poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Nawojka


,,W samych początkach XV wieku przeżył Kraków sensację, którą nie wiadomo czemu wkłada się między legendy. Pewien szlachcic powziął podejrzenie, iż jeden z żaków Akademii to przebrana dziewczyna. W sieni kamienicy przyparł ją do muru i sprawdził. Za noszenie ubrań męskich groził wtedy kobietom stos, o czym przekonują losy Joanny d’Arc. Zapytana przez sędziów o powód tak zdrożnego postępowania, krakowska oskarżona miała odpowiedzieć: ‘Z miłości do wiedzy’. Od wyroku ocaliło ją stwierdzone przez świadków jej nienaganne prowadzenie się. Była córką wiejskiego nauczyciela z Wielkopolski. Po śmierci ojca postanowiła kształcić się dalej… Na własną prośbę oddano ją do klasztoru, gdzie została nauczycielką mniszek, później przełożoną. Historię tę opisał współczesny wypadkom opat wiedeński Marcin, góral ze Spiszu, który stosunki w krakowskich i śląskich szkołach znał z osobistego doświadczenia’’ - Paweł Jasienica ,,Polska Jagiellonów’’.










Nawojka miłowała wiedzę. Jej ojciec, ubogi żerca Sławomiej z sioła Pyzdry w analapijskiej prowincji Polanii, po śmierci żony całą swą miłość przelał na jedyną córkę, która pod jego opieką wyrosła na pannę urodziwą, o włosach do złotego runa podobnych. Ojciec nauczył Nowajkę tajników pisma tinezyjskiego, które niegdyś objawił ludziom biały orzeł Tinez Dwugłowy. Pismo to nosiło również słowiańską nazwę bukwicy od starokrasnego słowa ,,pükeva’’, czyli litera, bukwa. Nie obce jej były również turańskie runy znad rzeki Orchonu toczącej swe wody przez Białopolskę, oraz runy rowasz z dalekiego Atelkuzu. Znane jej były tajniki ziół i nazwy gwiazd. Rozpoznawała ptaki po głosie i zwierzęta ssące po zostawionych tropach. Umiała zamawiać choroby i znała parę prostych zaklęć. Jej ciekawość świata przypominała studnię bez dna.
Gdy kapłan Sławomiej przebity lodowym ościeniem Mar – Zanny udał się do Nawi w ślad za swą żoną, Nawojka tocząc krynice łez z modrych oczu, postanowiła udać się po dalsze nauki ku słynnym z licznych mędrców miast Południa obmywanych falami Morza Rajskiego. Za cel wędrówki obrała Ateny – gród w erze dwunastej założony przez Światłosławę, córkę greckiego króla Jeszy, przez Greków zwaną Ateną. Przez wzgląd na nią, Ateny w mowie słowiańskiej nosiły nazwę Światłosławice.
Nawojka z kosturem w białej dłoni, okryta szarym, podróżnym płaszczem z kapturem, szła niestrudzenie na południe przez prastare puszcze i wyniosłe góry o ośnieżonych szczytach. Nie raz i nie dwa zagrażały jej wilki i niedźwiedzie, strzygi, panki, léwice, lubieżni satyrowie, złośliwe jędze i wiedźmy, oraz rozbójnicy, którzy tylko w bajędach kierowali się poczuciem honoru. Nie oszczędzały jej ani palące promienie złotego cara Swaroga, porywiste wiatry, słota i śnieżyce.








Cierpiała głód i choroby, lecz uparcie szła do celu, aż w końcu jej stopy stanęły w granicach sławnej polis rodzącej artystów i filozofów. Idąc przez Trację dowiedziała się, że jako niewiasta poszukująca nauki nie będzie mile widziana w Grecji, gdzie jak mawiał Perykles, córki Aivalsy powinny żyć tak, aby nie mówiono o nich dobrze, ani źle. Mając to na uwadze, założyła męski chiton, czarem iluzji nadała sobie rysy przystojnego efeba i jęła się przedstawiać jako Amykleusz Novalis z greckiej kolonii polis w Analapii. Gdy przybyła do Aten, co dzień chłonęła nauki spływające z ust mistrza Sokratesa; starca siwobrodego, syna rzeźbiarza i akuszerki. Tenże Sokrates, którego pełen ciepła, mądry uśmiech przypominał młodej Słowiance jej dziadka i ojca, ilekroć wracał do domu spotykał się z pełnymi gniewu wymówkami swej młodszej odeń żony Ksantypy. Nie szczędziła mu ona wyzwisk; od leniów, obiboków, pasożytów, darmozjadów i jełopów, co dnie trawią na włóczędze miast na trosce o rodzinę. Sokrates nadaremno tłumaczył, że jego osobisty Demon zlecił mu misję nauczania ludzi o Prawdzie i czynienia ich przez to lepszymi. Ksantypa była głucha na wszelkie argumenty męża, a i nieraz w ruch szedł ciężki wałek do ciasta, kiedy filozof późną nocą powracał do domu. Słowianie opowiadali, że Ksantypa dlatego była nieludzka dla swego męża, bo nie była niewiastą z rodu Aivalsy, jeno szpetną i swarliwą babą wodną ze Sklawinii, która w dniu ślubu omamiła Sokratesa czarami. Nie u boku żony, jeno w gronie uczniów, filozof czuł się jak w rodzinnym domu.
- Nie przyszedłem was uczyć co macie myśleć, ale jak myśleć – przemawiał na Agorze. - Szukajcie prawdy jasnego płomienia, dążcie do niej jak roślina do światła, a wtedy będziecie bliżej Mądrości – wraz z innymi uczniami u stóp Sokratesa zasiadała Nawojka brana za efeba z Hiperborei, a jej serce pałało na myśl, że któregoś dnia znów przekroczy pasmo Montanii i złoży w darze Analapom perły filozofii greckiej. Sokrates często ją chwalił nie podejrzewając wcale, że ma przed sobą niewiastę. Nawojka tymczasem chłonęła wiedzę jak gąbka. Poznała tajniki greckiej mowy i pisma, filozofii przyrody, zdumiewających swym bogactwem opowieści o bogach i herosach, odkryła także zagmatwany wszechświat matematyki. Od obfitości wszelkich szkół filozoficznych i ich sprzecznych poglądów bolała ją głowa, jednak jej ukochanym mistrzem pozostał Sokrates.
- On szczerze poszukuje prawdy miast mówić ludziom co im się podoba i jestem pewien, że oddałby za nią życie gdyby przyszło co do czego – Nawojka przekonywała na sympozjonie swych kolegów wątpiących w wielkość Sokratesa.
Poznawała miasto coraz lepiej i nie wszystko wzbudziło w niej uznanie.

,,Przeraża mnie – pisała w swoim pamiętniku – że narody słynące ze swej kultury i oświaty jak Grecy, którzy nas, Słowian nazywają barbarzyńcami, praktykują u siebie odrażający proceder niewolnictwa, który w naszych krainach został zniesiony dekretem królów Lecha, Czecha, Rusa i Słowaka już na początku obecnego eonu, trzynastego od stworzenia świata’’.

Inni spośród uczniów Sokratesa lubili przebraną Nawojkę, jednak myśl niespokojna ich nurtowała, czemu powszechnie lubiany Amykleusz Novalis stroni od ćwiczeń cielesnych w gimnazjonie wymagających zrzucenia szat. Zwłaszcza jeden z nich, Filaret zabiegał o cielesne pieszczoty z rodzaju tych co były zgubą Sodomy z urodziwym kolegą, jednak za każdym razem spotykał się z odmową. Żądza rosła w nim i spać nie dawała, aż w końcu przed spotkaniem z mistrzem, Filaret pełen podejrzeń przyparł Amykleusza do muru. Zdarł zeń chiton odsłaniając wdzięki niewieście, zaś w szyi zerwał nawąz czarodziejki przez co prysło zaklęcie iluzji.
- Ty zdradziecka suko! - ryczał Filaret czerwony na twarzy i miejskiej straży wołał, a Nawojka stała pod murem naga jak najada, czerwona ze wstydu i zapłakana.
Wnet przybyli strażnicy i pochwycili ją. Na oczach gapiów nie szczędząc razów pognali ją w stronę sądu. Ktoś litościwy okrył jej nagość prześcieradłem. Wiele słów obelżywych padło pod adresem oskarżonej. Ateńczycy na co dzień wyrafinowani i kulturalni, teraz byli gotowi rozszarpać ją na strzępy z zajadłością zawstydzającą najdzikszych barbarzyńców. Prawie nikt jej nie bronił. Prawie czyni różnicę. Na wezwanie sądu zjawił się mistrz Sokrates. Nie przyłączył się do ogólnej nienawiści. Choć został oszukany przez Nawojkę, teraz apelował o łaskę dla niej.
- W męskim przebraniu kochałem ją jak syna – mówił Sokrates – teraz jest dla mnie niczym córka. Uwolnijcie ją, dobrzy ludzie!
- On się kiedyś doigra; za tę filozofię jeszcze mu każą wypić kielich cykuty do dna! - zawzięcie szeptali w kuluarach obywatele Aten niechętni Sokratesowi, który wypominał im ich niegodne zachowania.
Sędzia zwrócił się do Nawojki:
- Dlaczego to uczyniłaś, żałosna istoto?
- Z miłości do wiedzy – łkając odrzekła Słowianka aż pomruk zdziwienia przeszedł przez salę.
Mawiali później poeci, że w tym momencie sama Atena, w której Słowianie czcili jytnas Światłosławę ukazała się w bazylice i okryła zapłakaną Nawojkę swym płaszczem. Kronikarze jednak nie zanotowali nic takiego. Jakkolwiek by było, sędziowie udali się na naradę, a po naradzeniu się spytali Nawojkę.
- Skąd twój ród?
- Jestem z Królestwa Analapii, którą wy nazywacie Hiperboreą. Mieszkają tam Słowianie – wówczas w sędziów jakby piorun strzelił.
Zamierzali skazać dziewczynę na śmierć, lecz obawiali się, że król Analapii powziąłby wyprawę odwetową. Słowianie budzili w sercach Ateńczyków większy lęk niż Scytowie i Sarmaci. Nawojkę skazano więc na wygnanie. Z płaczem udała się do portu w Pireusie, gdzie pod strażą wsiadła na okręt płynący do Taurydy, a stamtąd przez Rox wróciła do ojczystej Analapii.


*

Wspomnienia z nauki w Atenach nawiedzały ja w snach. Na jawie Nawojka zasiadała na złotym tronie w Neście u boku króla Juranda III jako królowa Analapii. Jurand III z dynastii Dalmatydów założonej przez sławnego Lecha, poprosił Nawojkę o rękę gdy poznał historię o jej przygodach. Długo można by opowiadać o ich swaćbie i weselu, o licznych upieczonych z jego okazji kołaczach, pobitych wieprzach, wołach i kapłonach, o potokach przedniego miodu i wina. Nawojka na zamku w Neście miała teraz w zasobnej bibliotece dostęp do uczonych ksiąg z całego znanego wówczas świata: do manuskryptów z Egiptu, Babilonu, Niniwy, Bharacji, Atlantydy i Lemurii. Teraz jej głód wiedzy mógł zostać nasycony. Jednak swego oblubieńca miłowała Nawojka bardziej niż najcenniejsze księgi. Z jej inicjatywy wiele niewiast pobierających nauki w kącinach mogło zapoznać się z odkryciami i wynalazkami ludów z dalekich krańców zamieszkałej Ziemi.
W czas łowów król Jurand i królowa Nawojka odłączyli się od orszaku. Ich oczom ukazał się widok grozę budzący. Oto na drzewie wisiała półnaga panna za nogę zawieszona. Krew z niej skapywała, bo oto cztery strzygi, w zielone pióra przystrojone, pożerały nieszczęśnicę; chłeptały jej krew cieknącą z brzucha i ze smakiem zajadały wnętrzności. Król Analapii spiął konia i dobywszy miecza natarł na strzygi. Nie minęło pół godziny gdy wszystkie cztery potwory leżały z odrąbanymi głowami. Wówczas Nawojka wyjęła z kalety podręczny flakonik zawierający żywą wodę z Sobotniej Góry. Skropiła nią zwłoki dziewczyny, w wtedy wszystkie rany w okamgnieniu zagoiły się, tak że nawet ślad po nich nie został. Wyjedzone wnętrzności poczęły odrastać. Sprawiło to ból uratowanej wisielicy, tak że wrzasnęła wniebogłosy płosząc ptaki i zające. Król odciął ją z gałęzi, po czym zakrył jej nagość swym szkarłatnym płaszczem. Wówczas nadjechali inni łowcy i zabrano pannę za zamek do Nesty, gdzie dano jej jeść i pić. Przy zastawionym stole, królowa Nawojka wypytywała uratowaną.
- Jak cię zowią?
- Jestem Mokosia… Czarna… - dziewczyna faktycznie miała czarne włosy – ja dziewka z zamtuza. Poszłam do lasu wabić grzybiarzy. Spotkałam zbója, który obdarł mnie z szat i zawiesił za stopę na drzewie, a potem przyszły strzygi ze spiżowymi zębami. Nie chcę wracać do zamtuza – łkała przeskoczka. - Tam jest strasznie.
- Na życie Mokoszy; nie wrócisz tam więcej! - uroczyście obiecała królowa Nawojka. - Zostaniesz moją damą dworu – twarz Mokosi Czarnej rozpromienił uśmiech.


*








Za panowania Juranda III do Analapii przybył młody jeszcze Ateńczyk, Platon i osiedlił się na zachodzie prowincji Montanii. Spotkał tam pokutującego starca Karkonosza, który pomagał niewiastom dźwigać chrust. Niegdyś nie chciał pomagać w pracy starej matce, aż ta zmarła z przepracowania, więc teraz wyrokiem Welesa został skazany na taką pokutę. Platon rozmawiając z Karkonoszem, zaczął po raz pierwszy stawiać sobie pytania o cel i sens życia, a po powrocie do Aten został uczniem mistrza Sokratesa. Na pamiątkę tego wydarzenia, zachodnia część Montanii otrzymała nazwę Gór Mędrców.









Mokosia Czarna pełna podziwu dla królowej Nawojki zapragnęła pójść w jej ślady i też pobierać nauki w Atenach. Wbrew jej woli przyprawiwszy sobie brodę, poleciała do Aten rydwanem ciągniętym przez gryfy. Gdy przybyła na miejsce, mistrz Sokrates już nie żył. Złośliwi wrogowie oskarżyli go fałszywie o szerzenie ateizmu i przymusili do wypicia pucharu cykuty. Jego następcą został Platon. Mokosia Czarna udała się do niego po nauki, lecz została zdemaskowana już tego samego dnia. Groziła jej sroga kara, a mowę w jej obronie wygłosił młody Arystoteles ze Stagiry – uczeń Platona i późniejszy mistrz Aleksandra Wielkiego. Sąd bacząc, że oskarżona jest damą dworu królowej potężnej Analapii i że jej śmierć mogłaby ściągnąć na Ateny karną ekspedycję barbarzyńców, skazał ją tylko na wygnanie. Mokosia Czarna przepełniona wstydem udała się do Bohemii. W stołecznym Piropolis poślubił ją sam król Cudomir VII, a o ich hucznym weselu słyszano nawet w Persji, Hiszpanii i w Abisynii.


sobota, 18 sierpnia 2018

,,Łzy na sprzedaż''


,,charleston, początkowo taniec kolorowej ludności stanu Pd. Karolina w USA (miasto Charleston), popularyzowany w objazdowych rewiach jako taniec solowy i sceniczny. W latach 20. XX w. stał się modnym tańcem towarzyskim; w metrum 4/4 zbliżonym do fokstrota’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 23 Suplement A do Chiny’’








W sierpniu 2018 r. obejrzałem serbski film fantasy (odmiana: realizm magiczny) ,,Łzy na sprzedaż’’ (tytuł oryginału: ,,Čarlston za Ognjenku’’) z 2008 r. w reżyserii Uroša Stojanovicia (ur. 1973). Akcja rozgrywa się w okresie międzywojennym w Jugosławii; w fikcyjnej serbskiej wiosce Pokrp i w stołecznym Belgradzie. Na filmie pojawia się hotel Pałac Albanii otwarty w 1940 r. (atak Niemiec na Jugosławię miał miejsce w 1941 roku).









Zatrzymajmy się na samej wiosce Pokrp. Mieszkały w niej same kobiety, ponieważ niemal wszyscy mężczyźni polegli na wojnie. Wieś powróciła do matriarchatu i pogaństwa. Nie było w niej popa – zamiast niego działała z Pokrpie młoda czarownica nosząca nakrycie głowy z kruczego skalpu. We wsi znajdowało się jezioro powstałe z łez kobiety, która straciła męża. Mówiono o nim, że było przeklęte. Ponieważ było słone jak morze, żyły w nim rozgwiazdy. Kobiety z Pokrpu obsesyjnie pożądały mężczyzn, których zostały tak brutalnie pozbawione. Tymczasem jedynym mężczyzną w wiosce był nienadający się do wojska, stary i niedołężny Bisa. Zmarł gdy dziewica Ognjenka wrzasnęła z obrzydzenia mając z nim uprawiać seks. Podczas I wojny światowej właściciel miejscowej winnicy starannie ją zaminował, aż w końcu sam zginął następując na minę. Od tego czasu winnica (serbskie: ,,vinograd’’) zmieniła nazwę na ,,minnica’’ (serbskie: ,,minograd’’).








Głównymi bohaterkami są siostry – tytułowa Ognjenka (grana przez Sonję Kolačarić) – blondynka o długim warkoczu i Mała Boginja (w jej roli wystąpiła Katarina Radivojević) – ciemnowłosa i mająca niewiele szacunku dla autorytetów (wbrew przestrogom siostry kąpała się w jeziorze łez woląc być przeklętą niż brudną). Siostry były zawodowymi płaczkami, ponieważ nic innego nie umiały robić (stąd polski tytuł filmu). Za spowodowanie zgonu starego Bisy miały być spalone na stosie, lecz uniknęły kary składając obietnicę, że sprowadzą mężczyzn. Wyruszyły więc w długą wędrówkę po serbskich bezdrożach. W miasteczku spotkały wędrownych artystów – Dragoljuba, zwanego ,,Człowiekiem ze Stali’’, który wystrzeliwał siebie z armaty (wybranek Ognjenki) i Arsenija - ,,Króla Charlestona’’ - wybranka Małej Boginji. Mała Boginja i Arsenij jechali ukradzionym karawanem do Belgradu (ukazana została symboliczna scena wyrzucenia z auta trumny z nieboszczykiem i uprawianie w nim seksu; moim zdaniem oznacza to walkę życia ze śmiercią; motyw charakterystyczny dla całego tego filmu). W końcu obie pary spotkały się w Pokrpie. Dragoljub i Arsenij byli dosłownie rozchwytywani przez miejscowe kobiety. Ostatecznie Arsenij i Mała Boginja zginęli obejmując się w ,,minnicy’’, zaś Ognjenka i Dragoljub wyjechali do Belgradu – symbolu nowoczesności, szczęścia i zabawy.








Oprócz jeziora łez i wiejskiej czarownicy w filmie pojawiają się też takie motywy fantastyczne jak magiczna wódka ,,pajęczarka’’ (złocisty trunek z zatopionym w nim pająkiem), po której wypiciu do kobiet przyszli zatańczyć ich polegli na wojnie mężowie i dzieci, zamieni w wampiry o ciałach noszących ślady śmiertelnych ran.








Babcia obu sióstr – Wielka Boginja nauczyła je zawodu płaczki. Umarła gdy po raz pierwszy zobaczyła karawan (wcześniej nigdy nie widziała samochodu). Jej dusza nie poszła w zaświaty. Ukazywała się ubrana na czarno, z kredowobiałą twarzą i w spiczastym czepcu. Potrafiła zamieniać się w chmarę drobnego ptactwa. Towarzyszyła obu siostrom w wyprawie po mężczyzn. W końcu gdy mężczyźni przybyli do Pokrpu, wiejska czarownica odesłała jej duszę w zaświaty.








Film trafnie ukazuje okrucieństwo I wojny światowej, która szczególnie dotknęła właśnie Serbię – wioski pozbawione mężczyzn, czy dzieci – żołnierze. Pokazuje też wiek XX jako epokę licznych złudzeń. Ognjenka myślała, że w XX wieku nie będzie więcej wojen, a tymczasem miały jeszcze na jej kraj spaść II wojna światowa i wojna domowa w Jugosławii. Jednak tematem przewodnim jest potrzeba miłości, a przesłanie brzmi, że obie płcie potrzebują się nawzajem ;).

piątek, 17 sierpnia 2018

Luter o alchemii







,,Nauka alchemii (...) podoba mi się  bardzo i w istocie jest naprawdę filozofią naturalną starożytnych. Podoba mi się nie tylko ze względu na liczne możliwości użycia odwarów z metali przy destylacji i sublimacji ziół oraz likworów (...), ale również z powodu alegorii i jej niezwykle kuszącego sekretnego znaczenia dotyczącego zmartwychwstania zmarłych dnia ostatniego. Bowiem podobnie jak w piecu ogień ekstrahuje  i oddziela części substancji i zabiera ducha, życie, energię i siłę, podczas gdy substancje nieczyste, męty pozostają na dnie, jak ciała martwe i bezwartościowe [...] podobnie Bóg, w dniu sądu, rozdzieli wszelkie rzeczy za pomocą ognia, sprawiedliwych od bezbożnych'' - Marcin Luter ,,Tishreden'' [w]: Mircea Eliade ,,Kowale i alchemicy''



Alchemia birmańska








,,W Birmie odnajdujemy podobne wierzenia. Zawgy (wyraz wywodzący się od 'joga') można zostać, spożywając substancje przygotowane na bazie rtęci i żelaza. Po upływie połowy praktyki kandydat uzyskuje 'kamień żyjącego metalu'. Posiadanie go pozwala mu wznieść się w powietrze i podróżować pod ziemią; staje się niezwyciężony i może żyć setki lat. Kamień ten leczy najróżniejsze choroby; jeśli dotknie się nim żółtej miedzi albo srebra, zamieniają się one w złoto. Jeżeli kandydat połknie kamień, traci zmysły na siedem dni. Zwykle chowa się w grocie i pojawia się ponownie po siedmiu dniach jako zawgy. Od tej chwili staje się podobny bogu; może żyć miliony lat, może wskrzeszać zmarłych i staje się niewidzialny. Wolno mu mieć stosunki seksualne, choć nie z kobietami, ale z pewnymi owocami mającymi kształt i wielkość młodej dziewczyny. Zawgy ożywia te owoce i czyni je swoimi żonami'' - Mircea Eliade ,,Kowale i alchemicy''





,,Klątwa Doliny Węży''


,,Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła’’ - Lb 21,6







Przed laty czytałem w ,,Gościu Niedzielnym’’ artykuł o Wężach – polskiej antynagrodzie filmowej dla najgorszego filmu wymyślonej w 2012 r. przez krytyków filmowych: Kamila Śmiałkowskiego, Krzysztofa Spóra i Konrada Wągrowskiego. Nazwa antynagrody nawiązuje do polsko – sowieckiego filmu ,,Klątwa Doliny Węży’’ (rosyjskie: ,,Zaklatije Doliny Zmiej’’) z 1988 roku. Rzeczony film nakręcony przez Marka Piestraka (ur. 1938) na podstawie opowiadania ,,Hobby dr Travena’’ pióra Roberta Strattona vel Wiesława Górnickiego (1931 – 1996) obejrzałem w sierpniu 2018 r. Łączy on w sobie cechy kina sensacyjnego, science fiction, a nawet fantasy. Akcja rozgrywa się w XX wieku (1954 r., lata 80 – te) w Indochinach (Laos) i w Paryżu.








Głównym bohaterem jest polski orientalista Jan Tarnas wykładający w Paryżu. Badając stare tajskie manuskrypty natrafił na ślad zaginionej mitycznej cywilizacji w Azji Południowo – Wschodniej, której istnienia do tej pory bezskutecznie usiłował udowodnić. Wyruszył do Laosu szukać opisanej w manuskryptach Doliny Tysiąca Węży skrywającej tajemnicę zagrażającą światu.








W wyprawie towarzyszył mu francuski były wojskowy B. Treven – weteran wojen w Indochinach i Kongu, oraz były ,,doradca’’ cesarza Bokassy. Treven był chciwy i bezwzględny; aby zdobyć starożytny artefakt nie wahał się zabijać i okaleczać ludzi. W końcu sam zginął z rąk pewnej tajemniczej organizacji.







Dołączyła do nich francuska dziennikarka Christine Jaurdan – kobieta piękna, dociekliwa, odważna, w której Jan Tarnas zakochał się. Okazało się jednak, że pracowała dla wywiadu.
W Laosie Tarnas spotkał znajomego Rosjanina, który dał mu gaz paraliżujący węże.







W filmie znajdziemy wielorakie elementy fantastyczne. Tajemnicza cywilizacja z Azji Południowo – Wschodniej została zbudowana przez kosmitów (w Dolinie Węży znajdował się szklany sarkofag skrywający ciało przybysza z kosmosu). Jej sekretów strzegli buddyjscy mnisi mający magiczne moce umożliwiające im nagłe znikanie i pojawianie się. Poszukiwaczy już w Paryżu nękała plaga jadowitych węży. W Laosie artefaktu – amfory strzegły starożytne posągi strzelające promieniami lasera z oczu i olbrzymi wąż z głową w dziwnym kształcie. Sama amfora zawierała pojemnik ze stopu metali, który można wytworzyć tylko w próżni kosmicznej. Zawierał on substancję chemiczną, która zamieniła szefa tajnej organizacji, Breechera w jednookiego, gadokształtnego potwora zabitego miotaczami ognia. Wreszcie samolot, na którym przewożono amforę wpadł w portal do innego świata (prawdopodobnie).
W finale Jan Tarnas uznał całą przygodę za sen, lecz odtąd unikał Azjatów.
Choć ,,Klątwa Doliny Węży’’ jest nisko oceniana jako film klasy B, a nawet – jak już wspominałem - użyczyła nazwy antynagrodzie filmowej, moim zdaniem nie jest wcale taka zła ;). Ostrzega przed pychą i dążeniem do władzy ,,po trupach’’.

Oniricon cz. 423

Śniło mi się, że:

- chciałem opublikować na blogu swoje wspomnienia ze szpitala psychiatrycznego, a potem spotkałem Sławomirę w wieku dziecięcym, która martwiła się, że jest za chuda i chciała przytyć,








- walczyłem z inwazją Reptilian na Ziemię, Reptilianie nakręcili ,,Piotrusia Pana'' Disneya, aby za jego pomocą wysyłać przekazy podprogowe (np. demoniczna maska), przeniosłem się do kreskówki i usunąłem z niej przekazy podprogowe, aby to podkreślić Piotruś Pan zdjął jednego buta,








- po śmierci Babci i przeprowadzce na Podlasie zmieniłem nazwisko na Piłaszewicz i zamieszkałem w olbrzymi ni to bloku mieszkalnym ni to zamku połączonym z cerkwią grekokatolicką, zastanawiałem się czy mają w podziemiach wystawę diabłów, lecz doszedłem do wniosku, że wystarczy mi tyle wiedzy o piekle, aby go uniknąć, w czasie porannych zajęć z kapitanem przetłumaczyłem z języka serbskiego opowiadanie o mieszkającym w jurcie królu Marku i jego żonie, wile Sławie, która wyszła za niego nie z miłości, ale dlatego, że był mocarzem,
- w Persji razem z gromadką dzieci słuchałem ludowego bajarza,
- na rozmowie kwalifikacyjnej pokazałem przyszłemu pracodawcy dyplom ukończenia kursu języka angielskiego,






- pan Tomasus ov S. był Neilem Gaimanem mieszkającym w Szczecinie, zaś jego żona była Amandą Palmer, wbrew mej woli zabrał mnie na paradę homoseksualistów i zoofilów, usiadłem na chodniku i powiedziałem mu dlaczego nie chcę w tym uczestniczyć, spotkałem nagą, łysą Murzynkę o ciele całym pokrytym kolorowymi tatuażami, które trzeba było usunąć, potem Tomasus ov S. fotografował mnie kiedy oddawałem mocz do zlewu, a potem opisał to na kartce, którą podarłem, potem homoseksualiści i zoofile zamienili się w kodziarzy,








- pewien filipiński pisarz został wampirem,









- w Polsce odbyła się ankieta, w której pytano czy to dobrze, że na Filipinach kastruje się przestępców,








- kiedy chodziłem do szkoły, nauczycielem w niej był Czesław Białczyński, któremu nie podobało się, że kładłem różaniec na stole, potem Białczyński kazał mi układać książki wysypane z kartonu w czym pomagała mi koleżanka, odnalazłem wykonany przez siebie w klasie szóstej album ,,Przewodnik po Włoszech'' , który chciałem zabrać do domu i opublikować na blogu








- bracia Weasley i Joseph Smith oprócz założenia metodyzmu i religii mormonów, założyli też firmy komputerowe,
- w czasie pielgrzymki na Węgry wbrew kościelnemu zakazowi weszliśmy na kolanach do zboru kalwińskiego; upadłem tam na twarz przed nagim indyjskim noworodkiem o złocistej skórze i czerwonej kropce na czole; dziecko to żebrało w kącie i było uznawane za boga; powiedziało mi, że nie wie  jakiej jest płci,







- na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie kontemplowałem studnię pełną wody razem z królową Amazonek; był wieczór a w wodzie pływały świecące pęcherzyki metanu, które zainspirowały dawnych ludzi do wymyślenia rusałek, potem królowa Amazonek zniknęła, a jej miejsce zajęły jakieś dryblasy,






- przeżyłem operację zamieniającą mnie w cyklopa i byłem w tego niezadowolony,

czwartek, 16 sierpnia 2018

Czeska odpowiedź na Piękną i Bestię









,,Piękna i Bestia’’ jest moją ulubioną baśnią, którą czytano mi już w wieku przedszkolnym. Wtedy to oglądałem również film Disneya ,,Piękna i Bestia’’, zaś w drugiej klasie szkoły podstawowej byłem na przedstawieniu teatralnym na podstawie tej baśni. Zainspirowała mnie nawet do napisania dostępnego na tym blogu opowiadania fantasy ,,Jatva i gryf’’’ ze zbioru ,,Legenda’’ ;).








Baśń tę napisała w XVIII wieku francuska pisarka Jeanne – Marie Leprince de Beaumont (1711 – 1780), lecz jej korzenie sięgają już mitu o Erosie i Psyche zapisanym przez Apulejusz w książce ,,Metamorfozy, albo Złoty osioł’’. Omawiana opowieść występuje w licznych odmianach lokalnych. W baśni Antoniego Józefa Glińskiego rolę Bestii pełni smok (odsyłam do posta: ,,Zaklęty w smoka’’). Carlo Gozzi pisał o królowej Kerestani zaklętej w węża, którą odczarował pocałunkiem książę Faruskad (odsyłam do posta: ,,Carlo Gozzi’’). W antologii baśni włoskich zebranych przez Italo Calvino królewny odczarowują książąt zaklętych w wieprza i kraba. Wreszcie w szwedzkiej baśni ze zbioru ,,Zaczarowany dzban’’ odpowiednikiem Bestii był wilk.








,,Piękna i Bestia’’ wywarła wpływ również na literaturę fantasy. Andrzej Sapkowski w opowiadaniu ,,Ziarno prawdy’’ ze zbioru ,,Ostatnie życzenie’’ na drodze wiedźmina Geralta postawił zaklętego w potwora Nivellena i manipulującą nim, uwodzicielską bruxę (rodzaj wampirzycy z portugalskiego folkloru) – Vereenę. Piękna i Bestia pojawiają się również w znakomitej serii komiksów ,,Baśnie’’ Billa Willinghama. W amerykańskiej komedii ,,Piękna i Borys Bestia’’ z 1997 r. rolę potwora pełni dyktator fikcyjnego państwa w Europie Wschodniej. Echa ,,Pięknej i Bestii’’ pobrzmiewają również w ,,Shreku’’, ,,Sadze Zmierzch’’i w ,,Kształcie wody’’; jednak w tych ostatnich dziełach – co spotyka się z krytyką – to piękna kobieta zamienia się w Potwora (ogrzycę, wampirzycę, wodnego stwora).








W sierpniu 2018 r. obejrzałem czechosłowacki film fantasy ,,Piękna i potwór’’ (czeskie: ,,Panna a netvor’’) z 1978 r. w reżyserii urodzonego na Słowacji czeskiego reżysera Juraja Herza (1934 – 2018) na podstawie baśni Františka Hrubina (1910 – 1971).







Czas i miejsce akcji są nieokreślone (pojawiają się jednak wzmianki o rzeczywistych miejscach takich jak: Bruksela, Amsterdam, Japonia czy Maroko). Główną bohaterką jest piękna i dobra Julia, córka kupca, mająca chciwe siostry. Fabuły nie będę streszczał, nie odbiega ona bowiem zbytnio od innych wersji tej dobrze znanej baśni.







Na uwagę zasługuje tytułowy Potwór (czeskie: Netvor). Miał postać pół – człowieka, pół – orła. Mieszkał w zaczarowanym zamku w Czarnym Lesie, a jego służbę stanowiły potwory. Żywił się mięsem łani, które zabijał szponiastymi łapami. Dzięki miłości Julii uzyskał najpierw ludzkie dłonie, a potem cały przemienił się w przystojnego księcia.