środa, 22 maja 2013

Zbrodnia Amosowa



,,Niektórzy powiadają, że swój przydomek Wiaczesław Amosow wziął nie od koloru szaty, lecz z powodu popełnionych zbrodni’’ - ,,Obraz świata’’


Łzy Kory ciekły na wypaloną ziemię ściekając do rzeki Nilus, gdzie miast wody płynęła krew. Wdowa po Zdenku była już w poważnym wieku – jej twarz pokryły zmarszczki, a włosy siwizna. Była sama – wokół panowała taka ciemność, że niemal można było dotknąć mroku, w którym szalały nocnice; z trudem Kora dostrzegała Księżyc. Prawie nie było zwierząt, prócz hien i szakali, spaleniu uległa trawa i drzewa. Domy były teraz pełnymi trupów ruinami. Na świecie nie ocalała ni jedna książka. Przepadło gdzieś żelazo. W ramionach Kory spoczywało bezgłowe, nagie ciało Teosta. Bronił go pies Agip. Był duży i czarny, miał ogon lewarta, lecz co najdziwniejsze – miał sześć łap! Podobno zionął ogniem. W każdym bądź razie knajacy Amosowa zasiekli Agipa szablami z ości buruskich ryb. Czerwony Wiaczesław przybył z wielką armia zbójów; Teost nie chcąc rozlewu krwi wydał się w jego ręce, lecz zły czarownik rzucił klątwę na jego państwo. Wybuchł wielki pożar, woda zamieniła się w krew, ziemia się trzęsła, ludzie kładli się obok zwierząt i umierali z nimi. Nagiego Teosta wsadzono na pozbawione liści drzewo, ciągnąc go na linie; wyłupiono oczy, ucięto uszy i nos, wybito zęby, obcięto język, bito i raniono ostrzami strzał, a na koniec, Amosow wstając z tronu z ludzkich czaszek, uciął głowę Teosta i przy akompaniamencie przerażającego śmiechu, przeniósł się wśród oparów dymu i siarki na wyspy Nawi Čortów. Korę trzymali zbóje i przeszkadzali podejść do syna. Teraz było już po wszystkim. Kora szukała czegoś, by zbudować stos pogrzebowy, lecz nie znalazła. ,,Teost zasługuje na coś lepszego, lecz teraz mogę go jedynie zakopać w ziemi’’ – matka przysypała syna warstwą piasku i popiołu. Nic nie jadła i nie piła przez kilka dni, aż zasłabła. Od płaczu nad śmiercią Teosta i jego poddanych straciła wzrok. Dni mijały, aż ostatniego...

*
Kora odzyskała wzrok. Ujrzała zieleń, błękit nieba i wody. Podszedł do niej jakiś mąż złocisty w koronie z ognia.
- Jestem Swarogiem, który jako człowiek nosił imię Teost – oznajmił Korze. – Do nikogo nie mam żalu. Uczynię cię jytnas matko, tak jak Zdenka - wziął Korę za rękę. – Chodź, poznasz moją żonę Juratę i syna Swarożyca – następnie przenieśli się na koronę Wielkiego Dębu, gdzie ogień uwieńczył skronie Kory.

*

Co stało się z Amosowem? Wygrał zakład i Rykar i Locha dali mu złoty gród, złoty korab i siedemset niewiast o oczach z drogich kamieni i zębach z pereł. Dodać należy, że to wszystko mieściło się na Księżycu. Czarnoksiężnik wszedł przez złotą bramę i usiadł na złotym tronie. Nagle w jego nozdrza uderzył silny zapach siarki.
- Ratunku! – wrzasnął, gdy wszystkie jego skarby zapaliły się.
Rykar i Locha oszukali Amosowa. Spalił się na sypki popiół, który wiatr rozwiał, a dusza cierpi męki w Nawi Čortów. Pozostał po nim syn – Czarny Ładysław Amosow. Pismo, żelazo i geografię ludzie ponownie opanowali dopiero w erze dwunastej, znali jednak wyto złota i srebra, oraz zapis liczb. Zbrodniarz nie zdołał jednak zniszczyć małżeństwa, ni hodowli zwierząt. W niedługi czas po zamieszkaniu Kory na Wielkim Dębie Murzyn Sambo (Samvo) założył nowe państwo – Tassilię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz