zając arktyczny. Tak jak bardziej południowy zając bielak zmienia on ubarwienie w zależności od pory roku. Krótkie polarne lato widzi go brązowym, zaś zimą jego sierść przybiera barwę śniegu, czyli biel.







Płetwonogie żyją u wybrzeży wszystkich kontynentów, lecz w zbiorowej wyobraźni statystycznych Kowalskich kojarzą się wyłącznie z obydwoma biegunami. Foka grenlandzka egzystuje nie tylko u wybrzeży Grenlandii, ale też innych rejonów Arktyki północnoamerykańskiej, w Morzu Białym i u wybrzeży wyspy Jan Mayen. W plejstocenie pływała również w Bałtyku, gdzie aktualnie jej niszę ekologiczną zajmują foki szara, pospolita i obrączkowana. Co wiemy o naszej bohaterce? Ciało masywne, lecz o opływowym kształcie, brak małżowin usznych, cztery kończyny przekształcone w płetwy, ogon szczątkowy. Skórę większości fok, w tym również grenlandzkiej pokrywa futro, lecz pod skórą znajduje się rezerwa tłuszczowa, pełniąca również funkcje grzewcze. Ubarwienie foki grenlandzkiej jest białe z wielką brązową łatą na grzbiecie. Odżywia się rybami. Wszystkie płetwonogie rozmnażają się na lądzie, po którym lokomocja jest dla foki prawdziwą udręką. Inaczej jest w wodzie. W trawieniu pomagają fokom gastrolity. Wiedział to w XVIII wieku Karol Linneusz i z tego powodu nie lubił fok, ponieważ kojarzyły mu się z kurami. Potomstwo foki grenlandzkiej jak i wielu pokrewnych gatunków jest pokryte puszystym, białym futrem, co w połączeniu z wielkimi, czarnymi oczami czyni je jednymi z najpiękniejszych zwierząt. Niezwykły wygląd fok, zwłaszcza oglądanych w cztery oczy, sprawił, że w islandzkich wierzeniach ludowych są one morskimi ludźmi (sic!). To właśnie bałtyckie foki mogły zainspirować starożytnych Rzymian do wymyślenia plemienia Oxiów – ryb z ludzkimi twarzami. 2 W mitologii eskimoskiej ssaki morskie (płetwonogie i walenie) powstały z uciętych palców bogini Sedny. Co może zagrażać fokom; grenlandzkim i innym? Należy wymienić zanieczyszczenia wody, które w Bałtyku u miejscowych fok spowodowały ciężkie urazy genetyczne, tak że trzeba było zdrowe jeszcze osobniki izolować w morzu przed toksynami; sprowadzane dla nich śledzie pochodziły z Morza Północnego. Wiele fok i innych ssaków morskich ginie również śmiercią głodową w starciu z rybakami. To samo białe futro pokrywające młode foczki, które chroni je przed drapieżnikami, staje się przekleństwem w interakcjach z człowiekiem, jest bowiem cenionym materiałem kuśnierskim eksportowanym przez Kanadę. Foczęta są zabijane na lądzie uderzeniem pałki w głowę. Podobno nawet są żywcem obdzierane ze skóry, jednak sami łowcy mówią, że na lądzie i na mrozie byłoby to niemożliwe. Komercyjne odłowy fok budzą liczne protesty opinii publicznej, do których przyłączyła się zarówno aktorka Brigitte Bardot i organizacja Greenpeace. Członkowie tej ostatniej chcieli pomalować foczęta, aby obniżyć wartość ich futer. Błędem działaczy ochrony przyrody było jednak uprzedzenie o swoim zamiarze, bowiem na miejscu odebrano im farbę. Gdyby akcja się udała, zaobserwowano by pewną ciekawostkę; otóż owa farba była zielona, podczas gdy na ogół do takich działań używa się farby czerwonej. Wszystkie trzy gatunki fok pływające u polskich wybrzeży są pod całkowitą ochroną prawną.







Przez długi czas w wyobrażeniach Europejczyków żył dziwny stwór zwany biskupem morskim. Pisał o nim nawet Konrad Gesner w dziele ,,Historia animalium'', gdzie monstrum zostało złowione w Bałtyku i przewiezione na dwór Zygmunta Starego, który jednak wypuścił zwierzę. Aktualnie o morskich mnichach i morskich biskupach niewielu ludzi nawet pamięta, mało też który Polak skojarzyłby biskupa morskiego ze swoim krajem. Czy naprawdę istnieje jakieś zwierzę, które mogło zainspirować do stworzenia wymienionego jestestwa? Okazuje się, że tak. Mam na myśli kapturnika będącego foką. Żyje on u polarnych wybrzeży Ameryki Północnej i prowadzi wędrowny tryb życia, bowiem latem żyje u wybrzeży Grenlandii, zaś zimą bardziej na południe. Odżywia się mięsem halibutów, łososi, a także kalmarów. Ubarwienie szare z czarnymi cętkami. Na głowie samca znajduje się luźna warstwa skóry, która jest nadymana w celu odstraszania innych samców. Ta charakterystyczna część anatomii kapturnika, jego odkrywcom nasunęła skojarzenia z biskupią infułą. W samoobronie kapturnik wykazuje znacznie więcej wigoru niż inne foki, również na lądzie.








Wielu ludzi notorycznie myli między sobą foki i uchatki, jedne i drugie nazywając fokami. W omawianej sferze klimatycznej reprezentantami uchatek jest kotik, zwany niedźwiedziem morskim. Żyje u wybrzeży Kamczatki. Największe skupiska kotików zanotowano na Wyspie Pribyłowa. Czym różnią się uchatki od fok? Już sama nazwa wskazuje, że zachowały małżowiny uszne. Poza tym swobodniej poruszają się po lądzie. Mogą nawet po jego powierzchni biec na krótkim dystansie. Ubarwienie kotika jest brązowe. Jego skórę pokrywa gęste futro – to ono zainspirowało do nazwania go niedźwiedziem morskim. Nie jest to zresztą aż taka zła nazwa; przecież uchatki i morsy pochodzą od niedźwiedzi, podczas gdy foki wyewoluowały od wyder. Dla porównania proszę sobie wyobrazić, że farbowane na czarno futra oposów (torbacze) są określane nazwą … skunksy (łożyskowce!). Kotiki odżywiają się rybami. Rozmnażają się na lądzie. Typowa dla uchatek jest poligamia. To właśnie o tych płetwonogich pisał Rudyard Kipling w opowiadaniu ,,Biała foka'' w ,,Księdze dżungli'. Kotiki przez długi czas były bezlitośnie odławiane dla cennych futer zwanych ,,fokami'', istnieje więc konieczność ich ochrony.







W tropikalnych morzach z okresu miocenu rozgrywały się krwawe jatki urządzane przez 15 – metrowe rekiny Carcharodon megalodon na waleniach. Prawdopodobnie stąd wywodzą się sezonowe wędrówki wali szarych. Wal szary, zwany pływaczem żyje w wodach opływających Amerykę Północną. Należy do waleni fiszbinowych, pysk ma krótki i zaokrąglony. Skóra barwy szarej. Oczy jak u wszystkich waleni są chronione warstwą tłuszczu przed działanie rozpuszczonej w morskiej wodzie soli. Walenie straciły owłosienie. Jego reliktem jest kilka włosków na wargach służących jako narząd dotyku. Fiszbiny są przekształconymi na drodze ewolucji zębami, służącymi do odcedzania morskich organizmów. Im dłuższe tym skuteczniejsze. Walenie fiszbinowe w stadium embrionalnym mają zęby, skąd jasno wynika ich rodowód. Kościec płetw uderzająco przypomina kończyny ssaków lądowych. Innym reliktem jest zachowany u tych zwierząt pas barkowy. Czym różni się ogon waleni od ogona rybiego? Ten pierwszy jest bowiem ustawiony poziomo, a nie pionowo jak u ryb. Walenie oddychają tlenem atmosferycznym. Pokarmem wala szarego jest kryl. Kalifornijskie pływacze migrują ku wybrzeżom Alaski, aby tam rodzić młode i razem z nimi powrócić w ciepłe wody. U waleni poród odbywa się ogonem płodu w przód, co ma go chronić przed utonięciem, gdyby poród miał się przedłużyć. Gdy matka ginie, los jej potomstwa jest przypieczętowany, bowiem adopcja istnieje tylko u delfinów.








Innym polarnym wielorybem jest wal grenlandzki. Należy on do waleni fiszbinowych. Ciało masywne, łeb krótki i pękaty. Skóra czarna, biała na brzuchu. Odżywia się krylem. Wbrew nazwie pływa nie tylko u wybrzeży Grenlandii, ale też Islandii, w północnym Pacyfiku i u północnych wybrzeży Kanady. Jest też dużo innych gatunków wielorybów w morzach polarnych, lecz zajmijmy się innymi waleniami wód zimnych.







Jednym z najsłynniejszych filmów z udziałem zwierząt było ,,Uwolnić orkę''. Występowała w nim orka Keiko złowiona u wybrzeży Islandii; później została tam wypuszczona. Orcinus orca, bo tak brzmi łacińska nazwa tego zwierzęcia, jest delfinem i to największym na świecie. Osiąga wymiary 6 – 9,4 m długości. U samca płetwa grzbietowa mierzy aż 1 m wysokości. Ubarwienie czarno – białe, pysk zaokrąglony, pełen ostrych zębów. Jest gatunkiem kosmopolitycznym. Pływa zarówno w morzach polarnych, tropikalnych i umiarkowanych. Sporadycznie trafia się również w Bałtyku. Orki są mięsożerne. Nie są przed nimi bezpieczne ryby od śledzi po rekiny (sic! Rekiny też), pingwiny, płetwonogie, mięczaki, skorupiaki, walenie, a nawet niedźwiedzie polarne. Omawiane delfiny często jednoczą się w stada. Widziano 30 orek atakujących 100 narwali. Orki groźne są także dla wielorybów, wygryzają bowiem ich języki. Jedynie kaszalot może się przed nimi obronić. Nie zabijają ludzi, mimo iż mają pełne biologiczne predyspozycje ku temu. Na Nowej Zelandii orka zwana Starym Tomem pomagała w odłowach miejscowym wielorybnikom, za co była nagradzana swoim przydziałem wielorybiego mięsa. Po śmierci Starego Toma jego szkielet po uprzednim wypreparowaniu stanął na placu wielorybniczej osady. Przez długi czas orki były otaczane nimbem wielkiego strachu. Sama za siebie mówi ich angielska nazwa ,,killer whale'' – wieloryb zabójca. W Polsce szczególnie złą prasę robili im Centkiewiczowie. Powszechnie uważano je za morskie potwory na każdym kroku mordujące ludzi. Mit został obalony, gdy jedną z orek schwytano do oceanarium. Nazwano ją Killroy. Ów Killroy pozwalał mewie bawić się swoim językiem, nie wykazywał też ochoty do ataków na ludzi. A przecież jeszcze Irenäus Eibl – Eibelschweldt w książce ,,Galapagos. Arka Noego na Pacyfiku'' pisał, że gdy spotkał orkę to rekordu w uciekaniu z wody ,,nie pobił nigdy wcześniej, ani później''.






,,Są plemiona, co poza białych żyją wiedzą
Mają w grocie włóczni róg narwala
I na szczycie świata siedzą''

- pisał Rudyard Kipling. Narwal jest reprezentantem waleni Odontoceti (zębowców). Od niego utworzono nazwę jednej z ich grup – narwalowatych. Ciało masywne, pokryte ciemno ubarwioną grubą skórą. Oczywiście najbardziej ,,widowiskową'' częścią ciała narwali są ich ,,rogi'', które w rzeczywistości rogami nie są, ale jednym z dwóch jedynych zębów u samców osiągających monstrualne wymiary (1 m długości). Są spiralnie zakręcone i ostre. One to na przestrzeni tysiącleci z magnetyczną siłą przykuwały ludzką uwagę. Narwale żyją w morzach Arktyki północnoamerykańskiej, a prąd morski niósł je ku wybrzeżom Europy. Tam narodził się mit fantastycznego konia z owym rogiem na głowie, zwanego jednorożcem, lub rzadziej – likorną (francuska nazwa narwala oznacza ,,likornę morską''). Nawet Leonardo Da Vinci wierzył w jego egzystencję. Rogom jednorożców przypisywano znaczenie uzdrowicielskie i wyrabiano z nich książęce berła. Razem z lwem, zwierz ten jest elementem godła Wielkiej Brytanii. Dopiero Georges Cuvier wytoczył argumenty zaprzeczające istnieniu jednorożców. Pozostaje pytanie: jakie ma znaczenie ów róg, to jest ząb w życiu samych narwali? Widziano dwóch przedstawicieli tych waleni, którzy walczyli tym orężem między sobą. Można nim także działać w samoobronie jak i wybijać przeręble w warstwie lodu odgradzającego od tlenu atmosferycznego. Jednak w niczym on nie broni narwali przed najstraszliwszym katem przyrody – przed człowiekiem.







Niektóre wyrazy mogą brzmieć podobnie np. słowik i słoik. Nikogo to nie dziwi i każdy jest świadomy, że słowik jest ptakiem, a słoik – naczyniem. Wielu natomiast całkowicie bezpodstawnie stawia znak równości między wyrazami białucha i beluga. Błąd ten jest nawet w jednym z tomów ,,Encyklopedii PWN''! Tymczasem beluga jest rybą, zaś białucha – waleniem. Co o niej wiemy? Białucha, zwana walem białym, lub morskim kanarkiem (tę ostatnią nazwę utworzono w związku z jej różnorodnym repertuarem dźwięków) należy do narwalowatych. Zamieszkuje wody opływające Syberię, Arktykę europejską i północnoamerykańską. Może się trafiać w Bałtyku. Ciało masywne, pysk bardzo krótki. Nazwę tego zwierzęcia utworzono nawiązując do jego białego ubarwienia. Białuchy są mięsożerne. Odżywiają się rybami, mięczakami i skorupiakami. Ich potomstwo jest czarne, tak więc biel jest oznaką dojrzałości. Jedną z najsłynniejszych białuch był Moby Dick znaleziony w Łabie w okolicach Hamburga. Waleń pochodził z oceanarium gdzie ostatecznie trafił. Kiedy w 1997 r. u wybrzeży Szkocji został wyrzucony kaszalot, również otrzymał to imię, które pochodzi od zwierzęcego bohatera powieści Hermana Melville'a. Również dzisiaj białuchy potrafią fascynować ludzi. W Jokohamie (Japonia) istnieje ,,kapela'' tych ssaków występujących wespół z dwójką morsów.







Wśród kotowatych mieszkańcami podbiegunowej tajgi są: zamieszkujący Syberię tygrys, ryś ze Skandynawii, Syberii, Alaski i Kanady, oraz zdziczała rasa kota domowego – norweski kot leśny. Co do areału tego ostatniego nazwa mówi sama za siebie.







Daleko na północ sięgają również areały wilków i kojotów.







Piesiec jest przedstawicielem lisów w polarnych rejonach Skandynawii, Syberii, Alaski i Kanady. Należy do rodzaju Alopex, a nie Vulpes jak inne lisy; jego łacińska nazwa to: Alopex lagopus. Co o nim wiemy? Sylwetką bardziej przypomina ,,statystycznego' psa niż lisa, co pokreślono w nazwie. Bywa też nazywany lisem polarnym. Ubarwienie futra zmienia się w zależności od pory roku. Krótkie polarne lato widzi go brązowym, zaś zimą piesiec przybiera barwę wszechobecnego wówczas śniegu. Jest mięsożerny. Odżywia się lemingami, ptakami i ich jajami, czasem także padliną. Jego białe futro przykuwa ludzką uwagę, co przyczynia się do odłowów tych zwierząt i ich hodowli na fermach zwierząt futerkowych razem z innymi lisami.







,,Mało zwierząt natura tak szczodrze obdarzyła męstwem, przebiegłością i złośliwością. Choć ledwo większy od szkockiego teriera – w porównaniu z nim lew wyda się nieśmiały. Ten najbardziej rozbójniczy spośród mieszkańców gór i lasów jest postrachem wszystkich zwierząt w swoim rewirze. Zdarzało się, że pumy i niedźwiedzie grizzly na jego widok porzucały swe łupy. 'Jeśli diabeł przebywa gdziekolwiek na Ziemi, to mieszka w tym zwierzęciu' – mawiają niektórzy Indianie''. Bohaterem zacytowanego tu eseju Lesiego T. White'a jest rosomak. Jego nazwa pochodzi od ,,rossomacha''; słowa, którym według tekstu z XVI wieku określali go miejscowi ,,na Litwie i w Moskwie''. W tym samym archaicznym opracowaniu pojawia się też nazwa ,,Vielfrass'' (wielożer), która jednak jest niezbyt fortunnym przetłumaczeniem skandynawskiego ,,fiellfras'', oznaczającego ,,skalną kunę''. Dlatego też w języku niemieckim owe Vielfrass zastąpiono norweskim słowem Järv. Rosomak należy do łasicowatych. Niemniej Karol Linneusz i Alexander von Humboldt populacje rosomaków w Europie zaliczali do łasicowatych, zaś rosomaki z Nowego Świata były dla nich niedźwiedziami. Omawiane zwierzęta faktycznie mają wymiary zbliżone do szkockiego teriera: długość ciała wynosi 75 – 105 cm (+ 18 – 23 cm ogon), wysokość w kłębie: 35 – 45 cm, zaś ciężar ciała: 10 – 19 kg. Długość życia na wolności wynosi 13 lat. Gdyby polarne ssaki drapieżne identyfikować z bohaterami ,,Trylogii'' rosomak pasowałby do obrazu Wołodyjowskiego. 3 Zasiedla Skandynawię, Syberię, Alaskę i Kanadę. Dawniej był pospolitą zwierzyną łowną w Europie Środkowej w tym w Polsce. Dziwnym jest, że dla wielu Polaków jest otoczony nimbem wielkiej egzotyki; przecież wzmianka o nim pojawia się w ,,Panu Tadeuszu'' Adama Mickiewicza. Informują o rosomakach również staropolskie kroniki (min. Marcin Kromer). Zresztą znajomość ,,Ogniem i mieczem'' Henryka Sienkiewicza nie musi być równoznaczna ze znajomością suhaków. Później pod wpływem ocieplenia klimatu rosomaki wycofały się w ostępy tajgi i tundry. Wyglądem przypomina małego niedźwiadka. Jest pokryty gęstym, brązowym futrem, które nie ma zbyt wysokiej ceny na rynku kuśnierskim, niemniej chroni przed osadzaniem się szronu podczas oddychania. Łapy krótkie i szerokie, chronią przed zapadaniem się w śniegu, lub błocie. Ogon w formie kity. Ma również ostre zęby i mocny zgryz. Potrafi pływać na niewielkie odległości, ale nie nurkować. Ma słaby wzrok; zdarza się, że przesłania oczy łapą, aby lepiej widzieć jak człowiek (sic!). Porusza się na krótkim dystansie, jakby kulejąc, ale tylko na nartach można go dogonić. Potrafi też poruszać się po drzewach. Już wspomniana nazwa Vielfrass świadczy o krążącej o rosomaku opinii wielkiego żarłoka. Powszechny mit kazał mu obżerać się mięsem do całkowitego napęcznienia brzucha, po czym zwierz miał się przeciskać między blisko rosnącymi drzewami, aby wycisnąć z siebie pokarm i móc go ponownie konsumować. Obalono to przekonanie dopiero w XIX wieku. Przedtem obrodziło licznymi ilustracjami i najzupełniej poważnymi opisami. Nawet Benedykt Dybowski rzetelnie opisujący zwierzęta, roztaczał nad rosomakiem aurę krwawej mitologii. Dopiero W. Lakowitz na kartach ,,Królestwa zwierząt'' odważył się obalić rosomakowy mit, lecz i on fantazjował każąc rosomakowi opijać się krwią reniferów. W XX wieku Jan Żabiński dyskretnie przemilczał sprawę rosomakowych sukcesów łowieckich, zaś Antoni Gucwiński zakwestionował je. Trzeba jednak zaznaczyć, że obaj autorzy ograniczeni byli do obserwacji rosomaków w ogrodach zoologicznych w Warszawie (J. Żabiński) i Wrocławiu (A. Gucwiński). Rosomak jest wszystkożerny. Odżywia się: owocami, orzechami, jagodami, bezkręgowcami, rybami, gadami, płazami, kurakami, jajami, pisklętami, gryzoniami, zajęczakami, kopytnymi i padliną. Dokonując odłowów łosi, czy reniferów może wskakiwać im na grzbiet. Często magazynuje zdobyty pokarm np. wieszając wśród gałęzi odgryzioną przez siebie głowę łosia. Potrafi też odpędzać od łupu znacznie większe od siebie drapieżniki jak: wilki, niedźwiedzie, pumy, czy tygrysy. Pomocna jest mu wtedy nie tylko siła fizyczna, ale także wydzielina gruczołów zapachowych, którą może obrzydzić pokarm niejednemu zwierzęciu (z podobnym zjawiskiem spotykamy się u tchórzy i skunksów). Dla rosomaka nie stanowi też większych trudności pożerać ofiary sideł samemu nie dając się w nie złapać. Może również zakraść się do traperskiej chaty i zdemolować jej wnętrze pod nieobecność właściciela. Pies, który jakimś cudem wyszedł cało z walki z rosomakiem, już się nie da zmusić do tropienia tego zwierzęcia. Według Antoniego Gucwińskiego demolowanie ludzkich siedzib przez rosomaki jest dla nich zabawą. Zwierzęta te przejawiają terytorializm. Nie występują u nich walki godowe, bowiem to samica wybiera partnera. Rozwój embrionów nieregularny, u borsuka też tak jest. Jedynym przejawem dymorfizmu płciowego jest to, że samica jest tylko mniejsza od samca. Rosomaki chociaż mało znane do dawna fascynowały człowieka. W Szwecji, gdzie są jednocześnie prawną, niektórzy trzymają je w domach jak psy. Dla porównania niektóre rasy psów (czindo w Korei Południowej, lenghound w Norwegii) też są prawie chronione. Mówić o rosomaku zaczęliśmy cytatem, więc pożegnamy się z nim również cytując: ,,W 1968 r. krakowskie Zoo sprowadziło trójkę rosomaków: samca i dwie samice. Kiedy rozgościły się już na dobre, pewnego dnia rozerwały siatkę i wydostały się na wolność. Ślady ich spotykano potem w Lesie Wolskim. Ponieważ były to sztuki młode i w pełni sił mogły się rozmnożyć w podkrakowskim lesie. Byłaby to nieumyślna aklimatyzacja tych pięknych i wyjątkowo oryginalnych zwierząt, które żyły u nas przed wiekami'' – Andrzej Trepka ,,Co kaszalot je na obiad?''







,,Dla mieszkańców Arktyki niedźwiedź Nanuk jest bliskim kuzynem, a także istotą idealną. Stąd też rady dawane sierotom, lub pechowym myśliwym, aby poszli uczyć się u Nanuka'' – mówił członek grupy ekologów arktycznych Christian Kempf na temat roli kulturowej niedźwiedzi polarnych. Na przełomie plejstocenu i holocenu, populacje niedźwiedzi brunatnych kolonizujących Biegun Północny stały się przodkami właśnie Thalarctos martimus, dawniej: Ursus martimus. Aby wyrobić sobie pojęcie o mrozach jakie panowały w plejstocenie wystarczy wiedzieć, że kiedy Bałtyk zamarzał, ówczesne niedźwiedzie polarne mogły wędrować z Półwyspu Skandynawskiego do Polski. W myśl reguły Bergmana niedźwiedź polarny jest największym przedstawicielem niedźwiedziowatych i ogólnie ssaków drapieżnych. Osiąga wymiary: u samców 2 – 2,5 m długości, u samic: 1,8 – 2,1 m długości + ogon 7,5 – 13 cm, wysokość w kłębie 1 – 1,6 m. Masa ciała wynosi średnio: 410 kg (samce) i 320 kg (samice). Niedźwiedzie polarne żyją przeciętnie 20 – 25 lat, z czego długość rekordowa wynosi 34 lata. Skóra czarna, pokryta gęstym, białym futrem chroniącym przed mrozem i maskującym na śniegu. Niedźwiedź polarny jest świetnym pływakiem. Wolno przypuszczać, że stoi u podstaw linii rozwojowej jakichś morskich ssaków, lecz to tylko hipoteza. W wodzie porusza się z prędkością 4,4 km/ h, a nie 44 km/h, bo ten ostatni błąd ukazał się w świetnej skądinąd książce Antoniego Gucwińskiego i Władysława Strojnego ,,Znajomi z Zoo'', gdzie informację zaczerpnięto z tomu ,,Małych słowników zoologicznych. Ssaki'', gdzie nie wydrukowano przecinka. W ogrodzie zoologicznym w Poznaniu dokonano udanego mariażu między niedźwiedziem brunatnym, a niedźwiedziem polarnym. Uzyskano nawet płodne potomstwo (sic!). Niedźwiedź polarny jest wszystkożerny z miażdżącą przewagą białka zwierzęcego. Dokonuje odłowów: ryb, ptaków, lemingów, fok, białuch, reniferów, zjada też padlinę. Jest samotnikiem. Jedynie obfitość mięsa martwych wielorybów zbliża niedźwiedzie polarne do siebie. Zasiedlają: Svalbard, Syberię, Syberię, Grenlandię, Alaskę i Kanadę. Słynne są ich ,,odwiedziny'' kanadyjskiego miasteczka Churchill. Liczba młodych w miocie wynosi dwa lub trzy, najmniej jedno. Dla nich są kopane śnieżne jamy. Dorosłe niedźwiedzie nie potrzebują tych schronów. Często ich młode są zaledwie wymiarów królika. Co można powiedzieć o roli kulturowej Thalarctos martimus? U zachodnich rubieży RP, w mieście zwanym Szczecin przed wejściem do tamtejszego kina ,,Kosmos'' znajduje się figurka siedzącego niedźwiedzia polarnego – symbolu klimatyzacji. 4 Rzymski cesarz Neron na arenie cyrkowej urządził polowanie niedźwiedzi polarnych na foki. W Polsce międzywojennej maskotką jednego z oddziałów wojskowych była niedźwiedzica polarna – Baśka Murmańska, przywieziona z Londynu. Zginęła wynurzając się z rzeki, gdy zabili ją przerażeni chłopi. Jednak niedźwiedzie polarne żyją w Arktyce (nieraz podróżują na krach lodowych. Raz jeden z nich wywołał sensację pojawiając się u wybrzeży Tokio w Japonii!) i właśnie wśród Eskimosów ich rola kulturowa jest największa. Występuje tam jako Nanuk – Duch Północy. Mitologia często wspomina małżeństwa ludzko – niedźwiedzie. Inuicki bóg; Człowiek – Księżyc, patron łowiectwa jeździ na saniach zaprzężonych w niedźwiedzie polarne. Kością prącia ich samców są cenionymi amuletami dla młodych myśliwych, zaś eskimoskie lekarstwo na bezpłodność dla kobiet to prącie Nanuka użytkowane doustnie. Wielkie znaczenie ma zabicie pierwszego białego niedźwiedzia. Jest ono czczone śpiewem i tańcem. Bohater uroczystości odtwarza przebieg łowów, tańczy ze strzelbą w ręku przed czaszką niedźwiedzia, przy czym towarzyszy mu matka, lub żona. Od tysiącleci polujący na niedźwiedzie polarne Eskimosi żyli z nimi w harmonii i nie byli w stanie ich wytępić. Sporadycznie ginęły też w polowaniach Wikingów. Gehenna omawianego gatunku zaczęła się wraz z eksploatacją Bieguna Północnego. Zaczęły się zmasowane odłowy dla futer, czasem przy użyciu helikopterów; w praktyce dla zasad BHP, w praktyce dla lepszego osaczenia zwierzęcia. Najwcześniej, bo od 1960 r. są chronione populacje syberyjskie. Obecnie ochroną niedźwiedzi polarnych zajęły się liczne konwencje międzynarodowe. Zaobserwowano nawet wzrost niedźwiedziego pogłowia. Daje to nadzieję, że uda się uratować futrzastych władców Arktyki.







Z jeleniowatych żyjących również w strefie umiarkowanej, oraz na terenach Skandynawii, Syberii, Alaski i Kanady należy wymienić łosie.







10 000 lat temu kiedy o św. Mikołaju, czy ,,Królowej Śniegu'' H. Ch. Andersena nikomu się jeszcze nie śniło, a areał Ranquifer tournadus sięgał po Alpy i Pireneje, pochodzą ślady zainteresowania nimi jak w przypadku fragmentu ciosu mamuta z wygrawerowanym reniferem z Kesserloch w Szwajcarii. Przypuszcza się, że o reniferach jest wzmianka w mitologii greckiej, bowiem jedną z prac Heraklesa miało być złowienie łani kerynejskiej o złotym porożu i spiżowych racicach. Jej pierwowzorem mogła być łania renifera, bowiem tylko u nich samice mają poroże na równi z samcami. Znaczenie utylitarne tego przyrodniczego fenomenu jest takie, że po porodzie samica zrzuca swe poroże i obgryzając je, uzupełnia zapasy wapnia zużyte w czasie ciąży. Przednie tyki reniferowego poroża są esowato wygięte do przodu i zakończone czymś co przypomina łopatki. Sierść gęsta barwy brązowej, na gardle biała. Żyjąc w surowym polarnym klimacie renifery nie mogą sobie pozwolić na wybredność. Konsumują każdy dostępny pokarm roślinny (w tym słynny porost – chrobotek reniferowy), ale nawet nietypowe dla jadłospisu jeleniowatych lemingi, ryby, ptasie jaja, a nawet ludzki i psi mocz! Ta ostatnia, obrzydliwa jak na ludzki gust, pozycja ich menu prawdopodobnie pozwala uzyskać sól. W stanie półdzikim renifery są hodowane przez plemiona Lapończyków w Skandynawii i Nieńców na Syberii. Dostarczają im one: mleka, mięsa i siły pociągowej.







Zanim się pożegnamy z reniferami, zobaczmy co na temat wędrówek spokrewnionych z nimi karibu pisał Michel Cuisin w książce ,,Tajemnice zwierząt. Zwierzęta – rekordziści'': ,,[…] jedno z ostatnich wielkich stad karibu wędruje co roku między północnowschodnią Alaską a Jukonem w Kanadzie. W 1980 r. stado liczyło 100 000 zwierząt. Karibu spędzają zimę w lasach. Na Syberii podobnie migrują reny'' [inna nazwa reniferów – przyp. T. K.].







Kiedy stada dinozaurów Ceratopsia były atakowane, samce otaczały kołem samice z młodymi, zasłaniając je ,,murem'' ze swych pancernych i rogatych głów. Dinozaury odeszły w niebyt otchłani dziejów, ale ich system grupowej samoobrony, praktykuje pewien gatunek dzikiego bydła. Mam na myśli piżmowoły. Pierwszy człon łacińskiej nazwy tego zwierzęcia, Ovibos znaczy ,,owcowół'', a nawiązuje do jego wyglądu zewnętrznego. Piżmowół jest bowiem pokryty, sięgającym racic, wełnistym futrem, barwy czarnej, przyprószonej ,,siwizną''. Siwa jest sierść pokrywająca zakończenia nóg, oraz dolny fragment pyska. W czasie lata, piżmowoły ,,gubią'' fragmenty futra, co czyni je lżejszym. Chroni je ono przed mrozem, przed ukłuciami komarów, w pewnym stopniu zabezpiecza też przed kłami i pazurami wilków i niedźwiedzi polarnych. Areał piżmowołów obejmuje Grenlandię, Alaskę i Kanadę. W plejstocenie zasiedlały min. Polskę i Syberię. Bezlitośnie tępione w przeszłości, aktualnie pretendują do rangi zwierząt udomowionych. Planuje się pozyskiwanie nie tylko ich mięsa i mleka, ale także sierści znakomicie imitującej owczą wełnę. Są to zwierzęta bardzo łagodne wbrew swemu groźnemu wyglądowi i sile. Człowieka, który się nimi opiekował, uznały za członka stada, wspólnie z nim wchodziły do wody, a nawet broniły przed jego własnymi psami! Innymi kandydatami do domestykacji są: bawoły, oryksy i elandy (Afryka), łosie (Rosja) i różne gatunki azjatyckich jeleni.



*






Pod koniec lat 60 – tych XX wieku USA postanowiły prowadzić doświadczenia z bronią atomową na leżących blisko Alaski wyspach Aleutach nie dbając o zagrożenia dla zwierząt i autochtonów. Zaprotestowała wówczas cała Kanada. Protest podpisało 170 000 osób na kilometrze papieru odbieranym przez Biały Dom w ciągu czterech dni (sic!). USA zrezygnowało z prób jądrowych, zaś w 1971 r. jedenastu Kanadyjczyków, którzy zorganizowali pierwszą demonstracje na kutrze płynącym w stronę Aleutów założyło organizację Greenpeace.





1 Ciekawe, do którego z tych dwóch gatunków należą ,,lemingi'' żyjące w Polsce? :P
2 Pisał o tym Jerzy Strzelczyk w książce ,,Odkrywanie Europy''. Oxiowie jako rasa ludzi z głowami fok żyjący na terenach dzisiejszej Estonii, odgrywają ważną rolę w mojej mitologii ;).
3 Mam na myśli to, że rosomak mimo małych rozmiarów jest groźnym drapieżnikiem, tak jak Michał Wołodyjowski mimo niskiego wzrostu był dzielnym wojownikiem.
4 Tekst pisałem w 2001 r. Kino ,,Kosmos'' zostało zamknięte w 2003 r.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz