Śniło mi się, że:
- spotkałem na ulicy Pavlasa ov Vidłara i jego ojca, Pavlas powiedział, że częściowo już mu wybaczył wyrządzone sobie krzywdy, jego ojciec dał mi makaron z sosem pomidorowym i serem w misce z ciemnozielonego szkła, zjadłem go w domu i na drugi dzień zwróciłem puste naczynie, dowiedziałem się, że ojciec Pavlasa był przyjacielem mojego wujka, Andreusa ov Küjvisa,
- odwiedziłem wujków Markusa i Andreusa ov Küjvisów przebywających w jednym pokoju,
- w drodze z domu do pojemnika na makulaturę jechałem cudzym, białym samochodem, choć nigdy wcześniej nie prowadziłem, bałem się wychodzących z mojego domu pijaków, którzy groźnie wyglądali i spodziewałem się, że wkrótce gazety opiszą ich awantury,
- blisko pojemnika z makulaturą spotkałem młodą, prawosławną zakonnicę, o której mówiono, że jest potężną czarodziejką,
- w rozmowie z Casiyą ov Płutovą powiedziałem, że muszę oddać sprawiedliwość Voytakusowi ov Viernitisowi, dzięki któremu zainteresowałem się książkami o Jakubie Wędrowyczu,
- Andrzej Pilipiuk opowiadał, że w zamierzchłych czasach Rosjanie skolonizowali Wyspy Brytyjskie, podążając za olbrzymimi, kalifornijskimi mrówkami, wydobywającymi złoto, ponieważ zjadali te owady,
- byłem w Australii z Jeną ov Blackeyovą i w buszu jedliśmy razem mrówki o smaku miodu,
- łasiły się do mnie czarno - białe koty z kociej kawiarni na ul. Śląskiej w Szczecinie, nie było wśród nich rudego Cynamona,
- w XXI wieku w kawiarni młodzi Ormianie wypytywali tureckiego generała o ludobójstwo popełnione przez Turków na Ormianach podczas I wojny światowej,
- w 2019 r. Sławomira sfingowała swoją śmierć, żyje do dziś i wydała dwie powieści fantasy, jedna z nich nosiła tytuł ,,Stal'',
- oglądałem film ,,Wołyń'', aby zrecenzować go na blogu,
- pracując w archiwum szczecińskiego IPN - u byłem chudy i trupio blady, stroiłem miny do kolegi, Martinusa ov Lataxa i cały czas mówiłem mu o myszach,
- Lew Gumilow i jego matka, Anna Achmatowa należeli do rodziny Gafiti,
- dwukrotnie odwiedziłem otyłego, mongolskiego księcia w jego siedzibie, za pierwszym razem wyglądałem jak Korowiow we fraku, za drugim prosiłem Mongoła, aby uwolnił z lochu moją klasę,
- Artur Wójcik pochwalił Tomasza J. Kosińskiego za bycie bardziej kulturalnym niż inni turbolechici.















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz