sobota, 30 marca 2013

Mapingauri


 ,,Człowiek ten [...] wędrując przez tropikalny las, usłyszał nagle za plecami niesamowite wycie. Przypominało ono nieco głos człowieka. Gdy zbieracz kauczuku odwrócił się, ujrzał szalejące z wściekłości kosmate zwierzę. Stworzenie miało 2 metry wzrostu i mogło ważyć około 300 kilogramów. Przerażony Indianin sięgnął po karabin i natychmiast złożył się do strzału. Wypalił! Bestia jak rażona gromem padła na ziemię. W tej samej chwili jednak zwierzę wydzieliło niesamowity fetor. Unosząca się w dusznym powietrzu dżungli jakaś substancja chemiczna oszołomiła zbieracza kauczuku tak, że jak błędny przez dłuższy czas kluczył po tropikalnym lesie [...]’’ – Tadeusz Oszubski ,,Tajemnicze istoty’’.


W mojej twórczości, mapingauri (nazwa zaczerpnięta z wierzeń Indian z Ameryki Południowej) jest tym samym co megaterium (grec. ,,wielkie zwierzę’’), gatunek plejstoceńskiego, południowoamerykańskiego leniwca, z racji ogromnego wzrostu i ciężaru prowadzącego naziemny tryb życia (mojej nauczycielce z pierwszych dwóch klas szkoły podstawowej, p. Marile ov Kendrze, megaterium skojarzyło się z niedźwiedziem). Gatunkiem blisko spokrewnionym z megaterium był mylodont – podobny doń z wyglądu, ale mniejszy. O istnieniu megaterium i innego prehistorycznego szczerbaka, olbrzymiego pancernika glyptodonta, dowiedziałem się z numeru piątego ,,Encyklopedii Odkrycia młodych Larousse Gallimard’’, poświęconego prehistorycznym ssakom, oraz z wręcz zaczytywanej przeze mnie ,,Prehistorii’’ otwierającej serię ,,Tajemnice zwierząt’’. Czytając w gimnazjum ,,Cierpienia przyrody’’ Andrzeja Trepki po raz pierwszy zetknąłem się z poglądami kryptozoologów, twierdzących, że owe prehistoryczne leniwce po dziś dzień buszują w Argentynie. Na mój obraz mapingauri kolosalny wpływ wywarł również jeden z rozdziałów książki ,,Tajemnicze istoty’’ Tadeusza Oszubskiego, czytanej przeze mnie w 2007 roku.
Mapingauri, którego obraz odmalowałem w książce ,,Wymrocze’’, żyło na zatopionym kontynencie Sonor; w jego nieprzebytych puszczach Amszu, a niekiedy zapuszczało się też na podmokłe stepy Pama – poonu. Osiągało rozmiary słonia, przypominało zaś ni to niedźwiedzia ni to leniwca. Mogło chodzić zarówno na czterech jak i na dwóch łapach, podpierając się ogonem. Zwierzę to pokrywało długie futro; rudobrązowe, bądź czarne, a ponadto skórę chroniły kostne guzy wielkości ziarna fasoli (ów element anatomii zaczerpnąłem z wymienionej powyżej książki Andrzeja Trepki). Bronią mapingauri były długie, zakrzywione pazury, oraz znajdujący się na brzuchu, czerwony gruczoł zapachowy, przez leśnych Sonorczyków nazywany ,,drugimi ustami’’. Gruczoł ten wydzielał tak odrażającą woń, że myśliwi tracili przytomność i oszołomieni fetorem nie mogli odnaleźć drogi. Obrzydliwy zapach mapingauri przyciągał doń całę chmary much. Pokarm tego groźnego w samoobronie zwierzęcia stanowiły liście drzew, owoce i korzonki. Samice nosiły swe młode na grzbietach. Mapingauri zbrojny w pazury, gaz bojowy i chroniony zbroją z guzów był bezpieczny zarówno przed ludźmi jak i przed zwierzętami, jedynie wędrowne mrówki podobne do siafu z Afryki (patrz: H. Sienkiewicz ,,W pustyni i w puszczy’’) mogły mu coś zrobić. Na mapingauri w tropikalnych lasach równoległych światów, polowali tacy bohaterowie jak Dobrawa II, czy  Ordan z Brustaborga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz