środa, 26 sierpnia 2015

Samorządy w polskich konstytucjach

Przeglądając swoje papiery z okresu studiów (2005 – 2010) natrafiłem na jedną z wielu prac zaliczeniowych, którą zamierzam tu opublikować.






UNIWERSYTET SZCZECIŃSKI

WYDZIAŁ HUMANISTYCZNY

KIERUNEK HISTORIA






Rola samorządów w konstytucjach polskich: od Konstytucji 3 Maja do Konstytucji Kwietniowej




Tadeusz Klarowski
Nr albumu 142671



SPIS TREŚCI:


1. Wprowadzenie
2. Konstytucja 3 maja
3. Konstytucja Księstwa Warszawskiego
4. Konstytucja Królestwa Polskiego
5. Konstytucja Rzeczpospolitej Krakowskiej
6. Konstytucja marcowa
7. Konstytucja kwietniowa
8. Wnioski
9. Bibliografia




Wprowadzenie

Celem niniejszej pracy jest sporządzenie krótkiego zarysu kształtowania się kwestii samorządowych w konstytucjach polskich w latach 1791 – 1935. Poza jej obrębem zostają konstytucje spisane po drugiej wojnie światowej. Pytaniem, na które ma odpowiedzieć owa synteza, jest zakres uprawnień samorządowych w poszczególnych konstytucjach.





Konstytucja 3 maja

W owej pierwszej polskiej konstytucji, na trwałe zapisanej w polskiej świadomości narodowej, zagadnienia samorządowe miały być regulowane według osobnej ustawy o miastach, również uchwalonej przez Sejm Czteroletni. Do uchwalenia go przyczynił się prezydent Starej Warszawy, Jan Dekert, który zmarł na rok przed jej uchwaleniem.
Cały samorząd był nadzorowany przez władze centralne, w tym przez Komisję Policji. (Miasta chociaż miały możność ,,rozporządzania co do wewnętrznych porządków'', musiały słać raporty do Komisji Policji). Wedle nowych zasad, wszystkie miasta królewskie były wolne. Każdy mieszczanin zapisany w księdze miejskiej i mający dziedziczną posesję miał czynne i bierne prawo wyborcze do wszystkich urzędów, mocą większości głosów. Wprowadzono zakaz łączenia ,,urzędu egzekucyjnego i funkcyi ziemiańskiej z urzędem i funkcyją plenipotenta miejskiego […] pod nieważnością obydwóch''. Podobnie zabroniono łączenia urzędów miejskich z wojskowymi. Od 1789 roku zniesiony przez Sejm Czteroletni urząd starosty zastąpiły komisje porządkowe cywilno – wojskowe, które działając w województwach i ziemiach, miały wykonywać zarządzenia władz centralnych. W skład owych komisji wchodziło piętnastu komisarzy z miast leżących w obrębie komisji, których sejmiki wyłaniały z dziedzicznych posesjonatów (szlachty i mieszczan), na okres dwóch lat. Reforma miejska z 17 kwietnia 1791 roku powiększyła skład każdej komisji o trzech mieszczan, co dawało w sumie osiemnastu członków. Do ich kompetencji należały rekrutacja, aprowizacja i kwaterunek wojska, zbieranie informacji statystycznych i kontrola ruchów ludności, opieka społeczna, szkolnictwo, handel i rzemiosło. Inną instytucją były komisje dobrego porządku, których członków Sejm wybierał spośród szlachty. Pełniły funkcje nadzorcze i uchwałodawcze. Ustawa miejska wprowadziła jednolity ustrój miast królewskich i jednolite sądy miejskie; oznaczało to koniec praktyki wydawania przez miasta statutów i wilkierzy, równe prawa wszystkich mieszczan, oraz rozdział władzy uchwalającej i wykonawczej (reprezentowanej przez pochodzące z wyborów magistraty). Na czele małych miast stał wójt, zaś w większych: prezydent z radnymi. W dużych miastach obradowało jedno zgromadzenie posesjonatów. Duże ośrodki miejskie były też podzielone na cyrkuły, na których czele stali osobni wójtowie; odbywały się w nich zgromadzenia cyrkułowe obok zgromadzeń ogólnych. Państwo zostało podzielone na 24 wydziały, skupiające po kilka miast. (Według definicji, zamieszczonej u Izdebskiego, wydział to: ,,obszar działania zgromadzeń wydziałowych'', reprezentowany w Sejmie przez plenipotenta). Zbierały się w nich zgromadzenia wydziałowe, wybierające plenipotentów miejskich. Nowe prawo miejskie zaprowadziło też sądy miejskie złożone z burmistrza i czterech sędziów, oraz sądy apelacyjne wydziałowe liczące pięciu sędziów. Obowiązywało w nich wykształcenie prawnicze. Punkt 12 wprowadził możliwość wybierania magistratu: ,,burmistrzów, wójtów i wszelkich urzędników''. Chłopi zostali wzięci pod opiekę prawa. Samorząd wiejski tworzyły gromady złożone z wójta i przysiężnych, ściśle zależne od właściciela wsi. Rząd miał roztoczyć opiekę nad umowami szlachty z chłopami (dobrowolnie przyjęte miały wiązać ich potomków i nabywców, nie dano prawa samowolnej zmiany).





Konstytucja Księstwa Warszawskiego

Owa oktrojowana konstytucja wprowadziła instytucje samorządowe wzorowane na francuskich, takie jak departamenty, powiaty, gminy miejskie i wiejskie. Działało również czterdzieści zgromadzeń gminnych; nie były zastrzeżone dla szlachty, ale obowiązywały w nich cenzusy, np. majątku. Wchodzili w ich skład zasłużeni oficerowie i podoficerowie. Były złożone z 1 – 3 powiatów. Na czele departamentu stał mianowany przez króla prefekt – podwładny ministrowi spraw wewnętrznych i innych ministrów. Sprawował pełnię władzy administracyjnej i częściowo policyjnej. Nie miał władzy nad sądami cywilno – karnymi i regularnym wojskiem. Pod przewodem prefekta działała rada prefektuaralna (3 – 5 ludzi, pochodzących z nominacji króla), która rozsądzała w pierwszej instancji spory. Był to organ doradczy prefekta w sprawach miejscowych. W czasie wojny zadaniem prefektów była obrona kraju. Podprefekt pochodził z nominacji króla – urzędował w powiecie i podlegając władzy prefekta wykonywał jego zarządzenia. Na czele municypialności stał prezydent, a na czele gminy miejskiej – burmistrz, podległy podprefektowi (w stolicach departamentów: prefektowi). Jego zadaniem było administrowanie miastem i nadzór nad policją. Naczelnikiem gminy wiejskiej był wójt (najczęściej dziedzic), wyłoniony przez prefekta, nie pobierający pensji i sprawujący funkcje administracyjne i policyjne. Ówczesne organa samorządowe to rady municypialne, wiejskie i miejskie. Do zadań pierwszych należało układanie budżetu i rozkład ciężarów publicznych. Miejskie miały mniej kompetencji, zaś wiejskie ściśle podlegały władzom administracyjnym.





Konstytucja Królestwa Polskiego

Owa nadana przez cara konstytucja wprowadziła rady wojewódzkie. Ich członkowie byli wybierani przez sejmiki i zgromadzenia gminne – ich zadaniem było pilnowanie porządku prawnego w województwie i funkcje wyborcze. W skład komisji wojewódzkich wchodził prezes, pięciu komisarzy zasiadających i 4 – 7 komisarzy delegowanych. Wprowadzono podział na wydziały odpowiadające komisjom rządowym. Działające jedynie w okresie konstytucyjnym Królestwa Polskiego, rady wojewódzkie pochodziły z wyboru sejmików i zgromadzeń gminnych. Aleksander Wielopolski zrealizował ukaz carski z 1861 roku o radach gubernialnych, powiatowych i miejskich (w większych miastach). Nie udało się powołać tych pierwszych, mających się zajmować sprawami gospodarczymi. Rady powiatowe miały przeprowadzać inwestycje w powiatach, zaś w kompetencjach rad miejskich leżały sprawy gospodarcze miast. Istniały gminy zbiorowe (w pozostałych zaborach jednowioskowe). Wybuch powstania styczniowego przerwał działalność samorządową w Królestwie Polskim. Ukaz z 1864 roku wprowadził gminy wiejskie złożone z wsi (lub gromady), dworu i osady. Funkcje uchwałodawcze miało pełnić zebranie gminne i zebrania gromadzkie, zaś władza wykonawcza została w rękach wójta i ławników (wybranych przez zebranie gminne). Wójt, mający do pomocy pisarza gminnego, zajmujący się sprawami gminy, podlegał naczelnikowi powiatu, nadzorującemu samorząd gminy. Pomocnikiem wójta był sołtys. Zebrania gminne miały za zadanie podejmować uchwały i wybierać urzędników – w tym sądowych. Na czele gromady stał sołtys wybrany na zgromadzeniu gromadzkim. Królestwo Polskie zostało wyłączone spod reformy ziemskiej 1864 roku, polegającej na wprowadzeniu ziemstw gubernialnych i powiatowych. Wyłączone były również spod reformy z 1870 o samorządzie miejskim. Zdaniem Izdebskiego prawo zaborcze było krokiem milowym w rozwoju polskiego samorządu, ale najwięcej zależało tu od samych Polaków.

,, […] samorząd gminy był po powstaniu styczniowym jedyną instytucją ustrojową dopuszczającą wpływ społeczności lokalnych na sprawy publiczne'' – A. Korabowicz, W. Witkowski ,,Historia ustroju i prawa polskiego (1772 – 1918)'', Zakamycze 1998, s 140.




Konstytucje Rzeczypospolitej Krakowskiej (1815, 1818, 1833)

W konstytucjach owych brak rozróżnienia między gminami miejskimi i wiejskimi. Na czele gminy stał wybieralny wójt. Jego kadencja trwała najpierw dwa lata, później – sześć lat. Senat sprawdzał kwalifikacje kandydatów – wymagano od nich umiejętności mówienia i pisania po polsku. Gminy miały duże uprawnienia administracyjne i częściowo sądowe. W 1839 roku Konferencja Rezydentów, za pośrednictwem Senatu, zastąpiła wójtów komisarzami dystryktowymi (w samym Krakowie działali komisarze cyrkułowi). Komisarze owi, podporządkowani Dyrekcji Policji, mieli uprawnienia administracyjne, policyjne i sądowe. Rosnący zanik swobód demokratycznych w Rzeczpospolitej Krakowskiej, doprowadził do zaniku samorządu terytorialnego.





Konstytucja marcowa (17 III 1921)

,,Rzeczpospolita Polska, opierając swój ustrój na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego, przekaże przedstawicielom samorządu właściwy zakres ustawodawstwa, zwłaszcza z dziedziny administracji, kultury i gospodarstwa'' – cyt. za: Izdebski.

Pierwsza konstytucja II Rzeczpospolitej zapowiadała autonomię województw (pierwsze z nich tworzono już w 1919 roku, na mocy statutu z 1920 roku częściowa autonomia przysługiwała Śląsku). Podział na województwa miał być tymczasowy – do lat 1938 – 1939. W 1922 roku wyszła ,,ustawa eksportowa'' o zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego; (zwłaszcza dla województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego), miała ona wyłącznie uzyskać dla Polski przychylne stanowisko Ententy w sprawie granic. W rzeczywistości samorząd terytorialny istniał tylko tam, gdzie był już przed I wojną światową (poznańskie, pomorskie i śląskie). Kompetencje samorządów były stopniowo ograniczane, zwłaszcza po 1926 roku. W roku 1928 ogłoszono zasadę domniemania kompetencji administracji rządowej, co było krokiem w stronę centralizacji. Ponadto wzmocniono samorządowe władze wykonawcze kosztem uchwałodawczych. Istniał podział na 17 województw dzielących się na powiaty, gminy miejskie i wiejskie o prawach samorządu terytorialnego. Mogły łączyć się w związki dla przeprowadzenia zadań samorządowych (np. związki miast).





Konstytucja kwietniowa (25 IV 1935)

W myśl owej autorytarnej konstytucji, samorząd stał się częścią administracji państwowej, obok administracji rządowej i samorządu gospodarczego. Zachowano podział na województwa, powiaty, gminy miejskie i wiejskie. (Samorząd dzielił się na wojewódzki, powiatowy i gminny). Już 23 marca 1933 roku weszła w życie ustawa scaleniowa o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego. Miała ona na celu unifikację ustrojową wszystkich samorządów w Polsce, poza obszarem Śląska. Nie objęła samorządu wojewódzkiego, który funkcjonował na starych zasadach w byłym zaborze pruskim. Nowa konstytucja wprowadziła jednolite nazwy i ustrój, oparty na podziale organów na stanowiące (stanowiące i kontrolujące), oraz wykonawcze (zarządzające i wykonawcze). Do organów stanowiących zaliczano: rady gminne, miejskie i powiatowe (wcześniej w byłych zaborach pruskim i rosyjskim działały sejmiki powiatowe). Organami wykonawczymi były: zarządy gminne (na czele z wójtem) i miejskim (na czele z burmistrzem lub prezydentem, wybieranymi przez radę, ale musieli być zatwierdzeni przez władze państwowe), oraz wydziały powiatowe (na czele ze starostą). Ten ostatni urząd (według Izdebskiego: ,,Organ rządowej administracji ogólnej'') działał również w większych miastach liczących powyżej 25 000 ludzi.

,,Gminy miejskie mogą tworzyć w warunkach oznaczonych ustawą powiat lub województwo grodzkie'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 21 (uzupełniający) A- M''.

Wnioski

Podsumowując: poszczególne konstytucje różniły się stopniem rozwoju swobód samorządowych. Największa była rola samorządów w okresie popowstaniowym i na początku II RP. Później była ograniczana na rzecz centralizacji.




Bibliografia

Kallas M. ,,Historia ustroju Polski'', Warszawa 2006 r.
,,Konstytucja 17 marca 1921'' [w]: ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 8 Kolejowe sądy rozjemcze do Laud'', Kraków
,,Konstytucja z 23 kwietnia 1935'' [w]: ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 21 (uzupełniający) A – M'', Kraków
Korabowicz A., Witkowski W. ,,Historia ustroju i prawa polskiego (1772 – 1918)'', Zakamycze 1998 r.
Łojek J. (oprac.) ,,Konstytucja 3 Maja'', Lublin 1981 r.
















wtorek, 25 sierpnia 2015

,,Polska bajka ludowa w układzie systematycznym tomy I - II''




O prof. Julianie Krzyżanowskim (1892 – 1976) dowiedziałem się w pierwszej klasie liceum na zajęciach prowadzonych przez polonistkę Evę ov Vinex, która mówiła mojej klasie o tzw. sinusoidzie Krzyżanowskiego. Jest to wykres ilustrujący, w której epoce przykładano większą wagę do wartości duchowych, a w której do materialnych. I tak najbardziej materialistyczne, zdaniem Krzyżanowskiego epoki to: starożytność, renesans, oświecenie, pozytywizm i okres międzywojenny (wykres kończy się na roku 1939), zaś najbardziej uduchowione były: średniowiecze, barok, romantyzm i Młoda Polska. W 2005 r. studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim czytałem jak prof. Jerzy Robert Nowak w haśle ,,'Autorytety' w Polsce'' w ,,Encyklopedii Białych Plam'' krytykował min. Krzyżanowskiego, twierdząc, że ten aby przypodobać się komunistom kłamał, że Henryk Sienkiewicz w swojej twórczości inspirował się literaturą rosyjską, lecz nie umiał tego udowodnić.



Dwa tomy pracy naukowej Krzyżanowskiego ,,Polska bajka ludowa w układzie systematycznym'' przeczytałem w sierpniu 2015 roku, jednak już znacznie wcześniej poznawałem poszczególne utwory uwzględnione w tym zbiorze.



W trzeciej klasie szkoły podstawowej omawiałem baśń o zakładzie Wiatru ze Słońcem o to, kto skłoni człowieka do zdjęcia kurtki. Wiatr na próżno usiłował zerwać z człowieka odzienie, zaś dopiero Słońce swymi promieniami nakłoniło człowieka do rozebrania się. W gimnazjum, czytając książkę ,,Herby, legendy, dawne mity'' Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego znalazłem w niej liczne odniesienia do omawianej pracy Krzyżanowskiego, w których Autorzy dopatrywali się reliktów zaginionej mitologii słowiańskiej. W 2005 r. czytając ,,Sagę o wiedźminie'' Andrzeja Sapkowskiego, natknąłem się na potwora zwanego zjadarką, oraz na ludożercę – Leśnego Dziadka, który chciał zgwałcić i pożreć wiedźminkę Cirillę. Czytając pracę Krzyżanowskiego dowiedziałem się, że zjadarka to inne określenie jędzy zjadającej dzieci, oraz, że w polskich baśniach ludowych wcale nie brakuje kanibali (!), tylko w szkole o tym się nie mówi. Wreszcie na studiach ksiądz na kazaniu opowiadał anegdotę o góralu, który mimo ostrzeżeń przechodnia piłował gałąź, na której siedział. Gdy spadł, uznał, tego kto go ostrzegał za proroka – również tę historię, w wersji bardziej rozbudowanej, można znaleźć u Krzyżanowskiego.




Książka porusza niezwykle ciekawą tematykę, jest to jednak dzieło naukowe, napisane specjalistycznym językiem, przy zastosowaniu minimalistycznych opisów – niektórych Czytelników mogłoby to odstraszyć od lektury. Mimo to, moim zdaniem warto ją przeczytać, jest to bowiem prawdziwa kopalnia pomysłów przydatnych w pisaniu fantasy. Jako Polak jestem dumny z genialnej wyobraźni swoich rodaków. 





poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Masoneria

,, [...] – O tym się nie mówi, ale masoni w Meksyku i Portugalii poczynali sobie nie lepiej, niż naziści w Niemczech, a bolszewicy w Związku Radzieckim – powiedział Dziadek. – Dodatkowo ogłupiają ludzi różnymi ‘bzdetami’, z których New Age jest najnowszą, zbijając na tym dużo pieniędzy i są chorzy z nienawiści do Kościoła niczym czterystu J. Urbanów i sześciuset R. Kotlińskich’’ - ,,Dom’’.




O masonerii (wolnomularstwie) dowiedziałem się po raz pierwszy w latach 90 – tych XX wieku czytając katolickie czasopismo ,,Miłujcie się!'' Dowiedziałem się wówczas, że jest to organizacja wroga Kościołowi, której dziełem jest pseudoreligijny ruch New Age, i że przynależność do niej powoduje ekskomunikę. Również mój katecheta, pan Andreus ov Leovishiner ostrzegał przed tą organizacją. Twierdził, że masonem – członkiem Klubu Bilderbergu jest polityk Andrzej Olechowski; jeden z ojców założycieli Platformy Obywatelskiej, że ,,co czwarty Amerykanin to mason'', zaś w 2005 r. dał mi artykuł o słynnych masonach z ,,Nowej myśli polskiej''. Dowiedziałem się z niego, że masonami byli min. Garibaldi, markiz Pombal, Churchill, Franklin Delano Roosevelt, Obregon, Calles, Wieniawa – Długoszewski, Somoza, Fredro, Goethe, Ford i Mozart. Pan Leovishiner mówił mi również o bawarskich Iluminatach, czcicielach Lucyfera, którzy chcieli w XVIII wieku zjednoczyć Niemcy mordując udzielnych władców. W liceum dyskutowałem o masonach z nauczycielami – historii (panem Ravialusem ov Simajdisem, któremu pokazałem artykuł z ,,Miłujcie się''!) i języka polskiego – panią Evą ov Tomas i panem Jaroslavusem ov Einkupisem – zagorzałym antyklerykałem i zwolennikiem masonerii, oraz ze znajomymi – panem Voytakusem ov Viernitisem i Filipusem ov Falconiusem. W sporach z obrońcami masonerii, kiedy podawałem argument o zbrodniczej przeszłości tej organizacji, często mówiono, że ludzie Kościoła też mordowali. Jednak Kościół katolicki za pontyfikatu św. Jana Pawła II i jego następców, odważnie i rzetelnie rozliczył się z własnymi grzechami i błędami. Nic mi nie wiadomo, aby masoni uczynili podobnie, przepraszając np. za zbrodnie prezydenta Meksyku Eliasa Plutarco Callesa.
Jeśli będą wam mówić, że jestem masonem i propaguję New Age – nie wierzcie. Z masonerią nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego. W Polsce jest ona tematem tabu, niefrasobliwie wrzucanym do bardzo pojemnego worka z napisem ,,Teorie spiskowe''. Ci, którzy mówią o masonach z katolickiego punktu widzenia są ośmieszani i marginalizowani (sam tego doświadczyłem, gdy mój zbiór opowiadań ,,Dom'' był atakowany z powodu krytyki masonów przez ich pewnego apologetę). Czasem w nagrodę za ostrzeganie przed masonerią można zostać w Polsce oskarżonym o antysemityzm (fałszywy stereotyp, że każdy Żyd to mason). Niektóre twierdzenia na jej temat faktycznie bywają przesadzone np. twierdzenie o tym, że masoneria zniszczyła husarię (odsyłam do fanpage'a ,,Historyczne bzdury'' na Facebooku), czy współczesne legendy o współpracy Iluminatów z Reptilianami, jednak Kościół ma słuszne powody, by również w naszych czasach ostrzegać wiernych przed masonerią jako ,,Antykościołem''; narzędziem szatana. Należy więc zapytać, jakie są to dowody, pomijając, że jest to organizacja tajna.
Wolnomularstwo nie uznaje Boga osobowego, odrzuca Jezusa Chrystusa jako Jedynego Zbawcę Człowieka. Tytuł ,,Wielki Architekt Świata'' w rzeczywistości rezerwuje dla Lucyfera, a nie Boga, choć wiedzą o tym tylko masoni najwyżsi stopniem. Pod pozorami szerzenia tolerancji (współcześnie rozumianej jako akceptacja dla wszelkich dewiacji) zajadle zwalczają Kościół katolicki; w historii XVIII – XX wieku posuwając się nawet do ludobójstwa (terror Pombala w Portugalii, rewolucja francuska etc). Masoni praktykują okultyzm (ich rytuały inicjacyjne czerpiące z religii pogańskich są sprzeczne z pierwszym przykazaniem Dekalogu), popierają synkretyzm i indyferentyzm religijny, który w dobie wojen religijnych dobrze się sprzedaje pod płaszczykiem tolerancji. ,,Nasz ostateczny cel jest ten sam, co Woltera i Rewolucji Francuskiej: unicestwienie raz na zawsze katolicyzmu, a nawet samej idei chrześcijańskiej […]'' - głosiła instrukcja włoskich masonów z 1819 r. ,,Naszym celem jest zatknięcie sztandaru na wszystkich kościołach i na Watykanie. Przyjdzie czas, gdy Chrystus, Pan Niebios, kłaniać się będzie Panu naszemu, Panu ziemi'' – mówił z kolei wielki mistrz loży genueńskiej w 1880 r.
Masoneria optuje również za aborcją; jest światowym lobby aborcyjnym (obserwatorzy z Rotary Club byli na konferencji w Kairze w 1993 r.), eutanazją, homoseksualizmem (karaniem tych co uznają go za grzech), sektami, teozofią, antropozofią, niebezpieczną dla życia duchowego dzieci i młodzieży pedagogiką waldorfską, filozofiami Wschodu, manicheizmem, liberalizmem, laicyzmem, ślubami cywilnymi i rozwodami, zniesieniem celibatu, kapłaństwem kobiet, feminizmem, reklamami używek, subkulturami a ponadto zwalcza media katolickie i zmierza do utworzenia Rządu Światowego. Wszystko to można znaleźć w mediach głównego nurtu jak: TVN czy ,,Gazeta Wyborcza''. Dodać należy, że nie każdy kto podziela takie poglądy, automatycznie jest masonem, składają się one jednak na ,,postawę masońską''.
Negatywne stanowisko Kościoła wobec masonerii pozostaje niezmienne od XVIII wieku, czynią oni bowiem zło pod pozorami dobra. Przeciw masonom wypowiadali się papieże: Benedykt XIV, Klemens XIII, Pius VI, Pius VII, Leon XII, Pius VIII, Grzegorz XVI, bł. Pius IX, Leon XIII, św. Pius X, Pius XI, Pius XII i św. Jan Paweł II. Obrońcy masonerii podają argument o przynależności do niej wybitnych twórców kultury czy działaczy niepodległościowych. Nawet oni, choć zasłużeni, nie zmieniają faktu, że postawa masońska jest niebezpieczna duchowo. Być może, diabeł poprzez masonerię wybiera ludzi dobrych, aby uczynić ich złymi? Wśród nawróconych masonów znalazł się bł. Bartolo Longo, który z kapłana szatana, stał się gorliwym czcicielem Maryi i propagatorem Różańca.




Śniło mi się, że:

- uciekałem z Mamą przez pół miasta, bo masoni chcieli mnie zabić,
- na dnie morza żyli masoni podobni do ryb głębinowych, jeden z nich, mimo nienawiści do Boga, uratował świat przed mającym go zniszczyć kataklizmem,
- Lajos Kossuth był masonem.


P. S. Posta opracowałem korzystając z materiałów zamieszczonych na katolickiej stronie ,,Encyklopedia zjawisk XXI wieku OKIEM''. 

niedziela, 23 sierpnia 2015

Koza obdarta ze skóry




,,Ja koza rogata, do pół boku obdarta,
Pobodzę rogami, przydepcę nogami,
Kto przyjdzie , to go zjem'' - wierszyk powtarzany w zabawie przez dzieci z okolic Lwowa [w]: Julian Krzyżanowski ,,Polska bajka ludowa w układzie systematycznym tom II''



sobota, 22 sierpnia 2015

,,Czerwona Sonja''

,, […] Czerwona Sonja […] pojawia się w opowiadaniu 'Cień sępa' […]. W opowiadaniu Howarda, osadzonym w szesnastym wieku, Sonja jest mistrzynią rewolweru o polsko – ukraińskich korzeniach, której celem jest krwawa zemsta na sułtanie Sulejmanie. Do czasów hyboriańskich przenieśli ją Roy Thomas i Barry Windsor – Smith […]'' - Adam Siennica ,,Dziedzictwo Conana'' na stronie: ,,naekranie.pl''




W sierpniu 2015 r. obejrzałem po raz drugi amerykańsko – holenderski film fantasy ,,Czerwona Sonja'' z 1985 r. Akcja rozgrywa się w erze hyboryjskiej 12 000 lat p. n. e. w takich wschodnich krainach jak: Hyrkania, miasta Hablac, Toctol, oraz w pogrążonym w wiecznym mroku królestwie czarownicy Gedren (niejako jest to odpowiednik Mordoru). Tytułową bohaterką jest piękna, rudowłosa, niezwyciężona wojowniczka (w tej roli: duńska aktorka Brigitte Nielsen), która odrzuciła zaloty królowej – czarownicy Gedren (granej przez Sandahl Bergman) i zraniła ją w twarz, ta zaś w zemście kazała wymordować jej całą rodzinę. Gedren wydała Czerwoną Sonję swym żołnierzom, aby ją zgwałcili – od tego czasu Sonja znienawidziła mężczyzn. Dopiero później przekonała się, że nie wszyscy są źli. Od tajemniczej białej zjawy (bogini?) otrzymała siłę do stania się wojowniczką. W Hyrkanii pod okiem starego mistrza osiągnęła mistrzostwo we władaniu mieczem. Kiedy Gedren zdobyła magiczny, zielony kamień czerpiący siłę ze światła i dający boską potęgę, wojowniczka wyruszyła na wyprawę przeciwko złej królowej. W jej drużynie znalazł się barbarzyńca Kalidor – przyjaciel jej siostry Varny, która była kapłanką strzegącą talizmanu wykradzionego przez wojska Gedren (w jego rolę wcielił się Arnold Schwarzenegger), małoletni, żółtoskóry i rozkapryszony Tarn – książę Hablac – miasta zniszczonego czarami Gedren i jego troskliwy i pobłażliwy opiekun Falkon. Z istot fantastycznych pojawia się olbrzymi czarny pająk królowej Gedren (to nie jest film dla arachnofobów ;-) oraz maszyna w kształcie smoka wodnego (Sonja i Kalidor unieszkodliwiają ją wyrywając jej oczy). Rolę mostu do królestwa Gedren pełnił szkielet gigantycznego nosorożca. Na filmie pojawił się też służący Gedren alchemik, który czarami ranił główną bohaterkę na odległość, aż w końcu z jej ręki dosłownie stracił głowę.






W filmie bardzo spodobała mi się postać głównej bohaterki – kobiety bardzo pięknej i odważnej, humor w przedstawieniu rozpieszczonego księcia Tarna, który potem zmienia się na lepsze, to, że ciężko skrzywdzona przez mężczyzn Sonja za sprawą Kalidora przekonuje się, że nie wszyscy są źli, oraz krytyka magii (człowiek nie może posługiwać się boskim talizmanem, bo ów artefakt jest zbyt potężny, jego moc grozi zniszczeniem świata; Sonja walcząc z czarownicą samemu nie posługuje się magią, co moim zdaniem dowodzi jej wyższości nad Harrym Potterem). Jako, że jestem moherowym ,,homofobem'' i nie wstydzę się tego, spodobało mi się to, że wbrew politycznej poprawności Gedren – postać negatywna została ukazana jako lesbijka. Dziś, kiedy przeklęty gender niszczy cywilizację Zachodu, a lewackie środowiska w Polsce promują Roberta Biedronia na prezydenta, takie coś wymagałoby dużej odwagi. Trzeba jednak pamiętać, że Bóg nie chce śmierci homoseksualistów, ale ich nawrócenia. 







czwartek, 20 sierpnia 2015

Bohaterski purytanin na srebrnym ekranie




W sierpniu 2015 r. obejrzałem po raz drugi film fantasy ,,Solomon Kane: Pogromca zła'' z 2009 r. Akcja rozgrywa się w latach 1600 – 1601 za panowania angielskiej królowej Elżbiety I (1533 – 1603) w północnej Afryce i w Anglii. Postać tytułowego bohatera, kapitana Solomona Kane została zaczerpnięta z opowiadań Roberta Ervina Howarda, twórcy postaci Conana. Na filmie Kane był wysokim i silnym mężczyzną o długich, czarnych włosach, mistrzem szermierki i strzelania z krócicy, ubranym na czarno i mającym krzyż wytatuowany na plecach. Pochodził z rodziny szlacheckiej. Jako dziecko porzucił dom po kłótni z ojcem, który swym spadkobiercą uczynił Marcusa – okrutnego brata Solomona, a jego samego chciał oddać do zakonu. Solomon został nie mniej okrutnym korsarzem, który łupiąc muzułmanów w Afryce, omal nie został zaciągnięty przez diabła do piekła. Odtąd porzucił rozbój, lecz szatan wciąż czyhał na jego duszę. Kane chronił się przed nim w klasztorze franciszkanów w Anglii, lecz ci kazali mu odejść. Błąkając się po lesie bohater spotkał rodzinę purytanów chcących odpłynąć do Nowego Świata, a kiedy ich córka, Meredith została porwana przez rozbójników, zrozumiał, że jego powołaniem jest zbrojna walka z siłami ciemności. (Gdyby Kane żył w naszych czasach, zapewne walczyłby z Państwem Islamskim). Te zaś reprezentowane są przez: mieszkające w lustrach potwory porywające ludzi, przez szatana, chcącego zaciągnąć Solomona do piekła, czarownicę, która spaliła ludzi przybyłych patrzeć na jej egzekucję, ognistego olbrzyma wynurzającego się z lustra, opętanych ludożerców, których pastor chciał nakarmić Solomonem, wreszcie potwornego czarownika Malakaia, który przeciągnął na swą stronę Marcusa, uwięził ojca Solomona i porwał Meredith.





Film jest więc ,,z dreszczykiem'', dla zbyt młodych odbiorców mógłby być zbyt straszny, mimo to ma bardzo dobre przesłanie. Główny bohater jest chrześcijaninem, walczącym ze złem, pokutującym za swe grzechy, szukającym pomocy u Boga, mimo nachodzących go czasem wątpliwości. Chrześcijanie (franciszkanie i purytanie) zostali ukazani jako postaci pozytywne, zaś czarownicy (z wyjątkiem jednej znachorki, która uleczyła Kane'a) jako postaci negatywne. Jako katolikowi spodobało mi się, że Kane (tak jak inni bohaterowie Howarda) walczy przeciw magii, samemu jej nie stosując, co moim zdaniem, dowodzi jego wyższości nad ,,Harrym Potterem''.



Słabą stroną filmu są natomiast liczne ahistoryzmy. W 1600 r. statek Kane'a płynie pod banderą Wielkiej Brytanii podczas najwcześniejsza wersja flagi Union Jack pochodzi dopiero z roku 1603; z okresu panowania Jakuba I Stuarta i symbolizuje unię Anglii i Szkocji. Po drugie: w nowożytnej Anglii, oraz w jej koloniach, inaczej niż w Szkocji, nie palono czarownic, tylko je wieszano. Po trzecie: na filmie, w reformacyjnej Anglii swobodnie działają klasztory, podczas gdy w owym czasie zakony były rozwiązywane, a katolicy okrutnie prześladowani. Jeszcze na początku XX wieku katolicyzm w Wielkiej Brytanii spotykał się z ostracyzmem społecznym...
Czytelników zainteresowanych oryginalną prozą Howarda, odsyłam do postów: ,,Solomon Kane'' i ,,Solomon Kane o Czyśćcu''. 

Oniricon cz. 141

Śniło mi się, że:

- w Szczecinie znajduje się osiedle ormiańskie i gruzińskie,



- dziecko spotkało upiorną Czerwoną Rękę, która groziła mu uduszeniem, gdy czerwona ręka przyszło po dziecko, ono złapało ją i odpędziło,
- oglądałem nową ekranizację ,,Hobbita'', w której pojawiły się nowe postaci, w tym jakiś hobbit - lekarz (nie była to ekranizacja Petera Jacksona),



- Terry Deary pisząc o żyjącej w średniowieczu Mabel, która otruła swe dziecko mlekiem z piersi, zaznaczał, aby nie mylić jej z matką J. R. R. Tolkiena o tym samym imieniu,
- Sapkowski napisał dziewiątą książkę o wiedźminie,



- słowiańscy gladiatorzy walczyli o kożuch, albo śmierć,
- Mama budziła mnie oblewając zimną wodą,



- w zimowy wieczór zostawiłem w kościele stare numery ,,Promyka Jutrzenki'', a kiedy wyszedłem z kościoła, jakieś dziecko przewróciło mnie na śnieg i oblało wodą,
- cała ludzkość wyrzekła się Boga w V wieku n. e., lecz Bóg wciąż czeka na jej nawrócenie,
- we współczesnym Egipcie dzieci przechodzą rytuał inicjacyjny, zwany Rodavicą, w czasie którego dorośli zawiązują im oczy i oprowadzają po górach i prowadzą pod szubienicę,
- po studiach wróciłem do liceum, gdzie uczyła mnie polonistka, pani Anna ov Scayapakova, która wystawiła mi dwójkę za zeszyt, w którym umieszczałem fragmenty swojej twórczości,



- szedłem po ulicy z grupą starszych ludzi, usiadłem w piaskownicy w piaskowym samochodzie i pomyślałem, że chciałbym, aby jakaś kobieta powiedziała mi: ,,Jestem twoim polem, uprawiaj mnie''!, potem jakiś mężczyzna przygotował mięso na szaszłyki; jeszcze później chciałem wejść do CHR ,,Galaxy'' w Szczecinie, aby umyć ręce, lecz już zamykali, wreszcie spotkałem czarnego wilczura, którego się bałem i zamknąłem drzwi przed nim i przed jego właścicielką,



- szedłem z rodziną do szpitala i spotkałem Juraja Cervenaka, którego poprosiłem o autograf,
- oglądałem kreskówkę, w której jakiś chłopak w czasie rejsu po morzach polarnych wypadł za burtę i surfował na krze, w innej kreskówce było o ZSRR,



- zniosłem strusie jajo,



- Tytus, Romek i A'Tomek budowali sobie domy z ogrodami; A'Tomek użył w tym celu buldożera,
- Andrzej Łaniecki w jednej z książek z serii ,,Strrraszna historia'' pisał o Wojciechu Cejrowskim,
- małe, białoruskie dziecko wyszło samo z polskiego szpitala i zostało kilka razy potrącone przez samochód,



- Wojciech Cejrowski wziął udział w międzynarodowym sporze o adopcję dziecka, który groził wojną z Rosją,
- Anton Szandor La Vey wiózł ze sobą w klatkach dzieci i zwierzęta, by je składać w ofierze.