,,[...] Pewna zacna mniszeczka, której nic nie można było zarzucić, jak to, że nie zawsze ściśle przestrzegała surowych nakazów reguły i nie dość często kładła na sobie znak krzyża, razu jednego jadła sałatę. Zjadłszy poczuła w sobie dziwny jakiś niepokój, nie znany jej dotychczas i niezbyt licujący z szatkami, które nosiła. Niepokój ten nie ustępował, a wzmagał się szczególnie nocą, gdy księżyc świecił, gdy pachniały kwiaty i słowiki śpiewały. W jakiś czas potem poznała pewnego młodzieńca, z którym doszła do wielkiej poufałości. A jednej nocy przybliżył on usta do ucha mniszki i szepnął: 'Czy wiesz, kto ja jestem?' Nabożna panienka prostodusznie odpowiedziała, że nie wie, bo jej dotąd nie przyszło jakoś przez myśl zapytać. Słowa nieznajomego były straszne: 'Diabłem jestem. A pamiętasz sałatę, która ci tak smakowała? To także byłem ja...'
Podaje to w swej Daemonomagia radca kościelny W. Ks. Hesji, Konrad Horst'' - Jan Parandowski ,,Eros na Olimpie'' (przypis 93)