W lipcu
2019 r. obejrzałem indyjski film fantasy ,,Baahubali:
Początek’’ (ang.
,,Baahubali: The
Beginning’’) z 2015
r. w reżyserii S. S. Rajamouli (ur. 1973).
Akcja
rozgrywa się w królestwie Mahishmati w średniowiecznych Indiach (o
tym, że dzieje się to w średniowieczu przekonuje postać
arabskiego kupca Aslama przybyłego z Bagdadu. Miasto to zostało
założone w 762 r. i od podboju mongolskiego w 1258 r. nosiło nazwę
Madinet – as – Salam).
W
filmie motywy realistyczne przeważają nad fantastyką.
Pojawia
się w nim jednak urokliwa apsara (niebiańska nimfa z mitologii
indyjskiej) tańcząca w górach, która potrafiła zamieniać się w
rój niebieskich motyli.
Z
kolei w okrutnym, ciemnoskórym ludzie Kalakeya, który napadł na
królestwo Mahishmati, mającym przekrwione oczy i brudne zęby, można
dopatrzeć się podobieństwa do tolkienowskich orków. Jest to
również echo starożytnych walk jasnoskórych Ariów z
ciemnoskórymi Drawidami.
Tytułowy
bohater był klasycznym ludowym herosem o herkulesowej sile i złotym
sercu, synem króla Mahishti i królowej Devasani. Jego ojciec zginął
z ręki zdrajcy Kattappy (ukazanego jako postać tragiczna, rozdarta
między wiernością królowi, a obowiązkami wynikającymi z
przynależności kastowej). Matka zaś została uwięziona przez
uzurpatora Ballaldevę. Królewicza wychowała prosta kobieta Sanga
wraz z mężem. Otrzymał teoforyczne imię Śiwadu. Wykazał się
siłą podnosząc ciężki kamienny lingam (symbol falliczny) boga
Śiwy i ustawiając go pod wodospadem, aby Sanga nie musiała się
męczyć z rytualnym polewaniem go wodą. Od dzieciństwa próbował
wspiąć się na szczyt wysokiej góry przysparzając tym swojej
przybranej matce wielu zmartwień. W okolicach tejże góry znalazł
drewnianą maskę i zakochał się w jej właścicielce – pięknej
wojowniczce Avanthice. Pod jej wpływem przystał do rebeliantów
chcących przywrócić tron królowej Devasani. Baahubali przybył do
stolicy gdzie znów okazał swą nadludzką siłę ratując setki
robotników przed zmiażdżeniem przez gigantyczny, złoty posąg
króla Ballaladevy. Wdarł się do jego pałacu, gdzie podpalił
kotarę, a następnie uwolnił matkę. W czasie pościgu ściął
mieczem głowę Bhadrze - synowi uzurpatora, a lud obwołał go królem.
W
filmie podobał mi się główny bohater – szlachetny, broniący
słabszych, troszczący się zarówno o swą przybraną jak i rodzoną
matkę, oraz pokazanie, że dobrym władcą nie jest ten kto zabija
wielu wrogów, ale ten kto ocala wiele istnień. Gdyby Czytelnik miał
wątpliwości, uspokajam, że nie jestem hinduistą, ani nikogo do
tego nie namawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz