,,Heljady; w greck. mit. córki Heljosa i oceanidy Klimeny. Po śmierci brata Faetona zamieniły się w topole, a łzy ich w bursztyn'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga, tom 6 Grecki język do Izasław''.
Niedługo
po tym jak Jarowit stworzył ze strzałki pioruna Novalsa i Aivalsę,
przez Słowian zwanych Mężem i Mążyną, na dnie akwenu w różnych
erach zwanego Zatoką Balat. Morzem Ancylusa, Joldów, Srebrnym i
Bałtykiem, w bursztynowym pałacu, pani mórz i oceanów Jurata,
oblubienica Swaroga Palącego Słońce na Niebie powiła pięć
ślicznych dziewczynek. Grecy nazywali je Heliadami, a Słowianie –
Słonecznicami, zważywszy, że ich ojcem był z łaski Ageja, pan i
strażnik Słońca. Ich imiona brzmiały: Kora, Helena, Rujana,
Pomorzanna przez Rzymian zwana Pomorellą, wreszcie najmłodsza z
nich, Saule, największą cześć odbierająca w Litenie. Słonecznice
były Enkami i nad ich głowami płonęły korony z ognia. Wyszły z
Morza Ancylusa by pocieszać stworzenia i wspierać je na różne
sposoby: leczyć rany i choroby, bronić przed sługami Rykara,
godzić skłóconych, chronić przed pletnią Głodu i czerwoną
chustką Zarazy, ratować porzuconych i zagubionych, wreszcie
upominać i wieszczyć. Jedna z nich przysłużyła się sprawie
Ageja bardziej niż pozostałe, a była też taka co poszła za
Čortami...
Wszystkie radowały swym niewinnym i dostojnym pięknem, a w ich
oczach widać było mądrość wypływającą z samego Ageja, a głos
przypominał śpiew rusałki czy syreny. Panny te, z wyjątkiem
jednej otaczały miłość i szacunek. Reforma słowiańskiej wiary
dokonana przez króla Cztana III uczyniła ze Słonecznic demony pół.
,, […] niedzielne rano, słoneczne, świetlane,
kiedy po pustych polach , w złote mgły odziane,
włóczą się Słonecznice […]
Kora
Pokrowa delikatna jak lilia, podobna do rzeźby z eburnu, miała
długie, podobne do jedwabiu włosy, złociste niczym miód lub
bursztyn. Jej duże oczy lśniły przypominając szafiry, a tęczówki
były potrójne. Na głowie nosiła przepaskę z pereł, a jej suknia
uszyta przez samą Juratę, pyszniła się barwą seledynową i
miękkością kitajki. Widząc jej krasę, nawet Čorty
rozpusty Kania i Paskuda zdjęte czcią i podziwem i lękiem, nie
ważyły się w sercach patrzących na Korę budzić żądzy. Jej
serce ukochało wszystkie istoty zamieszkujące Mundus Noster (Nasz
Świat), nawet wilki i dokuczliwe owady, lecz najbardziej umiłowała
młody jeszcze ród ludzki; istoty tak podobne do wielu Enków, a
które w późniejszych czasach miały uczynić tyle złego ku
radości Čortów.
Pragnąc być bliżej ludzi, Kora przyoblekła się w człowiecze
ciało; w konsekwencji jako jedyna Słonecznica była ona podatna na
starość, choroby i śmierć. Po zjedzeniu żołędzi z dębu
Baublis, ludzie stali się jak gdyby uderzeni w głowę czymś
ciężkim. Dawniej dobro przychodziło im z łatwością, bo widziano
w nim oczywistą drogę do Ageja dającego szczęście. Teraz zaś
ludziom zło jęło się jawić jako łatwe, przyjemne, a czasem
konieczne. Po złamaniu zakazu Jarowita ludzie stali się
zarozumiali, kłótliwi, leniwi, łakomi, chciwi, zawistni, skłonni
do kłamstwa, nieczystości i mordu. Pełnione przez nich zło
uwalniało hufce Čortów
z Čortieńska,
skąd zerwane zostały pieczęcie. W końcu rasa człowiecza stanęła
do pierwszego boju; krwawego, chaotycznego i niepotrzebnego. Ta
pierwsza wojna ludzko – ludzka mogłaby trwać całe wieki, gdyby
nie przyszła niezmiernie sroga zima, straszniejsza nad wszelkie
wyobrażenia. W owych to czasach Kora Miłośniczka Ludzi z oddaniem
leczyła rannych i ratowała mnogie istnienia przed lodowym ostrzem
Mar – Zanny. Wcześniej, gdy gniew Enków zapalił się nad
potomkami Novalsa i Aivalsy, Słonecznice wraz z Perperuną
Gromorodną padły na kolana przed Jarowitem, królem Ziemi i błagały
go o litość nad odstępcami. Pod koniec dziesiątego eonu, nad
rzeką Nilus, gdzie królował Ruman Daku, Kora poślubiła ubogiego
garncarza Zdenka, co uszedł z Lądu Europy przed wojną i zimą.
Wówczas gdy była sama, przyleciał do niej Pochwist (Świst,
Poświst),
aby przekazać orędzie od Ageja. ,,Nasz
Pan wybrał cię, aby z twego łona wyprowadzić Słońce, dla świata
pogrążonego w zimie''...
Kora zgodziła się, choć wiedziała ile z tego powodu wycierpi.
Mimo wszystko zaufała, a poczęła i porodziła wcielonego Swaroga
będąc dziewicą. Jej jedyny syn otrzymał imię Teost. Gdy sprawił,
że z nieba spadły wielkie, żelazne kleszcze i nauczył wytapiać
żelazo, lud obwołał go królem, lecz Car – Słońce nie chciał
mieszkać w pałacu jak zmarły Ruman Daku, wywyższać się nad
innych i stosować przymus. Całe życie mieszkał z matką w
glinianej chacie, lepił garnki i wypasał zwierzęta. W trakcie
koronacji mamuny Lochy na królową Čortieńska, czarnoksiężnik
Czerwony Wiaczesław Amosow założył się z Čortami, że zabije
Teosta, który nikogo nie krzywdził i czynił wyłącznie dobro.
Rzucił czary na królestwo nad Niilusem, a Cara – Słońce
sprzedał mu Wilkogłowiec Nigodzijasz, którego ongiś Teost wykupił
z niewoli Asasynek z Sindu. Gdy Teost konał na Okrwawionym Drzewie,
była z nim jeno Kora i uczennica Kwietna, którą niegdyś ocalił
przed Čortami. Gdy Amosow pospieszył z uciętą głową Cara –
Słońce po nagrodę, Kora i Kwietna zdjęły go z dębu Karako i
pogrzebały w piasku. Jednak Agej wskrzesił Teosta i ten zabrał swą
matkę do Domu Enków; dworca zbudowanego na gałęziach Wielkiego
Dębu. ,,Z
wszystkich Słonecznic, największa i najbardziej godna czci była
Kora'' - ,,Codex vimrothensis''.
Wedle słów ,,Gołębiej
Księgi''
, Kora powróci na ziemię by zdeptać głowę Zielonego Węża
Zeltysa, ostatniego wcielenia Czarnoboga.
Rujana
(Rugiewitka,
Arkona)
o kasztanowych, długich i puszystych włosach wyszła z morza
przystrojona w zieloną suknię o szczególnie pięknym odcieniu. W
nosie miała złoty kolczyk, a jej powieki pomalowane były na
zielono. Szczególnie upodobała sobie wyspę Ranę określaną też
nazwami Ruja i Rugia. Zagajniki porastające ową wyspę to jej stała
siedziba, którą niechętnie opuszczała. Potomkowie Novalsa i
Aivalsy przybyli na Ranę w erze dziesiątej, zaś Rujana otoczyła
ich opieką – broniła przed strzygami, morskimi potworami i
piratami, nadawała prawa, rozsądzała spory, leczyła choroby,
ratowała porzucone dzieci i pomagała przetrwać ciężkie zimy.
Rana była jej ,,oczkiem
w głowie'';
inne krainy mniej ją interesowały, a niektórzy mówili, że wcale.
Z pomocą przyjaznej sobie Słonecznicy, Ranowie wznieśli gród,
który na jej cześć nazwali Arkoną (Arcona).
Na ich prośbę Rujana namaściła im na króla Rimvita. On i jego
następcy nosili tytuły ,,rugiewitów''
– panów wyspy Rany. Ranowie poprosili o króla, bo chcieli być
jak inne ludy, lecz mimo to nie przestali otaczać Rujany synowską
miłością. Nieraz zapraszali ją na wesela, postrzyżyny, stypy,
Kupały, Dziady, Baby, 13 grudnia – dzień rozpalenia Słońca na
niebie, ona zaś najczęściej przybywała incognito; pod postacią
wędrującej staruszki, by wypróbować dobroć ludu, wśród którego
zamieszkała. Po potopie kończącym jedenasty eon, na Ranę przybyli
Słowianie; potomkowie Dębu i Brzozy – dzieci Dobromira. Oni
również czcili Rujanę, aż do czasu gdy wyspę podbili Duńczycy w
erze trzynastej.
Pomorzanna
o sięgających pasa złotych włosach i oczach barwy turkusu,
opuściła morze w sukni błękitnej, białym płaszczu utkanym ze
śniegu, welonie z gazy naszywanym perłami i z bursztynowym
naszyjnikiem i pasem. Największą miłością otaczała te rejony
Sklawinii, które przylegały do Morza Srebrnego. W erze jedenastej
były to prowincje Aplanu, Pomerland i Pomerland Okidentalny, w erze
trzynastej – analapijska prowincja Pomori. Wraz z Gladą i Juratą
roztaczała opiekę nad żeglarzami i rybakami; napełniała sieci
rybami i chroniła przed sztormem, morskimi potworami i
chąsiebnikami. W pieśniach przetrwały jej boje z potworem
Wilkołkiem – Odmieńcem; piekielnym Neurem zsyłającym chorobę
bydła i owiec zwaną ,,pomorszczyzną'',
lub pomorem. Opowiadano też o walce Pomorzanny z olbrzymem Stogławem
z Pieńkovki, liczącym sobie całą setkę łbów i niesytym
pożerania ludzi. Jego przybycie nad Morze Srebrne omal nie
wyniszczyło wszystkich jego mieszkańców; wielu uciekło na
południe Sklawinii lub za morze; do Danai lub Nürtu. Niewielu
wierzyło w możliwość zabicia stugłowego wielkoluda, a na czele
tej garstki stanął rybak Ościwit z Revala. Pomorzanna widząc
smutny los swych podopiecznych, zstąpiła między nich i tak jak oni
strzałami z łuku, włócznią i harpunem nacierała na Stogława,
lecz tego rany przypominające drobne zadrapania jedynie złościły.
Nie wiadomo jak skończyłby się bój, gdyby Pomorzanna nie była w
stanie przebywać w dwóch miejscach jednocześnie. W tej samej
chwili gdy uskoczyła przed stopą olbrzyma wielką jak orka;
posłyszawszy radę Pochwista, pana wiatru, udała się do Montanii,
gdzie wyłowiła z Morskiego Oka jajo z zamkniętym w nim sercem
Stogława i rzuciła je w ogień. W tej samej chwili, stugłowy
olbrzym zaryczał przenikliwie i żałośnie z wielkiego bólu,
zachwiał się i upadł w morze, z którego wypełzły ogromne węże
i smoki i zjadły ogromnego trupa. Rybacy nie wiedzieli, że ich
opiekunka mocą Ageja może przebywać w obu miejscach naraz,
Słonecznica zaś nie powiedziała im tego. Całą zasługę
przypisano bardzo odważnemu zresztą, Ościwitowi. Niesiono go na
ramionach i radośnie śpiewano pieśń zwycięstwa; sławiąc Ageja,
co ,,stugłowego
olbrzyma pogrążył w głębinie, a nam zesłał ocalenie''.
Saule,
najmłodsza z cór Swaroga i Juraty, której kosa do bioder miała
barwę złota, w miękkość kitajki, zaś oczy barwę lapis –
lazuli, opuściła bursztynowy pałac w sukni zielonej. Jej ukochaną
krainą były ziemie nad Morzem Srebrnym, daleko na wschód od
Pomori, na wschód od Burus. Na ziemiach tych wydartych złemu
czarownikowi Musulusowi (Masiulis)
w trzynastej erze przez Rzymianina Palemona powstało nowe królestwo,
zwane Liteną, na cześć żony króla Palemona, córki konata. Saule
otoczyła ów nowy lud swą opieką i miłością, a nawet zostawszy
żoną króla Utesa Zavala wzniosła gród Saulopolis w mowie
liteńskiej zwany Šavle.
Helena
przyodziana w suknię barwy śniegu i o oczach niczym czeluść
Čortieńska miała sięgające pasa, miękkie jak jedwab włosy
czarne jak pkieł, a niczym koronę nosiła wianek z wiosennych i
letnich kwiatów. Podczas gdy jej siostry rozeszły się po świecie,
by wspierać ludzi i inne stworzenia, ona, przekonana o swej
niezwykłości i wyższości zadarła nosa i oznajmiła, że nie
będzie służyć. Na nic się zdały cierpliwe i mądre tłumaczenia
Swaroga, Juraty, pozostałych Słonecznic i ich brata Swarożyca,
pana ognia, którego sługa Püsterich nauczył Novalsa i Aivalsę
posługiwać się tym żywiołem. Nie pomogły też korne napomnienia
sług Juraty; stworzonych przez nią Enków Anatolija Rdzeniejewa,
Śledziury i Hetmana Fal, oraz żmija Lamii; namiestnika Morza
Rajskiego. ,,Chcę
żyć tylko dla siebie i nikomu nie będę służyć, bom nie
dziadówka –
mówiła hardo Helena – a
w szczególności, ja – córa cara Słońca i władczyni Sinego
Morza, nie będę się zniżała do tak nędznej istoty jak człowiek
– naga małpa ulepiona ze strzałki pioruna''.
Kiedy upominano ją przypominając, że w pierwszym eonie smok Rykar
mówił podobnie, Helema odymała pąsowe wargi i machała białą
ręką mówiąc: ,,Ów
Hetman Ciemności jest tylko legendą''.
Pełna pychy wzgardziła ofiarną miłością i tak skazała się na
samotność. Jej serce, nie do końca złe, napełniło się goryczą
i złośliwością. Odtąd przemierzała liczne ziemie, widzialna pod
swoją postacią, lub pod przybranymi maskami, często niewidzialna;
błąkała się po polach i na śpiących w zbożu zsyłała udar i
porażenie słoneczne, polowała wśród nieprzebytych lasów
jedenastego eonu, lub zagłuszała frasunek w Dyskotece Pana Dżeka
Piętro Niżej, w miodopitniach, piwiarniach, winiarniach oraz na
rozpustnych hulankach Kościeja I Nieśmiertelnego. Temu złożyła
hołd lenny, a nawet zamieszkała z jego nałożnicami, lecz prędko
się znużyła, a upokorzenie paliło ją. Im więcej wyżywała się
na różnych hulankach, tym większy smutek ją trapił. Tak mijały
jej całe ery, a ludzie opowiadali o niej straszne, niestworzone
historie. Niektórzy mylili Helenę z okrutną południcą Opoldą,
żoną złowrogiego Pripekały. W erze trzynastej zapuściłą się w
swoich wędrówkach gdzieś na rubieże Imperium Cezarów i tam
spotkała chytrego czarownika Szymona Maga.
,,Był to ten sam Szymon Mag, o którym pan święty Łukasz w 'Dziejach' pisze jak chciał odkupić od Apostołów moc Ducha Świętego. Od tegoż to Szymona pochodzi słowo symonia, oznaczające kupczenie rzeczami świętymi […]'' - ks. Aleksander Solewicz ,,Glosariusz''.
Czarownik
i Słonecznica spodobali się sobie i zaczęli wspólnie przemierzać
drogi i bezdroża rzymskiego wschodu, zwodząc gawiedź rozlicznymi
sztukami. Na prośbę Szymona, liczącego sobie już sześćdziesiątą
pierwszą wiosnę życia, Helena uśpiła go ziołami, a gdy myśl
jego błądziła już w oparach z Wieży Ślimaka, wzięła miecz i
pokroiła śpiącego na drobne kawałki. Następnie wrzuciła je do
magicznego kotła zwanego Har i ugotowała Szymona Maga w wodzie z
Sobotniej Góry i oskole brzozy ojcowskiej. Czarnoksiężnik wyszedł
z Hara odmłodzony do dwudziestej wiosny życia. Nie mógł wyjść z
podziwu, a Helena urosła w jego oczach do rangi bogini,
potężniejszej od sławnej czarownicy Kirke, a może nawet od maga
Hermesa Trismegistosa z ery dwunastej. Słonecznica nie przestawała
zadziwiać czarodzieja, którego zauroczyła. Chcąc mu przysporzyć
aureusów i sestercji nieraz przybierała postać ognistych rumaków
z Arabii, wełnistych owiec, mlecznych krów, spaśnych świń, kur –
wspaniałych niosek, niewolnic z Analapii, Roxu i Madunii, a nawet
skór panterczych, kości słoniowej, jantaru, wymyślnych precjozów
ze złota, srebra i kamieni, strojów jedwabnych; białych i
purpurowych, uczonych ksiąg, wreszcie starego wina pamiętającego
jego konsula Mariusza, Sullę i Cezara, miodu z Analapii, a także
kotów, psów molosów z Epiru, małpek z Nubii i ciężkich,
ozdobnych szaf z północnego grodu Canum. Od każdego takiego
utargu, kabza Szymona Maga niepomiernie pęczniała, a Helena zawsze
wracała do swojego kochanka. Uczyniła go tak bogatym, że mógł
sobie pozwolić na jazdę ulicami Rzymu w złotej karecie [w innej
wersji: rydwanie] ciągniętym przez rasowe konie z Arabii i
Brytanii. Wokół Szymona gromadziło się wielu uczniów, którzy
nazywali go ,,Najświętszym
Panem'',
zaś Helenę - ,,Nową
Ewą''
i ,,Królową
i Ozdobą Rodu Ludzkiego''.
Na ich użytek, Szymon kazał spisać swoje fantasmagorie pełne
zwierzęcych alegorii, zaś późniejsze pokolenia nazwały je
,,Biblią
Bałamutną''.
Sława czarnoksiężnika i Słonecznicy dotarła aż do cesarza
Klaudiusza. Ów zapragnął ujrzeć cuda Szymona, a ten zapowiedział,
żeby go zabito, a on zmartwychwstanie. Poprosił jedynie o czas dla
przygotowania cudu. Gdy wyznaczony czas upłynął, cesarz nakazał
ściąć Szymona, któremu już zdążono nadać obywatelstwo
rzymskie. Helena zalewała się łzami, rozdzierała atłasowe szaty,
rozdrapywała śliczną twarz ostrymi paznokciami. Maga wraz z jego
głową pochowano w grobie, takim jakiego używali Żydzi. Gdy
upłynęły trzy dni, w czasie których dwór cesarski, senat i cały
Rzym zamierały z ciekawości i nawet robiły zakłady, kamień
został odsunięty, a Szymon Mag stanął przed osłupiałym
cesarzem, zaś rozradowana Helena rzuciła mu się w ramiona. Nie
było to jednak prawdziwe zmartwychwstanie. Szymon bowiem pouczony
przez Helenę, z pomocą Čorta Postavy przeniósł swój wygląd ,
głos i zachowanie na barana, który za niego poniósł śmierć.
Szymonowa sława wciąż rosła, a cesarz Klaudiusz uczynił go swym
nadwornym magiem, astrologiem i alchemikiem, zaś pozostali
chaldejscy wróżbici, rzymscy haruspikowie, magowie z Persji,
słowiańscy wróże lejący wosk na wodę, völvy z Nürtu,
gimnosofowie z Bharacji, czarownicy egipscy; potomkowie Jannesa i
Mambrego, wreszcie druidzi z Galii omal nie pękli z zazdrości.
Umyślili zgubić Szymona Maga aż wreszcie fałszywie oskarżyli go
o spisek w celu zawładnięcia tronem cesarskim. W rezultacie Szymon
i Helena trafili do lochu gdzie czekali na wyrok. Klaudiusz nie miał
litości dla swego ulubieńca – obmyślił go zabić, przedtem
zgodnie ze starożytnym przesądem skąpawszy w urynie, by zniweczyć
magię. Razem z Szymonem uwięziono Helenę, a ta choć miała moc
natychmiastowego opuszczenia lochu, wolała zostać. ,,Kto
kocha powinien dzielić los tego kogo ukochał''
– mówiła po raz pierwszy w życiu i aż sama się zdumiała tymi
słowy. Szymon
nalegał ją by ratowała swe życie, lecz ona odmawiała. Nocą, gdy
jej mąż spał, śniąc o egzekucji, opuściła loch i udała się
na dno Morza Srebrnego, prosto do bursztynowego pałacu, gdzie Swaróg
zasiadał do wieczerzy przyrządzonej przez Juratę, a Kora – matka
Teosta przybyła z Domu Enków, by ich odwiedzić. Helena, którą do
zamku wpuściły raki wielkie jak woły, padła na twarz przed ojcem
i matką, zalewała się gorącymi łzami; ona, która nigdy przedtem
nie płakała i prosiła: ,,Niech
mnie Agej skarze, bom zasłużyła, ale niech ratuje Szymona''!
Wcześniej uważała swą siostrę Korę za głupią gęś, lecz
teraz błagała ją o wstawiennictwo za Szymonem Magiem. Swaróg
siedział na złotym tronie i rozmyślał nad przemianą swej
marnotrawnej córy, a Swarożyc i Jurata pocieszali ją. Jurata,
nieustraszona i surowa pani Ziemskiego Oceanu, pogromczyni morskich
potworów, miała policzki uperlone łzami, żal jej było Heleny.
Swaróg wstał z tronu i rzekł:
-
Twój oblubieniec będzie uratowany, lecz za wysoką cenę –
następnie opowiedział jej jak to osiągnie – Helena zbladła i
zadrżała, ale zgodziła się, bo zależało jej na uratowaniu
Szymona.
Od
tej chwili jej ciało stało się śmiertelne; wróciła do lochu pod
postacią swego męża rano poniosła zań śmierć skąpana w beczce
uryny i ścięta mieczem. Szymon przeżył, bo ukrył się w głębi
lochu. Wszyscy myśleli, że poniósł sromotną śmierć. Wszyscy
oprócz czarownicy Messaliny, wyuzdanej jak sama Goplana III, żony
Klaudiusza, późniejszej królowej morawskiej. Odwiedziła Szymona
Maga w lochu i namawiała by z nią cudzołożył, lecz
czarnoksiężnik o sercu zająca, odrzekł:
-
Jakże mógłbym cię posiąść, rozpustna niewiasto, skoro moja
żona oddała za mnie życie, a ja nie miałem odwagi jej bronić –
Messalina nadal kusiła.
-
Czyż nie chcesz, abym cię stąd wyciągnęła?
-
Od ciebie nic nie chcę – Messalina zagniewana odeszła.
Z
powodu uszkodzonego tekstu nie wiemy jaki los spotkał Szymona Maga.
Niektórzy powiadali, że ostatecznie Klaudiusz przebaczył mu i
ułaskawił go, Szymon zaś porzucił magię i przyjął chrzest.
Podobno za Nerona miał ponieść śmierć męczeńską.
Wracając
do Heleny, zamieszkała w Domu Enków, a Agej, który jej przebaczył,
uczynił ją opiekunką nieszczęśliwie kochających i tych co
zawracają ze złej drogi. Alchemicy szukali kamienia filozoficznego,
a tymczasem jest on w zasięgu ręki. Jest nim miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz