sobota, 30 marca 2013

Neopogaństwo


 Jeśli będą wam mówić, że jestem sekciarzem i chcę stworzyć własną religię, opartą na wierzeniach Słowian – nie wierzcie. Owszem, istnieją sekty, wykorzystujące dawne wierzenia, ale nie mam i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, a także stanowczo odcinam się od wszystkich demagogów religijnych i politycznych. Uważam, że skoro dana religia jest wymarła, nie zasługuje na wyznawców w obecnych czasach. Istnieje anegdota o Napoleonie, któremu proponowano, by tak jak wcześniej jakobini, założył własną religię. Ten jednak odmówił, tłumacząc, że aby stworzyć własny kult trzeba najpierw ponieść krzyż.



            Według Pawła Jasienicy (,,Polska Jagiellonów’’), pewien biskup w XVI wieku, powiedział: ,,Możesz wierzyć nawet w kozła, bylebyś dziesięcinę płacił’’. Tak dzisiaj, obserwując kryzys chrześcijaństwa i ekspansywne neopogaństwo, można by rzec: ,,Człowieku XXI wieku! Wierzysz nawet w kozła, byleby  tylko zapchać pustkę po Bogu’’.
            Śniło mi się, że czytałem książkę o brytyjskich neopoganach, w której było napisane, że wierzą oni w swe pochodzenie z mitycznej Hyperborei (lądu, z którego wyłoniły się wszystkie późniejsze lądy, jedną z jej części był ląd Anarchoantarktis), że swoje dzieci, chodzące w strojach ze słomy, boso i z obnażonymi genitaliami, wychowują na przyszłych królów i że matka małego neopoganina zamieniała się nocami w szarego potwora o czerwonych oczach, aby pod tą postacią walczyć ze złem. W tej książce, wydanej w serii ,,PatrzęPodziwiamPoznaję’’, zobaczyłem też zdjęcie trzech młodych i pięknych czarownic w szarych sukniach, podobnych do worków. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz