,,Dziewczyno
dżungli – bystra i zimna od wszystkich inna.
Niezwykle
sprytna, zawsze niewinna, jak motyl zwinna''
-
Top One ,,Dziewczyna Dżungli''
W
marcu
2016 r. obejrzałem amerykański film fantasy ,,Sheena
– królowa dżungli''
w reżyserii Johna Guillermina (1925 – 2015) z 1984 r. Postać
tytułowej bohaterki, niejako kobiecego odpowiednika Tarzana, po raz
pierwszy pojawiła się w komiksach Willa Eisnera i Jerry'ego Igera
z 1937.
Akcja
filmu rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku w fikcyjnym
afrykańskim królestwie Tigary (jej król Jabalani został
zamordowany przez swego brata, piłkarza Otwaniego). Do Tigary
należały cieszące się autonomią ziemie murzyńskiego plemienia
Zambouli. Nazwa plemienia została zaczerpnięta z opowiadania
Roberta Ervina Howarda ,,Cienie
w Zambouli''
o jednej z przygód Conana, opublikowanego w listopadzie 1935 r.
Niegdyś słynęli jako znakomici łucznicy, lecz ich bogini czy
kapłanka nauczyła ich żyć w pokoju. Król Jabalani chronił
plemię Zambouli, zaś jego zły brat chciał wydobywać tytan z ich
świętej góry. Zambouli posiadali ponadto leczniczą glebę
(uzdrawiali ludzi zakopując ich w owej ziemi po szyję; czyżby było
to przygotowanie do wiary w zmartwychwstanie?)
Sheena
(grana przez Tanyę Roberts) – piękna blondynka o niebieskich
oczach była córką białych lekarzy badających leczniczą glebą.
Początkowo nazywała się Janet. Została osierocona w dzieciństwie
gdy jej rodzice zginęli w zawalonej jaskini u stóp świętej góry
plemienia Zambouli. Przygarnęła ją i wychowała szamanka (grana
przez ugandyjską księżniczkę Elżbietę z Toro), która nadała
jej imię Sheena. Była ona dzieckiem ze starej przepowiedni mającej
ocalić plemię Zambouli (motyw mesjański; często spotykany w
fantasy). Sheena rozumiała mowę zwierząt i posiadała magiczną
władzę nad nimi; jej poleceń słuchały zwierzęta od słoni po
komary. Broniła swej przybranej matki i plemienia przed zakusami
księcia Otwaniego; zmobilizowała lud Zambouli do ponownego
chwycenia za łuki w celu obrony swych ziem. Łucznicy Zambouli
osiągnęli zwycięstwa nad wrogami uzbrojonymi w karabiny
(przypomina to trochę scenę z mojej powieści ,,Pawlaczyca
cz. I Słomiane wojny'',
gdzie polscy chłopi szli z kosami na uzbrojonych po zęby w broń
maszynową członków Dziadostwa i … zwyciężyli). Pomagał jej
zakochany w niej amerykański dziennikarz Vic Caisey, lecz
ostatecznie romans zakończył się rozstaniem.
W
filmie spodobała mi się postać Sheeny – kobiety nie tylko
zjawiskowo pięknej, ale i odważnej i szlachetnej, a do tego czystej
i niewinnej. Ma się wrażenie, że jest to współczesna wersja mitu
o bogini Artemidzie. Szkoda, że nie mieszka ona w polskich lasach,
np. w Puszczy Białowieskiej ;). Inne zalety to ukazanie piękna
afrykańskiej przyrody i pewne podobieństwo Zambouli do Polaków
(pokojowy, gościnny lud zmuszony do walki w obronie swej ziemi,
ważna rola kobiet).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz