czwartek, 16 maja 2013

Erydan





Stary Wyżys (Visis) poszedł zbierać chrust do gęstej, buruskiej puszczy. Schylał się po kolejną gałązkę, gdy nagle ujrzał ogromny zamek o wielu (dwustu?) wieżach. Nie był zbudowany z cegły czy kamia, lecz odlany z jakiegoś metalu. Żelazny Zamek. W oknach paliło się zielone światło, a na dachach powiewały czarne chorągwie z czerwonymi czaszkami – symbol wąpierzy, zwanych wamirami. Wyżys poczuł odór siarki, a w uszach rozbrzmiał straszliwy huk. Chmury były czarne i zanosiło się na burzę. Wokół Żelaznego Zamku wznosiły się baraki, w których uwijały się jakieś stwory, podobne ni to do świń, ni to do ludzi. Gdy starzec doświadczył tej wizji – wyzionął ducha.
Erydan był pierwszym królem wąpierzy, złotą koronę włożyła mu Locha, żona Rykara. Miast być upadłym upiorem, pochodził od pewnego wodnika z rzeki Tormaya. Wodnik ów cieszył się przyjaźnią Enków i ludzi. Często gościł na Wielkim Dębie. Jednak pewnego razu został wąpierzem. Nie wiadomo dlaczego. Ugryziono go? Może uwiodła go pycha, zawiść, a może nie mogąc sobie poradzić ze złem tkwiącym wewnątrz siebie z głupoty i dla wygody odrzucił całe dobro? Jak na wąpierza przystało miał czarne włosy, bladą cerę, czerwone oczy, spiczaste, długie kły, zatrutą, cuchnącą krew i oddech. Jego ulubionym pokarmem stała się krew – czerwona ludzi i krasnoludków, pomarańczowa czarownic, czarna trolli, tęczowa i gazowa Płanetników i niebieska rusałek i wodników. Jednak krew innych wąpierzy była dlań trująca. Erydan miał czarne wąsiki i wzorem kobiet nosił złote kabłączki skroniowe. Ubierał się w czarną szatę z peleryną, czerwone pludry i takież ciżemki, których noski były przypięte do łydek złotymi łańcuszkami. Dzień po koronacji przybył do Nawi i zawładnął wozownią Welesa. Pognał przed siebie wielkie stado dzików, ciągnących wóz pana Nawi. Ten gonił go na swym czarnym koniu, a pomagał mu Świętowit na koniu białym. Już go dopędzali, gdy wąpierz siedząc okrakiem na dziku wysypał z wora żelazne kule ze sterczącymi kolcami – w efekcie oba rumaki srodze się pokaleczyły. Zagnał swą zdobycz do Burus, do Żelaznego Zamku.
- Co z nimi zrobimy, panie? – pytał się Čort Kłobuch, syn Boruty.
Erydan uczynił go swym sługą.
- Patrz! – król dął dzikom do koryta mieszankę kremu zamieniającego w czarownice, płynu na porost włosów, zielonego barwnika, świńskiej krwi, krwi człwoieka i innych ingrediencji, aby to wypiły.
Jednak zwierzęta ukradzione Welesowi były na to za mądre. W końcu pokaleczono je ostrzami i czarodziejski płyn wszedł im do krwiobiegu.
- Będziecie się zwać Świniule – Welesowe dziki zamieniły się w dwunożne, zielone świnie. – Naści parchy kolczyki do nosa, żryjcie z koryta i wytwarzajcie dużo gnojowicy. To będzie celem waszego życia – robić gnojowicę! Erydan bił i poniżał, a nawet mordował dla kaprysu Świniule, te zaś były zmuszone zanieczyszczać swymi odchodami piękne jeziora Burus na urągowisko Agejowi i Enkom, oraz ku szkodzie ludzi i innych stworzeń.



*
Leśna Matka urodziła nowe zwierzę; okazałe, pokryte brązowym futrem, z płaskim, pokrytym łuską ogonem, płetwiastymi łapami i zębami jak u szczura. Nazwała je ,,bóbr’’. Wpuściła swe dziecko do jeziora Vikora w Burus, aby stamtąd rozeszły się aż po Krainę Białych Pól.
- Niech buduje sztuczne zbiorniki wodne, w których woda będzie się czyścić, niech dostarcza mięsa, futra i stroju! – rzekła.
Bobry zaś, dzieci Boruty i Dziewanny rozmnożyły się po całym Burus i wyszły poza jego granicę. W całym Čortieńsku zapanowało pragnienie zemsty za to zwierzę. Pewnego dnia Erydan zaprosił do Żelaznego Zamku Borutę i Dziewannę Šumina Mati.
- Ja bym mu nie ufała – mówiła pani lasu – on jest chytry i okrutny.
- Mówił, że się zmienił, że zwrócio dziki Welesowi i wyrzeknie się Rykara – oświadczył Boruta.
- Rób jak chcesz, ale znasz moje zdanie – odrzekła Dziewanna.
Kiedy Boruta przyjechał na łosiu do Żelaznego Zamku, król wąpierzy rozpływał się w uśmiechach i obietnicach. Gdy pokazał gościowi zdobione srebrem i platyną komnaty, podstawił mu nogę, aż ten runął na łoże z kości słoniowej. Wówczas Erydan wziął żelazną siekierę i porąbał Borutę na drobniutkie kawałeczki. Następnie kazał Świniulom wyrzucić je przez okno i patrzył jak wrony je dziobały. Swaróg zgasił już Słońce, a trup Boruty zostałł pożarty przez ptaki. Tego wąpierz nie wiedział, ale gdy tylko Leśna Matka dowiedziała się o zabójstwie swego męża, przybrała postać wrony i pozbierała jego szczątki aż ułożyła z nich ciało ukochanego. Przybrawszy swą prawdziwą postać, przywdziała kir i ścięła włosy posypując głowę popiołem. Następnie wśród łez, razem z innymi Enkami i całym lasem zanosiła błagania do Ageja, by ożywił Borutę. Doczekała się.

*

Myślicie, że Erydan został ukarany? Owszem, ale nie przez Enków. W III wieku ery jedenastej zabiła go Tatra z Montanii – znalazł śmierć w jej rozpuszczonych włosach. Jego następcą był Naraicarot I, który popełnił samobójstwo, gdy Żelazny Zamek zdobyły wojska tej samej Tatry – teraz już królowej Aplanu i Montanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz