czwartek, 2 czerwca 2016

Mitologia indyjska

,,Tak więc w hinduizmie ludzie badają i wyrażają boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów’’ - ,,Nostra Aetate’’.




,,- Co się przez oko widzieć nie da, lecz przez co samo oko widzi – wierzę, że to jest właśnie Brahma, a nie to co tu wszyscy czczą... Co się przez ucho słyszeć nie da, lecz przez co samo ucho słyszy – wierzę, że to jest Brahma, a nie to co tu wszyscy czczą... Co się przez myśl pomyśleć nie da, lecz przez co sama myśl pomyślana jest – wierzę, że to jest właśnie Brahma, a nie to co tu wszyscy czczą...
- Amen – rzekł ojciec Franciszek. - Mówiłeś o Bogu, Stwórcy wszechistnienia, który nie jest Bogiem twoim lub moim, lecz Bogiem Jedynym, Wszechwiedzącym i Wszechmocnym. […]'' - Zofia Kossak ,,Szaleńcy Boży''





W 1994 r. czytając w czasopiśmie przyrodniczym ,,Zwierzaki'' (1992 – 1999) artykuł o indyjskich paradach malowanych słoni, po raz pierwszy dowiedziałem się o indyjskim bogu mądrości o imieniu Ganesza, mającym postać człowieka z głową słonia (notabene słonie są bardzo inteligentnymi zwierzętami wbrew temu co pisał o nich Julian Tuwim w ,,Słoniu Trąbalskim''). W klasie piątej czytając powieść Alfreda Szklarskiego ,,Tomek na tropie yeti'' poznałem mit o pochodzeniu słoniowej głowy tego boga. Ganesza był synem bogini Parwati zrodzonym z jej woskowiny z ucha. Śiwa uciął mu głowę za podglądanie nagiej bogini, potem zaś tego pożałował. W miejsce uciętej głowy Ganeszy przyprawił mu głowę słonia – pierwszego zwierzęcia, które wyszło z lasu (mit ten wykorzystałem w zbiorze opowiadań ,,Legenda'' pisząc historię, w której Enk Rigel dosłownie stracił głowę w walce z Ognistym Ksykunem podczas wyprawy po Perły Głosu, zaś po powrocie na Ziemię, przyprawiono mu głowę słowika). W Indiach podobiznę Ganeszy drukuje się na okładkach szkolnych zeszytów. Był on pierwowzorem takich fantastycznych postaci jak: Yag Kosha napotkany przez Conana w Wieży Słonia w Zambouli (odsyłam do posta: ,,Conan – władca wyobraźni'') i Chaugnar Faugn z mitologii Cthulhu (odsyłam do posta: ,,H. P. Lovecraft i mitologia Cthulhu''). W mojej mitologii stał się pierwowzorem Olfów – rasy ludzi z głowami słoni żyjących w Bharacji.






W 1996 r. poznałem mit o bogu Ramie – jednym z awatarów (wcieleń) boga Wisznu.

,,KTO JEST BOHATEREM RAMAJANY?
Bohaterem Ramajany, największej staroindyjskiej epopei rycerskiej jest Rama, władca królestwa Adżodii (dziś Awadh) w północnych Indiach. Rama miał być siódmym wcieleniem boga Wiszn, który przybył na ziemię, aby ocalić ludzkość od zła.
Ramajanę (dosłownie 'dzieje Ramy') napisał poeta o imieniu Walmiki, który żył w II lub I w. p. n. e. i posługiwał się językiem staroindyjskim zwanym sanskrytem. W siedmiu księgach poematu przedstawiono pełne przygód życie Ramy, który w turniej zdobył rękę księżniczki Sity. Rama szykował się do objęcia tronu Adżodii, został jednak wygnany przez swego ojca i zmuszony do zamieszkania w puszczy wraz z żoną i przyrodnim bratem Lakszmanem.
Gdy wygnańcy przebywali na odludziu, demon Rawana, król Cejlonu (obecnie Sri Lanka), porwał Sitę. Z pomocą Sugriwy, władcy małp, i jego generała, mądrej małpy o imieniu Hanuman, Lakszman i Rama odbili brankę. Małżonkowie powrócili do Adżodii, a Rama zdobył tron'' – Bridget Daly (red.) ,,Kim oni byli? Księga pytań i odpowiedzi o sławnych ludziach''


W 2015 r. obejrzałem kreskówkę na podstawie ,,Ramajany'', która bardzo mi się spodobało. Uznałem, że jest to bardzo piękny mit mający liczne analogie z kulturą rycerską w Europie.
W pierwszej klasie gimnazjum wiele informacji o mitologii indyjskiej znalazłem w ,,Ilustrowanej encyklopedii mitów i legend świata'' Arthura Cotherella. Dowiedziałem się z niej o kolejnych wcieleniach boga Wisznu, który razem z bogami Brahmą i Śiwą tworzył triadę Trimurti. Owe awatary to:





- ryba Matsja (ostrzegła Manu przed potopem i skłoniła go do budowy arki; początkowo miała się pojawić w zbiorze moich opowiadań ,,Dom'' jako złota rybka),





- żółw Kurma (wyłowił skarby zatopione w czasie potopu; w zbiorze opowiadań ,,Dom'' jego rolę odegrał skruszony Swarszczur,





- dzik Waraha (wyłowił Ziemię z wody),





- człowiek – lew Narasinha (pogromca demona Hirakanjaśipu uzurpującego sobie cześć boską),





- karzeł – bramin Wamana (stwórca Gangesu),





- Paraśurama, czyli Rama z Toporem (pogromca złego króla Kartawirji),
- Rama (wspomniany już król Adżodii; pogromca demona Rawany, który uprowadził na Lankę jego żonę Sitę; twórca Mostu Ramy, czyli obecnego Mostu Adama; lądowego połączenia między Indiami a Sri Lanką),
- Kryszna (pogromca demona Kansy; razem ze swym przyjacielem Ardżuną walczył na polu Kurukszetry co opisał Wjasa w ,,Mahabharacie''),





- Budda (postać historyczna; książę Siddartha Gautama; w czasie medytacji był kuszony za pomocą iluzji przez demona Marę, którego Wojciech Cejrowski utożsamia z Lucyferem;),





- Kalkin (jeździec na białym koniu, mający zniszczyć zło przy końcu obecnej kalijugi).





Poznałem również o bełtaniu oceanu przez bogów i asury górą Mandarą owiniętą wężem Wasuki, w wynik czego powstał cudowny lek – Amryta (zainspirowało mnie to do napisania opowiadania ,,Atyrma''), o krwawej walce bogini Kali z demonicznym bawołem Raktabiją (mit ten wykorzystałem pisząc opowiadanie ,,Mama'' ze zbioru ,,Dom'' o pojedynku kobiety z bawołem Silniejewem z moskiewskiego zoo), o górze Meru – indyjskim Olimpie i górze Kajlas – siedzibie Śiwy, o jego wierzchowcu byku Nandinie, o wężach – wielogłowym Kaliji (pokonanym przez Krisznę tańcem) i Muczalindzie (olbrzymia kobra, która osłoniła swym kapturem medytującego Buddę), małpim bogu Hanumanie (w indyjskim mieście Alipurduar mieszka Chandra Oraon; mężczyzna z 37 – centymetrowym ogonem, który doczekał się czci jako wcielony Hanuman), bogu śmierci Jamie – władcy zaświatów i sędzim dusz, wężowej rasie Nagów (w mojej mitologii z ich najazdem walczył zmiennokształtny wodnik Volch Alabasta wzorowany na Wołchu Wsiesławiczu), o bogu ognia zwanym Agni (dosiadał barana; duże, negatywne wrażenie zrobił na mnie mit o pomocy jakiej Kriszna i Ardżuna udzielili Agniemu w spaleniu lasu Khandawa wraz z jego mieszkańcami; jak Czytelnik widzi w mitach indyjskich też pojawia się okrucieństwo), oraz o żonie Wisznu; bogini piękna, szczęścia i bogactwa Lakszmi (w 2005 r. w Biharze urodziła się dziewczynka Lakshmi Tatma, mająca osiem kończyn, którą uznano za wcielenie bogini).





W gimnazjum wielokrotnie czytałem piękną książkę czeskiego zoologa, Zdenka Veselovsky'ego ,,Głosy dżungli'' opowiadającą o zwierzętach Indii. Z książki tej poznałem legendy o Bengalii – królu tygrysów strzegącym świątyń i grobowców, o czarnych tygrysach, o Buddzie w poprzednich wcieleniach będących min. jeleniem i słoniem, o Krisznie, który wyposażył nosorożce w pancerze, chcąc ich użyć w bitwie, o dziku zwanym Warraha – awatarze Wisznu, który wyłowił Ziemię z potopu, czy o pewnym królu, który nie chcąc nigdy zabijać żadnych zwierząt wyciął sobie kawałek ciała, aby nakarmić nim jastrzębia, w którego zamieniony był bóg Indra. Owe opowieści wywarły wpływ na moją mitologię – dotyczy to zwłaszcza postaci tygrysiego króla Bengalii.





W 2002 r. czytając katolickie czasopismo ,,Franciszkański Świat'' natrafiłem na artykuły dominikanki, siostry Michaeli Pawlik (pierwowzór św. Mikal Pawlimiry ze Świata Dziesięciu Kontynentów), zawierające surową krytykę hinduizmu. Michaela Pawlik niegdyś pracowała jako wolontariuszka w Indiach i posiada ogromną wiedzę o indyjskiej religii i kulturze. Charakterystyczna dla tej religii wiara w reinkarnację jest nie tylko nie do pogodzenia z jakimkolwiek odłamem chrześcijaństwa, ale także sankcjonuje system kastowy (podział na braminów, kszatrjów, wajśów i śudrów), który przyczynił się walnie do nędzy ogromnych rzesz ludzi w Indiach. W oryginalnym hinduizmie granice owych kast są ściśle zamknięte, a przejście do wyższej kasty możliwe jest tylko po śmierci danego człowieka, co zamyka drogi awansu społecznego dla przedstawicieli kast niższych. Dla przedstawicieli kast wyższych, kontakt z kastami niższymi powoduje rytualną nieczystość (stąd wzięło się pojęcie pariasów, czyli ludzi, których nie wolno nawet dotykać, by się nie skalać). System kastowy został de iure zniesiony przez indyjską konstytucję, lecz de facto nadal funkcjonuje. Choć Hindusi mają opinię ludzi łagodnych, praktykowali takie barbarzyńskie zwyczaje jak: sati – palenie wdowy razem z ciałem zmarłego męża (zakazali tego Brytyjczycy w XIX wieku1), prostytucję sakralną, oraz ofiary ze zwierząt, a nawet z ludzi. W hinduizmie występuje autosoteria – człowiek dzięki jodze może stać się bogiem i odbierać cześć od innych bóstw (nie do pogodzenia z chrześcijaństwem). Indyjskie święte księgi (Wedy) zostały w XX wieku przeredagowane w ten sposób, że nieprzystające do naszej moralności fragmenty zostały zastąpione fragmentami z ,,Biblii'' (np. zastąpiono sati lewiratem, nazwano pariasów ,,Bożym ludem'' itd.). Owa tzw. ,,Neowedanta'' jest dziełem samego Gandhiego – człowieka szlachetnego, który na swój sposób kochał Jezusa, ale który nie chciał porzucić religii przodków, a tylko ją zreformować. Bogowie hinduscy nie są tożsami z Bogiem czczonym przez chrześcijan (zostali wymyśleni przez ludzi tak jak np. bóstwa Olimpu). Egzorcyści stanowczo ostrzegają przed uprawianiem jogi, ponieważ w hinduizmie ma ona za cel otwieranie czakramów – energetycznych centrów w ciele człowieka i przebudzanie w nim wężowej bogini Kundalini (odsyłam tu do książki ,,Mityczny obraz'' Josepha Campbella). Dla chrześcijanina jest to złamanie pierwszego przykazania. Chrześcijańską alternatywą wobec jogi są: Eucharystia, Różaniec i lektura Pisma Świętego :). Kult przysłowiowych już świętych krów przyczynia się do zniszczenia roślinności (jest ich po prost za dużo) i do głodu, jako, że ich mięso się marnuje (pisał o tym zoolog Zdenek Vesolovsky w ,,Głosach dżungli''). Do hinduizmu (oraz do buddyzmu) nawiązują ponadto liczne destrukcyjne sekty (np. ruch Hare Kriszna propagowany na Przystanku Woodstock). Trzeba przyznać, że głoszenie tych rzeczy wymaga dużej odwagi w dobie New Age i politycznej poprawności.





W 2006 r. z książki Andrzeja Sapkowskiego dowiedziałem się o potężnym, boskim orle o ludzkim ciele, noszącym imię Garuda – wierzchowcu Wisznu, śmiertelnym wrogu wężowej rasy Nagów i herbowym ptaku Indonezji i Tajlandii (w Indonezji jego imię noszą linie lotnicze). Garuda symbolizuje wiedzę tajemną zawartą w ,,Wedach'' co skłoniło mnie do wysnucia hipotezy, że biały orzeł niosący księgę – symbol używany przez złego Lucerusa z książki ,,Ariel – wnuk Alhara'' Małgorzaty Nawrockiej, może być właśnie Garudą (zainteresowanych odsyłam do posta: ,,Anhar – Alhar – Ariel. Trylogia antymagiczna''). W mojej mitologii Garuda był wielkim, dwugłowym, kolorowym orłem, który żył całe ery w swym gnieździe w górach Imalain, polował na olbrzymie węże i kiedy magiczny kocioł napełniał się mięsem przybywał by bronić plemienia Rakonogów z Estirany.





W 2007 r. dowiedziałem się o upiorze zwanym piścaća:

,,'Słownik mitologii hinduskiej' podaje, że piśaća to przypominające wyglądem nietoperza demoniczne istoty o ostrych zębach, najbardziej krwiożercze i napastliwe ze wszystkich złych stworzeń. Piśaća należą do trzeciej, najpodlejszej grupy demonów – określa się je mianem kr wjad ('pożeracz surowego mięsa' lub 'pożeracz trupów'). Według źródła w jednym z hymnów 'Atharwawedy' błaga się Agniego (boga), by odtworzył choremu człowiekowi ciało pożarte przez piśaća. […]'' - Tadeusz Oszubski ,,Tajemnicze istoty''

W mojej mitologii, piśaće żyły w Bharacji, oraz w takich światach jak Cudomiria i Świat Dziesięciu Kontynentów.

W 2008 r. dowiedziałem się o indyjskich wampirach.




,,Indyjska Vetala ma wygląd niechlujnej starej wiedźmy. Napastuje śpiące kobiety, zwłaszcza pijane lub obłąkane. Cejlońska Maha Sohom, najżarłoczniejsza, czai się na rozdrożach, by chłeptać krew przechodzących słoni'' – Jan Gondowicz ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)''




Z tego samego opracowania dowiedziałem się również o fantastycznym zwierzęciu zwanym makara:





,,Hinduski odpowiednik zodiakalnego Koziorożca, a także tradycyjny wierzchowiec bóstw w podróżach morskich. […] przybiera cechy licznych – nie tylko wodnych – stworzeń. Gdy dosiada go Wisznu – miewa rogi jelenia, skrzydła gryfa, grzbiet tygrysa, łapy żółwia, ogon smoka i oczy człowieka, a zwie się Kantaka. Wedle życzenia boga wód Waruny zyskuje głowę orła, grzywę konia, pierś odyńca, stopy lisa, ogon delfina i łuskę karpia, a zwie się wtedy Asita – denshtra. Gdy zaś służy bogini Gangesu, pyszni się trąbą słonia, kłami rekina, porożem barana, grzbietem krokodyla, ogonem węża i odnóżami w kształcie kwiatów lotosu, zwać się Jalarupa. […] Główne jego imię znaczy w sanskrycie 'Czarnozęby'. Ta jedna cecha bowiem istnieje w pojedynczym tylko egzemplarzu acz w nieskończonych – w pewnym zestawie odmianach kształtów. Mieszkańcy ludnego hinduskiego panteonu, nie mogący się obyć bez paradnej wahany (czyli boskiego środka lokomocji), mają po prostu rozmaite gusta. Lecz jak przystało na spolegliwe monstrum, które czas jakiś kryło w brzuchu przed okiem groźnego Śiwy boga miłości Kamę – makara to zwierz odznaczający się iście boską cierpliwością'' – Jan Gondowicz ,,Zoologia fantastyczna uzupełniona (uzupełniona)''

W mojej mitologii, w erze jedenastej Tarkwiniusz, król Sonoru czcił potwora morskiego Makarę i składał mu ofiary z ludzi.





W 2016 r. przeczytałem monografię Barbary Grabowskiej ,,Kryszna. Z dziejów literatury indyjskiej''. Bohater tej pracy, awatar Wisznu, przez starożytnych Greków utożsamiany z Heraklesem, był synem Wasudewy i Dewaki, a bratem Balaramy. Jego imię znaczy ,,Czarny'', bowiem począł się z czarnego włosa (Balarama począł się z włosa białego). Przybranymi rodzicami obu bogów byli pasterze Nanda i Jaśoda. Jako małe dziecko kradł pasterkom masło i karmił nim małpy. Kriszna był pasterzem świętych krów i wojownikiem; uczestnikiem epickiej bitwy na polu Kurukszetry. Zwalczał kult boga burzy Indry. Raz ze swych włosów stworzył czarne wilki zagryzające krowy. Od najmłodszych lat walczył z licznymi demonami jak: kobieta – sęp Putana, dziki osioł Dhenuka (odsyłam do posta: ,,Osioł w mitologii indyjskiej''), wielogłowy wąż Kalija szukający w rzece Jamunie schronienia przed boskim orłem Garudą (Kriszna pokonał go tańcząc), gigantyczny wąż Aghasura (Kryszna wyswobodził swoich przyjaciół pasterzy z jego trzewi co moim zdaniem jest ,,ziarnem Słowa'; przygotowaniem do wiary w Zmartwychwstanie), w końcu zaś zabił swego najgroźniejszego wroga – demonicznego króla Kansę, który przywłaszczył sobie władzę nad Mathurą (zmierzając tam, Kryszna uzdrowił garbuskę Kubdżę). Kriszna miał bardzo bujne erotyczne. Poślubił (według różnych źródeł) 6 – 16 007 żon (jedna z nich była córką niedźwiedzia). Romansował z licznymi, pięknymi i zamężnymi pasterkami, z których najbardziej upodobał sobie Radhę, oczywiście mężatkę. Dla ciekawostki: Kriszna był pierwowzorem bharackiego pasterza Krisina z mojej mitologii, zaś jeden z żyjących w Indiach motyli nosi nazwę paź Kriszny.
Mitologia indyjska jest wdzięcznym źródłem inspiracji dla twórców fantasy. Już Henryk Sienkiewicz, znany głównie z realistycznych powieści historycznych, napisał dwie inspirowane omawianą mitologią baśnie ,,Dwie łąki'' i ,,Bądź błogosławiona'' ze zbioru ,,Baśnie i legendy''. Do mitologii tej nawiązywali: R. E. Howard (wspomniany już Yag – Kosha przypominający Ganeszę, kult Hanumana w erze hyboryjskiej, wyznawcy Asury, reinkarnacja), H. P. Lovecraft (Chaugnar Faugn podobny do Ganeszy), C. S. Lewis (Tasz; bożek Kalormeńczyków przypominał bóstwa indyjskie tym, że miał wiele rąk; odsyłam do posta: ,,Cudowny świat Narnii''), M. Ende (mam na myśli żółwicę Wielką Morlę; odsyłam do posta: ,,Niekończąca się historia''), Roger Zelazny (napisał powieść ,,Pan Światła'' o herosie Mahasamatmanie, czyli Majtrei – Buddzie mającym pojawić się w przyszłości), Terry Pratchett (spopularyzował indyjski mit o płaskim świecie leżącym na olbrzymim żółwiu Wielkim A'Tuinie, na którym stały cztery słonie - dignagi), N. Gaiman (w ,,Amerykańskich bogach'' pojawia się min. bogini Kali), J. K. Rowling (jednym z horkruksów Voldemorta był wąż Nagini, co nawiązuje do Nagów), Andrzej Pilipiuk (po śmierci Jakuba Wędrowycza na marskość wątroby, św. Piotr i Lucyfer uzgodnili, że bimbrownik w następnym wcieleniu będzie rozpijać muzułmanów na Pustyni Lubelskiej, co nie spodobało się bóstwom indyjskim; te opowiadanie rzecz jasna nie ma na celu propagowania wiary w reinkarnację, a jedynie cele satyryczne ;), oraz indyjski pisarz Amish Tripathi, hinduista i autor ,,Trylogii Śiwy'' (jej pierwszy tom; ,,Nieśmiertelni z Meluhy'' ukazał się w Polsce).
Jeśli chodzi o mój stosunek do wierzeń indyjskich, to nie jestem hinduistą, ani nikogo do tego nie zachęcam. Trzeba przyznać, że mitologia indyjska jest bardzo piękna, barwna, bogata i ciekawa, ale nawet najpiękniejsza mitologia nie może zastąpić Ewangelii.


Śniło mi się, że:





- w Polsce, w szkockiej osadzie niedaleko Poznania żyły trzy kruki: Mitra, Indra i Waruna,





- nakręcono film fantasy o Krisznie (inspiracji do tego snu dostarczył mi Sprague de Camp pisząc cykl książek science – fiction o feudalnej planecie, zwanej Kriszna),





- byłem w szkole, po której kręcili się ludzie przebrani za bóstwa indyjskie; widziałem półnagiego mężczyznę przebranego za boga Wisznu (miał łysą głowę, był cały pomalowany na niebiesko, na piersiach miał grube, białe pasy), podobnie pomalowana była kobieta odgrywająca jego żonę.





1 Podobne zwyczaje istniały u pogańskich Słowian i Skandynawów; w ,,Eddzie'' bogini Nanna po śmierci swego męża, boga Baldera, dobrowolnie wybrała śmierć na jego stosie pogrzebowym.   

Oniricon cz. 215

Śniło mi się, że:




- wokół moich książek i rękopisów latało mnóstwo moli książkowych,
- jakaś protestancka sekta wykorzystywała ,,Opowieści z Narnii'' do złych celów, więc jakiś katolik zraził się do nich,
- zostaliśmy stworzeni przez Boga minutę temu,
- w sklepie spożywczym byłem na spotkaniu z Andrzejem Sapkowskim, którego pytałem o George'a Macdonalda, komiks ,,Baśnie'', oraz mówiłem, że jego bohaterowie śnią mi się, lecz Sapkowski nie odpowiadał; w końcu zapytałem o pochodzenie znaków wiedźmińskich, a wtedy Sapkowski dał mi tekst, z którego wynikało, że owe znaki pochodzą częściowo z kultów voodoo i coodoo,
- w Belgii lub Holandii istnieje idealne miasto Neuf Marchia nieopodal Cyklamen, gdzie nie ma policji, ani więzień i gdzie wszyscy są szczęśliwi,
- razem z panem Tomasusem ov S. byłem nad Odrą, a pan Tomasus dziwił się, że na statkach w Polsce są ochroniarze,





- na spotkaniu kółka różańcowego podano dużo smacznego jedzenia; nauczycielka historii, pani Anna ov Scayapakova zwróciła mi uwagę, że brzydko jem, a gdy Pavlas ov Vidłar powiedział, że jem jak świnia, odparłem, że świnia nie używa widelca,
- spotkałem posłankę PiS - u i prosiłem ją, by głosowała za zniesieniem podatku VAT na książki, lecz odmówiła,





- w Szczecinie natknąłem się na manifestacje republikanów i demokratów,
- szedłem przez opuszczone miasto na bagnach, gdzie taplała się w wodzie jakaś baba; potem udałem się na wycieczkę do jakiegoś dworku, gdzie dwa białe koty chciały mnie podrapać, potem rzucałem z góry jedzeniem w uczestniczki wycieczki, wreszcie pojechałem do cioci Ursuli ov Sienitiki gdzie zjadłem czekoladę,
- rozmawiałem z Alexandrusem ov Cocelaise o Ursuli Le Guin,





- wbrew ostrzeżeniom Konrada T. Lewandowskiego postanowiłem ogłosić gołębia królem Polski,





- chłopak i dziewczyna studiujący na amerykańskim uniwersytecie chcieli nakręcić film o mieszkającej w lesie czarownicy, która zaczęła ich atakować,






- byłem rodzimowierczym poetą, który w swoich utworach zwalczał wyznawców Wielkich Przedwiecznych,
- w toalecie jacyś mężczyźni oddawali mocz do szklanych butelek,





- w 1959 r. razem z Alexandrsem ov Cocelaise byłem w kościele, lecz przegapiłem moment udzielania komunii; potem poszedłem do spowiedzi; ujrzałem tort dla Elvisa Presleya honorujący jego udział w wojnie w Wietnamie; potem czekałem na przystanku mając banknotów z wizerunkiem Ludwika Waryńskiego, które jacyś robotnicy chcieli ode mnie dostać, a ja je podarłem (na odwrocie tych banknotów był wydrukowany tekst o mazurkach). 

środa, 1 czerwca 2016

Dzień Dziecka 2016





,,Co roku, piątego maja, obchodzi się w Japonii Święto Dziecka (kiedyś Święto Chłopca). Na ten dzień domy przystrajane są wielkimi, kolorowymi proporcami w kształcie rękawów - tub przypominających karpie (...). Barwne, wesołe rybie sylwetki trzepoczą na wietrze, wyginają się jakby płynęły w wodzie. Są symbolem siły i zdrowia. [...]'' - ,,Łuski jak cekiny'' [w]: ,,Zwierzaki'' nr 3 (39), marzec 1995




Z okazji dzisiejszego święta, gorąco pozdrawiam wszystkich niepełnoletnich Czytelników bloga, życząc im z całego serca tyle szczęścia co w stodole myszek ;)

poniedziałek, 30 maja 2016

,,Bestiariusz słowiański. Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach''

,,Studiując rodzime baśnie, podania i legendy, odnosimy nieodparte wrażenie, że nasi przodkowie kochali niesamowite opowieści. […] Przez setki lat historii naszego kraju powstał olbrzymi, barwny i ludny świat polskich wierzeń ludowych. Bestiariusz, który trafił do Państwa rąk, jest skromną próbą zilustrowania tego bogactwa i ukazania choćby jego części współczesnemu Czytelnikowi. Zapraszamy do podróży śladami opowieści naszych przodków, mitów pełnych słowiańskiej magii, tak rzadko obecnej we współczesnej polskiej kulturze'' – ze Wstępu

,,Ruski 'domowoj', zachodni 'kobold', czy 'gnom' zwie się u nas chowańcem, skrzatem, bożem, ubożem... Nie obejdzie się człowiek bez swojego skrzata. Dlatego zapewne Bóg dał mu Anioła Stróża najcierpliwszego z opiekunów, nie zrażającego się niczym. Ani przez chwilę nie jesteśmy sami'' – Zofia Kossak





W 2012 r. sięgnąłem po raz pierwszy po książkę Pawła Zycha i Witolda Vargasa ,,Bestiariusz słowiański’’ - popularnonaukowy leksykon mitologii słowiańskiej z ziem polskich. Jest to książka o rusałkach, dziwożonach, mamunach, wodnikach, utopcach, nocnicach, południcach, skrzatach w tym krasnoludkach, wieloludach, wampirach, wilkołakach, strzygach, latawcach, diabłach (w tym Borucie i Rokicie), skarbnikach, żmijach, duchach, smokach, gryfach, syrenach i bazyliszkach. Dowiemy się z niej co początkowo oznaczały takie określenia jak: łapiduch (demon chwytający duchy; dziś określenie lekarza), jędza (leśny demon w postaci starej, brzydkiej i złej kobiety, najbardziej znana z nich to ruska Baba Jaga), maruda (demon zmuszający niemowlaki do płaczu), buc (pochodzący z Niemiec demon, którym straszono niegrzeczne dzieci; dziś określenie obraźliwe człowieka zarozumiałego i głupiego), oraz tego, że powiedzenie ,,siedzieć jak trusie'' odnosiło się nie do królików, ale do olbrzymich, demonicznych węży mających zdolność maskowania się. Miłośnicy twórczości Sapkowskiego mogą na podstawie ,,Bestiariusza...'' domyśleć się, dlaczego Maria Barring z ,,Sagi o wiedźminie'' była nazywana Milvą czyli Kanią, oraz kim był Szarlej, który użyczył swego imienia cynicznemu demerytowi z ,,Trylogii husyckiej'' ;). Oprócz istot rdzennie słowiańskich poznajemy też istoty zapożyczone z wierzeń dawnych Bałtów – Litwinów (aitwar, pieniężny chłopczyk) i Prusów (król ryb), Niemców (wspomniany już buc, biała dama, dziki myśliwy – istota przypominająca boga Wotana polującego w orszaku demonicznych łowców), a także z wierzeń chrześcijańskich (anioł, diabeł, z którym zaczęto utożsamiać prasłowiańskie biesy i czarty, oraz czarownice i czarnoksiężnicy – ludzie władający magią dzięki paktu z diabłem), oraz antycznych (gryf – zwierzę bardzo ważne w pomorskiej heraldyce, bazyliszek – postrach Warszawy i Wilna, oraz syrena uwieczniona w herbie Warszawy).






Na uznanie zasługuje wielkie bogactwo wiedzy Autorów, ciekawe, fantastyczne ilustracje (takiej wspaniałej wyobraźni nie powstydziłby się sam Lovecraft ;), liczne ciekawostki (np. sierp i młot jako dawne, ludowe symbole śmierci) i humor.



,,Czerwonobrody czarodziej. Baśnie celtyckie''

,,Słyszeliście kiedyś opowieść o koniach króla Conala albo tę o czerwonobrodym czarodzieju? A może wiecie, kto to Liam Donn? Jeśli chcecie spotkać te fantastyczne postaci i poznać ich niewiarygodne przygody, nadstawcie uszu i posłuchajcie głosu celtyckiego bajarza'' – z okładki




W maju 2016 r. przeczytałem antologię ,,Czerwonobrody czarodziej. Baśnie celtyckie'' pióra Claude Clémenta z ilustracjami Renáty Fučikovej. Akcja prezentowanych w omawianym tomie opowieści rozgrywa się w takich miejscach jak: Grecja (pochodziła z niej księżniczka Una o Białych Dłoniach, którą poślubił Liam Donn), Rzym (rządził nim król Maxime, który poślubił ujrzaną we śnie księżniczkę Helen), Irlandia, w tym stołeczny Dublin (jednym z jej władców był Conal), Walia (pochodziła z niej księżniczka Helen), Szkocja (ojczyzna Janet i Tama zniewolonego przez królową elfów), Bretania (w tym legendarne, zatopione miasto Is, którym władała księżniczka – czarodziejka Dahut; córka króla Grallona; o zatopionym mieście Ys wspominał Andrzej Sapkowski w opowiadaniu ,,Trochę poświęcenia''), oraz Galicja (region w Hiszpanii, którego nie należy mylić z zaborem austriackim czyli Galicją i Lodomerią).





Pojawiają się ciekawe nawiązania historyczne. Pierwowzorem króla Maxime był pokonany przez Teodozjusza Wielkiego, cesarz zachodniorzymski Magnus Maksymus (? - 388), w walijskich legendach nazywany Macsen Wledig. Poślubił celtycką księżniczkę Elen Luyddog (pierwowzór Helen), w innych legendach błędnie utożsamianą ze św. Heleną; matką cesarza Konstantyna Wielkiego, która rzekomo miała pochodzić z Brytanii. Legenda ta została wykorzystana przez Marion Zimmer Bradley i Dianę Paxson w wiccańskiej powieści fantasy ,,Kapłanka Avalonu''.
Niektóre z omawianych baśni nawiązują do mitologii greckiej. Liam Donn uratował przykutą do skały księżniczkę Unę z Grecji przed trójgłowym, morskim smokiem co upodabnia go zarówno do Perseusza ratującego Andromedę, jak też do chrześcijańskiego św. Jerzego. Z kolei książę hiszpańskiej Galicji miał ośle uszy jak Midas, a jego fryzjer zdradził sekret szepcząc go do dołu, gdzie wyrosły trzciny. Jednak w tym wypadku ośle uszy nie były karą. Po narodzinach księcia nimfy dały mu ośle uszy by wypróbować jego charakter, a gdy okazał się dobry, wówczas dały księciu ludzkie uszy. Baśń ta przypomina połączeniu mitu o Midasie z niewinnym cierpieniem Hioba.
Oryginalnym celtyckim motywem jest czerwień jako kolor magii i zaświatów (czerwona broda złego czarodzieja Diarmuida, czerwony płaszcz diabła, który uwiódł Dahut i zatopił Is). 






Na uwagę zasługują liczne stworzenia fantastyczne jak: elfy, skrzaty, korrigany (bretońskie skrzaty, które nie lubiły osłów i dzieliły się złotem z biedakami), nimfy, olbrzymy (w tym 5 – głowe), jadowite wilkołaki, a nawet olbrzymie, mówiące koty groźne dla ludzi (czyżby stąd czerpał swe inspiracje Feliks Wiktor Kres, twórca postaci groźnego kocura Rbita LSI ? ;). 

Złamana noga ... wieloryba





,, [...] Wykonujący dzwony spiżownicy mieli osobliwy zwyczaj: skończywszy pracę nad danym egzemplarzem, puszczali w świat zupełnie nieprawdopodobną plotkę, wierząc, że tak daleko, jak się ona rozejdzie, będzie niósł się też dźwięk dzwonu. Jedna z takich wyssanych z palca pogłosek mówiła, iż w sąsiednim miasteczku w czasie burzy z nieba spadł wieloryb i złamał sobie nogę (!). Teraz czołga się i pożera po drodze każdego, kogo napotka'' - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański''


Czarny kogut





,,Czarny kogut był w całej Europie symbolem zła. Pogański zwyczaj składania nieszczęsnego ptaka w ofierze wszelakim złym duchom przetrwał do chrześcijańskich czasów. Każdego roku zabobonny ludek oddawał pierzastą obiatę utopcom, wodnikom, morowym dziewicom i wszelkim innym demonom, które miał nadzieję przebłagać. Przy czym na ofiarę wybierano zawsze stare sztuki drobiu, wierzono bowiem, że siedmioletni czarny kogut mógł się zmienić w bazyliszka! Stąd zresztą popularne niegdyś powiedzenie: 'Nie bierz za żonę dziewki po trzydziestu latach, bo ona to samo warta co kogut po siedmiu''' - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański''.