sobota, 21 maja 2022

Peer Gynt

 


,, [...] Peer mieszka z matką Aasą w ubogiej chacie w górach. Jest to mitoman, fantasta, rodzaj Sowizdrzała, Tartarena czy Münchhausena, leń bujający w obłokach. Gdy dowiaduje się, że Ingrid, króra mu się podoba, wychodzi za mąż, udaje się na wesele, gdzie poznaje Solvejgę, z którą tańczy. Wstawiwszy się, porywa pannę młodą w góry, uwodzi ją i porzuca, gdyż marzy o Solvejdze. Teraz już jako niemal banita kryje się w lesie, gdyż uwodzi córkę Króla Gór, a doprowadzony do niego zgadza się zostać jego zięciem i przeobrazić się w trolla, ale gdy koboldy chcą mu wyłupić oczy ucieka przed nimi i stawia sobie chatę w lesie. Tam znajduje go kochająca Solvejga, która porzuciła dla niego cały świat. Ale ich szczęście rychło zostaje zniszczone pojawieniem się córki Króla Gór, teraz już staruchy, wraz ze swym okropnym bękartem, jakoby synem Peera. Peer ucieka, pozostawiając Solvejgę. Po śmierci matki Peer emigruje do Ameryki, gdzie zostaje bogatym handlarzem niewolników. Mija ćwierć wieku. Peer przeżywa wiele przygód, zostaje obrabowany w Maroku, wszedłszy w posiadanie skarbów cesarskich zostaje przez Arabów uznany za proroka, przeżywa romans z tancerką Anitrą, obwołują go cesarzem w egipskim szpitalu dla obłąkanych. Jako krzepki jeszcze starzec wraca do ojczystych gór. Statek tonie u wybrzeży Norwegii; Peer ratuje się kosztem życia współpasażera. W lesie mija swoją chatę, skąd dochodzi tęskna pieśń oczekującej go, wiernej Solvejgi, która przez te lata wypłakała sobie oczy. Nie śmiejąc spotkać się z nią, Peer krąży dalej po lesie, gdzie spotyka go poseł zaświatów, Odlewacz Guzików, który ma przetopić Peera w swym tyglu jako istotę poronioną, nie umiejącą spełnić swego przeznaczenia. Peer przyrzeka, że dowiedzie, że przez całe życie był sobą w swojej wierze, nadziei i miłości. Na koniec wraca do swej chaty, gdzie w ramionach wiernej i czułej Solvejgi odnajduje miłość, spokój i utraconą treść swego życia. [...]'' - Władysław Kopaliński ,,Leksykon wątków miłosnych''

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz