poniedziałek, 20 maja 2013

Śmierć Wandy i Libuszy


Wanda i Libusza umarły tego samego dnia i o tej samej godzinie; takie było ich pragnienie, gdy jeszcze jako dziewczęta składały śluby dziewictwa. Oto jak do tego doszło. Wanda wracała do Analapii przez Bohemię i zatrzymała się na odpoczynek w Piropolis. Opowiadała Libuszy o swych przygodach, a najchętniej o chrześcijaństwie. Przedstawiła również swych przyjaciół poznanych w Rzymie i w Jerozolimie, a wśród nich Chrystolubca. Libusza słuchała uważnie, a po paru dniach poprosiła o przyjęcie jej do grona katechumenów. Ponieważ była królową, a więc osobą szczególnie narażoną na grzech, miała zostać ochrzczona dopiero na łożu śmierci, podobnie jak później żyjący Konstantyn Wielki. Królowa Bohemii wybrała Chrystusa nie po to by upodobnić się do przyjaciółki, ale dlatego, że nowa wiara naprawdę trafiła do jej serca. Usłyszawszy o potrzebie miłowania wrogów i to nie tylko w myślach, lecz wybiegnięcia im naprzeciw, po raz pierwszy zaczęła żałować okrutnego stracenia Korneliusza Aesty. Po powrocie do Grakchova, Wanda potłukła w swej komnacie idole, a nad łożem kazała ułożyć z klejnotów na mamrmurowej ścianie, znak ryby. ,,Na razie, Krzyż napawa nas lękiem, lecz może nadejdą czasy, gdy przez wzgląd na mękę Zbawiciela, stanie się świętym znakiem’’ – mówił Chrystolubiec. Królowa zaniosła do gminy grakchovskiej swe ostatnie klejnoty, by można je było sprzedać i zysk rozdzielić na potrzeby ubogich. W przeciwieństwie do Ananiasza i Safiry nic nie zostawiła dla siebie. Chrystolubiec i inni misjonarze rozeszli się po kraju i wielu jego mieszkańców pozyskali dla Dobrej Nowiny. Sama Wanda, choć nigdy nie chełpiła się, że wierzy, nie ukrywała, że została chrześcijanką. ,,Alea iacta est’’ – rzekł kiedyś Cezar, antagonista i teść Kraka.
Wisław zawsze był niechętny Wandzie. Pewnej nocy miał sen, w którym królowa po zgnieceniu wiary w Ageja i Enków, kazała wywieźć z kraju arcykapłana na taczce gnoju, z przywiązanym do szyi zdechłym psem i wołać: ,,Crostos mnie pomścił’’! Arcykapłan obudził się mokry od potu. W rzeczywistości królowa nie była mściwa ni pamiętliwa i nie życzyła źle ani Rätgardowi, ani Wisławowi, ani nawet Neronowi. Jednak arcykapłan zbyt bardzo nienawidził, by to zrozumieć. Począł obmyślać zgubę królowej i nowej wiary. Tymczasem chrzest przyjął wojewoda Bronisław, wierny sługa Wandy. Bardzo się zmienił od czasu, gdy rzucał w nieznaną żebraczkę zgniłą rzepą. Wisław począł namawiać Wandę, by porzuciła chrześcijaństwo, a gdy to nie skutkowało, rozpuszczał wśród ludu oszczerstwo o jej złym prowadzeniu się i o coraz to nowych i straszniejszych zbrodniach chrześcijan. Sprawił, że miłosiernych i kochających Boga lękano się i nienawidzono jak jeszcze niedawno Awarów i smoka z Vovel. Wszystko to bolało Wandę, która usiłowała bronić swych współwyznawców, a jednocześnie troszczyła się o całą Analapię. Był wieczór, gdy w swej komnacie czytała w oryginale ,,Ewangelię’’. Przeczytała słowa Jezusa, mówiące, że nie ma większej miłości, gdy ktoś oddaje życie za swych przyjaciół, gdy rozległo się pukanie. Królowa otworzyła i jej oczom ukazał się Wisław w asyście zbrojnych drabów. Arcykapłan spoliczkował królową, a następnie jeden z drabów przebił ją sztyletem, ze słowami:
- Giń, zakało wiary ojców! – drabów było sześciu i każdy wbijał sztylet w ciało królowej.
Wanda umierając uczyniła znak Krzyża; przebaczyła swym mordercom i ich prowodyrowi. Gdy już umarła, wyniesiono ją z zamku i wrzucono w fale Visany.
- W całej Sklawinii – przestraszył się poniewczasie jeden z drabów – królobójstwo jest jednym z najcięższych przestepstw. Grozi za nie pal.
- Byłem na to przygotowany – odparł Wisław. – Nie zabiliście Wandy. Rozumiecie?! Zrobili to chrześcijanie – zamyślił się. – Albo nie! Sama utopiła się, bo nie chciała wyjść za Rätgarda. Albo złorzyła z siebie ofiarę... – dwa z tych kłamstw trwają w Polsce po dzień dzisiejszy.
Rano rybacy wyłowili ciało królowej, lecz o dziwo – bez ani jednej rany. Wisław od razu pospieszył z wyjaśnieniem i urządził uroczysty pogrzeb. Wygłosił mowę oskarżającą chrześcijan i pochował królową w wielkim kurhanie, który stoi do dziś i zwie się Kopcem Wandy. Pod podobnym kurhanem, wiele lat wcześniej pochowano jej ojca – Kraka.

*
Podczas gdy sztyletowano Wandę, jej przyjaciółka Libusza, leżąc na łożu, poczuła straszne boleści. Wezwała do siebie dwór i prezbiterów i oznajmiła, że kona. Udzielono jej chrztu, zas królowa doznała wizji proroczej...
- Widzę dwie oliwki – szeptała pobladłymi wargami – wyrastające z mego królestwa. Bije od nich blask na świat cały... Ich imiona: Więcej Sławy i Pociecha Wojów... Chryste... – z tym słowem umarła, a cały lud, tak chrześcijanie, jak i poganie, opłakiwał swą królową. Nikt wówczas nie wiedział, że proroctwo dotyczyło wielkich świętych czeskich: Wacława i Wojciecha.

*
Wisław tymczasem szalał przeciw chrześcijanom. Ziemię analapijską uświęciła krew Chrystolubca i wojewody Bronisława, oraz wielu innych. Wreszcie odetchnął, gdy ostatni chrześcijanie z Analapii udali się do Bohemii. Nie wiedział, że ,,Jezus nie da się zniszczyć’’ i że aby ziarno mogło wykiełkować, musi najpierw obumrzeć. Wisław objął rządy nad pozbawionym króla krajem, lecz nieoczekiwanie odnalazł się syn Lecha II i Bożeny Wieszczki, Wilk, wychowany przez chłopów. Pokonał wojska arcykapłańskie, ciemiężące kraj, przeniósł stolicę do Nesty, gdzie się koronował i wydał kodeks wzorowany na prawie rzymskim. Dynastia Grakchidów przetrwała do czasów Karola Wielkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz