czwartek, 22 czerwca 2017

Czy Tatra to Parwati?

,,Woman, lovely woman, Heaven destined you for tempered man'' – Thomas Rhymer 1

Czytając w czerwcu 2017 r. ,,Słownik mitologii hinduskiej'' (gdyby Czytelnik miał wątpliwości; jest to rzetelne opracowanie naukowe wydane przez Wydawnictwo Akademickie Dialog, a nie jakaś publikacja sekty) odkryłem uderzające, choć niezamierzone podobieństwo między królową Tatrą, a indyjską boginię Parwati, żoną boga Śiwy.







Przypominam, że królowa Tatra, władczyni gór i rzek, szczególnie czczona w Montanii, jest główną bohaterką moich dwóch powieści fantasy ,,Tatra'' i ,,Tatra. Suplement'' pisanych w latach 2003 – 2005, które są dostępne na tym blogu w cyklu postów ,,Powieść o królowej Tatrze'' i ,,Księga świata', oraz w poście ,,Królowa Tatra oczami prasłowiańskiego encyklopedysty'' 2 Postać tę zapożyczyłem z książki ,,O krasnoludkach i sierotce Marysi'' Marii Konopnickiej, gdzie tytułowa bohaterka (pierwowzór Aredvi Milovany z mojej mitologii) udała się do królowej Tatry, by prosić o ożywienie gąsek zabitych przez lisa (rzecz jasna nie przez Tomasza Lisa, tylko przez lisa o imieniu Sadełko ;). W powieści Konopnickiej, królowa Tatra jest postacią synkretyczną – łączy w sobie cechy pogańskich bóstw (takich jak serbska gorska majka górskie wiły - zagorkinie) z postacią Maryi (Matka Boża z Rusinowej Polany jest nazywana Królową Tatr). Tymczasem imię Parwati znaczy ,,górska'', lub ,,góralka'', była bowiem córką króla gór Himawanta (w mojej mitologii ojciec Tatry nazywał się Giewont).







Śiwa, mąż Parwati był bóstwem groźnym i ponurym, niektórzy chrześcijanie dopatrują się w nim wręcz postaci demonicznej (w jednym z postów wysunąłem nawet tezę, że był jednym z wielu pierwowzorów Tasza czczonego przez Kalormeńczyków). Jego imię znaczące ,,przyjazny''jest eufemizmem mającym go zjednać, podobnie jak greckie określenie ,,Eumenidy'' – ,,łaskawe'' wobec srogich Erynii (w najstarszych tekstach nosił imię Rudra). Cyklicznie niszczył świat rytualnym tańcem, aby potem ten mógł się odrodzić. Włóczył się po miejscach kremacji razem z demonami. Spojrzeniem swego trzeciego oka spalił boga miłości Kamę, gdy ten przeszkodził mu w medytacji. Obrażony przez bramina Dakszę, który celowo pominął go w składaniu ofiar, przybył na uroczystości i min. wybił zęby Puszanowi, oślepił Mitrę, zaś samego Dakszę zdekapitował by później przyprawić mu głowę kozła lub barana. Sati, córka Dakszy i ówczesna żona Śiwy, nie mogąc przeboleć afrontu jaki jej ojciec wyrządził bogu, rzuciła się w płomienie (stąd zbrodniczy zwyczaj sati – palenia wdów na stosach pogrzebowych mężów). Później Sati odrodziła się jako Parwati.
Lech III, król Aplanu i mąż królowej Tatry, postać wzorowana na … Lechu Wałęsie, którego przypominał wyglądem, w dzieciństwie został porzucony przez matkę, królową Itamę, która odeszła by zostać kochanką Kościeja. Uczyniło to Lecha człowiekiem zgorzkniałym i nienawidzącym kobiet, a do tego złym i nieudolnym władcą nie stroniącym od okrucieństwa. Było tak do czasu aż pokochał Tatrę (w przeciwieństwie do Parwati, Tatra nie była księżniczką, ale prostą góralką, która została królową za swe zasługi; notabene przypomina to historię legendarnych słowiańskich władców – Piasta i Przemysła Oracza).







Tatra zanim została królową, aby ratować swój lud przed najazdem, zniosła liczne cierpienia i upokorzenia jako zakładniczka na dworze tyrana Kościeja I Nieśmiertelnego, ostatecznie zaś torturowana przez drzewnego potwora Grabiuka, swym pełnym poświęcenia cierpieniem uczyniła Kościeja śmiertelnym. Z kolei Parwati od najmłodszych lat kochająca Śiwę, aby zwrócić na siebie jego uwagę, oddawała się bardzo surowej ascezie, aż w końcu zdobyła jego miłość i została boginią. W dziejach chrześcijaństwa było (i jest) wiele kobiet, które kochały Jedynego Prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa co najmniej równie gorąco jak Parwati kochała Śiwę. Zarówno Tatra jak i Parwati zgodziły się cierpieć w imię miłości.
Lech III pod wpływem miłości do Tatry, stopniowo zmienił się na lepsze. Okiełznał swe złe skłonności. Pod wpływem żony, byłej niewolnicy okrutnego i szalonego Kościeja, podjął działania mające na celu wyzwolenie niewolników w całym królestwie co przypłacił śmiercią z rąk handlarzy niewolnikami. Natomiast jeśli chodzi o Śiwę, to jak podaje ,,Słownik mitologii hinduskiej'' pod redakcją Andrzeja Ługowskiego:

,, […] P. uosabia życiowe przyjemności, pragnienie posiadania domu i rodziny, piękno doczesnego świata. Obłaskawia i cywilizuje dzikiego Śiwę, wciąga go w życie rodzinne […]''.

Sądzę, że mit o miłości Śiwy i Parwati można porównać do baśni o Pięknej i Bestii (notabene jest to moja ulubiona baśń).




1 Ang. ,,Kobieto, kochana kobieto, Niebo przeznaczyło cię do miarkowania mężczyzny''. Cytat znaleziony w książce Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego ,,Herby, legendy, dawne mity''.
2 Uspokajam, że nie jestem turbosłowianinem, ani nie wierzę w Wielką Lechię. Prasłowiańska encyklopedia ,,Obraz świata'' (,,Vadyj pikturał'') jest wyłącznie tworem mojej bujnej wyobraźni, stworzonym na potrzeby fikcji literackiej. Za Gombrowiczem powtarzam, że ,,nikt nie broni sprzedawać kota, nie należy jednak sprzedawać kota w worku''. W naszym przypadku znaczy to, że jak najbardziej wolno pisać retellingi mitów o słowiańskich bogach, o ,,Wandach i Lechach'', należy je jednak uczciwie sprzedawać jako literaturę fantasy, a nie jako prawdę historyczną. Dla mnie wierzyć w Wielką Lechią to tak jakby wierzyć w historyczność Śródziemia czy ery hyboryjskiej ;). P. S. Niedawno zaniepokoiłem się gdy spotkałem w realu młodego człowieka, który wierzył w wojny Słowian z Aleksandrem Wielkim :(.   

Silniejsze niż lew







,,ŚARABHA fantastyczny stwór o ośmiu nogach, w wierzeniach ind. jedyne zwierzę silniejsze od lwa; ś. mają zamieszkiwać lasy na zboczach gór, zwłaszcza Himalajów'' - Andrzej Ługowski ,,Słownik mitologii hinduskiej''



Indyjska Bastet







,,SZASZTHI (sanskr. 'szósta') opiekunka małych dzieci, a także łaskawa bogini zamężnych kobiet; obdarza potomstwem i asystuje przy porodach, pomagając położnicom. Wyobraża się ją jako kobietę o złocistej karnacji i obfitych kształtach, z dzieckiem na ręku, poruszającą się na kocie. Stąd też zwierzę to cieszy się sympatią kobiet w Indiach; wyrządzenie mu krzywdy obraziłoby boginię, za co trzeba by niewątpliwie odpokutować. Święto na cześć Sz. przypada kilka razy w roku. Niezależnie od tego kobiety, które straciły dzieci, oddają jej cześć codziennie. Miejsce ofiarne mieści się na ogół pod banianem (...) lub kaktusem (...). Symbolicznie boginię wyobraża kamień. Szczególną ceremonią na cześć Sz. odprawia się wieczorem szóstego dnia po narodzinach dziecka. Uważa się, że wtedy właśnie, głęboką nocą, do chaty położnicy przybywa wysłannik Jamy, skryba Ćitragupta i zapisuje ręką na czole koleje jego życia, których nikt nie może odczytać'' - Andrzej Ługowski (red.) ,,Słownik mitologii hinduskiej''



środa, 21 czerwca 2017

Refleksja lechicka








Cechą wspólną ludzi wszystkich czasów i kultur jest poszukiwanie pocieszenia i inspiracji w dalekiej przeszłości; w Wieku Złotym. Dla niektórych współczesnych ludzi, dającym o sobie znać w Internecie, takim wymarzonym Wiekiem Złotym są odległe czasy kiedy rzekoma na świecie istniały takie państwa jak: słowiańskie Imperium Lechitów (Wielka Lechia), koreańskie Imperium Hwang, indyjskie Imperium Ramy, państwo Ujger na pustyni Gobi czy nie mniej monstrualne Imperium Fińskie. Zwolennicy tych pomysłów mają głęboko w nosie ustalenia poważnych naukowców, za to ślepo wierzą w średniowieczne i późniejsze legendy jak np. w tę o walkach Słowian z Aleksandrem Wielkim. Twórcą tej ostatniej był bł. Wincenty Kadłubek, który myślę, że pewnie frasuje się w Niebie widząc, że twory jego genialnej wyobraźni są wykorzystywane przez ludzi wrogich Kościołowi :(. Wielka Lechia ma być jakoby zniszczonym przez chrześcijan, wielkim, pogańskim imperium Słowian, którego trzon miały stanowić ziemie polskie (niektórzy ludzie uwierzą w każde oszczerstwo byle by tylko było wymierzone w Kościół katolicki :(. Zainteresowanych tymi mrzonkami odsyłam do posta: ,,Ave Caesar Chrobry, czyli Słowianie oczami Pawła Szydłowskiego''. Przechodząc do meritum, zastanawiam się dlaczego niektórzy Polacy - członkowie narodu ciężko doświadczonego przez historię i do tego przez długi czas karmionego przez Michnika ,,pedagogiką wstydu'' tak bardzo marzą o wielkim, pogańskim imperium? Nie odkryję Ameryki uznając, że są to ludzie nie dość, że niedouczeni, to jeszcze pełni kompleksów, którzy zdają się zazdrościć ... Rosji. Bowiem za naszą wschodnią granicą rozciąga się wielkie i niebezpieczne dla pokoju światowego, słowiańskie imperium wciąż jeszcze napadające na inne kraje. Owo imperium przez wieki, czy to w postaci carskiej, sowieckiej czy obecnej putinowskiej,  wysyłało swych sołdatów by nieśli rzeź, gwałt i pożogę licznym narodom. Gdyby Wielka Lechia miała istnieć w rzeczywistości, zapewne byłaby tworem równie okrutnym jak Rosja, jeśli nie gorszym. Czy tacy przodkowie to naprawdę powód do dumy? Wszak Polska powinna być Polską, a nie drugą Rosją!





Oniricon cz. 313

Śniło mi się, że:





- znalazłem w szufladzie duży, niezapisany zeszyt w tęczowej okładce, w którym chciałem pisać powieść fantasy ,,Władczyni Puszczy'',







- poszedłem do biblioteki na ul. Śląskiej w Szczecinie, na ulicy pełno było dzieciaków bawiących się w anarchistów, którzy demolowali ulicę, gdy wchodziłem do biblioteki, zaczepiali mnie i gdy wzywałem imienia Jezusa, jeden z nich zakrywał mi usta ręką, potem wszedłem do biblioteki gdzie znalazłem cienką książkę o roli diabła w polskim folklorze i gruby tom o legendach i baśniach wileńskich, wypożyczyłem zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka ,,Czerwona gorączka'', aby ją zrecenzować; w tym zbiorze dr. Skórzewski ucinał szablą głowy bolszewików, aby badać wirusa komunizmu, myślałem też o wypożyczeniu ,,Sezonu burz'' Andrzeja Sapkowskiego,







- pomyślałem, że nie byłoby filmu ,,Pocahontas'' bez zagłady Indian (należy to interpretować w ten sposób, że USA - ojczyznę Disneya, zbudowano na krzywdzie rdzennych mieszkańców tych ziem),
- cytowałem w myślach Innowojciecha Błyszczyńskiego (XVII wiek), że ,,największym bohaterem trzynastego eonu był nasz Pan, Jezus Chrystus, którego zasługi przewyższają zasługi Teosta Cara Słońce'',






- myślałem, że pierwsze imperium sarmackie istniało ,,w czasach kiedy świat był jeszcze młody i dziki''; tłumaczyłem jakiemuś mężczyźnie, że Sarmaci byli okrutnymi Azjatami i uznałem, że Sławomira nie chciałaby żyć w imperium,
- byłem na kolacji u króla Wielkiej Brytanii, który powiedział, że niezjedzone kromki chleba zostaną przekazane bezdomnym, wówczas wziąłem ich dużo na talerz, aby bezdomni mieli co jeść,







- bogini Łada miała za męża swego brata, boga Łado,







- czciłem dwie piękne boginie; bliźniaczki Malakiję i Bujakinię, które wcieliły się w siostry Pępichę i Rzępichę, żony Mieszka I, UWAGA: To tylko sen, nic takiego się nie zdarzyło, zresztą dlaczego miałbym czcić wyimaginowane boginie, skoro Jezus dał mi (i nie tylko mi) Maryję za matkę?
- pani Caroliniana ov Columbieva kazała mi spać na podłodze,
- w Łodzi znajduje się cmentarzysko carskich żołnierzy, którzy walczyli tam z powstańcami styczniowymi, zaś w jakimś przedstawieniu patriotycznym grałem sołdata i myślałem, że jestem jak groźny z wyglądu, lecz łagodny niedźwiedź,






- szedłem ul. Staromłyńską w Szczecinie obok zamkniętej przychodni lekarskiej i zerwałem z fasady budynku olbrzymi plakat pokryty dziecięcymi rysunkami, jakaś starsza pani myślała, że to profanacja, lecz uspokoiłem ją, że rysunki miały charakter wyłącznie świecki; w szpitalu chciałem się im dokładniej przyjrzeć i oglądałem planszę z komiksem o Flinstonach,






- w rozmowie powiedziałem, że lubię Solomona Kane'a za to, że chociaż był purytaninem, wierzył w czyściec, mimo, że jego autor Robert Ervin Howard nie był katolikiem; stwierdziłem też, że jednak prawdziwi purytanie nie są tak fajni jak Solomon Kane i to właśnie purytanizm obrzydziwszy wielu Anglosasom chrześcijaństwo, popchnął ich w stronę wicca i satanizmu. 

wtorek, 20 czerwca 2017

,,Truman Show'', gnoza i teorie spiskowe

,, […] Mamy moc, by zburzyć tą ich konspirację
Siłą naszych umysłów, przepiłujemy kraty
Zburzymy piramidę tych Iluminati
Chcą traktować nas jak bydło, bardzo proszę
Jesteśmy bydłem, tak? To nas...my wam pod nosem! […]''
- Kmieciu ,,NWO''









W czerwcu 2017 r. obejrzałem amerykański film ,,Truman Show'' z 1998 r. w reżyserii Petera Weira (ur. 1944 r). Film zalicza się do fantastyki, choć jego przynależność gatunkową trudno jednoznacznie określić. Ma cechy filmu obyczajowego, sensacyjnego i science fiction, a opowiada o teoriach spiskowych. Notabene, sądzę, że nasz nieszczęsny XXI wiek przejdzie do historii właśnie jako stulecie teorii spiskowych ;).
Akcja ,,Truman Show'' rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku w małym miasteczku na wyspie, oraz na Księżycu gdzie mieściło się studio telewizyjne (nawiązanie do wierzeń w Księżyc zsyłający szaleństwo?). Ponadto występuje wzmianka o archipelagu Fidżi, który pragnął zobaczyć główny bohater.







Owym głównym bohaterem jest 30 – letni Truman Burbank, szczęśliwy mąż, pracujący w firmie ubezpieczeniowej. Na pierwszy rzut oka był człowiekiem szczęśliwym, któremu wielu mogłoby pozazdrościć ustabilizowanego i łatwego życia. Jednak w rzeczywistości żył w ,,złotej klatce''. Przez całe swoje życie, już od poczęcia bezwiednie występował w telewizyjnym programie reality show emitowanym przez całą dobę na całym świecie. Ludzie gromadzili się przed odbiornikami telewizyjnymi i z uwagą śledzili jego losy jakby nie mieli własnego życia ;). Truman został w dzieciństwie odebrany matce i przez potężnego reżysera Christofa, którego studio mieściło się na Księżycu, został umieszczony na małej wyspie będącej częścią studia telewizyjnego. Kamery śledziły każdy jego ruch niczym w głupim i upokarzającym dla ludzkiej godności programie ,,Big Brother'' (w pełni zgadzam się z jego krytyką, która niegdyś padła z ust Stanisława Lema). Christof miał władzę nad pogodą, a wszyscy sąsiedzi Trumana, jego zaginiony ojciec, oraz żona byli aktorami (pracownicy studia podpowiadali im kwestie, które ci mieli mówić do głównego bohatera, co przypomina nieco obraz diabłów podszeptujących złe rzeczy nieświadomym tego ludziom). Być może wielu na miejscu Trumana byłoby zadowolonych z takiego życia, on jednak marzył, by wyrwać się z rutyny i popłynąć na Fidżi. Spotkanie z piękną studentką japonistyki Lauren Garland, która naprawdę nazywała się Sylvia, a którą uważana za schizofreniczkę, pomogło mu uświadomić sobie, że żyje w iluzji. Sylvia cały czas wspierała Trumana w wyrwaniu się ze studia telewizyjnego. W końcu Truman zbuntował się i łodzią ,,Santa Maria'' (nawiązanie do okrętu Krzysztofa Kolumba) i popłynął przez ocean szukać Fidżi, zaś bezlitosny Christof wysyłał w ślad za nim sztorm. Wreszcie Truman dotarł na koniec świata ogrodzonego niebieską ścianą (nawiązanie do modnej obecnie teorii spiskowej, w myśl której mamy jakoby żyć na płaskiej Ziemi nakrytej kopułą). Christof próbował zatrzymać Trumana wmawiając mu, że go kocha, lecz główny bohater odrzucił jego iluzję i przeszedł przez niebieskie drzwi do realnego świata. Wówczas to emisja reality show definitywnie się skończyła.







W warstwie mitologicznej film nawiązuje do starożytnych wierzeń gnostyckich. Wszechwładny reżyser Christof przypomina Demiurga – złego, pomniejszego boga, stwórcę świata pełnego cierpienia i iluzji, którego gnostycy bluźnierczo identyfikowali z biblijnym Jahwe.







Z kolei Sylvia nasuwa skojarzenia z Sofią, czyli Mądrością pozwalającą się wyrwać ze świata iluzji.
Innym motywem mitycznym jest dwóch bliźniaków – sąsiadów Trumana. Trzeba wiedzieć, że motyw bliźniąt występuje w bardzo wielu mitologiach jak np. indyjscy bliźniaczy bogowie Aświnowie i ich synowie Nakula i Sahadewa, greccy Dioskurowie, rzymscy Romulus i Remus, słowiańscy hipotetyczni Lel i Polel i wielu innych. Ktoś powie, że bliźnięta występują też w realnym świecie i że owe postaci mogą z wyglądu przypominać braci Kaczyńskich, jednak bardzo wątpliwe, aby to oni byli ich pierwowzorami.
Uspokajam, że mimo nawiązań do mitologii gnostyckiej, film nie jest wcale antychrześcijański (jeśli chodzi o motywy mityczne i magiczne wszystko moim zdaniem zależy od intencji i kontekstu). ,,Truman Show'' stanowi krytykę ogłupiających reality show, masowej inwigilacji obywateli za pomocą kamer (nawiązanie do ,,Roku 1984'' George'a Orwella), ,,podglądactwa'' i złej kultury masowej. Pochwala natomiast dążenie do bycia wolnym i poszukiwania prawdy.
Myślę, że pokazuje też, że nawet mądry i inteligentny, ba – nawet święty człowiek może czasem ulec manipulacji jak np. o. Stanisław Tomoń wierzący w popularną obecnie teorię spiskową o chemtrails (o. Stanisław Tomoń ,,Igranie z chmurami na polskim niebie?'' [w]: ,,Biuro Prasowe Jasnej Góry www.jasnagora.com''; zwracam uwagę na zamieszczony pod spodem komentarz prof. dr. hab. Krzysztofa Hamana z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego). 1






1 Ta sytuacja z 2010 r. boli mnie jako katolika, bo w naszym zwariowanym świecie duchowni katoliccy powinni dawać dobry przykład jak harmonijnie łączyć wiarę z rozumem, tak jak tego uczył św. Jan Paweł II w encyklice ,,Fides et ratio'', a nie szerzyć wiarę w głupie teorie spiskowe ;(.   

O łacinie







Łacina jest to anielsko piękny język o diabelsko trudnej gramatyce. Wiem to bo miałem ją na studiach historii. Podobnie można by powiedzieć o języku polskim. Nasz język ojczysty należy przecież do najtrudniejszych języków świata, ba, nawet dla samego J. R. R. Tolkiena był niezwykle zawiły! Jednak ktoś kto mówi językiem polskim od wczesnego dzieciństwa może nie zdawać sobie z tego sprawy ;). A Czytelnik jaki język nazwałby ,,anielsko pięknym, lecz o diabelsko trudnej gramatyce''?