,, […] Dobrze znałam słowiańskich bogów z mitów i podań. Nie było tacy jak bogowie innych narodów. Oni zupełnie nie przejmowali się nami, swoimi wyznawcami. Spokojnie można by było pokusić się o stwierdzenie, że byliśmy dla nich tym, czym dla nas są owady. Nieważnym brzęczeniem koło ucha. Znani byli raczej ze swej bezwzględności niż łaski'' – Katarzyna Berenika Miszczuk ,,Szeptucha''
We
wrześniu 2016 r. przeczytałem powieść fantasy ,,Szeptucha''
Katarzyny Bereniki Miszczuk; pierwszą część cyklu ,,Kwiat
Paproci''
( w
przygotowaniu jest tom drugi - ,,Noc
Kupały''). Akcja
powieści rozgrywa się w XXI wieku za panowania króla Mieszka XII z
dynastii Piastów w pogańskiej Polsce w alternatywnym świecie
(Warszawa, Kielce, wieś Bieliny). Owa Polska pod niektórymi
względami była łudząco podobna do rzeczywistej Polski, jeśli
chodzi o poziom techniki, tryb życia i nowinki popkulturowe z
Zachodu (takie jak Hello Kitty, muzyka Shakiry czy wampiryczna saga
,,Zmierzch''),
zaś pod innymi względami bardzo się od niej różniła. Była to
pogańska monarchia, państwo potężne, o niskimi bezrobociu, ze
stolicą mieszczącą się w Warszawie. Porządku pilnowała policja
konna w ułańskich mundurach. Narodowe sanktuarium mieściło się
na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich, noszących tę nazwę
od pogańskiego krzyża słonecznego. Od wschodu Polska graniczyła z
Mocarstwem Rosyjskim, które dopiero w XXI wieku pozbyło się cara.
Prezydent, który wszedł na jego miejsce zabronił Rosjanom pędzenia
bimbru (myślę, że książka może się spodobać monarchistom ;).
Główną
bohaterką jest młoda kobieta, absolwentka medycyny Gosia, czyli
Gosława Brzózka (dla ciekawostki: Autorka jest z wykształcenia
lekarką). Miała długie, rude włosy splecione w warkocz i
zamierzała pracować w zawodzie lekarza. Aby zrealizować ten cel,
zgodnie z prawem musiała odbyć praktyki na wsi u tytułowej
szeptuchy (w rzeczywistej Polsce szeptuchy działają na Podlasiu, a
ich działalność łącząca elementy medycyny naturalnej i ludowej
magii jest negatywnie oceniana przez Kościół). Gosi nie podobało
się to, bowiem ślepo wierzyła w akademicką medycynę, a ponadto
była ateistką (za to ostatnie nie spotykały jej żadne represje ze
strony państwa jak Sokratesa; jako czytelnika ciekawi mnie czy w
owej alternatywnej Polsce istniała choć niewielka mniejszość
chrześcijańska i czy nie spotykała się z prześladowaniami?).
Gosia jako kobieta do szpiku kości nowoczesna, nie lubiła wsi i
przyrody. Cierpiała na hipochondrię i szczególnie bała się
kleszczy, przeciw którym zakładała specjalny strój ochronny (o
ile się nie mylę, najczęściej używanym słowem w książce jest
słowo ,,kleszcz''!).
Lubiła za to Hello Kitty (nosiła majtki z jej podobizną), nie
potrafiła gotować ani piec i wciąż nie miała męża.
Weles,
bóg chtoniczny, odpowiedzialny za stworzenie kontynentów
(nawiązanie do ludowego mitu o Bogu i Diable wspólnie stwarzających
świat) był przedstawiany z trzema głowami. Gosia ujrzała go pod
postacią ubranego na czarno mężczyzny, który jej groził. Weles
potrafił zamieniać się w jastrzębia.
Świętowit,
bóg ,,jasnej strony
mocy'' był
przedstawiany z czterema głowami. W Kielcach ukazywał się ludziom
pod postacią bosego kloszarda, pana Witka, który gwałtownie
domagał się od Gosi, aby uwierzyła w bogów.
Mokosza
– była boginią Ziemi, miłości, płodności, kobiet i owiec.
Gosia gdy była dzieckiem ofiarowała jej kłaczki wełny za zdrowie
chorej matki.
Wąpierze
– służące Welesowi, powstawały z ciał złych ludzi. Miały
uzębienie złożone z samych kłów, wydłużające się pazury
zatrute jadem, niesamowite oczy i potrafiły hipnotyzować swą
ofiarę, aby potem ją dręczyć. Zamiast kości miały chrząstki,
co czyniło ich ciała elastycznymi. Zabić wąpierza można było
rozkopując za dnia jego grób, przebijając chrzęstną czaszkę
gwoździem i sypiąc obficie mak. Gosi zrobiło się żal wąpierza,
który ją katował i zastanawiała się czy za życia naprawdę był
złym człowiekiem.
Rusałki
– służące Świętowitowi, powstawały z ciał młodych kobiet
zmarłych gwałtowną śmiercią. Miały wiecznie młody wygląd i
zielone włosy. Na ich cześć obchodzony Rusałczy Tydzień
zaczynający się w Zielone Świątki. Jedna z nich była
przyjaciółką Gosi.
Bożęta
– służące Swarożycowi, powstawały z ciał zmarłych dzieci.
Był to rodzaj domowych skrzatów, którym tytułowa szeptucha
zostawiała mleko na spodku. W Gosi budziły strach.
Leszy
– groźny, leśny demon zabijający myśliwych, przybierał postać
starego leśnika, pana Leszka w starym i brudnym mundurze, któremu
towarzyszył niedźwiedź. Budził strach w szeptusze i w samym
Mieszku I, jednak Gosia nie zdając sobie sprawy, że to leszy, nie
bała się go, a nawet pogłaskała jego niedźwiedzia myśląc, że
jest oswojony.
Utopiec
– wodny demon o włosach pokrytych grubą warstwą śluzu powstał
z ciała hydraulika; pana Dareczka (Dargorada), który po pijanemu
utopił się w rzece Bieliniance. Jako utopiec służył Welesowi i
szpiegował Gosię. Mieszko chciał go zabić, lecz Gosia wyprosiła
darowanie mu życia.
Innym
demonem był rozpustny jak Johny Bravo, płanetnik Radek, który
pracował w stacji meteorologicznej i walczył ze żmijami.
Za
leczenie i kult religijny w Polsce odpowiadały szeptuchy i żercy.
Polska służba zdrowia ściśle współpracowała z szeptuchami,
które na wsiach zastępowały lekarzy. Tytułową szeptuchą była
Jarogniewa, zwana Babą Jagą, u której praktykowała Gosia. Była
to stara kobieta nosząca kwiecistą chustkę na głowie. Pacjentów
przyjmowała w chatce, lecz mieszkała w wilii. Baba Jaga leczyła
owocowymi nalewkami i strzałkami pioruna. Sama lubiła pić nalewkę
poziomkową ,,na poprawę
humoru''. Brała udział
w wiejskich obrzędach religijnych. Gosia uczyła się u niej z
przymusu; postanowiła, że nigdy nie będzie szeptuchą.
Żercą,
czyli wróżem był wyjątkowo niechlujny starzec Mszczuj, który
nadużywał alkoholu. Jego uczniem był Mieszko.
Zarówno
szeptuchy jak i żercy wspólnie spotykali się na szczycie Łysej
Góry (nawiązanie do legendy o sabatach czarownic) gdzie wspólnie
pili miód i wdychali opary z halucynogennych roślin i grzybów
wrzucanych do ogniska.
Z
postaci historycznych pojawia się sam Mieszko I, którym był wiking
Dagome (nawiązanie do teorii normańskiego początku państwa
polskiego). Usynowił go polański władca Siemomysł i przed bitwą
z Wieletami uczynił go nieśmiertelnym dając do wypicia napar z
kwiatu paproci. Mieszko został królem Polski, odrzucił propozycję
chrztu i porwał Dobrawę. Dosiadał czarnego konia Nixa (jego imię
jest nazwą germańskich demonów wodnych). Po tysiącu lat Mieszko
chciał znów wypić kwiat paproci, aby tym razem umrzeć i przenieść
się do Wyraju. Gosia zakochała się w nim ,,na
zabój''.
Wspomniany
kwiat paproci był magiczną rośliną pojawiającą się raz na
tysiąc lat. Bezwzględnie rywalizowali o niego Weles i Świętowit.
Zerwać mogła go tylko Gosia, która ku swemu przerażeniu
dowiedziała się, że może doświadczać mistycznych wizji.
Drugą
mityczną rośliną było Drzewo Kosmiczne – axis
mundi, które Gosia
ujrzała na bagnach. Było to drzewo – hybryda łączące w sobie
cechy różnych drzew (nawiązanie do książki Marka Derwicha i
Marka Cetwińskiego ,,Herby,
legendy, dawne mity'').
Jego korzenie tworzyły tron dla Welesa.
W
powieści spodobała mi się końska dawka humoru, oraz postaci
głównych bohaterów. Gosia, mimo że sprawia komiczne wrażenie,
jest także wrażliwa i dobra, zaś Mieszko jest władcą szlachetnym
i walecznym. ,,Szeptucha''
przypomina nieco ,,Zmierzch''
Stephenie Meyer, jest jednak od niego lepsza zarówno pod względem
literackim, jak i pod względem przesłania. Uspokajam, że nie
atakuje chrześcijaństwa, ani nawet nie idealizuje pogańskich
bogów. Są oni okrutni i pochłonięci walką o władzę. Można to
porównać z chrześcijaństwem i docenić to ostatnie ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz