środa, 18 września 2019

,,Ruda Sfora''







,,JAKUCJA (Sacha), republika w syberyjskiej części Federacji Rosyjskiej […] obszary podbijane przez Rosję od XVII w.; w 1922 – 91 autonomiczna republika radziecka. Od 1991 republika w ramach Federacji Rosyjskiej. W XIX i XX w. teren zesłań’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga Geografia A - K’’






O Jakutach dowiedziałem się po raz pierwszy w klasie piątej z podręcznika geografii. W klasie szóstej pisząc wypracowanie z języka polskiego o dalszych losach Robinsona Crusoe kazałem mu przeżywać przygody min. w Jakucji. W gimnazjum przeczytałem książkę ,,Herosi tajgi’’ Sławoja Szynkiewicza poświęconą jakuckim wierzeniom. Zaczerpnąłem z niej wiele cennych inspiracji min. postać bogini Pani Krowiarki, które wykorzystałem pisząc w latach 2004 - 2005 powieść fantasy ,,Tatra. Suplement’’ (ukaże się w grudniu 2019 r.).






W 2010 r. sięgnąłem po raz pierwszy po powieść epic fantasy Mai Lidii Kossakowskiej ,,Ruda sfora’’: bardzo oryginalną, bo inspirowaną mało znanymi mitami (głównie) jakuckimi. Jej akcja rozgrywa się ok. 1917 r. w Jakucji na Syberii, oraz w zaświatach – Drugim Niebie i Dolnym Świecie. Kosmologia jakucka jest typu szamańskiego. Oś świata (axis mundi) stanowi kosmiczny modrzew Ar Łuk Mas, którego złotą żywicę (ilge) spija Czternastu Żywicznych Olbrzymów. Poszczególne światy; dolne i górne są ułożone piętrowo. Ten, w którym żyjemy jest Światem Środkowym leżącym w połowie pnia świętego modrzewia. Szamani i herosi dzięki magicznym obrzędom mają moc podróżowania między poszczególnymi światami; szamański bęben w świecie duchowym jest odpowiednikiem konia (wyraża to syberyjska pieśń: ,,Koniu mój,/ Sprawny jak jeleń/ Mój piękny bębnie,/ Okulałeś miły!’’). W najwyższym Dziewiątym Niebie mieszka Stwórca – bóg Kun Tangara niedostępny nawet dla innych bogów.







Głównym bohaterem jest 13 – letni jakucki chłopiec Ergis; cioteczny wnuk słynnego szamana Kiteja Serkena. Po śmierci dziadka został wybrany przez duchy na jego następcę, jednak funkcję szamana przywłaszczył sobie oszust Dyraj Bogoj. Ergis został przez wynajętych bandytów pozbawiony ojca, matki i rodzeństwa. Dyraj Bogoj otruł chłopca, ów zaś odbył duchową podróż w zaświaty przeżywając liczne przygody. Zdążał do Dziewiątego Nieba, aby tam złożyć ofiarę z kumysu Najwyższemu Bogu i prosić go o ratunek dla światów niszczonych przez Rudą Sforę. Po drodze spotkał kruczego boga szamana Charę Suorona, który poradził chłopcu, aby prosił Kun Tangarę o ocalenie pamięci. Wreszcie gdy modrzew Ar Łuk Mas został zniszczony przez Rudą Sforę, Najwyższy Bóg przybył wezwany przez młodego szamana. Nosił wiele imion takich jak Kun Tangara, Urung Ajyy Tojon, a także Jestem (nawiązanie do biblijnego Jahwe). Bóg spełnił prośbę Ergisa i choć jakuckie zaświaty zostały zniszczone, ocalona została pamięć o nich. Ergis razem ze swymi zmarłymi przyjaciółmi trafił do czegoś w rodzaju raju. Choć już na zawsze miał mieć tylko trzynaście lat przez wszystkich był traktowany z szacunkiem jako największy z szamanów. Myślę, że dzieje Ergisa mogą być ilustracją Pawłowych słów: ,,Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga’’ - 1 Kor 1, 27 – 29.







Bębenek był mówiącym, kulawym konikiem maści srokatej, a zarazem szamańskim bębnem Ergisa. Umożliwiał szamanowi swobodne podróżowanie po poszczególnych światach. W mitologii jakuckiej bóg koni nazywał się Dżosogoj.






Kikituk był magicznym zwierzęciem zapożyczonym z wierzeń Eskimosów z Alaski. Miał postać stylizowanej łasicy lub gronostaja. Siedział w torbie Ergisa i zaopatrywał go w różne potrzebne rzeczy.








Ellej Syn Wilka był synem Berieta Szarego Wilka i niebiańskiej szamanki Kubej Chotun; mieszkaniec Drugiego Nieba, ołonchosut (pieśniarz wykonujący tradycyjne magiczne eposy ołoncho) i wojownik. Przez matkę został zagrzebany w ziemi, zaś wychował go koń Ajdaryk Kugus. Przyjaźnił się z demonem abaasy Angą Mongusem (abaasy w przeciwieństwie do diabłów z demonologii chrześcijańskiej nie są absolutnie złe; stanowią raczej mieszkańców świata rządzącego się odmiennymi prawami niż świat ludzi). Gdy Anga Mongus dostał się pod wpływy Rudej Sfory, przykuł Elleja do głazu. Herosa uwolnił dopiero Ergis. Odtąd Ellej stał się przyjacielem i jakby starszym bratem Ergisa. W Dolnym Świecie Ellej uniesiony w powietrze przez demonicznego Ptaka Minleja walczył z Rudą Sforą w armii boga Tojon Kułuta – Pana Niewolnika, lecz poniósł klęskę. Przetrwał w pamięci dzięki poświęceniu Ergisa.







Tupilak noszący w powieści imię Iwaszka został zapożyczony z wierzeń Eskimosów grenlandzkich. Była to ożywiona czarną magią kukła ze szmat i trupich kości mająca za zadanie mordować wrogów szamana. Iwaszkę sporządził na polecenie Wasyla zapijaczony szaman Ajamija, aby przeszkodził w misji Ergisa. Do jego wykonania Ajamija użył kości młodego idioty – topielca Iwana Pałuszkina ze wsi Omiełki. Tupilak Iwaszka okazał się jednak zbyt łagodny, słaby i głupi by zaszkodzić młodemu szamanowi został więc jego przyjacielem. Tak jak za życia tak i po śmierci nie grzeszył rozumem co wybornie zostało ukazane w scenie gdy się utopił w zaświatach i przyjaciele ratowali go z niewoli boga wody Erilik Tojona ;). Postać Iwaszki łączy wierzenia eskimoskie ze słowiańskimi. Autorka nazywa go parokrotnie ,,kościejem’’ (nawiązanie do złego czarownika Kościeja Nieśmiertelnego z rosyjskich baśni). W istocie Iwaszka jest jakby połączeniem w jedną postać Kościeja z jego pogromcą Iwanem Durakiem. Ta komiczna postać podoba mi się znacznie bardziej niż zombie Czesio z obscenicznej kreskówki ,,Włatcy móch’’.







Tujaryma Kuo była półboginią, jedną z wielu córek sędziwego boga ognia Aan Achana. Miała postać pięknej kobiety, wojowniczki o długich włosach barwy czerwono – pomarańczowo – złoto – białej. Swoją znajomość z Ellejem zaczęła od walki z nim o porzucony łuk Angi Mongusa. Mediatorem został stary i mądry bóg Seken Sesen mieszkający w dziupli. Ostatecznie narodziła się między nimi miłość. Tujaryma z narażeniem życia wspinała się na szczyt Ar Łuk Mas po ilge (żywicę) dla ratowania rannego Elleja, jednak dopadł ją i unicestwił potwór przypominający czerwony sztandar. Odrodziła się w ludzkiej pamięci dzięki poświęceniu Ergisa. Lubię tę postać do tego stopnia, że wykonałem jej rysunek ;).

Dyraj Bogoj – niesyty dóbr i zaszczytów bogacz, wróg Ergisa, którego z pomocą nożownika Wasyla podstępnie pozbawił funkcji szamana. Cały czas kierował nim Wasyl ucząc jak ma oszukiwać swych współplemieńców. Dyraj Bogoj drżał ze strachu przed bogami i duchami, których próbował oszukać, a uspokajał się dopiero czytając komunistyczną propagandę głoszącą ateizm. Ostatecznie jako ,,wróg klasowy’’ został aresztowany przez bolszewików.

Wasyl – był rosyjskim nożownikiem, prawdopodobnie byłym zesłańcem, okrutnym bandytą prowadzącym interesy z szamanami Dyrajem Bogojem i Ajamiją, oraz śmiertelnym wrogiem Ergisa, który przyczynił się do wymordowania jego rodziny. Po zwycięstwie Rudej Sfory i bolszewików trafił do łagru.

Ajamija był słynnym szamanem Nanajów, który za młodu doskonalił swój kunszt na Alasce. Ponieważ pomagające mu duchy w postaci pięknych kobiet wymagały odeń wystawnego życia, popadł w długi i uzależnił się od alkoholu. Stał się zależny od nożownika Wasyla, na którego polecenie sporządził tupilaka Iwaszkę.







Tytułowa Ruda Sfora składała się z potwornych, czerwonych od rdzy i krwi ni to psów, byków, koni, ludzi, smoków, a nawet pociągu i ożywionego czerwonego sztandaru. Potwory te, straszniejsze od najstraszniejszych jakuckich demonów abaasy były myślokształtami generowanymi przez umysły bolszewików i stopniowo obracały w popiół jakuckie zaświaty. Nie mogły im sprostać nawet złożone z abaasy hufce boga Tojon Kułuta – Pana Niewolnika wspomagane przez Ptaka Minleja, Byka Północy i Elleja. Ruda Sfora wymordowała wszystkich przyjaciół Ergisa podkopując wiarę w ich istnienie. Jej pierwowzorem mogły być następujące istoty:







,,Bohater pewnej nowoczesnej utopii, inżynier Główno, zamierza zaprojektować prawdziwie komunistyczne bydło. W jego wyobraźni: ‘… stąpają po szlachetnej ziemi giganty mleka i masła – stworzenia żywe, ale z niektórymi częściami ciała z metalu, ażeby łatwiej było ustrzec je przed chorobami i zapewnić ciągłą wydajność; żuchwy na przykład były stalowe, jelita usunięte niemal całkowicie (z uwagi na choroby wywoływane rozkładającym się kałem), a gruczoły mleczne powinny mieć elektromagnetyczne wspomaganie’ (Andriej Płatonow: Juwenilne morze, przeł. Henryk Chłystowski). [...]’’ - Jan Gondowicz ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)’’

W Rudej Sforze również były zwierzęta o metalowych częściach ciała.
Powieść jest niezwykle ciekawa i oryginalna. Opowiada o miłości, przyjaźni i poświęceniu; o poszukiwaniu sacrum przez kultury przedchrześcijańskie, oraz o fundamentalnym prawie człowieka jakim jest wolność wyznania. Jako katolik jestem zmuszony uznać szamanizm za fałszywą religię (egzorcyści ostrzegają już przed samym gromadzeniem w domu szamańskich artefaktów), jednak krwawe prześladowania szamanów ze strony komunistów były jednoznacznie złe. Książka nie atakuje chrześcijaństwa (powiedziałbym nawet, że jest chrześcijańska mimo pogańskiego anturażu; moją uwagę zwróciła analogia między cierpiącymi herosami jakuckimi a Męką Chrystusa), ostrzega natomiast przed zbrodniczym totalitaryzmem jakim był i jest komunizm. Ponadto ma dużą wartość edukacyjną przybliżając polskiemu czytelnikowi egzotyczną i ciekawą kulturę ;).

wtorek, 17 września 2019

Oniricon cz. 522

Śniło mi się, że:

- byłem na wycieczce z panem Tomasusem ov S., pływałem łódką i chodziłem do kościoła,





- byłem w szkole kiedy przez okno weszli strajkujący nauczyciele i byłem z tego niezadowolony,







- mieszkańcy pewnej polskiej wsi wysłali z misją małego chłopca, aby sprowadził Harry'ego Pottera, który miał nauczyć ich czarować, zamiast niego chłopiec sprowadził inkwizytora Mordimera Madderdina, który palił ich na stosie karząc na okultystyczne ciągoty,





- Stalin rozrywał na strzępy uczestniczki akcji Dziewuchy Dziewuchom (trafił swój na swego),
- istnieje nastoletnia polska aktorka o imieniu Sheena,





- idąc ulicą wołałem: ,,Niech żyją lata 90 - te!'',






- byłem chłopcem Maksem Stillerem i miałem gigantycznego, rudego kota w słoiku, który gonił mnie, a ja uciekałem w stronę kaplicy dominikanów w Szczecinie. 

,,Grillbar Galaktyka''








We wrześniu 2019 r. przeczytałem humorystyczną space operę Mai Lidii Kossakowskiej ,,Grillbar Galaktyka’’ z 2011 r. Jej akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości na planetach wchodzących w skład Unii Międzygalaktycznej jak: Nowa Ziemia, Avalon (nazwa zapożyczono z legend arturiańskich), Szangri – La (nazwa utopijnej krainy w Tybecie opisanej przez Jamesa Hiltona w powieści ,,Zaginiony horyzont’’ z 1933 r.), Atlantis (Atlantyda – zatopiony ląd z mitologii greckiej i teozoficznej), Hi Brasil (wyspa z mitologii celtyckiej), a także poza jej granicami jak: Selena (Selene była grecką boginią Księżyca), Durian (nazwa zapożyczona od jadalnego, lecz cuchnącego owocu z Azji Południowo – Wschodniej), Sfija, Śluźnia i wiele innych. Pamięć o Starej Ziemi przetrwała jedynie w znikomym stopniu.






Unia Międzygalaktyczna była kosmicznym odpowiednikiem dzisiejszej Unii Europejskiej. Jej walutę stanowiło astro (odpowiednik euro), zaś porozumiewano się w niej językiem międzygalaktycznym. Cechowała się wszechwładzą urzędników regulujących każdy aspekt życia. Władze unijne negocjowały przystąpienie do wspólnoty planety Śluźni. W Unii działało prężne lobby na rzecz zastąpienia normalnego jedzenia zieloną papką wytwarzaną na Śluźni.






Śluzowce były zielonymi pierwotniakami tworzącymi kolonie. Były to bardzo głupie stworzenia, posiadały jednakże jeden umysł kolektywny pozwalający im knuć intrygi. Z pomocą robotów wytwarzały zieloną odżywkę ze śmieci i padliny usiłując ją narzucić wszystkim planetom jako rzekomo zdrową i ekologiczną. W rzeczywistości chciały opanować kosmos i pożreć wszystkich jego mieszkańców, zaś ich zielona papka zawierająca zarodniki Śluźni służyła do kontroli umysłów prowadzącej do zacierania indywidualnych różnic.






Innym przejawem krytyki poprawności politycznej jest planeta Sfija stanowiąca odbicie w krzywym zwierciadle współczesnej Skandynawii rządzonej przez socjalistów (zainteresowanych odsyłam do świetnej książki Andrzeja Pilipiuka ,,Raport z Północy’’). Na Sfii państwo, którego godłem była wybuchająca tęcza, tępiło w zarodku wszelką niezależność. Ryby były tam uznawane za osoby i … uczone zasad demokracji. Na ulicach nie widziało się dzieci ani zwierząt, zaś wszyscy mieszkańcy (sami blondyni) nosili jednakowe białe stroje i mieszkali w jednakowych białych budynkach. Osoby upośledzone i nieprzystosowane społecznie były poddawane przymusowej eutanazji.






Głównym bohaterem był kucharz Hermoso Madrid Iven – szef restauracji ,,Płacząca Kometa’’. Urodził się na Nowej Ziemi jako syn bogatego dygnitarza unijnego i artystki. Po raz pierwszy zaczął interesować się sztuką kulinarną gdy zobaczył jak jego kuzynka Tadż Mahal próbowała zjeść motyle. Zainteresowanie to utwierdziły wakacje u dziadka Texaco Oil Ivena na planecie Avalon, gdzie mały Hermoso zetknął się z bardzo dobrą wiejską kuchnią. Później odbył studia gastronomiczne u bardzo wymagających nauczycieli, oraz terminował w barze T’fuka z rasy Robali, od którego usłyszał, że ,,Kosmos jest pełen żarcia’’. Kierując własną restauracją ,,Płacząca Kometa’’ dał się poznać jako umiejętnie zarządzający szef potrafiący dla każdego pracownika znaleźć najbardziej odpowiadające jego zdolnościom zadanie, tolerancyjny, odporny na stres, przeciwnik poprawności politycznej, ciężko pracujący, by wszyscy klienci byli zadowoleni.

Powieść zawiera liczne ciekawe nawiązania literackie i filmowe zarówno do klasyki science fiction, ale też do mitologii, horroru i fantasy.






Z mitologii greckiej zostały zapożyczone Syreny. W powieści były to mieszkanki Trytona mające postać pięknych kobiet o ptasich stopach i rybich ogonach, zamiast włosów mające na głowie długie kolorowe pióra. Do rasy tej należała Afrodyta Knidos Steig – specjalistka w przyrządzaniu ryb i owoców morza, zatrudniona w ,,Płaczącej Komecie’’.






Innym nawiązaniem do greckich mitów (możliwe, że również do powieści ,,Kraina Minotaurów’’ Richarda A. Knaaka z 1996 r.) jest zamieszkana przez Minotaury odległa planeta (może to dziwne, ale nasuwa mi skojarzenia z Teksasem). Zamieszkiwały ją okrutne hybrydy ludzi i bydła domowego o rogach okutych żelazem. Oprócz byków były wśród nich również krowy i cielęta. Minotaury tak jak ich mityczny pierwowzór żywiły się mięsem min. ludzi kupowanych od handlarzy niewolników. Chcieli pożreć głównego bohatera i jego przyjaciółkę, kotkę Silanę, lecz ocalił ich lukiański pilot Sam (Samotny Żeglarz).






Jedynym nawiązaniem do mitologii słowiańskiej, a właściwie do polskiej legendy o zatopionym w falach Bałtyku mieście Winecie jest Vinetta – podwodna baza prawicowej opozycji na planecie Sfii.







W wierzeniach średniowiecznych występowały terrobuli – żywe głazy z Gór Wschodnich na końcu świata. Zbliżone do siebie stawały się gorące, a oddalone – zimne (Jan Gondowicz ,,Umberto Eco ‘Historia krain i miejsc legendarnych’ dziś PREMIERA’’ [w] ,,Gazeta Wyborcza’’ z 5 listopada 2013). Nawiązaniem do tej legendy mogą być Kamienie – inteligentne kryształy nie potrzebujące jedzenia. Do rasy tej należał Bar – unijny urzędnik, który przeszkadzał w pracy restauracji ,,Płacząca Kometa’’ i lobbował za wprowadzeniem do niej zielonej papki ze Śluźni.







Do klasycznej baśni o Złotowłosej i trzech niedźwiedziach nawiązuje wątek ukrycia się głównego bohatera na transportowym statku kosmicznym pilotowanym przez trzech mało rozgarniętych kosmitów o misiowatym wyglądzie. Nosili oni imiona Czajnik, Gluś i Bomba. Iven gotował dla nich. Kosmiczne niedźwiadki zasmakowały w jego pasztetach i ciastach tak bardzo, że nie chciały mu pozwolić odejść. Kucharz musiał więc na jakiś czas uśpić ich makiem.







W mitologii Cthulhu stworzonej przez H. P. Lovecrafta istniała planeta Yuggoth (Pluton) zamieszkana przez rasę inteligentnych grzybów wyglądających jak uskrzydlone owady. W powieści Kossakowskiej pojawia się planeta Jugot zamieszkana przez Pieczary – rasę mówiących grzybów kapeluszowych mających nibynóżki. Grzyby te nie grzeszyły inteligencją, za to były niebezpiecznymi gangsterami i terrorystami przysparzającymi Unii wiele kłopotów. Zabijały misjonarzy z innych planet i marynowały ich głowy. Nosiły takie imiona jak Tabu lub Konsekracja nie rozumiały bowiem znaczenia tych słów. Pozwalały zjadać ciała swych zmarłych, a Iven nie miał skrupułów by je przyrządzać. Wierzyły w Wielką Grzybnię, która miała z czasem opanować cały kosmos czyniąc go miejscem ciemnym i wilgotnym. Ostatecznie pomogły Ivenowi w walce ze Śluzowcami.






Do polskiej kreskówki ,,Przypadki Zwierzojeża’’z 1996 r. mogą nawiązywać mieszkańcy planety Durian. Byli to podobni do niebieskich jeży pustelnicy, telepaci i szamani, którzy słynęli z najobrzydliwszej kuchni w całym kosmosie. Jednak Iven nauczył się do starego Yoko jak przyrządzać duriańskie potrawy, aby były smaczne. Przypominam, że nazwa planety pochodzi od cuchnącego, lecz jadalnego dla ludzi owocu ;).

Ukłonem w stronę mangi i anime są szaleni, lukiańscy piloci wyglądający jak twory wyobraźni japońskich rysowników. Była to rasa dziecinnych marzycieli, którzy nie przyjmując do wiadomości istnienia praw fizyki potrafili sterować popsutymi statkami napędzając je siłą samej wyobraźni. Choć bywali denerwujący (i śmieszni) bez nich podbój odległych galaktyk byłby niemożliwy. Należeli do nich Rozdarta Limba i Samotny Żeglarz (Sam). Ten ostatni odróżniał się od swoich pobratymców racjonalnym myśleniem.






W uniwersum omawianej powieści przetrwała pamięć po serii filmów ,,Gwiezdne Wojny’’. Iven uważał, że księżniczka Leia była … brzydka, zaś należący do lukiańskiego pilota Sama statek kosmiczny nazywał się ,,Sokół 2’’ (nawiązanie do ,,Sokoła Millenium’’ - statku Hana Solo).







Do współczesnych pomysłów ufologów nawiązują rasy Jaszczurów i Robali. Pierwsza z nich, skupiająca uczłowieczone jaszczurki nawiązuje do królujących w świecie teorii spiskowych Reptilian. Jaszczury miały smykałkę do interesów o świadczyły ich imiona takie jak: Dobry Profit (menadżer Ivena), Dziecko Zamożności (postać negatywna; była agentką Śluźni i chciała doprowadzić do ruiny Ivena, a potem go zabić; nie znała się na gotowaniu, a mimo to uczyła pracowników jak prowadzić restaurację), czy Akumulacja Zysku (dziennikarka ze stacji holowizyjnej Supra, która zdobyła dowody na knowania Śluzowców i doczekała się własnego programu w holowizji). Moim zdaniem Jaszczury przypominają trochę stereotypowych Żydów (zarówno Żydzi jak i Reptilianie są bohaterami wielu teorii spiskowych).







Z kolei Robale (należał do nich T’fuk – mentor Ivena) mogą nawiązywać do zwanych również Formidami insektoidalnych kosmitów z cyklu science fiction o Enderze pióra Orsona Scotta Carda. Insektoidy pojawiają się również w ,,Kawalerii kosmosu’’ Roberta A. Heinleina, w serialach ,,Star Trek’’, ,,Doctor Who’’, oraz w ,,Gwiezdnych Wojnach’’ i w ,,Dystrykcie 9’’. W XXI wieku niektórzy ludzie … wierzą w istnienie takich istot: ,, […] Insektoidy bardzo rzadko odwiedzają Ziemię. Może to świadczyć o tym, że nie są specjalnie zainteresowani ludźmi. Prawdopodobnie nasz materiał genetyczny nie jest im potrzebny. Badają kosmos poszukując istot podobnych do nich pod względem biologicznym. [...]’’ - post ,,Rasy kosmitów’’ na blogu ,,Olaboga’’.







W powieści pojawia się nawiązanie do filmu ,,Obcy - ósmy pasażer Nostromo’’ z 1979 roku. W restauracji Ivena zalęgła się samica owego kosmity, która w ciałach chlipaczków (rodzaj owoców morza) złożyła jaja, z których wykluły się larwy. Dzięki sprawnej akcji szefa i pracowników należących do różnych ras rozumnych i użyciu gorącego karmelu udało się pokonać samicę Obcego i jej potomstwo, a następnie smakowicie przyrządzić ich ciała (nawiązuje do tego rysunek na okładce).







Do powieści fantasy polskiego autora Feliksa W. Kresa nawiązuje odległa planeta Kraniec. Zamieszkiwali ją ludzie, mówiące koty i wymarłe już inteligentne sępy. Planetę stworzył, a następnie porzucił bóg Szary. Z Krańca pochodziła biała, pełna wdzięku kotka Silana nosząca sukienkę i gotująca w tytułowym barze z grillem ,,Galaktyce’’. Choć miała wielki talent kulinarny, padała tam ofiarą mobbingu ze strony jednego z pracowników, lecz potrafiła się odgryźć. Została wierną przyjaciółką Hermosa Madrida Ivena. Wspólnie porzucili pracę w ,,Galaktyce’’ i przeżyli wiele przygód na odległych planetach takich jak Selena, planeta Minotaurów czy Śluźnia. Marzeniem kotki było otworzyć własną knajpkę z prostym jedzeniem.

Powieść jest pełna humoru, smakowitych opisów kulinarnych fantastycznych potraw, oraz wartkiej akcji. Posiada pozytywnego bohatera i niesie konserwatywne i wolnościowe przesłanie. Bardzo spodobała mi się zawarta w niej bardzo inteligentna krytyka Unii Europejskiej ;).

Oniricon cz. 521

Śniło mi się, że:





- pytałem kogoś czy wie, że ptasie jajo jest pojedynczą komórką,
- po szkole chodziła półnaga kobieta z trzema foczymi głowami,






- królewicz Marko miał dwóch synów, z których jeden - leniwy zamiast walczyć wolał podglądać piękną księżniczkę studiującą na Akademii Krakowskiej, która zamieniła się w świnię,





- pewna księżniczka lubiła bawić się ze zmrocznikiem gładyszem i innymi ćmami,





- w ,,Świecie wiedzy'' znalazłem artykuł o fantastycznych zwierzętach min. koźle z Albanii - albanotragusie,






- dowiedziałem się, że Kanada ma wspólnego prezydenta z USA, lecz jej premierem jest Tony Blair,





- razem z Babcią oglądałem w Internecie serial ,,Gęsia skórka''; w jednym z odcinków w czasie Halloween dziewczynka została zminiaturyzowana i musiała służyć królikowi imieniem Techtura,
- Janes ov Calcium poczęstował mnie jakąś sałatką, przez pomyłkę otworzyłem słodycze i potrawę z buraków i małży przeznaczone dla matek, pan Martinus ov Simcass był zły na mnie, wówczas podrapałem się widelcem, a on powiedział, że odtąd widelec będzie ważnym symbolem dla Polaków,
- w ośrodku dla autystycznych dzieci znajdowały się dwie kuchnie; w jednej z nich uczyła gotować asystentka Magdy Gessler,
- w niedzielę chciałem uczestniczyć we Mszy Świętej, lecz przyszli strajkujący lekarze i przeklinali, a potem razem z księdzem pojechali na wycieczkę, 
- Maryja nazywała się Airam Aifoza i nosiła jeszcze wiele innych imion,






- anarchokonserwatyści lubią twórczość J. K. Rowling,
- szedłem ulicą razem z dwiema nauczycielkami, spotkałem Jarosława Grzędowicza i Maję Lidię Kossakowską; pozdrowiłem ich i chciałem powiedzieć, że lubię ich książki,
- pewien eskimoski chłopiec imieniem Einar był szamanem prześladowanym przez Aniceta Hazdrubala - ubranego na czarno karła o żółtych oczach i długiej siwej brodzie, oraz przez władcę szczurów w hitlerowskim mundurze; ów szczur wraz ze swymi poddanymi zaatakował średniowieczne Niemcy i zabił króla, który stał się pierwowzorem Popiela,






- poszedłem do psychiatry, który w swoim gabinecie miał terrarium z dwoma czarnymi królikami i surowo oceniał matkę pewnej dziewczynki, podszedłem do niej i pomogłem złapać uciekającą myszoskoczkę mongolską karmiącą nowo narodzone młode, myszoskoczka okazała się jednak bardzo ciężka. 

poniedziałek, 16 września 2019

Pielgrzymka na Podlasie


,,Podlasie, to Ziemia Ludzi życzliwych
I gościnnych tak, jak gość w dom – Bóg w dom.
Ludzi pięknych zdrowych i szczęśliwych,
Których poeci ujmują w wierszy swój ton’’
- M. Patriota; fragment wiersza z 30 listopada 2012 r.







W dniach 7 – 12 września 2019 r. byłem na pielgrzymce na Podlasie (starokrasne: Dopenlechina, runwirskie: Podlesije); rejon północno – wschodniej Polski graniczący z Litwą i Białorusią. Wyruszyliśmy nocą z piątku na sobotę spod katedry pod wezwaniem św. Jakuba w Szczecinie. Jechałem razem z grupą starszych ludzi. Towarzyszyło nam dwóch księży. Jeden z nich, bardzo muzykalny grał na gitarze, akordeonie i fletni Pana, oraz śpiewał po polsku, chorwacku, hebrajsku, włosku i hiszpańsku.






Pierwszego dnia byliśmy już w Tykocinie (starokrasne: Ticotino, runwirskie: Tikot’in) mieście niegdyś zamieszkanym przez licznych Żydów, gdzie kręcono film ,,U Pana Boga w ogródku’’ i gdzie sprzedają bardzo dobre lody ;).






Pojechaliśmy do Suchowoli (Drestavolenta, Suchovola) – wsi, w której uczył się przyszły męczennik bł. Jerzy Popiełuszko (1947 – 1984). Ujrzeliśmy tam jego grób. Ksiądz Popiełuszko urodził się we wsi Okopy (Akap, Akapi) gdzie został ochrzczony imieniem Alfons, wolał jednak używać imienia Jerzy.







Potem skierowaliśmy się do Sokołówki (starokrasne: Falca, runwirskie: Sokołka) gdzie miał miejsce uznany przez Kościół cud eucharystyczny z 2008 r. zaobserwowany w sokólskim kościele pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego. Oglądaliśmy poświęcony temu wydarzeniu film zrealizowany przez TV Trwam. Wystąpiła w nim prof. Maria Sobowiec – Łotewska z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, która za pomocą badań mikroskopem elektronowym wykazała niezbicie, że kawałek hostii upuszczonej przez księdza na podłogę i przeznaczenia w wodzie przekształcił się we fragment ludzkiego mięśnia sercowego gładkiego pochodzącego z narządu w stanie agonii. Działanie bakterii Serantia, na które powołują się sceptycy jest tu wykluczone.






Na noc zajechaliśmy do Świętej Wody (Santyja Aka, Sviatyja Voda) – sanktuarium przypominającym Górę Krzyży w Szawlach na Litwie. Również w Świętej Wodzie znajduje się wzgórze pokryte lasem krzyży.






Drugiego dnia pojechaliśmy do Hajnówki (starokrasne: Hainopolis, runwirskie: Gajnovka, toropieckie: Gajina) gdzie przystąpiłem do sakramentu spowiedzi. Miejscowe społeczeństwo jest mocno podzielone w sprawie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej (a także Żołnierzy Wyklętych). Warto wiedzieć, że przyczyną gradacji kornika są zmiany klimatyczne (bardzo suche lato, które spowodowało obniżenie poziomu wód gruntowych). Z kolei pojawiające się w mediach porównanie wycinki w Puszczy Białowieskiej do wycinki przeprowadzonej niedawno przez Niemców w Bawarii jest nietrafne, ponieważ w pierwszym przypadku mamy do czynienia z wartym ochrony fragmentem pradawnej puszczy, gdzie wciąż można obserwować procesy naturalne, zaś w Niemczech zamiast puszczy istnieją lasy w całości sadzone przez człowieka. Pozyskiwanie drewna z terenu puszczy na dłuższą metę doprowadziłoby ją do utraty pierwotnego charakteru; byłoby to okradanie przyszłych pokoleń dla doraźnej korzyści. Podróżowaliśmy z przewodniczką będącą z wykształcenia biologiem. W Puszczy Białowieskiej widziałem drzewa zniszczone przez kornika i wycięte przez drwali. 






 W Białowieży (Vioro Vakilis, Biełyj Stołp) widziałem z okna autokaru dom Włodzimierza Cimoszewicza. Zwiedzaliśmy też carską cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy z unikatowym ikonostasem z chińskiej porcelany (do tej pory jedyną niekatolicką świątynią, w której wnętrzu przebywałem był polskokatolicki kościół pod wezwaniem św św. Piotra i Pawła w Szczecinie). Trzeba bowiem wiedzieć, że ze względy na obecność żubrów na przełomie XIX i XX wieku Puszcza Białowieska była terenem łowieckim rosyjskich carów Aleksandra III (1845 – 1894) i Mikołaja II (1868 – 1918). Na ich potrzeby zbudowano zachowane do dzisiaj apartamenty myśliwskie; władcy nie mogli przecież mieszkać w kurnych chatach!






W czasie pielgrzymki spełniło się moje wielkie marzenie z dzieciństwa jakim było odwiedzenie Białowieskiego Parku Narodowego ;). Warto wiedzieć, że tylko niewielka jego część ścisłym rezerwatem chroniącym ocalałem fragmenty pierwotnej puszczy. Widziałem drzewa sprowadzone przez carskich leśników min. z Kaukazu i Kanady, oraz kamień upamiętniający łowy króla Augusta III Sasa (1696 – 1763). W istocie była to rzeź masowo spędzonych do zagrody bezbronnych zwierząt; powodów raczej do wstydu niż dumy. Z okna autokaru widziałem kamienny krąg – pogańskie miejsce mocy rozsławione przez Leszka Matelę (na blogu znajduje się recenzja jego książki ,,Tajemnice dawnych Słowian’’). Wspaniałym przeżyciem było odwidzenie rezerwatu pokazowego gdzie prezentowano w zagrodach: żubry, żubronie (mieszańce żubrów z bydłem domowym), jelenie, koniki polskie, rysicę, a także wilki i żbika. Przedstawicieli tych dwóch ostatnich gatunków nie dostrzegłem, bowiem dobrze się zamaskowały, za co w trawie widziałem mysz leśną.






Po opuszczeniu Białowieskiego Parku Narodowego w białowieskiej restauracji spróbowałem regionalnych specjałów: babki ziemniaczanej ze śmietaną, kartaczy, białoruskiego soku z brzozy i litewskiej lemoniady. Podlaska kuchnia słusznie cieszy się uznaniem ;).






Trzeciego dnia przyjechaliśmy do Białegostoku (starokrasne: Vakilistoox, runwirskie: Biełyjstok) – stolicy województwa podlaskiego, gdzie nawiedziliśmy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Do jego utworzenia dążył bł. Michał Sopoćko (1888 – 1975); spowiednik św. Faustyny Kowalskiej (1905 – 1938), lecz sanktuarium zostało założone dopiero po jego śmierci. Z jego powodu Białystok jest nazywany Miastem Miłosierdzia.






Zwiedzaliśmy cerkiew św. Mikołaja razem z miłą przewodniczką wyznania prawosławnego, żoną katolika, z zawodu historykiem, autorką bloga ,,Białystok subiektywnie’’. Drogi katolicyzmu i prawosławia rozeszły się ostatecznie w 1054 r. (tzw. schizma wschodnia). Powodem były spory doktrynalne i liturgiczne o formułę filioque w Wyznaniu Wiary (sposób rozumienia zależności Ducha Świętego od Ojca i Syna), używanie kwaszonego chleba i prymat Papieża nad całym chrześcijaństwem, a także liczne osobiste ambicje i animozje obu stron. Podział ten jest tym bardziej bolesny, że w sumie katolików z prawosławnymi łączy znacznie więcej niż z innymi odłamami chrześcijaństwa. Wyznają tego samego Boga w Trójcy Świętej Jedynego, tą samą Maryję (nie wierzą jednak w Jej Niepokalane Poczęcie), oraz mają wielu tych samych świętych. Z terenu Podlasia pochodzi kult prawosławnego św. Gabriela Zabłudowskiego (1684 – 1690); męczennika. Dawniej uważano go za ofiarę żydowskiego mordu rytualnego, ale tak naprawdę nie wiemy z czyich rąk zginął (jak powinno być wiadomo Żydzi nie składają ofiar z dzieci). Polscy prawosławni są niezależni od Moskwy; autokefalię uzyskali już w latach 20 – tych XX wieku. W cerkwiach prawosławnych centralne miejsce zajmuje ikonostas – ściana z ikon zawsze powielająca ten sam schemat ilustrujące kluczowe wydarzenia zbawcze. Kapłan (określenie pop jest uważane za obraźliwe, podobnie jak klecha) wychodzi do wiernych przez rajskie wrota (zwane też carskimi wrotami), za którymi którymi przechowuje się Ciało Chrystusa w postaci prosfory. Dla diakonów przeznaczone są boczne diakońskie wrota. W cerkwi prawosławnej nie ma ławek z wyjątkiem kilku bocznych przeznaczonych dla osób starych lub chorych (przewodniczka była w szoku gdy widziała odejście od tej reguły w prawosławnej Grecji), zaś samo nabożeństwo zwane Boską Liturgią może trwać od półtorej do dwóch godzin. Jest to dla wiernych rodzaj umartwienia zwanego Małą Golgotą. Wnoszenie instrumentów muzycznych do cerkwi jest traktowane jako grzech. Językiem liturgicznym jest starocerkiewnosłowiański (na Podlasiu prawosławne dzieci uczą się go na lekcjach religii). Prawosławni przy wejściu do cerkwi zamiast zanurzać dłonie w wodzie święconej, całuję ikonę.






Przed II wojną światową Białystok zamieszkiwali liczni Żydzi, których dziś upamiętnia pomnik menory. W Izraelu znajduje się nawet miasto Kiryat Białystok zamieszkane przez potomków podlaskich Żydów.






Ogromne wrażenie wywarł na mnie Pałac Branickich; obecnie siedziba Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Mieszkał w nim z wielkim przepychem hetman Jan Klemens Branicki herbu Gryf (1689 – 1771), który był rywalem Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732 – 1798) w wolnej elekcji na króla Polski. Nie należy mylić go z targowiczaninem Franciszkiem Ksawerym Branickim herbu Korczak (1731 – 1819). Pałac jest świadectwem dalekosiężnych ambicji i bogactwa (ktoś mógłby powiedzieć, że megalomanii) właściciela. Podkreślają to dwa umieszczone przy bramie wjazdowej posągi Herkulesów (w zachodniej Europie min. we Francji symbolu tego mógł używać tylko król), gryf – herbowy zwierz Branickiego siedzący na zegarze (symbol nieśmiertelności), oraz kolumny z bardzo drogiego czarnego marmuru. Po II wojnie światowej komuniści chcieli zburzyć pałac (tak jak to uczynili z hotelem ,,Ritz’’), lecz zabytek ocaliło to, że w 1920 r. był bazą Feliksa Dzierżyńskiego (1877 – 1926) i innych kolaborantów z Litewsko – Białoruskiej Republiki Socjalistycznej.





Po opuszczeniu Pałacu Branickich poszliśmy do białostockiego parku, gdzie znajduje się brzydka, lecz zabawna rzeźba przedstawiająca buldoga francuskiego, który należał do Mikołaja Kawelina (1865 – 1944).






Opuszczając Białystok skierowaliśmy się do Bielska Podlaskiego (Belesco ov Dopenlechina) gdzie zwiedzaliśmy klasztor karmelitów trzewiczkowych z 1641 r.






Czwartego dnia pojechaliśmy do Kodnia (starokrasne: Codna, runwirskie: Kadna, toropieckie: Kadath) – duchowej stolicy Podlasia gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Boskiej z Guadelupe (chodzi o miejscowość w Hiszpanii, a nie w Meksyku). Obraz zrabował w Rzymie i przywiózł na Podlasie cudownie uzdrowiony magnat Mikołaj Sapieha Pobożny (1581 – 1644). Został za to ekskomunikowany przez Papieża. Ekskomunika została zdjęta po tym jak Sapieha wygłosił płomienną mowę przeciwko planowanemu małżeństwu królewicza Władysława IV (1595 – 1648) z protestantką. Cała sprawa posłużyła Zofii Kossak – Szczuckiej (1889 – 1968) za kanwę (bardzo popularnej w Kodniu) powieści ,,Błogosławiona wina’’ z 1953 r.






Przy sanktuarium działa muzeum zawierające ciekawe zbiory etnograficzne (przywożone przez misjonarzy) i ornitologiczne. Widziałem ozdobną czapkę z Buriacji, afrykańskie maski, ozdobę z kolca jeżozwierza, bicz wykonany z koziej nogi, posążek Buddy i zielone, kryształowe naczynie z Włoch, a także gniazda i jaja miejscowych ptaków, z których największe były jaja łabędzia niemego (dział ornitologii poświęcony jajom nazywa się oologia).






We wsi Kostomłoty (Costenmołanen) zwiedziliśmy jedyną na świecie unicką cerkiew św. Nikity Męczennika z XVII wieku. Jest to jedyna na świecie świątynia neounitów obrządku bizantyjsko – słowiańskiego. Po rozpadzie chrześcijaństwa w 1054 r. Kościół katolicki dążył do przywrócenia jedności. W średniowieczu zawierane były w tym celu unie w Lyonie (1274) i we Florencji (1439), lecz powodzeniem została uwieńczona dopiero unia brzeska z 1596 r. W jej wyniku powstało wyznanie łączące wiele elementów prawosławnych z posłuszeństwem Papieżowi. W cerkwi unickiej widzieliśmy ikonostas, ale też krzesła dla wiernych. Unici w przeciwieństwie do prawosławnych używają też dzwonków w czasie nabożeństw. Obrządek bizantyjsko – słowiański polega na ścisłym przestrzeganiu zaleceń liturgicznych św. Jana Chryzostoma (ok. 347/ 349 – 407) oraz na używaniu w liturgii języka starocerkiewnosłowiańskiego (oprowadzający nas po cerkwi ksiądz pobłogosławił nas w tym języku). Dodać należy, że przez wieki unici padali ofiarą krwawych prześladowań religijnych ze strony carskiej Rosji i do dzisiaj są uważani przez prawosławnych za odszczepieńców. W 1907 r. car Mikołaj II postawił unitów przed wyborem: albo przejdę na prawosławie, albo zmienią obrządek na rzymskokatolicki. Unici wybrali wówczas posłuszeństwo Papieżowi.






Z Kostomłotów udaliśmy się do wsi Pratulina (Pratulinus) będącego miejscem kultu unickich męczenników: Wincentego Lewoniuka, Daniela Karmasza, Łukasza Bojko, Konstantego Bojko, Konstantego Łukaszuka, Bartłomieja Osypiuka, Aniceta Hryciuka, Filipa Geryluka, Ignacego Frańczuka, Onufrego Wasyluka, Maksyma Hawryluka, Jana Andrzejczuka i Michała Wawrzyszuka, którzy broniąc unickiej cerkwi przed zajęciem przez prawosławnego proboszcza zostali 24 stycznia 1874 r. zabici przez carskich sołdatów. Polski noblista Władysław Stanisław Reymont (1867 – 1925) pisał o nich w utworze ,,Z ziemi chełmskiej’’. Bohaterscy unici broniąc swej religijnej tożsamości potrafili wycinać sobie nożem skórę z czoła naznaczonego krzyżem przez prawosławnego duchownego, wierzyli bowiem, że przyjęcie prawosławia sprowadzi na nich wieczne potępienie.






Piątego dnia przyjechaliśmy do Jabłecznej (Japułkova) nawiedzić prawosławny męski monastyr św. Onufrego. Patron tego klasztoru czczony również przez katolików był żyjącym w latach 320 – 400 etiopskim pustelnikiem działającym w Egipcie, a zmarłym w Syrii. Jego imię według jednych pochodzi z języka greckiego i oznacza ,,pasterza osłów’’, według innych zaś bierze swój początek od Onurisa - podrzędnego egipskiego boga walki i łowów. Według legendy św. Onufry był synem króla Persji. Smutnym świadectwem trwających do dziś rozłamów w chrześcijaństwie jest znajdujący się w Jabłecznej kamień poświęcony pamięci ,,ofiar unii brzeskiej’’, którą prawosławni do dziś uważają za największą tragedię (dla mnie jako katolika taką tragedią jest raczej rozłam jaki nastąpił w 1054 r.).






Po opuszczeniu Jabłecznej zatrzymaliśmy się na zabytkowym cmentarzu tatarskim (muzułmańskim). Położony był w pobliżu lasu i otaczało go ogrodzenie zdobione wizerunkiem półksiężyca. Nie była na nim zniczy, ani kwiatów, zaś groby oznaczone były jedynie stojącymi kamieniami z napisami wykonanymi cyrylicą. Miejsce to bardzo pobudza wyobraźnię; wygląda jak wyjęte z kart powieści fantasy ;).






W Janowie Podlaskim (Janopolis ov Dopenlechina) dawniej zwanym Janowem Biskupim (Janopolis ov Episkopalis) odwiedziliśmy katedrę, gdzie zwiedzaliśmy krypty biskupów. Widzieliśmy też rzeźbę przedstawiającą biskupa Adama Naruszewicza (1733 – 1796) – jezuity, przyjaciela i współpracownika króla Stasia, historyka i poety, który pod koniec życia przeżył coś w rodzaju załamania nerwowego i zaczął stronić od ludzi.






Następnie udaliśmy się do słynnej na całym świecie stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim. Widzieliśmy wyjątkowo piękne i delikatnie zbudowane konie czystej krwi arabskiej (jeden z nich pochodził aż z Bahrajnu), a także angielskiej, mieszańców arabów z anglikami, oraz masywnie zbudowane ślązaki. Rumaki nosiły takie imiona jak np. Aslan (imię głównego bohatera ,,Opowieści z Narnii’’ C. S. Lewisa, znaczące po turecku lew) i Albedo (w alchemii nazwa jednego z etapów procesu wytwarzania kamienia filozoficznego; co ciekawe koń Albedo jest … czarny, powinien więc nazywać się raczej Nigredo :). W latach 90 – tych XX wieku jeden z janowskich koni wystąpił w amerykańskim serialu ,,Dynastia’’. Dowiedziałem się też, że źrebaki nie rodzą się siwe, lecz uzyskują tę piękną barwę z wiekiem. Na terenie stadniny znajduje się też koński cmentarz (jeden z pochowanych tam rumaków nosił imię Czort). Miejsce pochówku koni oznaczały głazy z napisami. Zainteresowanych historią stadniny w Janowie Podlaskim odsyłam do książki Ireneusza Jana Kamińskiego ,,Konie rubinowe’’ z 1982 r.






W Białej Podlaskiej (Vakilis ov Dopenlechina) zwiedzaliśmy park pałacowy książąt Radziwiłłów.






Z kolei w Leśnej Podlaskiej (Forestra ov Dopenlechina) zwiedziliśmy Sanktuarium Matki Boskiej Leśniańskiej wraz z klasztorem paulinów. W latach 1718 – 1720 miały tam miejsce objawienia medalika z wizerunkiem Maryi. Sanktuarium posiada również źródło leczniczej wody (tym co jest w owej wodzie leczniczej to nie jej skład chemiczny czy fizyczny, lecz uświęcenie obecnością Maryi i wiara).






Szósty dzień upłynął na powrocie do Szczecina. W drodze nawiedziliśmy słynne prawosławne sanktuarium Górę Grabarkę, które ongiś założyli ludzie uratowani przed epidemią. Na Grabarce mieści się mnóstwo prawosławnych krzyży i żyją tam przecudne czarne koty (jednego kociaka pogłaskałem; skojarzył mi się z Behemotem z ,,Mistrza i Małgorzaty’’ Michaiła Bułhakowa).






Później w Drohiczynie (Drogitinus) – dawnej stolicy Podlasia odwiedziliśmy katedrę pod wezwaniem Świętej Trójcy, a następnie długo jechaliśmy w stronę Szczecina oglądając w autokarze film o objawieniach Maryjnych w Medjugorie (odsyłam do posta: ,,Medjugorie, czyli tam i z powrotem’’).
Zmęczony wróciłem do Szczecina późnym wieczorem. Jestem zachwycony Podlasiem; jego przyrodą i bogactwem wielu kultur, pobożnością mieszkańców jak i wyśmienitą kuchnią ;). Jest to wspaniała kraina trochę jak z baśni albo ze świata fantasy ;).