niedziela, 26 października 2014

Wielki powrót kuzynek Kruszewskich, czyli ,,Zaginiona''




W 2014 r. Andrzej Pilipiuk napisał czwarty tom cyklu ,,Kuzynki Kruszewskie''(dotychczasowa trylogia: ,,Kuzynki – Księżniczka – Dziedziczki'') pod tytułem ,,Zaginiona''. Powieść, a właściwie dwa mniejsze utwory zebrane w jednym tomie (powieść ,,Zaginiona'' i nowela ,,Czarne skrzypce'') opowiadają o przygodach parających się alchemią kuzynek Stanisławy i Katarzyny Kruszewskich po śmierci Mistrza Sędziwoja i odejściu księżniczki Moniki Stiepankovic. Akcja rozgrywa się współcześnie, w dobie rządów negatywnie ocenianej przez Autora i przeze mnie Platformy Obywatelskiej oraz szalejącego kryzysu, w takich miejscach jak: legendarna, oddzielona obręczą czarów od świata wyspa Frisland na południe od Islandii (pojawiała się mapach z XVI – XVII wieku; więcej może o niej przeczytać w świetniej książce Umberto Eco ,,Historia krain i miejsc legendarnych''), Polska (Kraków, Warszawa, Jelenia Góra i okolice, Wrocław) i w Czechach (Praga; notabene dawna stolica europejskiego hermetyzmu).






Obok znanych z poprzednich powieści: Stanisławy (polskiej szlachcianki z Ukrainy, uczennicy mistrza Michała Sędziwoja, żyjącej nieprzerwanie od XVII wieku dzięki mocy kamienia filozoficznego zwanego ,,czerwoną tynkturą''), oraz Katarzyny – byłej agentki CBŚ i mistrzyni obsługi komputera, pojawia się nowa bohaterka. Jest nią uboga studentka geologii Anna Czwartek, która okazuje się być zaginioną frislandzką księżniczką Tordis de Behoune. Była bardzo piękną dziewczyną, szczupłą jak lalka Barbie, o długich czarnych włosach i niebieskich oczach. Na ręku miała wytatuowanego czerwonego, walońskiego koguta – znak jej nadprzyrodzonych zdolności (potrafiła wykrywać metale i drogę ucieczki, a także widzieć aurę – z miejsca odgadła, że Stanisława była alchemiczką, z powodu złotej aury; nawiasem mówiąc nadprzyrodzone moce koronowanych głów jako oznaka pochodzenia ich władzy od Boga, były motywem dawnych europejskich legend, co wykorzystał Tolkien każąc Aragornowi uzdrawiać za pomocą ziela atelas). Anna należała do duszpasterstwa akademickiego. Z pomocą przyjaciół – Frislandczyków Marcela i Wiktora zbierała informacje o swej zaginionej ojczyźnie, w końcu zaś na nią wróciła w towarzystwie Stanisławy i Katarzyny i została koronowana na władczynię po przejściu próby swych mocy. Dodać należy, że na jej życie dybali niemieccy antykwariusze – potomkowie hitlerowskich żołnierzy, którzy ongiś przypłynęli na Frisland. W utworze pojawiają się też wzmianki o bośniackiej księżniczce, dobrej wampirzycy Monice Stiepankovic (przed odjazdem z łowcą wampirów Laszlo, dobrowolnie zostawiła alchemiczce ćwierć litra swojej krwi, która posłużyła kuzynkom jako środek dodający siły i szybkości, użyty w walce z sektą Domem Czterech Liści), oraz o poległym w walce z Bractwem Drugiej Drogi, Mistrzu Sędziwoju (Stanisława zobaczyła go w szamańskiej wizji).





W książce tej można znaleźć liczne ciekawe motywy fantastyczne, jak choćby wyspę Frisland (jej flaga przedstawiała czerwony krzyż łaciński w polu zielonym), silnie narkotyczne rośliny czarny i czerwony lotos (zaczerpnięte z utworów R. E. Howarda o Conanie), krakowskie, tajemne bractwo librofilów (czcicieli książek, którzy nie uznawali druku i przepisywali książki ręcznie na pergaminie, a ponadto gromadzili różne osobliwości, aby się do nich dostać, Stanisława w białej sukni i z pochodnią w ręce pływała łódką po zalanych wodą torach – sic!), zielona zgorzel (choroba zawodowa alchemików polegająca na krystalizacji ciała, zachorowała na nią Stanisława, zaś lekiem były płatki niebieskiej, frislandzkiej róży z cukrem), szara tynktura, zwana ,,kamieniem głupców'' (zamieniała złoto w ołów), zbrodnicza sekta Dom Czterech Liści (gildia czarnej magii posiadająca rozległą, okultystyczną bibliotekę, zlikwidowana przez kuzynki Kruszewskie z pomocą Inkwizycji), mówiący szczaw – magiczna roślina Żydów, udzielająca odpowiedzi na pytania za pomocą pojawiających się na liściach hebrajskich liter, z których należało ułożyć sobie odpowiedź (ciekawe czy to ten szczaw miał na myśli Niesiołowski? ;), oraz przeklęte, czarne skrzypce z XVII wieku, które opętały Zuzannę, zmuszając ją do nieustannej gry (kuzynki je rozbiły).





Choć niektóre wypowiedzi Stanisławy – kobiety z innej epoki mogą szokować współczesnego czytelnika (np. ta o paleniu czarownic), w książce spodobały mi się: spora dawka fantazji, humoru, patriotyzmu, pochwała empatii, współczucia i przebaczenia, wiary chrześcijańskiej (Frislandczycy byli katolikami), liczne motywy antymagiczne (krytyka czarownic, voodoo, masonerii rytu egipskiego założonej przez oszusta Cagliostra, magii, satanizmu i wywoływania duchów), pozytywna ocena katolickich egzorcystów, soli egzorcyzmowanej i medalika św. Benedykta, uznanie prawa do obrony koniecznej, ostrzeżenie przed piekłem (trafił tam prześladowca Anny Czwartek zabity czekanikiem przez Stanisławę), ostrzeżenie przed narkotykami, jako świństwem, które nie tylko zabija, ale też kosztuje, krytyka biurokracji i pochwała czytania książek, a wszystko to podane w bardzo atrakcyjny sposób. Powieść mi się podobała (okładka też) i marzę, żeby kiedyś ją sfilmowano – nie wymagałoby to nadzwyczajnych efektów specjalnych, a mogłoby dać dużo radości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz