wtorek, 20 grudnia 2022

Pusterich (opowiadanie ze zbioru ,,Dzieje bohaterskie'')


,,Uważano też, że w miejscu, gdzie jego lewa stopa dotknęła ziemi, wyrastał czosnek (Alium sativum), ale gdzie prawa, wyrasta cebula (Alium cepa) i stąd niewątpliwie pochodzą zapachy tych cennych roślin’’ - Roman Antoszewski ,,Przyroda inaczej, czyli ciekawostki cz. 1’'  


Püsterich, nazywany też Bystrzychem, zyskał sobie sławę dobroczyńcy ludzi, rasy stworzonej na początku ery dziesiątej przez Jarowita na wyspie Wolin ze strzałek pioruna. Wedle słów ,,Gołębiej Księgi’’ Agej stworzył Püstericha i jego siostrę, a zarazem małżonkę, Bystrzycę w erze pierwszej ze śliny boga Niepodzielnego, Późniejsze mity zapisane w ,,Perłowym latopisie’’ Kosy Oppmana i ,,Codex vimrothensis’’ przedstawiają go jako syna leśnego człowieka Drozda i rusałki Dorpy. W opowieściach tych Püsterich pieczętował się herbem Czajnik i używał zawołania: Gwizzzd! Niezależnie od tego czy był Enkiem czy też nie, przedstawiano go w postaci niskiego, nagiego młodzieńca o łysej głowie, ciemnej cerze, długich i chudych kończynach, oraz aż dwóch pępkach, jednym mniejszym, a drugim większym. Choć nie odznaczał się urodą, miał lotny umysł.




Z kolei Bystrzyca przypominała rudowłosą rusałkę o ciele zgrabnym i miłym dla oczu, jednakże tak jak jej mąż i brat posiadała dwa pępki. Zamek Püstericha mieścił się na germańskiej ziemi, w krainie, która z powodu licznych stad turów otrzymała nazwę Turyngii.



Kiedy Jarowit ulepił ze strzałki pioruna Novalsa i Aivalsę, pierwszego męża i pierwszą niewiastę, których potomkowie dziś zaludniają cały okrąg Ziemi, przywołał przed swe oblicze Püstericha i Bystrzycę.

- W imię Ageja, dajcie ludziom ogień.



Püsterich, który w erze czwartej nauczył Zajęczan używania czajnika, razem ze swoją oblubienicą udał się posłusznie na wschód w kierunku Wiecznych Błot Pinos. Oboje z kosturami w dłoniach przedzierali się niestrudzenie przez puszcze i rozlewiska. Czasem użyczały im swych grzbietów leśne zwierzęta; żubry i niedźwiedzie. Trzydziestego dnia wędrówki oba kostury złamały się z suchym trzaskiem, co było znakiem, że Püsterich i Bystrzyca znaleźli się na miejscu. Zapadał zmrok, a Bagna Pinos ciągnęły się aż po horyzont. Püsterich począł nucić czarodziejską pieśń, której niegdyś nauczył się na dworze cara Welesa w Nawii. Przywabione jej słowami, z błota wynurzyły się dwa krokodyle. Były to bowiem czasy kiedy jeszcze krokodyle żyły na Bagnach Pinos, zaś aligatory zamieszkiwały rozlewiska rzeki Bobry. Para Enków śmiało stanęła na grzbietach ogromnych gadów. Krokodyle popłynęły wówczas w kierunku sporej wysepki porośniętej gęstą i rudą turzycą. Pośrodku wyspy leżała tłusta ropucha rozmiarów barana. Była tak duża, że mogła uzupełniać swój jadłospis młodymi smokami. Jej wyłupiaste oczy świeciły niczym rubinowe lampiony.



- Nie wiedziałam, że Golgora istnieje naprawdę – wzdrygnęła się Bystrzyca. - Myślałam, że to jeno klechda.

Püsterich dodał swej siostrze, a zarazem żonie otuchy całując ją w kark, a następnie wydobył z kaptorgi zawieszonej na szyi pióro białego orła Tineza. Ropucha nosząca imię Golgora beknęła gniewnie i donośnie, jednak Püsterich śmiało zbliżył się do niej. Począł łaskotać białym, orlim piórem płaza. Golgora nie wytrzymała i kichnęła, a następnie dała nura w mętną wodę. Nim zanurkowała z donośnym pluskiem, zdążyła wypluć krzesiwo. Püsterich wziął je do ręki, opłukał z ropuszego śluzu i schował do kaptorgi. Następnie razem z Bystrzycą polecił płynąć do brzegu. O brzasku Püsterich i Bystrzyca zjawili się na rajskiej wyspie, Wolinie, gdzie przywitali ich pierwsi rodzice, Novals ze swą żoną Aivalsą. Püsterich pokazał im krzesiwo wyplute przez ropuchę Golgorę, po czym zaczął uczyć ich rozpalania ogniska. Novals i Aivalsa okazali się pojętnymi uczniami.

- Skoro umiecie już używać krzesiwa – odezwała się Bystrzyca – pozwólcie, że i ja przekażę wam wiedzę i umiejętność!

Po tych słowach Bystrzyca wręczyła Aivalsie suche drewienka i nauczyła ją rozniecać ogień poprzez ich pocieranie. Gdy zapłonęło pierwsze ognisko, protoplaści rodu ludzkiego zasiedli przy nim z Püsterichem i Bystrzycą, oraz innymi Enkami; Jarowitem, Świętowitem, Mokoszą, Welesem, Pochwistem, Borutą, Dziewanną i Złotą Babą, a także ze Swarogiem, Swarożycem i Juratą. Weselili się do białego rana, śpiewając pieśni ku czci Ageja i zajadając pieczoną rzepę.



*


,,’Zjedzmy im serducha! - darły się wieżtyce; baby o psich czaszkach i kończynach bez mięśni i skóry’’ - Mikołaj Rywmid ,,Nymphologia’’




Era dziesiąta była Złotym Wiekiem w dziejach ludzkości, wówczas jeszcze nieśmiertelnej, wiecznie młodej, wolnej od wszelkich chorób i cierpień, żyjącej w harmonii z przyrodą i nieopisanie szczęśliwej. Nigdy później ludziom nie było dane zaznawać takiego szczęścia jak wówczas. Niestety przyszedł kres tej błogosławionej epoki za sprawą nieposłuszeństwa pierwszych rodziców. Novals i Aivalsa wbrew wyraźnemu zakazowi Enków, ugotowali i zjedli żołędzie zerwane ze świętego dębu, zwanego Baublisem. Namówiło ich do tego Licho pod postacią węża, zwanego Tat’. Wówczas otworzyły się podwoje Čortieńska. Rozpełzły się po świecie Čorty, udręki i choroby. Ludzie zaczęli cierpieć i ginąć ugodzeni lodowym ościeniem Mar – Zanny. Ich serca zostały dogłębnie skażone złem, tak że wciąż dokładali niegodziwość do niegodziwości. Spośród synów Novalsa, rudy Knieimir jako pierwszy z ludzi uśmiercił swego brata, Decha i po dziś dzień ma wielu naśladowców. Serca Enków zapłonęły gniewem na ród Novalsa i Aivalsy i powzięty został zamysł ich zguby. Występną ludzkość uratowało jednak od zagłady wstawiennictwo Dodoli Perperuny Gromorodnej. Była ona jedną z córek Aivalsy, oraz oblubienicą Jarowita, zwanego też Perunem, któremu urodziła Jeźdźców Ognistego Pioruna i opiekunkę zbóż imieniem Kurko.

Również Püsterich, dawca krzesiwa nie odwrócił się od ludzi, których teraz niepokoiły po nocach strzygi, wąpierze i wieżtyce. Te ostatnie były władne za pomocą czarnych prętów otwierać piersi śpiącym, aby wyjmować z nich serca i je zjadać.



- Naści tu czosnek – zwrócił się do skruszonych Novalsa i Aivalsy. - Nazywam go srebrem Boruty, tak jak cebula jest jego złotem, bo obie wyrosły w miejscu gdzie Władca Puszczy dotknął stopami ziemi. Niech nie zrazi was zapach tej rośliny. Spożywajcie ją i smarujcie nią swoje piersi, a będziecie bezpieczni przed atakami wąpierzy ssących krew i wieżtyc porywających serca.

Novals i Aivalsa posłuchali rady przyjaciela i nauczyli swe dorosłe już dzieci, aby i one nie stroniły od czosnku. Dzięki temu więcej ludzi mogło dożyć świtu.


*




W przyrodzie panował Listopad, kiedy Püsterich szedł zadumany brzegiem leśnego jeziora. Myśli, które nurtowały w jego sercu nie sposób było określić jako pogodnych. Widział już zbyt zła uczynionego przez ludzi, którzy biorąc przykład z Knieimira, ukaranego zesłaniem na Księżyc, poczęli walczyć między sobą i starszymi rasami. Püsterich smucił się, bowiem tajne mu były ostateczne zamysły Ageja, do którego należeć miało ostatnie słowo. Z zadumy wyrwało go pozdrowienie wodnika odzianego w połataną, zieloną kapotę, z której ciekła ciurkiem woda. Wodnik nosił imię Welon na cześć Welesa i palił artystycznie wykonaną fajkę.

- Piękna fajka, bracie Welonie – pochwalił Püsterich. - Czy mogę zaciągnąć się dymem?

Wodnik zgodził się i podał fajkę Enkowi. Jednak gdy Püsterich przytknął ją do ust, stwierdził, że piękna fajka zamieniła się w duży, oblepiony błotem, próchniejący korzeń. Welon zaśmiał się skrzekliwie, odsłaniając pożółkłe zęby i ze zwinnością żaby wskoczył do jeziora. Woda opryskała Püstericha od stóp do głów. Smętny udał się do swego zamku, gdzie czekała nań Bystrzyca, gotowa go pocieszyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz