wtorek, 22 września 2015

Zmiejoborstwo cz. 7

Co niektórzy wojownicy, nie zadowalają się walką w samotności czy nawet w drużynie, lecz łączą się w zakony rycerskie, mające własną hierarchię, cele i zadania, dyscyplinę i organizację terytorialną. Niekiedy pewne zakony wojowników prowadzą własną politykę, popadając w konflikt z królami. Zostały ustanowione, by bronić ludzi i innych istot wiernych Agejowi przed sługami Czarnoboga, lecz w większości wybrały Zło.





Najstarszym z zakonów wojowników są rycerze stuha. Pierwsi z nich rekrutowali się z Płanetników powołanych przez Pochwista już w erze drugiej. Wraz z upływem eonów do zakonu tego przystępowały inne rasy rozumne, zwłaszcza żmijowie jak skrzydlaty Sulimir, Lynxowie, wodniki jak Wodowicz, rusałki, Wiły i ludzie jak starzec Światopluk i jego wnuk Świętopełk. Stuha szczególnie czcili Pochiwsta i Mokoszę, których mocą mogli się swobodnie unosić w powietrzu nawet nie mając skrzydeł. W ich szeregi przyjmowano nie tylko mężów w pełni sił, ale też starców, niewiasty, dzieci, a nawet zwierzęta. Niektórzy stuha potrafili latać na ławach jak czarownice na miotłach. Zakon miał bronić istot wiernych Agejowi przed latającymi straszydłami: ałami, ażdachami, ognistymi latawcami, smokami, wąpierzami, strzygami, harpiami, larwami, kerami i Čortami. Pomagały im dobre smoki powietrzne, powstałe ze żmij, obdarzonych szponiastymi łapami i nietoperzowymi skrzydłami. Opisując godne uwagi zdarzenia ery jedenastej, wspomniałem też o tym jak stuha Światopluk i Świętopełk uratowali w Valkanicy drużynę królowej Tatry przed ałami i ażdachami. Rycerze stuha nigdy nie oddali pokłonu wcieleniom Czarnoboga, a przynależność do nich jest wielkim zaszczytem.





Ariokowie to półlegendarne, waleczne istoty żyjące w Bharacji w świątynnej twierdzy Aśram. Osiągając wzrost ludzi są ptakami o piórach błękitnych i czerwonych, ich spiczaste dzioby mieszczą ostre zęby, ich skrzydła są zakończone szponiastymi palcami, ogony zaś mają sztywne i kościste. Żywią się drobnymi zwierzętami; owadami, rybami, żabami, jaszczurkami, ptakami, szczurami, uzupełniają to owocami. Wykluwają się z jaj. Od pisklęcia ćwiczą się w walce mieczem i szablą, by strzec swej twierdzy i bronić swych niewolnych chłopów z rasy ludzkiej.




Zakon ludzi – lewartów działał w erze jedenastej w afrykańskim królestwie Tassilii. Założył go murzyński bohater Nubi, którego wiernym przyjacielem był lampart, czyli lewart.


,, [Szyłka i Nerka] Słuchały o Nubim – założycielu zakonu ludzi lewartów, o jego przyjaźni z panterą, o walkach z bazyliszkiem, Gorgoną, o przepłynięciu Morza Ciemności […]''

- wspominałem w swoim latopisie. Pierwszymi ludźmi – lewartami byli synowie Nubiego – wojownicy odziani w skóry pantercze, ślubujący ochraniać ludzi. Królowie Tassilii nadali im grody Levartov i Lubartov. Rychło jednak zakon stanął po stronie Odwiecznego Zła i począł odprawiać krwawe rytuały, w czasie których przegryzano gardła niewinnym ludziom tak jak czynią to lamparty. W czasie najazdu Kościeja na Tassilię, zakon udzielił mu wsparcia, a po podboju pomagał w gnębieniu swojej ojczyzny. Po zrzuceniu jarzma przez Tassilię, ludzie – lewarty popadli w niełaskę; ścigani i tępieni przez hufce królewskie, kryli się w puszczach i podstępnie chwytali swe ofiary, by je dręczyć. Ostatecznie wygubił ich potop.





W starożytnym Sonorze działały zakony rycerskie Małp i Węży.

,, […] Ich członkowie wraz z wielkim mistrzem podlegający bezpośrednio królom Sonoru, nosili pióropusze z długich, zielonych piór ptaków drogocennych, tak kochających wolność, że umierających w niewoli, złote obręcze, naszyjniki z zębów małp, węży i pokonanych wrogów, oraz pozwalające odróżnić ich przynależność tatuaże. Używali ponadto kołczanów wykonanych ze skóry zabitych wrogów, tak bestii jak i ludzi. Pili z ludzkich czaszek, praktykowali wyjątkowo bolesne obrzezanie, nie mogli zakładać rodzin, choć pozwalano im odwiedzać zamtuzy i utrzymywać kochanki, a ponadto mieli prawo bezkarnie zabić każdego prostego Sonorczyka, który im się naraził. Występki Małp i Węży gromadziły gniew Enków nad Sonorem''

- pisałem o nich w drugiej księdze swego latopisu.




Zakon Rycerzy Świątyni został ustanowiony w pierwszych wiekach ery dwunastej w Arabistanie przez wojownika Molanusa. Podlega bezpośrednio Kapitule Asalitów – dwudziestoosobowemu kolegium, składającemu się z przełożonych świątyń poszczególnych bogów, któremu podlegają wszystkie plemiona Arabistanu. Rycerze Świątyni noszą żelazne zbroje i białe płaszcze z czerwonym krzyżem. Szczególną czcią otaczają demona Bafometa, któremu składają ofiary z ludzi i wielbią go sodomią, oraz wszelką możliwą rozpustą. Świeżo przyjętych do zakonu, Rycerze Świątyni całują poniżej pleców. Na rozkaz Kapituły porywają ludzi; zwłaszcza dzieci i cudzoziemców, by mogli je składać w ofierze na ołtarzach Asala, Bafometa i innych czczonych przez Arabów Čortów, ghuli i ifrytów. Ponadto porywają i wrzucają do przepastnych pieców wyznawców Jedynego Boga, świętego znaku kras i kapłanów wiernych następcom jytnas Petrysława. [Wiele lat po śmierci Kosy Oppmana, Rycerze Świątyni wraz z samym Bafometem zginęli w bitwie z hufcami amazońskiej królowej Oriany – przyp. T. K.].





Nin – ju działają w Cipangu, przez Słowian zwanym Aponskim Carstwem (dawny Jomon). Jest to tajny zakon rycerski walczący przeciw cipangijskim królom, bezlitośnie mordujący i grabiący cały archipelag. Noszą czarne stroje i maski zakrywające twarze, używają wymyślnych rodzajów broni, której ostrza zatruwają własnym kałem. Zabijają skrytobójczo, a są ponoć tak samo zwinni, szybcy i wytrzymali na ból jak słowiańscy bohaterowie szkoleni w Domu Mężów. W górach Aponskiego Carstwa, Nin – ju mają mieć twierdze, ale jak dotąd żadnej z nich nie udało się wykryć i zdobyć.
Skończywszy przegląd zakonów rycerskich, wspomnę jeszcze o Varkyderacie. Varkyderowie, których nazwa oznacza Dzieci Wojny (starokrasne: ,,vara'' i ,,kydar'') nie zostali co prawda ustanowieni by walczyć, niemniej w chwilach próby, wielokrotnie dawali przykłady męstwa i ofiarności na polu walki. Varkyderat założył w erze czwartej Sporysz Harcerz z rasy Zajęczan. Księga ,,Gesta hybridorum'' przytacza jego słowa, wypowiedziane do małych Zajęczan, osieroconych i pozbawionych domu w wyniku najazdu Żbiczan.

,, […] - pobawmy się hmm... w Varkyderat, dobrze?- A to mamy się chwalić, że jesteśmy dziećmi wojny? - oburzyło się Drzewko Owocowe.- Przecież to prawda – zaprzeczył Sporysz. - Czym będzie się zajmował Varkyderat? Powstanie nie dla zemsty, ale dla waszego rozwoju. Zamierzamy bronić Zajęczan i wskazywać im bezpieczne kryjówki, poznawać otaczający nas świat i go chronić ku chwale Ageja i Enków, unikać przemocy, a stosować siłę tylko w ostateczności. Lilię umieścimy na swym sztandarze, a barwą naszą będzie zieleń. Będziemy uczciwi, uczynni i życzliwi, szczególnie dla ojców i matek, braci i sióstr. Nie będziemy za to kraść, kłamać, ani robić niczego co jest sprzeczne z wolą Enków i naszych sumień. Czy chcecie tego? - zapadła cisza.- Chcemy! - krzyknęły dzieci.- Ustanawiam was Varkyderami, albo Harcerzami. Drzewko Owocowe i Radziwiłła jako młodzi zaliczać się będą do tak zwanych Zuchów. Starsi (Marchwiosz, Królicze Uszko, Szyszkojagoda, Cis) to będą właściwi Varkyderowie. Macie być odważni, wierni, miłosierni, czyści i wolni. Przyrzekacie?!- Tak! - odrzekły dzieci i tak Sporysz otrzymał przydomek Harcerza'' - ..Gesta hybridorum''.




Zamysł utworzenia Varkyderatu był widać miły Agejowi, bo do drużyny Sporysza Harcerza wciąż napływali nowi ochotnicy. Zbudowali oni twierdzę Opołonek, gdzie chronili się Zajęczanie bezlitośnie tępieni przez Żbiczan. Rzezie trwały, a ostatni ludzie z głowami zajęcy przetrwali na kilku wysepkach na Morzu Środziemnym i właśnie w Opołonku. Żbiczanie nigdy nie zdobyli tego zamku, ale jego obrońcy wyginęli z głodu. Kiedy król Mrukva I i inni Żbiczanie pod wpływem słów Białej Damy z Opołonka porzucili zgubny kult Rykara i Mieczywłada – Čorta wojny, by wrócić do Ageja i Enków, stworzyli własny Varkyderat. Na przestrzeni eonów, Varkyderami zostawali członkowie niemal wszystkich ras rozumnych, w tym ludzi, zaś rozliczni tyrani prześladowali ich jak rycerzy stuha, bądź usiłowali podporządkować swej wojennej polityce. Wśród władców ery siódmej, do Varkyderatu należał Ostrowidz II Harcerz, król Lynxów.  CDN


1 komentarz:

  1. Szkoda, że ludzie-lewarty tak skończyli. Fajni są.
    Bardzo podoba mi się też Varkyderat.

    OdpowiedzUsuń