W wieku przedszkolnym lub we wczesnych latach szkoły podstawowej, mimo sprzeciwu Mamy i Babci, oglądałem późnym wieczorem w telewizji amerykańsko – brytyjski horror ,,Towarzystwo wilków'' (tytuł oryginału: ,,The company of Wolves'') z 1984 r. w reżyserii Neila Jordana (ur. 1950) na podstawie retellingu baśni o Czerwonym Kapturku pióra Angeli Carter (1940 – 1992). Ów film, rzecz jasna, mimo że nawiązuje do baśni klasycznej, stanowczo nie jest przeznaczony dla dzieci. Oglądając go, bałem się i na długo zraziłem się do horrorów. Po raz drugi ,,Towarzystwo wilków'' obejrzałem w sierpniu 2016 r.
Miejsce
akcji jest nieokreślone (jakaś wioska otoczona lasem pełnym
groźnych wilków), zaś czas akcji jest mieszanką wieków XX
(samochody) i XVIII (stroje). Główną bohaterką jest 13 – letnia
Rosaleen grana przez Sarah Petterson. Żyła w XX wieku razem z
rodzicami i starszą siostrą Alice, której podkradała szminkę. W
czasie całego filmu Rosaleen pogrążona jest we śnie, a cała
fabuła to jej oniryczne przygody. We śnie dziewczyna ujrzała swoją
starszą siostrę zagryzioną w lesie przez wilki (jej zabawki
bezskutecznie próbowały ją chronić). Potem odbył się pogrzeb
Alice ubranej w białą suknię – symbol jej utraconego dziewictwa.
Rosaleen była piękną i jeszcze dziecinną dziewczyną o długich,
ciemnych włosach, obdarzoną bujną wyobraźnią, odważną i
współczującą. Mocno
przyjaźniła się ze swoją babcią – siwą staruszką, która
opowiadała jej przerażające baśnie o wilkach i dała dziewczynie
czerwoną pelerynę. Ostatecznie ukochana babcia ginie z ręki
wilkołaka, który urywa jej głowę (okazało się, że jej głowa
była z porcelany). Film opowiada o dojrzewaniu płciowym Rosaleen.
Symbolem tego jest znalezienie przez nią podczas wyprawy z
zakochanym w niej chłopcem do lasu, w gnieździe na wysokim drzewie
figurek noworodków, które wykluły się z ptasich jaja (symbol
inicjacji seksualnej i zostania matką). Wrażliwa dziewczyna boi się
wilków, ale też współczuje im, w końcu zaś zakochana w
wilkołaku – mordercy jej babci – sama zamienia się w wilczycę
i ku rozpaczy matki ucieka do lasu. Sen Rosaleen się kończy gdy
wilki wdzierają się do jej dziecięcego pokoju, a zabawki spadają
z półek – oznacza to definitywne zakończenie dzieciństwa.
Wilki
i wilkołaki są w filmie symbolami zarówno zła jak i seksu, aż
kusi by dopatrzeć się tu wpływów Freuda. Wilkołaki to uwodzące
dziewczęta wilki noszące futro pod skórą. Można je rozpoznać po
zrośniętych brwiach. Wilczą postać przyjmują o pełni Księżyca.
W jednej ze scen widzimy człowieka, który zdarł z siebie ludzką
skórę po czym przybrał wilczą postać chcąc ukarać swą żonę.
Zabity wilkołak znów staje się człowiekiem (widzimy obciętą
wilczą głowę, która zamieniła się w głowę ludzką, zaś
ojciec Rosaleen odciął wilkowi łapę, a ta zamieniła się w
ludzką rękę, którą potem spalono w kominku). Zamiana w wilka
może być karą – w opowieści Rosaleen weselnicy z wyższych sfer
zamienili się w wilki za karę za porzucenie przez panicza ciężarnej
dziewczyny z ludu. Wilkołakiem może też zostać nieślubny syn
księdza (babcia głównej bohaterki niestety niezbyt szanuje
wiejskiego proboszcza). W innej opowieści Rosaleen wilczyca wyszła
przez studnię z podziemnego świata, aby poznać ludzi. Została
postrzelona, przybrała postać nagiej kobiety i wróciła do swego
świata. W kulminacyjnym momencie Rosaleen spotyka w lesie
nieznajomego mężczyznę ze zrośniętymi brwiami, który trafił do
domku jej babci kierując się kompasem. Zabił babcię, zaś
Rosaleen kazał spalić czerwoną pelerynę, bo ,,nie
będzie już więcej potrzebna''
(nawiązanie do pierwotnej, pozbawionej happy endu wersji baśni o
Czerwonym Kapturku). Rosaleen chce się bronić, lecz w końcu ulega
wilkołakowi...
Oprócz
wilkołaków w filmie występuje też diabeł. Miał ludzką postać,
nosił garnitur a w ręku trzymał ludzką czaszkę. Przyjechał do
lasu białym, staroświeckim samochodem prowadzonym przez blondynkę
ubraną na biało. Dał wilkołakowi magiczny eliksir, po którym te
został unieruchomiony przez pnącza.
Jeśli
chodzi o moją obecną ocenę filmu, to jest on równie straszny co
ciekawy ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz