,,Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią’’ - Mt 5,7
W
2008 r.
przeczytałem
alegoryczną fantasy J. R. R. Tolkiena
,,Liść, dzieło Niggle’a’’ (tytuł
oryginału: ,,Leaf by Niggle’’)
z 1964 r. Tolkien jak sam przyznał nie lubił alegorii jako takich i
ten utwór jest jedyną alegorią w jego dorobku.
Tytułowym
bohaterem jest żyjący w nieokreślonym miejscu i czasie malarz
Niggle (ang. ,,to niggle’’
znaczy ,,grzebać się w drobiazgach’’)
- człowiek szary, zwyczajny i mało znany. Jego wadami były
lenistwo i nieumiejętność dobrego wykorzystania czasu, choć
jednocześnie był też współczujący i uczynny. Pomagał swemu
choremu sąsiadowi Parishowi (ang. ,,parish’’
- parafia). Postawił sobie za cel namalowanie Drzewa przed
wyruszeniem w niechcianą, lecz nieodwołalną podróżą (tj.
śmiercią). Jednak malowanie poszczególnych liści zajmowało mu
mnóstwo czasu (również Tolkien skupiał wiele uwagi na
szczegółach). Miał coraz
mniej czasu. Wreszcie jego obraz został użyty do załatania dziury
w dachu, a samego malarza Szofer zabrał na stację kolejową. Niggle
trafił do Przytułku (czyśćca) gdzie brał gorzkie lekarstwa i
ciężko pracował. Odbył się nad nim sąd Pierwszego Głosu
(sprawiedliwości) i Drugiego Głosu (miłosierdzia). Po wyjściu
Niggle spotkał Parisha i ujrzał malowane przez siebie Drzewo
jeszcze piękniejsze niż sobie wyobrażał. Tymczasem w swojej
doczesnej ojczyźnie został zapomniany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz