piątek, 24 maja 2013

Powstanie Uralisława



,,Odchodzisz w płomień, co Perzona Foyakista wyobraża,
razem z głową rysią i ludzkim ciałem,
Twój miecz, sztylet i pancerz w listowiu dębowym dziś toną,
Idą Mokosza z łonem ogromnym, porośniętym w brzozy i
Leśna Matka do skrzyni z dębu najcudowniejsze połączenie krwi i mleka
zbierająca,
Pani Lasów, Bagien, Rokitnickiego Sioła; na jednorożcu stanęła przed
ojcami naszymi u rozdroża i drogę wskazała,
Buruska wrona co miast pożywić się śmiercią życie wróciła,
Życie dająca Denebowi i Poleszy, królująca nad Burus i Rokitnicą.
Varkyderat ma topory z kości Matki Żmyji,
Tarcze z kosmiczno - morskich kamieni
Sztandar sięga po Wszechświata Bierzmo
Ty i my - idziemy
Przez Europę, Białopol,
za Ultima Thule
wieki, kraje, myśli,
Płoniesz, a dym
dociera do trzech
wielorybów nozdrzy,
a na ich grzbietach
Mokoszy głowa spoczywa
odwiecznie.
Płoniesz, lecz nie wrócisz do Łona
Zrzucisz z siebie płomień jak szatę,
Pójdziesz dęby, lilie, brzozy sadzić
na sercach w glebę zamienionych'' - lynxyjska pieśń pogrzebowa z ery jedenastej


Las Północno - Wschodni pokrywał wielkie połacie fińskiej, polskiej, litewskiej, łotewskiej, estońskiej, białoruskiej i rosyjskiej ziemi. Na wschodzie, za rzeką Roxyzor przechodził w lesistą Krainę Białych Pól (Białopol), gdzie żyły tiherny. W lesie tym mieszkały żubry, małpy łokisy, niedźwiedzie, smoki, jednorożce, tury, tarpany, żar - ptaki i Wydrzanie. Pełno było tu Lynxów, bezpiecznych przed knajakami Latavca. Wsród bagien leżała Rokitnica - dworzec Boruty i Dziewanny.
Don i Oka mieli syna. Nazwali go Roxyzorion; Polacy nazywają go Uralisławem, a Rosjanie - Uralem. Spędził szczęśliwe dzieciństwo w prastarej puszczy, nic nie wiedząc o wielkim i strasznym świecie. Z całego rodzeństwa był najsilniejszy, a na łowy szedł z ogromną maczugą wyrosłą na przepięknej jabłoni rosnącej pośrodku śródleśnej polany. Tymczasem król Lataviec postanowił zniszczyć Las Północno - Wschodni i na jego miejscu wybudować swoje pałace, lotniska dla ,,jaj płomienistych'', pomniki, fontanny i gdzieniegdzie domki. Swoim ażdachom kazał oprócz szabel wziąć siekiery. Nie namyślając się dużo ruszył w kierunku północno wschodnim, od strony polskiej, ukraińskiej i szwedzkiej ziemi. W puszczy na zachód od Rokitnickeigo Sioła, Lynxowie wybudowali ogromną wieżę z białych kamieni z białym dachem. Była to Biała Wieżą (Vioro Vakilis), która przetrwała aż do czasów Władysława Jagiełły i od której pochodzi nazwa Puszcza Białowieska. Z niej strażnicy patrzyli na zachód, wypatrując wrogów i uchodźców. Gdy spojrzeli teraz, ujrzeli pierzchających Lynxów i Oxiów, oraz krasnoludków. Był nawet olbrzym. Za nimi leciał Lataviec otoczony chmurą ognia i straszydłami.
Wszyscy mieszkańcy Lasu Północno - Wschodniego, wtym wielu Żbiczan stanęli w obronie swej ziemi. Sam Boruta bronił Rokitnicy swoim mieczem z obsydianu, pierwowzorem polskiej szabli. Nawet łagodna Leśna Matka raziła najeźdźców z łuku, siedząc na jednorożcu, a pomagała jej Dziwica. Lataviec bardzo chciał zdobyć ich dom ztrzciony, gdy dowiedział się, że są w nim drzwi prowadzące w egzotyczne strony. Również rodzina Uralisława stanęła do walki, a sam Lynx gromił wrogów maczugą. Była ciężka jak łoś.
Jednak Dona i Okę ażdacha zabiła szablą. Nią i inną złapał rozżalony Uralisław i zamierzał zmiażdżyć ich czerwone czaszki z białymi kitami. Straszydła padły przed nim na kolana i błagały o litość, której same nigdy nie okazywały. Wtem wojownikowi przypomnieli się ojciec i matka uczący, że prawy witeź nigdy nie zabija rozbrojonych wrogów. ,,Ale to są wstrętne ażdachy''! - mówił sobie w myśli, lecz wiedział, że były to tylko wykręty. Ażdachy zdawały się wyczuwać jego wahanie.
- Ach, oszczędź nas panie, będący niczym ban, witeź i młoda sosna! - skomlały.
- Milczcie - Uralisław odłożył maczugę - powinienem was ukatrupić rezuński pomiocie!
- Ale twoi czcigodni rodzice nie pochwaliliby tego, zbyt byli na to miłosierni - myczała ażdacha.
- Więc i ja będę miłosierny i was wypuszczę - rozbójnicy przestworzy padli Uralisławowi do nóg.
- Tylko mnie nie ślińcie, bo zmienię zdanie - burknął. - Jeszcze wyrwę wam lotki ze skrzydeł, żebyście nie mogli spadać jak jastrzębie. Jak chcecie napijmy się strzemiennego żurawiną, ale szable też wam zabiorę - ażdachy podziękowały i uciekały wśród kniei, że omal czarnych ciżem nie pogubiły.
Kiedy walczył, jego młodziutkim rodzeństwem zaopiekowała się stara ciotka. Nasz bohater zdumiewał się jej miłością i oddaniem, również wobec dzieci Oxiów i Wydrzan. Starała się im zastąpić matkę, jednocześnie pielęgnując pamięć po niej: dla młodszych była nieco szorstka, by pamiętały, że nie jest ich matką. ,,Może kiedyś Agej uczyni z bycia siostrą matki kapłaństwo'' - dumał Uralisław, a trzeba wiedzieć, że Lynxowie nie znali sierocińców. Wojna z Latavcem się skończyła i Las Północno - Wschodni ocalał. Jednak nie był już bezpieczny. Wiele niewinnych Żbiczan zmarło w torturach, oskarżonych o szpiegostwo na rzecz państwa. Uralisław siadł u mogiły rodziców i przyrzekł im stoczyć bój z tyranem.



*
Lataviec w swoim okrucieństwie nie znał już miary. Wielu jego poddanych nie postępowało lepiej. Pewien Żbiczanin, mąż Bastyjki miał licznych niewolników - Lynxów, Oxiów, Wydrzan, Bastów, Czarnych Uszu, a nawet innych Żbiczan. Jego żona prześcigała się w mężem w ich okrutnym traktowaniu. Wreszcie ci zbuntowali się i zmasakrowali swych państwa. Od tego momentu w całym Żbikowie wybuchło wielkie powstanie. Jego hasłem były: ,,Wyzwolenie - Godność - Szacunek dla życia''. Gdy wojska Latavca wkroczyły do Lasu Północno - Wschodniego jego mieszkańcy przyłączyli się do powstania. Wziął w nim udział Uralisław. Raz przeciw niemu wyruszyła piechota złożona z upadłych upiorów, zwanych kikimorami. Maczuga Uralisława zmiażdżyła osiemnaście z nich. Gdy spojrzał na pokryte zieloną krwią pole, przekonał się ze zdziwieniem, że byli to niewolni Lynxowie złymi czarami obróceni w kikimory. Ujrzawszy to zapłakał bardzo, lecz oto jego pobratymcy okrzyknęli go swoim wodzem. Było to wielkie powstanie Lynxów, Oxiów, Wydrzan, a nawet krasnoludków. Wszyscy walczyli jak lwy, aż rozgromiwszy armię Żbiczan, zajmowali kolejno Beskidy, Sudety, a w końcu - Karpaty. Uralisław wybił się ponad wszystkich innych wodzów, a król Lataviec dostał się do niewoli. Zwołano sąd i odbył się długi proces z obrońcą i oskarżycielem. Razem z królem oskarżono przewrotną królową Lisyveczkę, mającą torebkę ze skóry ,,cocodrilusa z rzeki Nilus''. Skazano ich na śmierć, po czym kat skręcił im głowy. Następnie ich ciała spalono na stosie z martwych strzyg i dusiołków. Na wojnie nie można być wolnym, bo się zabija. W ataku czy w samoobronie - zawsze zostaje to zabójstwem - mówił Ksiądz Dobrodziej z Pawlaczycy. Już w czasie walk o miasta ofiarą powstańców padło wielu niewinnych Żbiczan, ich kobiet i dzieci. Teraz rzezie przybrały na sile, aż całe Żbikowo opustoszało. Miejsce Żbiczan zajęli Lynxowie. Z czasów tych walk - powstań Gerlacha i Uralisława zachowała się nienawiść rysiów do żbików. Ryś zabija każdego napotkanego żbika. Alfred Brehm miał w domu rysicę, która pozagryzała wszystkie koty w okolicy. A co stało się z Uralisławem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz