czwartek, 23 maja 2013

Ynańsk




Lynxowie nie lubili miast. Nie wznieśli ani jednego, nie zajmowali też opuszczonych miast Żbiczan. Te ,,domy niewoli'' z wolna popadały w ruinę, a w świetnych niegdyś domach, pałacach, świątyniach i koszarach zagnieździły się dzikie zwierzęta. Jedynym Lynxem używającym ,,jaja płomienistego'' był niejaki Cietrzew z Boru. Wielokrotnie odwiedzał Księżyc, a raz poleciał ku Słońcu, by rozmawiać ze Swarogiem i jego synem Swarożycem. Jednak zanim doleciał do celu, spalił go żar bijący od ogniska ukrytego w chmurach. Król Uralisław nie chciał mieszkać w pałacu Latavca. Żył skromnie jak inni Lynxowie. Było tak zarówno wówczas, gdy był naczelnym wodzem, jak i teraz gdy królem. Często wystarczał mu nawet szałas lub ziemianka.



Z wyspy Man udał się w długą podróż do Rokitnicy. Towarzyszyło mu wielu Lynxów. Przyświecał im jeden cel: przebłagać Enków za rzeź Żbiczan. Gdy ich korab osiadł na plaży, za którą rozpościerał się Las Północno - Wschodni, kupili za srebro od Rdzeniejewa, piętnaście źrebiąt koni morskich, by na miejscu złożyć je w ofierze. Koń morski przypomina tego lądowego, ale ma rybi ogon i płetwy jak foka. Zgromadzili też zapas wodorostów, by mieć czym je karmić przez całą drogę. Zaszli wreszcie na białoruską ziemię, gdzie wśród bagien i rokity znajdowała się siedziba Boruty i Leśnej Matki.
Na miejscu Uralisław wyjął nóż by zabić źrebaki. ,,To pocieszy Dziewannę'' - pomyślał. Wtem ozwał się przybyły znienacka Boruta.
- Czyście oszaleli?! - zahuczał jak wicher.
- Chciałem was przebłagać, a zwłaszcza pocieszyć twoją przezacną małżonkę po stracie Żbiczan.
- Tak się tego nie robi! Czy myślisz, że ja, Vujči Pastir, opiekun saren, zajęcy, jeleni i dzików mam się cieszyć z krwi niewinnych zwierząt, a do tego morskich; dzieci Juraty?! - Lynxowie słuchali w osłupieniu. - Czy myślicie, że Dziewanna Šumina Mati - Pani Zwierząt, będzie się radować z ich niewinnej śmierci? Powinniście razczej, wyznajac swe zbrodnie ziemi szczerze żałować i więcej ich nie popełniać. Czy żałujecie?
- Chcemy żałować - w imieniu wszystkich Lynxów powiedział Jarząb z Północka.
- Nie ma ,,chcemy''! - warknął jak wilk Boruta. - Albo żałujecie, albo nie! Zdecydujcie się. Nie musicie oczywiście wydrapywać sobie oczu, czy walić głową o drzewo, bo Żbiczanom to życia nie zwróci. Wystarczy, że wspomianając na biedną Mat' Syraję Ziemlę, którą zalewaliście krwią, odwrócicie się od czynionego zła.
- Tak zrobimy - powiedział Uralisław.
Natomiast źrebięta koni morskich puszcozno wolno i odtąd nie zabijano już żadnych zwierząt na ofiarę. Leśna Matka powiedziała Lynxom:
- Daleko stąd, na zachód będziesz mógł założyć stolicę - sioło stołeczne. Uczynisz to w miejscu, gdzie ujrzysz czerwonego orła - po tych słowach Lynxowie bawili się i ucztowali w Rokitnicy, jeszcze kilka dni razem ze zwierzętami z egzotycznych stron.



Następnie Uralisław zabrał swą drużynę na zachód. Szli wytrwale wiele miesięcy, aż zawędrowali nad piękne jezioro w polskiej ziemi. Niektórzy Lynxowie uważali, że król sfiksował chcąc szukać czerwonego orła. Tymczasem oczom jego ukazał się takowy. Siedział na gałęzi drzewa rosnącego nad ogromnym jeziorem. Z którejś strony miało rozległy, piaszczysty brzeg, a jego fale przypominały te morskie.
- Ciekawe jak nazywa się to jezioro? - zamyślił się król opierajac się na maczudze.
- Ynanska Lykanus - ozwał się nagle żółtodzioby, krasny orzeł.
- Będziesz w herbie sioła stołecznego, które tu powstanie, a nazwę je ,,Ynańsk'' na cześć tego jeziora - rzekł Uralisław, a piękny ptak bez słowa osiadł na jego pięści.
Przybyli tam Lynxowie zbudowali malutką, lecz piękną osadę o nazwie wymyślonej przez króla. On sam i jego rodzina zamieszkali w domku z poddaszem, który od ziemnych stworzonek chroniło niskie podwyższenie z cegieł i kamieni. Domek był drewniany, a w oknach miał błony. Na polanach stały rzeźby z brzozowego drewna i otoczone kołem z kamieni miejsce na ognisko. W głąb jeziora Ynanska Lykanus wdzierało się molo. Oprócz plaży, inne jego brzegi porastał przepiękny las, pełen dzikich zwierząt. Na brzegach wylegiwał się ulubieniec Uralisława - krokodyl z południowej rzeki Nilus, który jednak mocą Pani Zwierząt nie pożerał Lynxów. Ynańsk był stolicą państwa rozciągającego się od tajemniczej krainy Sonor na Najdalszym Zachodzie, aż po Krainę Białych Pól na Najdalszym Wschodzie. W jeziorze żyły liczne ryby i ogromne raki - prastare dziedzice krwi Estinusa i Łady. Jednak nie zakłócały one spokojnego i dostatniego życia mieszkańców. Ynanska Lykanus zwabiała wiele ptaków i Lynxów chcących kąpieli w jego wodach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz