poniedziałek, 2 grudnia 2019

,,Przygody Toma Bombadila''


,, - Postać Bombadila była mi niezwykle bliska, do tego stopnia, że zacząłem się z nią utożsamiać. Można powiedzieć, że moja duchowość była wówczas ‘duchowością tolkienowską’ (śmiech). Dokładnie tak. Ale gdzieś w tym wszystkim był [cały] czas Jezus Chrystus i gdybym sobie w domu siadł i zadał sobie pytanie: ‘Który z tych bogów, Krisznów i elfów jest najważniejszy’, to wybrałbym na pewno Jezusa’’ - Tomasz Budzyński [w]: ,,Radykalni. Z Budzym, Dzikim, Meleo i Stopą rozmawiał Marcin Jakimowicz. Z Maleo rozmawiał Dziki’’, Katowice 2002, s. 9 - 43






W 2005 r. przeczytałem ,,Przygody Toma Bombadila’’ (tytuł oryginału: ,,Adventures of Tom Bombadil’’). Jest to zbiór fantastycznych poezji J. R. R. Tolkiena z 1962 r. mający za zadanie przedstawić wiersze hobbitów zawarte w ,,Czerwonej Księdze Marchii Zachodniej’’.
Akcja rozgrywa się w trzeciej erze Śródziemia w Shire i okolicach, oraz w dalekich krajach owianych mgła tajemnicy.





Pierwowzorem tytułowego bohatera była holenderska lalka należąca do córki pisarza, Priscilli. Kiedy zabawka wpadła do muszli klozetowej zainspirowała to Tolkiena do wymyślenia jednej z przygód tej postaci ;). Tom Bombadil był Majarem (kimś w rodzaju anioła), genius loci okolic rzeki Wii i jednocześnie odpowiednikiem greckiego boga przyrody Pana. Miał gęstą brodę. Nosił modrą kapotę, żółte buty i kapelusz z łabędzim piórem. Pojawia się po raz pierwsze we ,,Władcy Pierścieni cz. I Drużynie Pierścienia’’ (niestety w ekranizacji został pominięty). Poświęcone mu wiersze opisują jego kontakty z mówiącymi zwierzętami: borsukami, strzyżykiem, zimorodkiem, łabędziem i wydrami, oraz przyjaźń z hobbitem; gospodarzem Maggotem (ta ostatnia postać również pojawia się w książkowej wersji pierwszej części ,,Władcy Pierścieni’’).
Oprócz Toma Bombadila w antologii spotykamy całą plejadę fantastycznych stworzeń.






Złota Jagoda była piękną, złotowłosą nimfą żyjącą w rzece Wii. Próbowała wciągnąć Toma Bombadila w głębinę. Ostatecznie została przezeń wyciągnięta na powierzchnię i została jego żoną. Pojawia się w pierwszej części książkowej wersji ,,Władcy Pierścieni’’.






Wierzba Staruszka było złowrogim drzewem lubiącym chwytać różne istoty za pomocą swych korzeni i je pożerać. Próbowała pożreć samego Toma Bombadila, a we ,,Władcy Pierścieni’’ - hobbity Pippina i Merry’ego.






Upiór Kurhanu był jednym z ożywionych czarną magią zwłok starożytnych królów mieszkających pod kurhanem. Próbował uwięzić tam samego Toma Bombadila, zaś we ,,Władcy Pierścieni’’ - hobbity Pippina i Merry’ego.






Postać zwana Wędrowcem podróżowała złotą gondolą do tajemniczych krain zamieszkanych przez elfy. Wędrowiec nosił strój z piór jaskółki, bez wzajemności zakochał się w Motylej Pannie (wróżce o skrzydłach motyla) i walczył z Dumbledorami (trzmielami?). Wszystko to wskazuje na jego niewielki wzrost.






Ya była piękna księżniczką elfów o srebrzystych włosach. Kiedy tańczyła widziała w wodzie swoje odbicie, które została spersonifikowane jako księżniczka Taa.






Człowiek z Księżyca był czarodziejem zamieszkującym naturalnego satelitę Ziemi. Miał długą brodę i nosił szatę zdobioną opalami i innymi klejnotami. Żywił się perłową kaszą i słabą wódką. Był jednak amatorem ziemskich potraw i napojów; piwa, wina, gorących i aromatycznych mięs. Kiedy zszedł na Ziemię działy się dziwne rzeczy: tańczyły pies, kot i krowa, a nawet talerz i łyżka. Innym razem zamiast oczekiwanych przysmaków otrzymał byle jakie jedzenie, za które dodatkowo musiał słono zapłacić. Człowiek z Księżyca pojawia się również w powieści ,,Łazikanty’’ 1, zaś w ,,Silmarillionie’’ jest jednym z Valarów noszącym imię Irmo lub Lórien.






Kamienny Troll siedział na kamieniu i od lat obgryzał stary gnat należący niegdyś do wujka hobbita Toma. Gdy Tom to zobaczył, zdenerwował się i kopnął trolla w cztery litery. Jednak jego pośladek był tak twardy, że nic nie poczuł, za to hobbita zabolała noga.






Okazuje się, że w tolkienowskim świecie jest miejsce dla jednego dobrego trolla; jednego z ostatnich przedstawicieli swej rasy. Budził on powszechny strach wśród hobbitów i tylko jeden z nich imieniem Perry Winkle okazał mu dobroć. W podzięce troll nauczył go pieczenia kramowego chleba i innych przysmaków.






Wargule były groźnymi stworami mieszkającymi na bagnach za Górami Merlok i żywiącymi się padliną. We ,,Władcy Pierścieni’’ wargowie byli potworami podobnymi do wilków, więc przypuszczam, że również wargule przypominały wilki.






Olifant był robiącym wielkie wrażenie na hobbitach olbrzymim, szarym zwierzęciem przypominającym słonia (ang. elephant – słoń). Olifanty, zwane też mumakilami odegrały ważną rolę w czasie Wojny o Pierścień jako wierzchowce czarnoskórych Harradrimów.






Fastitocalon był gigantycznym żółwiem morskim (,,rybożółwiem’’), którego wystającą z wody skorupę strudzeni żeglarze często brali na wyspę i lądowali na niej. Wówczas Fastitocalon zanurzał się w morzu topiąc tych co przebywali na jego grzbiecie. Pierwowzorem tej istoty był zaczerpnięty przez Tolkieba ze staroangielskiego bestiariusza ,,aspido chelone’’ symbolizujący podstępy szatana.






Kot jest w poświęconym mu wierszu zwyczajnym, domowym zwierzęciem lubiącym jeść i wygrzewać się przy kominku. W snach widzi swych dzikich i groźnych kuzynów żyjących na Dalekim Południu jak lew czy gepard. W tym miejscu podmiot liryczny myli między sobą geparda i lamparta.





Cień (rzucany przez istoty żywe i przedmioty) został upersonifikowany jako samotny mężczyzna nie mający cienia, za to w czerwcową noc otoczony rojem białych sów. Kiedy pewna dziewczyna go pokochała odtąd rzucali jeden wspólny cień.






W antologii omówione zostały też dzieje przeklętego skarbu, który przechodził z rąk elfów, krasnoluda, smoka i człowieka za każdym razem sprowadzając na swych właścicieli nieszczęście. W utworze tym pobrzmiewa echo skarbu Nibelungów, a także Jedynego Pierścienia.






Firiel była elfką, która wraz ze zniszczeniem Jedynego Pierścienia szykowała się wraz z innymi elfami do podróży za morze. Jednak w decydującym momencie jej nogi utknęły w ziemi. Firiel pozostała w Śródziemiu pędząc odtąd życie zwykłej kobiety.

W tych pełnych fantazji i uroku wierszach humor przeplata się z nostalgią. Wpłynęły również na moją twórczość. Wyspożółw – gigantyczny żółw, na którego skorupie znajdowała się pływająca wyspa Vineta przez Celtów i hobbity był nazywany właśnie Fastitocalonem. 2



1 Odsyłam do posta: ,,Łazikanty’’
2 Odsyła do posta: ,,Vineta’’.

Wesele w Wymroczu


,,Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba spieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam w dymie unoszącym się nad głowami snują się jeszcze stare obrzędy, nucą dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona bogów zapomnianych. W tym gorzkim zmroku dostrzec można świecące im trzy Księżyce, trzy Zorze dziewicze, siedem gwiazd wozowych. Tam Zorza Lelowa zbliża się do młodego Miesiąca, miłość nowożeńców i Gody zwiastuje; tam zorza księżycem ogrodzona lub zawojką pokryta ślubną przysięgę tłumaczy. Dotąd jeszcze trzy rzeki płyną po ziemi lubowników, udzielają świętej wody do korowaja i kołaczów. Dotąd zawodzą w nuceniach wróżby, na tychże rzekach, jak bizantyckie kroniki wspominają. Jeszcze cichy Dunaj, jak ów Ganges , jest wodą świętą, pełną uroków, miłości i szczęścia, i na powierzchni swojej ma korab czerwienny z okwitością swadziebną. Strusie pióra i pawie ogony zdobią wieńce i głowy poślubione, a czerwiec z kaliną zmieszany stanowi chwałę czystości dochowanej. Rusa kosa pod Kijowem, złoty warkocz w Krakowie biorą pierwszeństwo. Jelenie, rysie, łabędzie i sokoły nie zapomniały jeszcze przynosić kochankom wieńców i pierścieni. Sierocie zabierającej się do ślubu opiewają dąbrowę pełną pni bez zieloności. Jeszcze się mosty ścielą ze trzciny, gdy dzieci mają upaść do nóg rodzicom; a drugie usłane pierścieniami i perłami znajdują po drodze kochanków’’ - Zorian Dołęga Chodakowski ,,Słowiańszczyzna przed chrześcijaństwem’’.







Kiedy pan Bożywoj Błyszczyński wraz z uwolnioną w Katowni Anej z Lasu na świętego Jana powrócił do swego majątku, natychmiast poprosił opata Marka o udzielenie im ślubu. Wielka radość zapanowała w całym Wymroczu i Błyszczydłach, a sam król Bogdal wraz z królową Gewissą przybył na ślub jako gość honorowy.






Pan Bożywoj miał na sobie srebrzystą zbroję damasceńskiej roboty, jego oblubienica zaś założyła suknię lekką i delikatną niczym pajęczyna, a białą jak pióra anioła, ozdobioną mieniącymi się perłami z Oceanu Wyrajskiego. Na jej głowie spoczywał wianek ze śnieżnobiałych lilii wodnych, zaś w uszach połyskiwały złote kolczyki w kształcie żołędzi. Szyję opasywał sznur złocistych bursztynów z plaż Morza Srebrnego. Cała jej smukła postać, jasna cera i podobne promykom Słońca włosy zaplecione w misterny warkocz zdawały się jaśnieć nieziemskim blaskiem, dobrem i radością.
- Toż to cherubin Boży – szeptali na jej widok zachwyceni goście w kościele.
Jeszcze tylko pan Bożywoj włożył na palec ukochanej pierścień odlany ze złota z kraju Chawila, jeszcze opat Marek związał stułą ręce nowożeńców, jeszcze pan Błyszczyński ucałował swą wybrankę, gdy wreszcie państwo młodzi wraz z konnym orszakiem udali się z kościoła do dworu w Wymroczu.
Król Bogdal pełniąc w owym czasie rolę drużby weselnego, trzymał w ręku przystrojoną zielonym listowiem maczugę; zaszczytny oręż dawnych bohaterów. Cały modrzewiowy dworzec, przez którego próg pan Bożywoj przeniósł swoją małżonkę, tonął w girlandach kwiatów i zielonych gałęzi.







Państwo młodzi, a z nimi goście zasiedli za dębowym stołem, a służba uwijała się przynosząc wazę z sineańskiej porcelany pełną rosołu z kołdunami, ciasto zwane korowajem zdobione figurkami ptaszków i jelonków, kołacze, dzika zapieczonego w cieście chlebowym, pęta kiełbas oraz wszelkie inne przysmaki z czterech stron świata tudzież dzbany i puchary małmazji, kwasu chlebowego i miodowego.






Przygrywała kapela złożona z Giptów i na wpół ludzkich, na wpół ptasich Gandharwów z Bharacji, wdzięcznych panu Błyszczyńskiemu za ocalenie ich kraju przed Czerwonym Człowiekiem, a nogi same rwały się do tańca! Anej tańczyła jak rusałka budząc powszechny podziw.





Zaskrzypiały lekko uchylone drzwi do sali balowej i ukazał się w nich dorodny jeleń ze złotym dzwoneczkiem zawieszonym u szyi. Jego poroże z trudem mieściło się w drzwiach.
- Czym chata bogata tym rada! - zakrzyknął wesoło pan Błyszczyński, któremu szumiało w głowie od wina i miodu.
Jeleń wszedł do sali, a panna młoda podbiegła i uściskała go jak dawno nie widzianego przyjaciela. W pysku zwierzę trzymało złoty pierścień wykuty przez kopalniane koboldy. Schyliło głowę i położyło klejnot u stóp panny młodej, po czym odezwało się ludzkim głosem:
- Niech szczęście i błogosławieństwo będą z młodą parą! - wzruszona Anej ucałowała łeb jelenia i umaiła go kwiatami.






Ledwo jeleń złożył swój dar, z lasu przyszła młoda rysica i dalejże ocierać się o nogi państwa młodych jak domowa kotka. Ona również przyniosła w pysku złoty pierścień.
- Niech szczęście i błogosławieństwo będą z młodą parą! - przemówiła rysica składając w darze drogocenną obrączkę.






Rozległ się łopot skrzydeł i spostrzeżono, że do okna usiłuje się dostać sokół wędrowny. Gdy mu otworzono, okazało się, że i on przyniósł w dziobie złoty pierścień.
- Niech szczęście i błogosławieństwo będą z młodą parą! - zaskrzeczał i rozpostarł skrzydła, a Anej Błyszczyńska skwapliwie pochwyciła pierścień i delikatnie musnęła wargami łebek sokoła.
- Ciekaw jestem jakich jeszcze gości Opatrzność nam ześle – zadumał się pan młody gładząc płowego wąsa.





Jakby w odpowiedzi na to pytanie zagrzmiało gdzieś w oddali i w drzwiach ukazała się dorodna łabędzica w małej, złotej koronie na głowie. W dziobie wzorem poprzednich zwierząt trzymała złoty pierścień.
- Widno być to musi Wiła obleczona w ptasie pióra – szepnął król Bogdal do królowej Gewissy.
- Niech szczęście i błogosławieństwo będą z młodą parą – rzekła łabędzica kładąc złoty pierścień na podołku panny młodej.
Wszystkie cztery zwierzęta, leśni przyjaciele pięknej Anej, otoczyły kołem państwa młodych błogosławiąc im jedno przez drugie.
- Oby Wasza miłość była wieczna jak Bierzmo Wszechświata, a dzieci przyniosły Wam pociechę!
- Dziękujemy! - odrzekli Bożywoj i Anej ze łzami wzruszenia w oczach.
Zwierzęta zaś wyszły ze swych owłosionych i opierzonych skór, pod którymi skrywały ludzką postać i dalejże z pozostałymi weselnikami jeść, pić i hulać.
Starosta weselny Żyrzec; starzec siwobrody, o którym wieść gminna niosła, że nim poznał Chrystusa składał żertwy pozłacanym idolom w wielkim chramie o srebrnych kolumnach, upił łyk zaprawionego korzeniami miodu, po czym zaczął snuć opowieść o dwóch mlecznych braciach – 






chłopcu i wężu, którzy pili mleko z piersi tej samej kobiety; księżnej Brzetysławy, pani na Rzeczynie.
- Dziecię i gadzina wielce się miłowały, lecz gdy węża pożarł orzeł, syn księcia umarł wraz z nim w tej samej godzinie – opowiadał Żyrzec, a weselnicy wpatrywali się weń jak w raroga.
Na weselu obecny był również dziad Orlik noszący to imię jako, że podpierał się kosturem zakończonym rzeźbioną orlą głową. Niegdyś lubił opowiadać o sobie jak to bawił w złocistym dworze cara Welesa leżącym wśród bagien. Teraz jednak odkąd przyjął chrzest i nosił na piersi krzyżyk, zwykł opowiadać jak widział w Niebie świętych toczących beczki i jeżdżących z turkotem wozami, co na ziemi odbierano jako odgłosy burzy.








Zabawa potrwała do białego rana, aż biesiadnikom zdawało się, że w każdym kącie sali balowej zakwitł kwiat paproci, a po stołach tańczą krasnoludki. Pan Bożywoj wziął Anej za rękę i chyłkiem opuścili dwór na grzbietach białych koni. Ścigani śpiewem i śmiechem rozochoconych gości wjechali w las. Przeprawili się przez strumyk zwany Cedrzyńcem i odnaleźli stary domek myśliwski. Weszli doń i ujrzeli w nim złote łoże obficie nakryte piernatami. Wśród nieopisanej rozkoszy złożyli sobie nawzajem dary ze swego dziewictwa. Księżyc ciekawie zaglądał przez okno, zaś wokół domku nadobne rusałki przygrywały na złotych harfach ciesząc się szczęściem nowożeńców.

niedziela, 1 grudnia 2019

Oniricon cz. 542

Śniło mi się, że:

- razem z Babcią słuchałem na szkolnym boisku wykładów pewnego księdza dotyczących zdrowia, ów ksiądz przyjaźnił się z doktorem Janem Nowakiem i jeździł do Moskwy gdzie spotykał się z miejscowymi uczonymi, Babcia święcie wierzyła w każde jego słowo, lecz ja uznałem, że lepiej by zrobił, gdyby skupił się na teologii,






- narysowałem wielkiego, czworonożnego gada (dinozaura lub smoka) mającego wielki kostny guz na głowie,
- cytowałem numer czasopisma wydawanego przez Andrzeja Pilipiuka, w którym był on autorem wszystkich artykułów, znalazłem artykuł o apokryfach ''Biblii'', z którego dowiedziałem się, że wszystkie apokryfy napisał król pokonany przez Rzymian,





- sporządzałem mapę na podstawie opery, Mama kłóciła się z długowłosym Łukaszem Fingolfinem, który powiedział, że młodzież biorąca w Gdańsku udział w paradzie sodomitów była bardzo otwarta, potem na ulicy widziałem jak Mama paliła papierosa, a ja chciałem w tym przeszkodzić, UWAGA: To tylko sen, nic takiego się nie zdarzyło,





- przeniosłem się w czasie do międzywojennej Rumunii gdzie od razu i bez formalności znalazłem pracę w fabryce, jednak jej dyrektor był na mnie zły gdy powiedziałem mu, że jestem podróżnikiem w czasie i muszę wracać do swojej epoki,





- zły faraon w dzieciństwie udusił swoją małą siostrzyczkę Bhutto, która była Indonezyjką, a gdy dorósł kazał mordować polskie dzieci,
- estoński malarz namalował Józefa Piłsudskiego,





- Józef Piłsudski panicznie bał się swojej pierwszej żony Marii,
- Alexandrus ov Cocelaise powrócił z Filipin (codziennie w jeden dzień przemieszczał się samolotem z Filipin do Polski i z powrotem), powiedział mi, że jeśli będę opowiadał swoje sny to nie będzie ich czytał na moim blogu),
- w centrum handlowym znajdowała się przeszklona winda nosząca nazwę ZSRR, czym prędzej z niej wysiadłem nie chcąc przebywać w państwie totalitarnym,






- spotkałem Annę ov Milvanę, która była dla mnie bardzo miła, powiedziałem jej o wydaniu mojej powieści ,,Tatra. Suplement'',






- próbowałem namalować obraz i złościłem się gdy mi to nie wychodziło,
- papież Franciszek zachorował na cukrzycę,






- Małgorzata Nawrocka nie lubi ,,Gry o tron'',
- byłem Alexandrusem ov Cocelaise i spotkałem na ulicy prawosławnego dziada Uinena, któremu w czasie II wojny światowej Niemcy pobrali wióry kostne, Uinen twierdził, że zwierzęta zjadane przez ludzi będą w niebie,






- Xena usiłowała zabić w pojedynku Gabrielę, zraniła ją mieczem w przedramię i wzbudziło to w niej pożądanie,
- w Grecji obchodzone jest święto, w czasie którego premier biegnie środkiem ulicy, a kobiety na plaży wymiotują, aby pokazać wszystkim jak wyszukane potrawy jadły,






- zabłądziłem na mieście i spotkałem Voytakusa ov Viernitisa pracującego na budowie, któremu powiedziałem o wydaniu ,,Tatry. Suplement'',
- opowiadałem Konradowi T. Lewandowskiemu swoje sny i rozmawialiśmy o ,,Mistrzu i Małgorzacie'',






- widziałem jak Voytakus ov Višnic spowiadał się, w dużej odległości od konfesjonału, a spowiednik powiedział mu, że w Niemczech dawano grzesznikom ziemniaka, aby ich obserwował,





- Jean Raspail nie lubi kardynała Lustigera,





- jakiś ksiądz pytał mnie retorycznie czy każde stworzenie musi mieć głowę, a ja chciałem powiedzieć, że Akefale i pąkle nie mają głów,
- kiedy w Empiku przeglądałem gazetę pracownica imieniem Famopaxa powiedziała mi po imieniu, abym nie spał, a ja się zdziwiłem, bo wcale nie spałem. 

,,Gospodarz Giles z Ham''


,,Chłop potęgą jest i basta’’- Stanisław Wyspiański ,,Wesele’’






W trzeciej klasie gimnazjum znalazłem w podręczniku do języka polskiego książkę J. R. R. Tolkiena ,,Rudy Dżil i jego pies’’.





W 2005 r. przeczytałem ją pod innym tytułem - ,,Gospodarz Giles z Ham’’ (tytuł oryginału: ,,Farmer Giles of Ham’’). Jest to nowela comic fantasy wydana po raz pierwszy w 1949 roku.







Akcja rozgrywa się w umownie traktowanym wczesnym średniowieczu (między okresem panowania króla Coela a Artura) w wiosce Ham (łac. Hammo) i późniejszym Małym Królestwie na bliżej nieokreślonych terenach środkowej Anglii. Utwór zawiera zamierzone ahistoryzmy (,,kompresowanie historii’’ według określenia G. K. Chestertona) jak: garłacz (broń palną wynalezioną dopiero w XVII wieku) i herby (pierwsze z nich pochodzą dopiero z okresu krucjat).






Tytułowym bohaterem jest gospodarz Ægidius Ahenobarbus Julius Agricola de Hammo, w języku ludu zwany po prostu Gilesem z Ham (polsku nazywałby się Idzi). Wyróżniał się rudą brodą (przydomek Ahenobarbus nosił również rzymski cesarz Neron). Miał żonę Agatę, a w późniejszym czasie syna Georgiusa. Żył w nieprzyjaźni z młynarzem (w średniowiecznym folklorze młynarz często był postacią negatywną). Jego życie zaczęło się zmieniać gdy za pomocą garłacza przepłoszył z pola olbrzyma. Otrzymał za to od króla Średniego Królestwa stary miecz. Proboszcz, człowiek obeznany ze starymi księgami odkrył, że ów oręż to Caudimordax (Gryziogon – nazwa wzorowana na autentycznym wikińskim mieczu) należący niegdyś do herosa Bellomarisa. Giles z pomocą Caudimordaksa pokonał smoka i zdobył jego skarby, a oswoiwszy potwora uniezależnił się od króla Średniego Królestwa i z czasem został królem Małego Królestwa.
Mieszkańcy Ham żyli właściwie odizolowani od świata, a ich wieś była miejscem azylu dla starych, jeszcze przedchrześcijańskich tradycji mitologicznych. Uwidaczniało się to w imionach nadawanych zwierzętom domowym.






Wierny, mówiący ludzkim głosem pies Gilesa nazywał się Garm co nawiązuje do strzegącego dusz zmarłych psa z Nilheimu o krwawym brzuchu (mitologia germańska).






Z kolei rozdeptana przez olbrzyma krowa Galatea (grec. Mleczna Bogini) zawdzięczała swe imię pięknej kobiecie wyrzeźbionej z kości słoniowej przez króla Cypru Pigmaliona i na jego prośbę ożywionej przez Afrodytę.






Wyrządzający ogromne szkody olbrzym, który nocą wtargnął na pole Gilesa miał słaby słuch i nie grzeszył inteligencją. Giles przepłoszył go strzałem z garłacza (olbrzym myślał, że zaatakowała go mucha końska i czym prędzej dał drapaka). Mieszkał w zrujnowanym domu. Kiedy przepalił się jego miedziany kociołek, zaczął nachodzić inne olbrzymy z prośbą o pożyczenie nowego kotła i jednocześnie namawiał je do odwiedzenia Ham. Wieści te dotarły w końcu w uszu smoka Chrysophylaksa Divesa.






W owych czasach smoki były już rzadkością. Śladem po tradycji spożywania na dworze Średniego Królestwa smoczego ogona w Boże Narodzenie było jedzenie ciasta z tym kształcie pokrytego lukrowymi łuskami. Tak rzadko dochodziło do konfrontacji ludzi ze smokami, że młode smoki myślały, że rycerze istnieją tylko w bajkach. Chrysophylax Dives (Bogaty) pochodził z cesarskiego rodu. Był chciwy, a do tego tchórzliwy. Kiedy wyruszył na łowy, w wiosce Quercetum (Oakley, po polsku: Dębno) zjadł proboszcza, który usiłował go nawrócić. Giles pokonał go za pomocą miecza Caudimordaksa, który na widok smoka sam wyskakiwał z pochwy. Mieszkańcy Ham zgodzili się darować smoku życie w zamian za sowity okup. Jednak smok mimo złożenia uroczystej przysięgi ani myślał jej dotrzymać. Król Augustus Bonifacius ze Średniego Królestwa wysłał swych rycerzy, aby odebrali smoku skarby, lecz część została zabita, a część uciekła. Smok bał się tylko Gilesa, który wymógł na nim oddanie większej części skarbu. Dzięki pomocy smoka Giles uniezależnił się do króla Średniego Królestwa. W końcu gdy smok urósł jeszcze bardziej, król Giles pozwolił mu odlecieć.
Jest to pełna humoru opowieść o tradycji i potrzebie marzeń. Ukazuje przemianę niezbyt odważnego chłopa w ludowego bohatera i króla. Spodobała mi się w niej również pozytywna rola proboszcza ;).
Utwór ten wywarł również wpływ na moją mitologię, w której pierwowzorem Sueta; eponima Szwedów był Suovetaurilius (Suet) – paź Georgiusa, syna Gilesa.