sobota, 30 marca 2013

Fantastyczna Afryka





,,Afryka jest ogromnym lądem, oddzielonym od Europy, Morzem Śródziemnym. Mój kraj [Tassilia] rozciąga się od Morza Śródziemnego do jeziora Czad, a miastem stołecznym jest Loitikon; Miasto Żyraf. Ma dostęp również do Morza Trzcin i Morza Ciemności, nad którym leży gród Bajadorsk. Nad tym morzem nigdy nie świeci Słońce i żyją w nim okrutne węże i smoki, niekiedy wyprawiające się w głąb lądu. Dlatego Morze Ciemności bywa nazywane ‘Morskim Čortlandem’. Mamy ponadto dostęp do Morza Suchego – było tak gorące, że wyparowało i jest tam teraz sama sól. U naszych wybrzeży wyrasta z morza Góra Magnetyczna – wyznacza ona zachodni Koniec Świata. Największą naszą wyspą jest Malgalesio, niepodlegające zwierzchnictwu Loitikonu. Ongiś żyły tam olbrzymy ogniste zionące ogniem, ze wschodu przybyłe. Spustoszyły całą wyspę swymi płomieniami i gdy głód im zagroził, powróciły do swych domów. Wyspa zaś znów się zazieleniła. Nasz kraj jest gorący, zasobny w rośliny, zwierzęta i złoto. Są w nim góry Atlas, między którymi znajduje się Nawia i gdzie Wielki Dąb rośnie. Najgłówniejsze rzeki to Nilus i Rzeka Złota, prowadząca do Nieznanych Krain. Kto w owej rzece zanurzy rękę, by się wzbogacić, zostanie napadnięty przez potwora Simargła; jest to ptak z psią głową [...] mamy też piękne jeziora i czarodziejskie fontanny. Te ostatnie, zawsze przedziwnej roboty, są w grodach i na odludziach. Ta z Bajadorska przypomina puchar, a jej woda leczy zatrutych i poranionych przez morskie potwory. Ludzie tam mieszkający wyglądają jak ja – wskazał swą czarną skórę – a wokół nas jest pełno zwierząt i stworów. Mamy siafu – ludożercze mrówki, okazałe i kolorowe chrząszcze i motyle, szarańczę, skorpiony, warany (mówią, że to młode krokodyli), kameleony (Amosow palił ich żołądki, by sprowadzić deszcz), krokodyle (a także żółte węże z czterema łapami, które płaczą, ilekroć jedzą człowieka), wielkie żaby, jeszcze większe węże (wśród nich zielone, wielometrowe pytony, z których ogonów leci dym), węże morskie i ryby dziwotworne, władne pożerać całych ludzi, hydry, bazyliszki, kraki, beznogie sylfy, białe orły, małpy (a specjalnie: koczkodany i papiony), serwale, dzikie koty podobne do domowych, karakale, lwy, lewarty, czyli pantery, gepardy, sfinksy, chimery, marozi (czyli lwy cętkowane), czui – mfisi (hienolamparty), mngvy (koty szare w czarne pręgi, wielkości oślej), szakale, likaony (jest to imię króla Valkanicy, który został zamieniony w dzikiego psa za karę za podanie Enkom potrawy z człowieka), gryfy, pręgowane konie, jednorożce, pegazy, smoki, mantrykony, leofontony, gazele, roślinożerne nietoperze, słonie i nosorożce, brunatne niedźwiedzie z Atlasu, chimisety, tury i bawoły. Trzeba też wymienić feniksy, czyli żar – ptaki. A jakie są nasze stwory?



                Kynokefale, Akefale, Cyjanopody, olbrzymy, rusałki, krasnoludki latające na żurawiach, syreny, wodniki, satyry, Centaury, Cyklopy, Gorgony, Lemury, czarownice, Bastowie (ludzie z kocimi głowami, krewni Żbiczan), Czarne Uszy (mają głowy karakali, krewni Lynxów), Hathorowie (rogaci ludzie zamieniający się w krowy), Sobakowie (wodniki strzegące krokodyli), plemię Gorilla (leśni, kudłaci ludzie), niekiedy widziane w Bajadorsku i podobni do nich Pongo. Ci ostatni, żyjący w wielkich stadach są bardzo silni – potrafią przegonić słonia waląc weń pięściami. W razie śmierci jednego z nich, pozostałe przykrywają zwłoki stosem gałęzi. Są bardzo prymitywni – choć grzeją się przy ogniskach rozpalanych przez ludzi, nie umieją ani rozpalać, ani podtrzymywać ognia. Pongo zajmują się ochroną leśnego plemienia Bambutów. Ludzie doń należący są wzrostu dzieci. Oprócz tego w naszych morzach żyją trytony (skrzyżowanie człowieka, konia i ryby), morskie konie i satyry, hybrydy człowieka i ośmiornicy, oraz stwory o żabich pyskach, płetwiastych dłoniach i stopach, o głowach mających skórne balony [chodzi o biskupów morskich]. Rosną u nas drzewa rodzące gęsi, a w lasach żyją opasłe syleny z oślimi uszami. Widziano też wielogłowe psy (o dwóch, trzech, a nawet dziesięciu głowach!), czerwone barany, a także zalatujące z Valkanicy kolczaste ptaki pożerające ludzi. Był u nas nawet koń – ludożerca, pelikan karmiący pisklęta własną krwią, jeleń, który żył 900 lat, zjadał węże i odmładzał się w górskim źródełku w pobliżu Nawi, a nawet kaczka znosząca jaja na twardo i kupująca ser u fryzjera.



                Mamy wiele grodów warownych i bogatych; Loitikon, Bajadorsk, Levartov, Lubartov, Polifem, Nandia, Teostovo i wiele innych. Plemię Czarnych Uszu wydało dwóch królów: Czarnoucha i Skakuna, którzy objęli tron na północy, za Morzem. W erze dziewiątej rządziła u nas królowa rusałek Afaraka, a w dziesiątej – osiedlili się ludzie. Początkowo Teost, wcielony Swaróg sprawował rządy nad rzeką Nilus; wprowadził wiele wynalazków, prawo, małżeństwo, był jednocześnie miłosierny i sprawiedliwy. Jednak Amosow zamordował go, a jego państwo zamierzał złupić i zniszczyć. Mimo to, choć wyrządził wiele zła, na gruzach państwa Teosta zbudowano  wspaniałą i kwitnącą Tassilię. Na północy żyje plemię Lemurów – nocnych istot; szkieletów obciągniętych skórą. Z niego to wyszedł okrutny Kościej, który drogą podbojów założył imperium na Dalekim Zachodzie, za Morzem. Początkowo współpracował z Bractwem Twierdzy Amosowa – syna tego samego czarownika, co zabił Teosta. Razem napadli na Tassilię i po wielu latach ją podbili. Pomogli im zdrajcy z grodów Levartov i Lubartov – zakon ludzi – lewartów. Byli to rycerze ubrani w skóry pantercze, lecz rychło przerodzili się w srogich zbójów, mordujących niewinnych ludzi. Natomiast przeciw Kościejowi stanęła mądra i dzielna Toeris – kuzynka Teosta. Kontynuując jego dzieła, wynalazła wiele rzemiosł i prowadziła do boju hufce afrykańskie. W niewoli (ujęta za zniszczenie czarodziejskiej kuli, którą Amosow wzniecał pożary) skłóciła obu najezdników. Powiedziała, że wyjdzie tylko za tego z nich, który pierwszy dobiegnie do drzewa. Kościej i Amosow tymczasem dobiegli jednocześnie, a gdy kłocili się, ujrzeli Toeris lecącą na dywanie ze wschodniego Końca Świata i szyjącą z łuku do powietrznych straszydeł zza Morza. Dywan ten należał do przeniewierczego Bractwa Twierdzy, a owe latające straszydła były jego sługami. Obaj wpadli w wielki gniew i poczęli wzajemnie obwiniać się o tą klęskę. Kościej rozkazał wbić na pal Azaratiela, syna czarnoksiężnika, ten zaś w odwecie wymordował wielu jego wojowników. Jednak Tassilia została zdobyta, mimo, że przy zdobywaniu przez Kościeja wyschniętego jeziora Czad, nagle wezbrały wody i potopiły jego wojsko. [...]’’ – opowieść króla Białego Tulipana.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz