poniedziałek, 20 maja 2013

Wanda i chrześcijanie


Ta, którą zowią Ewą Reltih – Nilats, a która przedstawiła się Mężowi Stanu: ,, [...] Zofia jest moją antytezą’’ od dawna usiłowała przywieść do zguby królowe Wandę i Libuszę. Na próżno! Obie władczynie nie chciały ulec jej pokusom. Wreszcie gdy Libusza odwiedziła Wandę w Grakchovie, kusicielka przybrawszy przepiękną postać stanęła przed nimi i nakłaniała je do zostania czarownicami. Do obu niewiast przybyły duchy mające im służyć, a były to Čorty, choć ani jedna, ani druga nie wiedziały o tym. Wanda odnalazła w swej bibliotece niektóre księgi królowej Malkieš Lysarayaty; jej ,,Księgę tajemną Łysej Góry’’, ,,O sztuce znachorskiej’’, ,,Horoskop’’, ,,Sennik’’, oraz ,,Amulety i talizmany’’. Przeczytała je sama jak też pożyczyła Libuszy. Niebawem obie nauczyły się czarów, lecz nie miały szponów, a ich krew była czerwona, unikały sabatów. Wanda potrafiła zmieniać postacie; najchętniej była żmiją, czym naśladowała Juratę. Pod tym przybraniem przemierzała kraj, sprawdzając jak się sprawy mają i narażając się na pożarcie przez różne zwierzęta. Libusza odpierając kolejny atak rzymski zamieniła broń najezdników w węże, co sprawiło, że natychmiast się wycofali. Čort kusił Wandę, by użyła czarów w celu zaszkodzenia arcykapłanowi Wisławowi, ona jednak nigdy nie zamierzała tego robić.
Rzymskie legiony atakowały co jkiaś czas nie tylko Bohemię, ale też Slawię i Analapię. Wreszcie Wanda uznała za stosowne udać się osobiście do Rzymu, by zabiegać o zaprzestanie najazdów. Był to czas rządów Nerona. Przyjął on barbarzyńską królową w sali audiencyjnej, wpatrzony w nią jak w tęczę. Zapewniał solennie o pragnieniu zachowania pokoju ze Słowianami, zachwalał swą sztukę poetycką, muzyczną i taneczną a nawet zaśpiewał przed Wandą fragment ,,Troiki’’. Królowej uszy puchły, lecz spokojnie wysłuchała jak fałszował.
- Tylko Grecy i Słowianie są warci mojej gry – westchnął cesarz, a następnie kazał doradcom opuścić salę audiencyjną. Wypił dużo wina i stał się wylewny. Mówił jak to spalił Rzym, aby móc go potem odbudować i jak bojąc się kary obarczył winą tajemniczych wyznawców boga Crostosa z Galilei. Wanda słuchając oburzała się na tę podłość, a jednocześnie coś drgnęło w jej sercu. Gdy była jeszcze dzieckiem, szerszeń użądlił ją w oko, co skończyło się paraliżem. Gdy zawiedli wszyscy wracze i znachorzy, z daleka przybyła niewiasta imieniem Serafia, wyznawczyni Crostosa. Miała przy sobie chustę, na której odbiła się Jego twarz. Ta relikwia uzdrowiła Wandę z paraliżu. Była już noc. Neron cuchnął jak gorzelnia, gdy wtem królowa poczuła odór gnoju i padliny, a nad głową cesarza ujrzała czarną chmurę otoczoną płomieniami. Jako czarownica potrafiła czytać w myślach i zrozumiała, że kolejny rozpustnik na tronie, od czasów Goplany III i Kościeja chce ją zgwałcić. Natychmiast rzuciła się na podłogę i przemieniła w żmiję, a Neron wrzasnął przerażony:
- Empuza! – podobno chciał ją zatłuc berłem, ale Wanda ludzkim głosem wezwała swe sługi, którzy wynieśli ją z sali na rękach. W innej wersji wyrosły jej nietoperzowe skrzydła i szponiaste łapy, po czym jako smok powietrzny wyleciała oknem. W każdym bądź razie zapragnęła poznać wyznawców Crostosa, zwanych też chrześcijanami. Namierzyła ich miejsce spotkań, a ponieważ nie miała znaczka w kształcie ryby, będącego przepustką na spotkanie ,,chrystianoforoi’’, dostała się na nie pod postacią żmii, a tłum zajęty nabożeństwem nie zauważył jej. Węże są głuche, lecz nie dotyczy to tych zaczarowanych. W pałacu Nerona, wanda nasłuchała się wielu oszczerstw pod adresem chrześcijan. A to spalili Rzym, a to u nich bracia żenią się z siostrami, a to jedzą ludzkie mięso, wreszcie nie uznają władzy cesarza i w ogóle nienawidzą rasy ludzkiej. Jedynie ci co ich dobrze znali mówili ,,Patrzcie jak oni się miłują’’. Wanda nienawidziła plotek i pijaństwa, a teraz gdy widziała chrześcijańskie nabożeństwo zwane ,,agape’’, nie zauważyła niczego zdrożnego. Ludzie różnych stanów; niewolnicy i biedota z Zatybrza, ale i paru senatorów, pod przysięgą wyrzekało się czynienia zła. Nabożeństwo celebrował Żyd Petrus, po polsku zwany Piotrem, uczeń Crostosa, wyznaczony przez Niego do przewodzenia Kościołowi. Towarzyszył mu inny człowiek, nieznanego przez wandę imienia i nacji, który w pamięci Słowian zapisał się jako Chrystolubiec. Jemu Petrus polecił wygłosić mowę do zgromadzonych...
- Bracia i siostry w Chrystusie! – zaczęło się kazanie. – Jest jeden Bóg, duch nie będący ani mężem ani niewiastą... - ,,Agej też jest jeden’’ – pomyślała Wanda. – Jeden, ale w trzech osobach: Ojciec, Syn i Duch Święty. Niepojęta to tajemnica; to nie żadna triada bóstw jak tłumaczyliby to poganie. Raz miałem sen, że chcąc zgłębić tajemnicę Trójcy szedłem brzegiem morza i spotkałem chłopca, chcącego przelać morze do dołka, a on mi powiedział, że ja czynię podobnie, chcąc ludzkim umysłem zgłębić to, czego pojąć się nie da. Bóg jest ponad stworzeniem i dlatego nawet najpiękniejszym tworom, czy to żywym, czy martwym nie należy oddawać czci należnej ich Stwórcy. Zasługują na miłość i szacunek, ale nie na cześć boską. Natura nie jest naszą matką, a raczej siostrą. Nie myślcie również, że oddacie cześć Bogu jako ,,światłu wewnętrznemu’’, co oznacza własny rozwój tylko dla siebie, bez dzielenia się z bliźnimi jego owocami. Nie możemy zamknąć się na grzeszny i zepsuty świat jak filozofowie, ale nasza wiara musi zataczać coraz szersze kręgi, by zmieniać go na lepsze. Tylko nasza wiara jest w pełni prawdziwa i dająca zbawienie – w innych są tylko mniejsze lub większe okruchy prawdy, a Belial oszukuje ich wyznawców. Ozyrys, Prometeusz, Teost Sklawinów i Teost Amazonek – to tylko nieświadome marzenia o prawdziwym Bogu – Jezusie Chrystusie, który jest z nami. Tylko Jego Imię przynosi zbawienie – Wanda zasmuciła się myśląc, że jej ojciec został odrzucony. – Gdy ściągnęliśmy na siebie przez grzech, gniew Boży, Bóg sam stał się jednym z nas, by straszną karę przeznaczoną dla nas wziąć na siebie. ,,Ta włócznia była dla ciebie’’! – mógłby w Otchłani rzec do Adama, pokazując przebity bok. Przyjąwszy ciało z Dziewicy stał się do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu, a największą prawda naszej wiary jest to, że żyje. Gdyby nie żył, nasza wiara byłaby daremna. Po Zmartwychwstaniu ukazał się Apostołom, po czym wrócił do Ojca. Jednak nadal jest z nami, poprzez dar swego Ciała i Krwi, które my widzimy jako Chleb i Wino – Wanda myślała, że to zmęczenie płata figle jej słuchowi, a Chrystolubiec ciągnął dalej, mówiąc o stworzeniu aniołów, oraz o tym jak to niektóre z nich zbuntowały się i stały się diabłami. Wanda zasnęła na parę minut, gdy nadszedł czas łamania chleba. Piotr pobłogosławił chleb i wino, a wtedy duch służący Wandzie znów dał jej ludzkie kształty. Nie chciał jednak z niej wyjść. Sprawił, że w ust królowej padły bluźnierstwa. Piotr surowym głosem rozkazał duchowi nieczystemu.
- Zostaw ją w imię Chrystusa! – diabeł z rykiem wyszedł z Wandy rzucając nią o podłogę, aż wreszcie wrócił do piekła. W owych czasach kościelne egzorcyzmy wyglądały inaczej niż obecnie. Wanda leżała bez ruchu na podłodze z zamkniętymi oczyma. Oddychała, a na jej twarzy widać było ulgę. Na słowo Piotra wstała jak po długim śnie. Bano się powszechnie, że rychło umrze, dlatego przyjęłą chrzest, jeszcze podczas tego nabożeństwa. Przyjęła imię Weronika, pamiętając o swym cudownym uzdrowieniu z dzieciństwa.



*
Wanda i Chrystolubiec płynęli statkiem kierując się ku brzegom Palestyny.
- Największa jest miłosć – mówił towarzyszący Wandzie kaznodzieja katechumenów, zwany Chrystolubcem – nigdy nie przeminie. Sam Bóg jest Miłością, choć nie można mówić, ze miłość jest Bogiem.
- Na czym polega różnica? – spytała królowa, której służba też dobrowolnie przyjęła chrzest.
- Nie wszystko co nazywamy miłością jest nią naprawdę – rzekł Chrystolubiec. – Największa miłość jest wtedy gdy łączy się z ofiarą życia; tak przecież Jezus Chrystus zginął za nas na Krzyżu. Boga trzeba kochać tak mocno jak tylko można, a swoich bliźnich – jak siebie. Nie zaponiajmy o tym. Jak mówi Jan, ukochany uczeń Zbawiciela; jeśli się nie będzie kochać widzialnych ludzi, to jak można będzie kochać niewidzialnego Boga? – statek zakupiony przez królową przybił do brzegu, a jego pasażerowie pielgrzymowali do miejsc uświęconych zyciem Chrystusa. W Betlejem, Wanda zaproponowała:
- Rządzę potężnym krajem i przyjaźnię się z królową innego mocarstwa. Gdybyście chcieli, mogłybysmy najechać Rzym i zmusić cesarza, by zaniechał prześladowania was – mówiła to w jak najlepszej wierze.
- Niech Bóg broni! – wykrzyknął Chrystolubiec i rozdarł szaty. – Nasz Pan nie bronił się gdy Go krzyżowano i wcześniej kazał oddać Bogu co Boskie, a cesarzowi co cesarskie, a my mielibyśmy sprowadizć na nsz kraj obce wojska?! Byłaby to straszna niegodziwość i zdrada, tym bardziej, że przez nas wiele żon zostałoby wdowami, a dziatek – sierotami – Wanda zawstydziła się, przyznając mu słuszność. Od czasu Opolona, jego syna Wizimira Danajogromcy i wnuka Sywarda, żaden król Analapii nie sięgał po cudze ziemie i było to chlubą kraju Wandy. Pielgrzymi zaszli do Nazaretu, nad Jordan, Jezioro Galilejskie, byli w Betsaidzie, Korozain, Kafarnaum... Wreszcie zaszli do Jezrozolimy, przez Słowian zwanej Bożym Grodem, aby odprawić w niej Drogę Krzyżową; nabożeństwo to jak mówił Wandzie Chrystolubiec jako pierwsza odprawiła już Maryja, matka Chrystusa. Chrystolubiec prowadizl grupkę wiernych z Getsemani na Golgotę, objaśniając poszczególne stacje. Tu Wanda oczami duszy uczestniczyła w sądzie Piłata, przyjęciu Krzyża, pierwszym upadku, spotkaniu Jezusa ze swą Matką, pomocy Szymona z Kyrene, otarciu twarzy przez Serafię – św. Weronikę, drugim upadku, pocieszeniu płaczących niewiast, trzecim upadku, obnażeniu, przybiciu do Krzyża, śmeirci na Krzyżu, zdjęciu z Krzyża i złorzeniu w grobie. ,,Ich Chrystus cierpiał bardziej niż nasz teost’’ – pomyślała Wanda.
- Liczne cierpienia nazego Pana; cielesne i duchowe były sroższe ponad wszelkie wyobrażenia – mówił Chrystolubiec – rozważajmy je, aby mieć siłe i wierność gdy przyjdzie ucisk.
Droga krzyżowa dobiegła końca i pielgrzymi udali się na nocleg w domu jednego z współwyznawców. Na miejscu czekał na chrzest stary Żyd z Cezarei Nadmorskiej, imieniem Daniel. Był to ten sam daniel, który w dzieciństwie na przekór zwyczajom Żydów, przyjaźnił się z poganinem, Markiem Filipem Grakchiem, późniejszym Krakiem, królem Analapii. Gdy się dowiedział, że stoi przed nim córka jego przyjaciela i dziedziczka jego tronu, popłakał się ze szczęścia. Wanda – Weronika pokochała swych nowych współwyznawców, lecz był już czas, by wrócić do Ojczyzny. Postanowiła, że zaniesie swym rodakom nową wiarę. ,,Gdyby Analapowie znali Chrystusa, żaden naród nie kochałby Go tak jak oni’’ – rzekła gminie jerozolimskiej. Wracając do Analapii zabrała ze sobą święte księgi i misjonarzy, a wśród nich Chrystolubca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz